The RationalistSkip to content


We have registered
204.985.296 visits
There are 7362 articles   written by 1064 authors. They could occupy 29015 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Various topics »

Kali i Kala - dzikus w nas [1]
Author of this text:

"Droga ekscesów wiedzie do pałacu mądrości"
Blake

Dzikus i Dzikuska, o których tu mowa, nie są zwykłymi neandertalczykami.

To istoty oświecone.

Bogini Kali i bóstwo Kala, pomimo ich nieokiełznanego wyglądu, posiadają trzecie oko — symbol oświecenia, a to znaczy, że noszą znamiona doskonałości oraz znają odpowiedź.

Bogini Kali jest archetypem wyzwolenia.

Wszystkie jej cechy wskazują na to, że jest rozwydrzona i pełna mocy. Nie przypuszczam, żeby była specjalnie zainteresowana przychodzeniem do pracy w 'fast food'zie' na 6.15 i zawijaniem w papier śniadaniowy cheeseburger'ów.

Na dumnie wypiętej piersi Kali pobrzękuje naszyjnik z ludzkich czaszek, ponieważ jest energią dynamiczną.

Jedyną jej garderobą jest spódniczka z nanizanych na sznur odrąbanych rąk dupków, którzy się jej narazili.

W indyjskiej ikonografii przedstawiana jest w zwycięskiej pozie z burzą rozwianych włosów. Jest też uzbrojona po zęby. Zakrzywiony hak w jednej z jej dłoni wskazuje na to, że dysponuje bardzo groźną mocą niszczenia, ale też, że posiada zdolność zniewalania ludzi. Potrafi cię złowić.

Prawdopodobnie też nie będzie pytała cię o zdanie.

Męskim odpowiednikiem pierwotnej energii kobiecej jest Dzikus, któremu Robert Bly poświęcił swoją pasjonującą i odkrywczą książkę pt.: Żelazny Jan (Iron John).

W wierzeniach przedaryjskich personifikowany jako gniewne bóstwo Kala, w buddyzmie nazywany Mahakalą. Nosi podobne atrybuty wyzwolenia i mocy, oraz symbole mówiące, że nie będzie zastanawiał się nawet chwili nad tym, czy ci dołożyć, jeżeli mu podpadniesz.

Ma przerażający wyraz twarzy oraz długie wystające zęby. Stoi otoczony płomieniami i ciska wokół gniewnym spojrzeniem.

Wyznawcy doszli do wniosku, że lepiej go omijać z daleka.

Na wszelki wypadek składają mu obfite dary ofiarne na ołtarzu.

Okazuje się, że spontaniczna energia Mahakali jest niezwykle istotną wartością, którą współczesny mężczyzna musi koniecznie w sobie przebudzić.

Jeżeli nie chce zginąć — dodaje Bly.

'Mężczyźni potrzebują kontaktu z szorstką energią nazywaną przez Hindusów Kala. Nasza historia powiada, że pierwszy krok polega na odnalezieniu Dzikusa. Niektórzy mężczyźni potrafią opuścić się na to miejsce dzięki nagromadzonej frustracji. Podłączenie się do energii Kala musi jednak przynieść wyjście naprzeciw tej energii u kobiet. Jeżeli mężczyźni nie wykonają tego kroku — zginą.'

Proces docierania do źródła męskości został interesująco opisany przez Bly’a przy użyciu baśni Braci Grimm, która opowiada o tym, że mężczyzna, aby odnaleźć swoją moc musi ukraść klucz spod głowy królowej.

Królowa jest autorytetem, jest też matką. Niełatwo ukraść takiej cokolwiek.

A zwłaszcza klucz.

Klucz ten bowiem uwalnia Dzikusa z klatki, która stoi na środku dziedzińca.

Bly zauważa, że aby nie zostać skończonym dupkiem do końca życia, musisz zdobyć się na odwagę i wykraść klucz spod poduszki swojej matki.

Sprawę utrudnia fakt, że królowa, bynajmniej, nie poszła do kina na Przeminęło z Wiatrem, lecz jest obecna i trzyma na poduszce głowę.

W końcu mężczyzna wykrada klucz matce i uwalnia Dzikusa z klatki.

'Kiedy chłopiec otworzył klatkę, Dzikus wyruszył z powrotem do swojej puszczy'.

A następnie mężczyzna ów zaczyna doznawać paraliżującego lęku, że zostanie za to zbity przez swoich rodziców (!).

Rodzice są niezwykle pomocni w odcinaniu nas od naszej energii.

'Nie wchodź do kałuży, bo pobrudzisz spodenki!'

Chyba tylko kościół może konkurować z nimi w skuteczności wpajania nam przekonania o naszej własnej słabości i niewyobrażalnym zagrożeniu czającym się na zewnątrz: 'Nie dotykaj swojego członka! Bóg wszystko widzi i zrobi z tobą coś strasznego!'

Bly zauważa, idąc za myślą Alice Miller, że 'psychologowie w dziewiętnastowiecznych Niemczech przestrzegali rodziców zwłaszcza przed spontanicznością. Spontaniczność u dziecka uważana była za niedobrą i na jej pierwszy znak rodzice powinni surowo zareagować. Spontaniczność oznacza bowiem, że mały dzikus czy dzikuska wyrwali się z zamknięcia.

Purytańscy rodzice w Nowej Anglii często surowo karali dzieci za niesforne zachowanie w czasie długich nabożeństw kościelnych.'

Nie sposób nie zauważyć, że wzorce te pokutują aż do chwili obecnej.

Przykładem tragicznego w skutkach zdławienia spontanicznej pierwotnej energii u współczesnych mężczyzn jest Człowiek Firmy, w starannie wyprasowanej koszuli, siedzący za kierownicą samochodu kupionego w promocji.

Mężczyzna w uniformie garnituru i krawata, z aktówką przytroczoną do ręki kajdankami, ze skrupulatnie przystrzyżonymi włosami na głowie nie ma najmniejszego kontaktu ze swoją głęboką tożsamością. Jest przekonany o swojej niskiej wartości i próbuje kompensować to nieznośnie dotkliwe uczucie zasłaniając się kolejnymi stanowiskami oraz samochodem kupionym na raty.

To dlatego tak dzielnie spisuje się w swojej firmie, której oddaje większość swojego życia.

Kultura masowa, bynajmniej, nie jest zainteresowana tym, żebyś odzyskał swoją pierwotną twórczą energię. Kultura masowa mówi: 'Daj spokój! Zjedz batonika!'

Istnieje przekonanie, że dotarcie do źródeł nieokiełznanej, pierwotnej mocy zagraża społecznej stabilności, dlatego społeczeństwo edukuje się hurtowo od najwcześniejszych lat w tym kierunku, że spełnienie znajduje się wyłącznie poprzez zdobycie tego, co znajduje się na zewnątrz oraz tego, co jest materialne.

Bombardowanie reklamami służy takiemu wyuczeniu cię tej zasady, ażebyś dobre samopoczucie kojarzył wyłącznie z momentem nabycia czegoś, oraz abyś czuł się wyjątkowo podle, jeżeli nie kupisz polecanych produktów.

'Lepiej będzie dla ciebie, jeśli kupisz to kino domowe, wyjątkowy batonik oraz wkładki do majtek!'

Marketing jest ściśle powiązany z odcinaniem cię od twojej pierwotnej energii, od twojego Dzikusa. Niektórzy nawet próbują twierdzić, że ta potężna moc w tobie w ogóle nie istnieje. Nikomu nie zależy na tym, abyś ją wykorzystywał, żebyś był jej świadomy. Innym jest to nie na rękę. Po co masz mieć dostęp do własnej siły i do władzy nad swoim życiem. Chodzi o to, żebyś słuchał z uwagą reklam i wykonywał zawarte w nich polecenia oraz o to, żebyś nie spóźniał się do firmy.

'Od wielu pokoleń świat biznesu radził młodym przedsiębiorcom, by trzymali się z dala od Żelaznego Jana, a kościoły chrześcijańskie także za nim zbytnio nie przepadają.' R. Bly

Wszyscy dokładają wszelkich starań, abyś nie dowiedział się o istnieniu swojego Dzikusa, byś żył w nieświadomości, przekonany o swej niemocy, i abyś pozostał skazany na stan egzystencjalnej bierności.

Wszelkie próby dotarcia przez ciebie do własnej siły budzą w innych wściekłość.

'Kup to! i to i jeszcze to. Uszczęśliwimy cię! Tylko tam nie chodź. Nie wypuszczaj Dzikusa z klatki!'

Obraz mężczyzn, nienagannie przystrzyżonych, z aktówką w jednej ręce i telefonem komórkowym w drugiej, którzy przypominają reprodukowane w nieskończoność klony, nie budzi entuzjazmu. Prawdziwą trudność sprawia wskazanie u nich na jakąkolwiek cechę indywidualną. Mają oni skutecznie zduszoną pierwotną energię Dzikusa w sobie i nie pozwalają sobie nigdy na jej świadome ujawnienie.

Okazuje się, że mężczyźni muszą wybrnąć z tego impasu, na który skazuje ich zakaz wolnego emanowania męskością w społeczeństwie oraz zakaz używania swojej własnej mocy, która została okrzyknięta szataństwem, ponieważ wywołuje lęk w społeczeństwie wychowywanym na kościelnych dogmatach.

Mężczyźni są sfrustrowani, bo w okolicznościach, które stwarza system oparty na zasadzie wstrzemięźliwości i hamowaniu procesów psychologicznych, nie są w stanie poczuć swojej własnej męskiej energii, za którą tęsknią. Czują się zduszeni i nieszczęśliwi. A także czują się słabi.

Według Bly’a pierwotną energię powinni również wyzwolić mężczyźni homoseksualni. Orientacja seksualna nie ma tu znaczenia.

Tłumienie dzikiej energii u współczesnego człowieka, który przede wszystkim ma przynależeć do firmy, do molocha, prowadzi według Bly’a do zwyrodniałych zachowań. Nieuświadomiona pierwotna siła, dławiona pod piętnem grzechu i rzeczy zakazanej, zaczyna przejawiać się jako ciemna strona mężczyzn i kobiet. Stąd jego zdaniem biorą się niepohamowane wybuchy agresji, gwałty, niszczycielskie wojny i nieopanowane dążenie do eksploatacji natury.

Popularność grup ekstremistycznych o patologicznym charakterze, jak np. ugrupowania nazistowskie, bierze się stąd, że ich członkowie cierpią na przeraźliwy brak autentycznego wzorca mężczyzny, oparcia i męskiej miłości oraz na brak męskich rytuałów w społeczeństwie, które zdominowane zostało przez zasadę podporządkowania się firmie.

Szukają więc po omacku wszędzie tam, gdzie udaje im się poczuć jakąkolwiek namiastkę energii, braterstwa i wsparcia innych mężczyzn. Problem polega na tym, że wszyscy oni znajdują się w towarzystwie równie wygłodniałych emocjonalnie i rozpaczliwie zdezorientowanych członków podobnych ugrupowań.

Ponieważ nie widzą silnego wzorca mężczyzny, bo przecież nie jest nim Miś z Okienka, zaczynają lgnąć do martwych już postaci, które w historii wykazały się psychopatyczną obsesją połączoną z bezwzględnością, co w pojęciu zdezorientowanych mężczyzn, odciętych od swojej pierwotnej mocy, może być mgliście identyfikowane z wewnętrzną siłą.

"Dzikości czy braku ogłady, zakładanej przez obraz Dzikusa, nie należy mylić z samczą energią, znaną mężczyznom aż nadto. W przeciwieństwie do niej energia Dzikusa mobilizuje do stanowczego i zdecydowanego, lecz nie brutalnego działania." — pisze R. Bly

Autor Żelaznego Jana twierdzi, że wszyscy mężczyźni noszą głęboko ukrytą ranę, która nie daje się zagoić. Opowiada o wstrząsającym spostrzeżeniu, jakiego dokonał prowadząc liczne wykłady w Stanach Zjednoczonych, podczas których u zaskakująco wielkiej ilości uczestników dochodziło do silnych reakcji katharsis i mężczyźni ci płakali. Wyrażali dotychczas tłumioną rozpacz z powodu braku połączenia uczuciowego i rytualnego z innymi mężczyznami w swojej społeczności, a także głód wspierającej odpowiedzi ze strony ojca na poziomie emocjonalnym.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kobieta wyzwolona
O wolność tworzenia i... kochania

 See comments (7)..   


«    (Published: 03-04-2008 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Monika Adamczyk-Modecien
Ur 1966 w Warszawie. Jest buddystką, malarką i dziennikarką. Była studentką Wyższej Szkoły Dziennikarskiej Central and Eastern European Media Center Foundation w Warszawie, gdzie uczyła się fachu reporterskiego oraz sztuki tworzenia scenariuszy filmowych pod okiem znakomitych postaci ze świata dziennikarskiego. Przeprowadzała wywiady z gwiazdami jazzu, takimi jak Pat Metheny, Marek Bałata, Stanisław Sojka oraz innymi twórcami sztuki współczesnej. Pisała m.in. do „Jazz Forum”, „Charaktery”, „Woman”. Pasjonuje ją wyrafinowana literatura, wyrafinowana muzyka i wyrafinowany obraz. Zaciekawiają przemiany społeczne.

 Number of texts in service: 3  Show other texts of this author
 Latest author's article: O wolność tworzenia i... kochania
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 5819 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)