The Bible » »
Apologia Biblii: Antropomorfizmy w Biblii Author of this text: Baptysta i K. Sykta, Krzysztof Sykta
8.To, że Antropomorfizmy,
występują w Biblii w opisach Boga jest oczywiste. Twój problem polega na
tym, że nie wiesz o różnorodności znaczeń słowa „antropomorfizm".
Twój jest niestety o wiele poważniejszy.
Religioznawcy definiują je jako wyobrażanie sobie
bogów na podobieństwo człowieka. Trudno żeby obraz Jahwe nie przypominał trochę
człowieka, skoro człowiek został stworzony na obraz Jahwe (Ks. Rodzaju 1:26,
właściwie należałoby mówić, że to człowiek jest DEOMORFICZNY). ROZBRAJASZ mnie… Cóż to za bóg, którego obraz jest
tak żenujący ? Aż tak nisko go cenisz ? W dawnych czasach Jahwe miał nawet
małżonkę, ale ta odeszła w niebyt historii. Bóg jako byt osobowy to nic innego
jak prawie-wszechmocny człowiek, kolejny byt w całej plejadzie. Byt osobny,
oddzielny od świata, samotnik trwający po wieczność. Archaiczny wymysł nie
mający najmniejszego pokrycia z rzeczywistym obrazem świata. Nic nie jest
wieczne. Włącznie z wiecznością. Wszystko ma swój czas, na trwanie i na
odejście. Kwiat żyje i umiera, i nikt za nim nie tęskni bo łąka pokrywa się
nowymi kwiatami. Lecz ludzie pragną żyć wiecznie. W swych słabościach
umysłowych. W swych żądzach. W swej nieświadomości.
Rzecz jednak w tym, że większość antropomorfizmów w Biblii,
to antropomorfizmy w znaczeniu językoznawczym. W tym znaczeniu, antropomorfizm
jest literacką przenośnią (podobnie jak
personifikacja). Trzy tysiące lat temu, gdy języki nie były jeszcze tak
bogate jak obecnie w pojęcia abstrakcyjne, tej figury literackiej używano
znacznie częściej.
Teraz języki są jakby bogatsze, tylko bóg się nie zmienił.
Tym bardziej, że
wiele tekstów biblijnych ma poetycki charakter. Dlatego nieraz czytamy, że Bóg
chodzi, odpoczywa, płacze, wyciąga ramię, czeka, zwleka, a nawet zapomina,
żałuje albo daje się zwyciężyć.
Sam stwierdziłeś, że jesteśmy bożym podobieństwem.
Więc co w tym dziwnego, że bóg kogoś zabija, kogoś wskrzesza lub kogoś obdarza
dzieckiem ? Za chwilę sam zaczniesz używać poetyckich określeń pisząc, że bóg jest
ostrym graczem, który płacze nad grzesznikami.
Jeżeli ktoś twierdzi, że umie czytać, nie powinien sądzić,
że autor takiego tekstu dosłownie w ten sposób musiał wyobrażać sobie Boga. Za
tak wykonaną analizę tekstu moja pani od polskiego w liceum usadziłaby z pałą!
A więc wiemy już z kim mamy do czynienia. „Analiza"
Biblii na pierwszym roku liceum. Pieśń nad pieśniami wyrazem miłości Jezusa do
Kościoła. Za parę lat będziesz się śmiał z bzdur, które teraz wypisujesz...
Przytaczając niektóre przykłady antropomorfizmów w kąciku
humoru, zapewne liczysz na to, że rozbawisz innych agnostyków. Jest to kolejny
dowód na to jak mało ich szanujesz (patrz pp.1.2., 5.2.3., 5.2.4.c, 5.3.7, 10.9.4d). Coś takiego może śmieszyć tylko
kogoś kto myśli w sposób naprawdę prostacki.
Prostakiem jest co najwyżej człowiek pozbawiony poczucia humoru.
Stosowanie antropomorfizmów nie jest spowodowane wyłącznie
ubóstwem języka filozoficznego (tym bardziej, że żaden tekst Biblii nie jest
formalnie traktatem filozoficznym w akademickim sensie). Antropomorfizmy
używane są tak często, bo Bóg swoją Osobą wykracza daleko poza ramy nie tylko
językowe, ale także czasowe, przestrzenne a nawet myślowe. Opisywanie Go, a także myślenie o Nim zawsze jest niepełne, nawet jeśli używamy do tego najnowocześniejszego
arsenału pojęć. Paweł pisał o tym w 1 Liście do Koryntian (13;12): "Teraz
widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany."
Coś tu pachnie Platonem.
Chrześcijanie z pokorą zakładają, że Boga w pełni poznać i zrozumieć się nie da
POKORA, służalstwo, strach przed Niepojętym. A czy jesteś w stanie zrozumieć samego siebie ? To czym jest rzeczywistość?
Operujesz arsenałem pojęć pozbawionych wewnętrznego sensu. Oczekujesz czegoś co
samo w sobie sensu jest pozbawione. Pragniesz tego, czego nikt w pełni świadomy
nigdy by nie zapragnął. Ułudy. Trwania we własnym małym świecie własnego JA.
Zamknięcie we własnym umyśle. Ktoś, kto nie jest bogiem, kto boga nie może zrozumieć.
(przyrodoznawstwo
też przewiduje taką możliwość, vide: zasada nieoznaczoności Heisenberga, patrz
też p.5.3). Ktoś kiedyś powiedział z nutą wzgardy: „co by to był za Bóg, gdyby
Go można w pełni zrozumieć?"
A cóż to za bóg, którego nie można zrozumieć ?
Dla racjonalisty
jest to bluźnierstwo. Bluźnierstwo, które obraża boga tej religii, czyli
Rozum. Główny dogmat racjonalizmu mówi, że Rozum może poznać wszystko,
zatem Bóg, którego nie da się Rozumem ogarnąć musiał zostać wyeliminowany.
Ateistyczne dogmaty. Racjonalistyczne brednie na
temat fluktuacyjnych wieloświatów. Żadnego aktu kreacji. Żadnego
spektakularnego końca. Pech nad pechami. Brak miejsca dla bóstwa. To co widzisz
jest wszystkim co masz, trwonisz swoje życie.
(...)
Zgadzam się, że przypadek Ananiasza i Safiry (Dz. Ap. 5:1-11)
mógł stwarzać poczucie pewnej, przepraszam za eufemizm, „presji". Ale zupełnie
błędnie zrozumiałeś w jakim kierunku wywierana była ta „presja". Trudno z resztą, żebyś zrozumiał skoro, jak sam przyznajesz, swoją „gruntowną
analizę" opierasz na relacji jakiejś pani Uty Ranke-Heinemann, a nie Świętego
Łukasza.
:))))) Dziełko pod nazwą „Dzieła Apostołów" (co
błędnie przetłumaczono na dzieje) jest doprawdy epokowym osiągnięciem epickim.
Pani Uta twierdzi
błędnie, że Ananiasz z Safirą umarli za to, że schowali część pieniędzy, robi
pewne wolty, żeby nie zauważyć to co jest wyraźnie napisane: zmarli za to,
że okłamali Ducha Świętego.
Śmierć bezbożnym! Ten Duch Święty (a raczej „ta"
duch, bo to była „kobieta", pneuma, dusza, tchnienie) był chyba zbytnio
narowisty.Od kiedy to za kłamstwo każe się śmiercią ? Umarli bo nie oddali
całej kasy, a Dusza Wielebna takich rzeczy nie wybacza. Ośmielili się skłamać.
Miłuj bliźniego swego, ale jak kasy nie chce oddać po dobroci i kłamie, to go ZABIJ.
5.3. I rzekł
Piotr: Ananiaszu, czym to omotał szatan serce twoje, że okłamałeś Ducha
Świętego i zachowałeś dla siebie część pieniędzy za rolę ?
„Okłamanie" Ducha Świętego polegało właśnie na tym,
że część pieniędzy zostawili sobie. O niegodziwcy. Jakim w ogóle prawem żądano
od kogokolwiek by sprzedawano wszystkie swe majętności ?
Poprzedni akapit, zatytułowany w BT „Miłość zespala
kościół pierwotny", zawiera m.in. takie zdanie:
4.34.
Nie było też między nimi nikogo, który by cierpiał niedostatek, ci bowiem,
którzy posiadali ziemię albo domy, sprzedając je, przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży
4.35. I kładli u stóp apostołów; i wydzielano każdemu, ile komu było potrzeba.
Z własnej woli sprzedawano majątki i rozdawano
pieniądze ubogim (tyle, że po sprzedaży ziemi rosły szeregi ubogich). Jakim
prawem, powtarzam, śmierć spotyka osobę, która „za mało" przyniosła
przełożonym ? Jak w ogóle takie brednie można brać poważnie ? Ci, co oddają
kościołowi wszystkie swe bogactwa zasługą na wieczną chwałę, lecz niech tylko
ktoś spróbuje oszukać Wspólnotę i zanieść mniej pieniędzy niż by mógł, o takiego heretyka od razu śmierć spotka! Tak więc oddawajcie WSZYSTKO co macie
naszym kapłanom o ile nie chcecie by was moc Ducha ukatrupiła na miejscu!! !
Ciekaw jestem na jak długo im te pieniądze
starczyły.… Bardzo sensowna polityka, sprzedać wszystko, bo już za momencik Pan z niebios powróci.
Po pierwsze:
Duch Święty nie musiał pytać Ananiasza, bo wie wszystko
A więc było to morderstwo z premedytacją, z góry zaplanowane ?
Cały ten fragment o sprzedaży ziemi jest wyjątkowo
plugawy, intelektualnie mierny, gdzieś na poziomie dzisiejszych sekciarzy, żeby
nie wymieniać nazwy. Opłata za każdą czynność, za siedzenie w ławkach, za
pogrzeby, za pomachanie kadzidłem. I najlepiej by jeszcze im ludzie zapisywali
swe dobra w testamentach. Na chwałę bożą...
i Ananiasz o tym wiedział.
Po drugie: Ananiasz nie ukryłby pieniędzy, gdyby
ich ukryć nie zamierzał. Nie zrobił tego przecież „niechcący".
Po trzecie:
Biblia w swych opowieściach operuje skrótami, zawarte w niej dialogi w rzeczywistości były bardziej rozbudowane, niż czytane w tekście.
Jasne, taki dialog Ewy z wężem. A ktoś tu
twierdził, jakiś znawca, że dopiero Jan Ewangelista wynalazł formę dialogową.
Rozmowa Piotra z Ananiaszem też pewnie była dłuższa,
Zapewne to nie Piotr śmiercią go uraczył tylko
biedny człek dostał przypadkowo ataku serca. Żaden cud.
mógł mu zadać
pytanie, które zadał Safirze: czy za tyle sprzedaliście ziemię ? To jest
wprawdzie tylko przypuszczenie: mógł ale nie musiał. Nie musiał, bo:
Po czwarte:
we fragmencie bezpośrednio poprzedzającym tą historię (Dz. Ap. 4:32-37) widać
wyraźnie, że oddanie całego majątku, było zgodnie zawartą w kościele umową.
Jaką umową ? Jezus gdy mówił idź sprzedaj wszystko
co masz, dodawał: spiszemy też zaraz umowę, a jak nam wszystkiego nie
oddasz to cię szlag trafi ?
Oni chcieli
wszystkim pokazać jacy są gorliwi. Stwierdzenie, że Safira nic nie wiedziała o oszustwie męża jest tylko wymysłem, bo sam tekst dość wyraźnie wskazuje na to,
że jednak o wszystkim wiedziała.
I dlatego wypadało ją ukatrupić. Pieprzoną
oszustkę, obrzydliwą szmatę co postanowiła oszukać Miłosiernego Boga.
Wniosek: W całej tej
historii O PIENIĄDZE CHODZIŁO NAJMNIEJ! Pycha i kłamstwo, a nie ukrycie
pieniędzy były winą tych dwojga nieszczęśników.
Za kłamstwo powinni być wyrzuceni ze wspólnoty. Za
kłamstwo powinno im się przebaczyć a nie karać śmiercią.Jak ciebie ktoś oszuka to go:
a. próbujesz mu przemówić do rozsądku aby się nawrócił
b. omijasz go z daleka
c. zabijasz bydlaka.
Mimo wszystko kara ta wydaje się bardzo okrutna, jest to
jednak inny temat (patrz p.10.9).
Mimo wszystko ? Gdzie tam. Jest całkiem łagodna,
przecież mogli ich trochę pomęczyć przed śmiercią, sprawić, że wylały by im się
wnętrzności lub wrzody zżarły całe ciało. Piotr był wyjątkowo miłosierny.
Szybka śmierć bez zbędnego bólu. Zapomniał tylko spytać gdzie schowali te
plugawe pieniądze. Pośpieszył się lekko.
(...)
A teraz odrobina serdecznego humoru:
Wyraźnie widać, że wertujesz Biblię (bo trudno nazwać to
czytaniem!), tylko po to by potwierdzić wymyślone wcześniej teorie. Już
ateista Karl Marks dawno temu twierdził, że w ten sposób można udowodnić prawie
wszystko na podstawie dowolnego tekstu. Tym razem usiłujesz za wszelką cenę
zantagonizować Jezusa i Pawła. Twierdzisz, że Paweł był samozwańczym apostołem — nie wiem skąd pochodzą tego typu wiadomości. Rozumiem, że można odrzucać
informacje wzięte ze źródła, które uważasz za niewiarygodne. Ale co robić z informacjami, których jedynym źródłem jest fantazja agnostyka ? (jak to ktoś
powiedział ? — wziąłem to z głowy, czyli z niczego!). Można odrzucać to, co mówi
Biblia; można utrzymywać, że jest to wiara w mity; ale wmawianie ludziom, że
faktami są twory własnej fantazji jest mitomanią (zdrowe dziecko wyrasta z tego mniej więcej w czwartym roku życia). W każdym razie ci „autoryzowani"
apostołowie zalegalizowali „nieautoryzowane" apostolstwo Pawła (Dzieje
Apostolskie 15:25, List do Galacjan 2:7-9, 2 List Piotra 3:15) i to jest fakt a nie wymysł.
Jasne, a szatan spadł z nieba jak błyskawica.
Wszystkie te źródła to albo pisma samego Pawła, albo jego zwolenników. Pisma
mające niewiele wspólnego z prawdą. Sam Paweł pisze o z nutka pogardy o nazorejczykach, którzy próbują przemówić do rozsądku jego wyznawcom.
(...)
« (Published: 15-06-2002 Last change: 07-09-2003)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 560 |