The RationalistSkip to content


We have registered
200.548.953 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2991 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Reading room » Publishing novelties

XX wiek według Łysiaka [2]
Author of this text:

Wspomina się o prześladowaniach Kościoła ze względów ideologicznych, które rzeczywiście miały miejsce w XX wieku, tylko czy Kościół także nie prześladował (od schyłku antyku począwszy) wszystkich, którzy mieli odmienne zdanie? Gdzie tu jego wyższość moralna. Tak wiem, wychodzi moje totalne zakłamanie. Z jednym stwierdzeniem wszak można się zgodzić. Łysiak pisze: „Sowietyzm zwalczał katolicyzm jako konkurenta, pragnąc być 'religią' monopolistyczną" (s. 212). Rzeczywiście, oba te systemy były konkurentami w otumanianiu ludzkich umysłów, stąd ich wzajemna nienawiść (por. Chrześcijaństwo a komunizm).

Wymienione zostają Hiszpania i Meksyk jako kraje, w których zwalczano Kościół, nie wspomina się natomiast zupełnie, że kler katolicki był na tych obszarach od wieków kojarzony z terrorem i wyzyskiem, co uruchomiło antyklerykalną reakcję. Oczywiście nie ma też nic o umizgach Kościoła do Hitlera, o popieraniu przez niego dyktatur w Chorwacji, Hiszpanii, Słowacji, Portugalii, Ameryce Łacińskiej. Coś bardzo selektywna (relatywizm?) ta panorama XX wieku. Łysiak widzi tylko antykatolicką ofensywę lewactwa. Kościół nie może podlegać krytyce, sam zaś może krytykować i pouczać do woli. Tak wygląda wolność w oczach konserwatywno-katolickich publicystów.

Także w kraju tak sklerykalizowanym jak współczesna Polska Kościół jest podobno ofiarą antykatolickiej ofensywy lewactwa. Próby przeciwstawienia się coraz to nowym roszczeniom hierarchów i ingerowaniu przez nich w sprawy państwa to przejaw wojny antyreligijnej. Lewacy „szermują przy tym bez skrupułów" tak strasznymi epitetami jak: „klerykalizm", „fundamentalizm religijny" czy „czarna władza" (s. 213). W porównaniu z epitetami jakimi Łysiak szermuje nieustannie wobec swych oponentów są to wyrażenia prawie pieszczotliwe. Ale na szczęście udało się Kościołowi odzyskać „dobra materialne" - konstatuje Łysiak z ulgą (s. 213). To najważniejsze.

„Dezawuowanie katolicyzmu" było w XX stuleciu „wyraźnie zsynchronizowane" z niszczeniem kultury (s. 147). Chrześcijaństwo przedstawiane jest jako główny obrońca tradycji kulturowej. Nie wypada przypominać, że ten obrońca sam swego czasu przyczynił się znacząco do zniszczenia wspaniałej, ale ideologicznie błędnej (bo pogańskiej) kultury antycznej, pogrążając Europę na długie wieki w ciemnościach (por. Niszczenie starożytnej kultury). Rewolucja kulturalna jaka miała miejsce w Chinach w latach 60. XX wieku posiada więc swoje odpowiedniki w przeszłości. Religia nie ma monopolu na tworzenie czy obronę kultury. Ateista równie dobrze jak katolik może nie przepadać za współczesną sztuką awangardową, wcale znowu nie tak powszechną.

Wpływowość „lewackiej kontrkultury" i „libertyńskiej kultury masowej" tłumaczy Łysiak olbrzymimi funduszami, jakimi zasilają je „różowi sponsorzy" (s. 148). Warto jednak przypomnieć, że największe imperium tabloidalne (prasa i telewizja) stworzył wcale nie lewak, ale neokonserwatysta Rupert Murdoch. Ogłupiający charakter masowej rozrywki to bardziej efekt uboczny pogoni koncernów medialnych za zyskiem za wszelką cenę, niż skutek lewackich knowań.

Mimo wszystko, rozdziały dotyczące kultury można uznać za najbardziej udane w całej książce. Podobnie jak omówienie mitologii epickich XX wieku oraz ich bohaterów (herosów) takich jak Marks, Lenin, Freud, J.F. Kennedy (świat) czy Piłsudski, Wałęsa, Jan Paweł II (Polska). Interesujące jest przedstawienie czterech polskich eposów ubiegłego stulecia: eposu Legionów, Armii Krajowej, Armii Ludowej i Solidarności oraz tego, jak tworzono wokół nich „czarną legendę".

Kłamstwom XX wieku w Polsce poświęcona jest druga część książki. I tutaj lejtmotywem rozważań jest demaskowanie lewactwa i jego złowrogiej działalności. Lewactwa zarówno tego z czasów komunizmu, jak i rozpanoszonego po 1989 r. Bezpardonowo atakuje Łysiak intelektualistów, którzy w jakimkolwiek stopniu wspierali PRL. Z satysfakcją cytuje ich wypowiedzi przychylne wobec realnego socjalizmu i jego budowniczych. Stwierdza kategorycznie, że przejście „lewackich intelektualistów" do opozycji było jedynie posunięciem koniunkturalnym, ucieczką z tonącego komunistycznego okrętu, „dezercją z czerwonego chóru" (s. 200). Jest to spojrzenie ahistoryczne, bo kto mógł przypuszczać w latach 60. czy 70., że komunizm chyli się ku upadkowi, skoro jeszcze w drugiej połowie lat 80. żaden z poważnych analityków nie przewidywał rychłego kresu sowieckiego imperium. A tym bardziej kresu pokojowego.

Nie pozostawiona zostaje sucha nitka na Polsce pookrągłostołowej. Czerwono-różowe hieny, które ją opanowały doprowadziły do rozgrabienia majątku narodowego, pauperyzacji większości społeczeństwa, demoralizacji i wzrostu przestępczości. Elitom III Rzeczpospolitej można rzeczywiście wiele zarzucić, tyle że alternatywa jaką przedstawiły środowiska ideowo pokrewne Łysiakowi w ramach projektu IV RP okazała się lekarstwem gorszym od choroby, bijąc postkomunistów w manipulacji i zawłaszczaniu państwa na głowę. (Wątek demaskatorski wobec III RP zyskał rozwinięcie w kolejnych książkach Łysiaka: „Rzeczpospolita kłamców. Salon" z 2004 r. i „Alfabet szulerów. Salon 2" z 2006 r., tworząc wraz z omawianym tytułem swoistą trylogię).

Część trzecia „Stulecia kłamców" to w zasadzie odrębne opracowanie dotyczące konfliktu kosowskiego. Łysiak przedstawia go z perspektywy strony uznawanej zazwyczaj za agresora, czyli Serbów. Przytacza sporo faktów, które z trudem przebijały się do opinii publicznej karmionej przez mass media zwykle bardzo jednostronnym obrazem tego sporu. Sam jednak popada w drugą skrajność, idealizując bez umiaru stronę serbską. Na kilkudziesięciu stronach nie ma wzmianki o tym, że Serbowie w latach 90. wywołali też kilka innych wojen na Bałkanach. Postawiona zostaje za to śmiała hipoteza, że dezintegracja Jugosławii to przejaw przemyślanej polityki niemieckiej, mającej docelowo doprowadzić do… kolejnego rozbioru Polski (poprzez rozbicie regionalne Europy, a później przyłączenie polskich Ziem Odzyskanych do niemieckiej macierzy). Nie brzmi to zbyt poważnie.

Łysiak demaskuje XX wiek z gracją zrzędliwej staruszki, której nic się nie podoba: ani militaryzm (kłamstwo wojny), ani pacyfizm (kłamstwo pacyfizmu); ani kapitalizm (kłamstwo ekonomii), ani komunizm (kłamstwo komunizmu); ani demokracja (kłamstwo demokracji), ani dyktatura; ani imperializm, ani dekolonizacja (kłamstwo dekolonizacji). Czytając książkę można odnieść wrażenie, że wszystko, co wydarzyło się od XVIII stulecia to kłamstwa i zbrodnie. Nic pozytywnego. Pozostaje chyba tylko wrócić do średniowiecza, tych wspaniałych czasów powszechnego szczęścia, dobrobytu i pokoju. No i oczywiście pod opiekuńcze skrzydła Kościoła katolickiego. Widać, że pisarz bardzo tę instytucję poważa. Jego bystry zmysł demaskatorski jakoś tępieje w stosunku do mającego niejedno kłamstwo i zbrodnię na sumieniu Kościoła. (Co prawda w powieściach Łysiaka można by doszukać się elementów antyklerykalnych i antyreligijnych. Nie wiadomo jednak, na ile kwestie wypowiadane przez ich bohaterów odzwierciedlają poglądy autora. Takich wątpliwości nie ma w przypadku publicystyki. A może zaszła ewolucja poglądów pisarza?).

Nie jedyny to przejaw braku konsekwencji autora. W jednym miejscu książki gromi protestujących przeciwko NATO lewaków „zmatolonych" przez radzieckie służby wywiadowcze i komunistyczną propagandę, w innym sam ostro piętnuje Pakt Północnoatlantycki za interwencję w Kosowie. Co wolno Łysiakowi, to nie tobie lewaku. Raz dostaje się demokracji za to, że nie umie się obronić przed zbójami takimi jak Hitler (Łysiak wymienia również Stalina i Mussoliniego, choć żaden z nich nie sięgnął po władzę w sposób demokratyczny, ale nie ma co się czepiać szczegółów), raz za to, że stosuje ostracyzm wobec ekstremistów w rodzaju Jörga Haidera. Religijność, integryzm, tradycjonalizm są dobre w jedynie słusznej rzymskokatolickiej wersji, ale już nie w wydaniu muzułmanów.

Książka Łysiaka to pozycja wielce rozczarowująca, momentami żenująca. Zastosowanie formuły: wszyscy wokół kłamią, tylko ja mówię prawdę, to dość tani chwyt erystyczny, trafia on jednak w Polsce na podatny grunt. Wygłaszane autorytatywnym tonem twierdzenia są najczęściej tylko interpretacją zdarzeń z punktu widzenia określonej ideologii, a nie prawdami objawionymi. Wielu zachwyconych czytelników „Stulecia kłamców" dziękuje Łysiakowi za to, że otworzył im oczy na rzeczywistość. Jeżeli ta książka otwiera oczy na cokolwiek, to chyba jedynie na stan polskiej myśli konserwatywnej.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Niszczenie starożytnej kultury
Wprowadzenie: Istota chrześcijaństwa

 Comment on this article..   See comments (11)..   


« Publishing novelties   (Published: 02-03-2008 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Waldemar Marciniak
Historyk, posiada specjalizację w zakresie politologii i europeistyki.

 Number of texts in service: 14  Show other texts of this author
 Latest author's article: Polityka zagraniczna II Rzeczpospolitej
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 5762 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)