Various topics »
Kali i Kala - dzikus w nas [1] Author of this text: Monika Adamczyk-Modecien
"Droga ekscesów
wiedzie do pałacu mądrości"
Blake
Dzikus i Dzikuska, o których
tu mowa, nie są zwykłymi neandertalczykami.
To istoty oświecone.
Bogini Kali i bóstwo
Kala, pomimo ich nieokiełznanego wyglądu, posiadają trzecie oko — symbol oświecenia, a to znaczy, że noszą znamiona doskonałości oraz znają
odpowiedź.
Bogini Kali jest
archetypem wyzwolenia.
Wszystkie jej cechy wskazują
na to, że jest rozwydrzona i pełna mocy. Nie przypuszczam, żeby była
specjalnie zainteresowana przychodzeniem do pracy w 'fast food'zie' na
6.15 i zawijaniem w papier śniadaniowy cheeseburger'ów.
Na dumnie wypiętej piersi Kali
pobrzękuje naszyjnik z ludzkich czaszek, ponieważ jest energią dynamiczną.
Jedyną jej garderobą jest
spódniczka z nanizanych na sznur odrąbanych rąk dupków, którzy się jej
narazili.
W indyjskiej ikonografii
przedstawiana jest w zwycięskiej pozie z burzą rozwianych włosów. Jest też
uzbrojona po zęby. Zakrzywiony hak w jednej z jej dłoni wskazuje na to, że
dysponuje bardzo groźną mocą niszczenia, ale też, że posiada zdolność
zniewalania ludzi. Potrafi cię złowić.
Prawdopodobnie też nie będzie
pytała cię o zdanie.
Męskim odpowiednikiem
pierwotnej energii kobiecej jest Dzikus, któremu Robert Bly poświęcił swoją
pasjonującą i odkrywczą książkę pt.: Żelazny Jan (Iron John).
W wierzeniach
przedaryjskich personifikowany jako gniewne bóstwo Kala, w buddyzmie
nazywany Mahakalą. Nosi podobne atrybuty wyzwolenia i mocy, oraz symbole
mówiące, że nie będzie zastanawiał się nawet chwili nad tym, czy ci dołożyć,
jeżeli mu podpadniesz.
Ma przerażający wyraz
twarzy oraz długie wystające zęby. Stoi otoczony płomieniami i ciska wokół
gniewnym spojrzeniem.
Wyznawcy doszli do wniosku,
że lepiej go omijać z daleka.
Na wszelki wypadek składają
mu obfite dary ofiarne na ołtarzu.
Okazuje się, że
spontaniczna energia Mahakali jest niezwykle istotną wartością, którą
współczesny mężczyzna musi koniecznie w sobie przebudzić.
Jeżeli nie chce zginąć — dodaje Bly.
'Mężczyźni potrzebują
kontaktu z szorstką energią nazywaną przez Hindusów Kala. Nasza
historia powiada, że pierwszy krok polega na odnalezieniu Dzikusa. Niektórzy mężczyźni
potrafią opuścić się na to miejsce dzięki nagromadzonej frustracji. Podłączenie
się do energii Kala musi jednak przynieść wyjście naprzeciw tej
energii u kobiet. Jeżeli mężczyźni nie wykonają tego kroku — zginą.'
Proces docierania do źródła
męskości został interesująco opisany przez Bly’a przy użyciu baśni Braci
Grimm, która opowiada o tym, że mężczyzna, aby odnaleźć swoją moc musi
ukraść klucz spod głowy królowej.
Królowa jest autorytetem,
jest też matką. Niełatwo ukraść takiej cokolwiek.
A zwłaszcza klucz.
Klucz ten bowiem uwalnia
Dzikusa z klatki, która stoi na środku dziedzińca.
Bly zauważa, że aby
nie zostać skończonym dupkiem do końca życia, musisz zdobyć się na odwagę i wykraść klucz spod poduszki swojej matki.
Sprawę utrudnia fakt, że
królowa, bynajmniej, nie poszła do kina na Przeminęło z Wiatrem, lecz
jest obecna i trzyma na poduszce głowę.
W końcu mężczyzna
wykrada klucz matce i uwalnia Dzikusa z klatki.
'Kiedy chłopiec otworzył
klatkę, Dzikus wyruszył z powrotem do swojej puszczy'.
A następnie mężczyzna ów
zaczyna doznawać paraliżującego lęku, że zostanie za to zbity przez swoich
rodziców (!).
Rodzice są niezwykle
pomocni w odcinaniu nas od naszej energii.
'Nie wchodź do kałuży,
bo pobrudzisz spodenki!'
Chyba tylko kościół może
konkurować z nimi w skuteczności wpajania nam przekonania o naszej własnej słabości i niewyobrażalnym zagrożeniu czającym się na zewnątrz: 'Nie dotykaj
swojego członka! Bóg wszystko widzi i zrobi z tobą coś strasznego!'
Bly zauważa, idąc za myślą
Alice Miller, że 'psychologowie w dziewiętnastowiecznych Niemczech
przestrzegali rodziców zwłaszcza przed spontanicznością. Spontaniczność u dziecka uważana była za niedobrą i na jej pierwszy znak rodzice powinni
surowo zareagować. Spontaniczność oznacza bowiem, że mały dzikus czy
dzikuska wyrwali się z zamknięcia.
Purytańscy rodzice w Nowej
Anglii często surowo karali dzieci za niesforne zachowanie w czasie długich
nabożeństw kościelnych.'
Nie sposób nie zauważyć,
że wzorce te pokutują aż do chwili obecnej.
Przykładem tragicznego w skutkach zdławienia spontanicznej pierwotnej energii u współczesnych mężczyzn
jest Człowiek Firmy, w starannie wyprasowanej koszuli, siedzący za kierownicą
samochodu kupionego w promocji.
Mężczyzna w uniformie
garnituru i krawata, z aktówką przytroczoną do ręki kajdankami, ze
skrupulatnie przystrzyżonymi włosami na głowie nie ma najmniejszego kontaktu
ze swoją głęboką tożsamością. Jest przekonany o swojej niskiej wartości i próbuje kompensować to nieznośnie dotkliwe uczucie zasłaniając się
kolejnymi stanowiskami oraz samochodem kupionym na raty.
To dlatego tak dzielnie
spisuje się w swojej firmie, której oddaje większość swojego życia.
Kultura masowa, bynajmniej,
nie jest zainteresowana tym, żebyś odzyskał swoją pierwotną twórczą
energię. Kultura masowa mówi: 'Daj spokój! Zjedz batonika!'
Istnieje przekonanie, że
dotarcie do źródeł nieokiełznanej, pierwotnej mocy zagraża społecznej
stabilności, dlatego społeczeństwo edukuje się hurtowo od najwcześniejszych
lat w tym kierunku, że spełnienie znajduje się wyłącznie poprzez zdobycie
tego, co znajduje się na zewnątrz oraz tego, co jest materialne.
Bombardowanie reklamami służy
takiemu wyuczeniu cię tej zasady, ażebyś dobre samopoczucie kojarzył wyłącznie z momentem nabycia czegoś, oraz abyś czuł się wyjątkowo podle, jeżeli nie
kupisz polecanych produktów.
'Lepiej będzie dla
ciebie, jeśli kupisz to kino domowe, wyjątkowy batonik oraz wkładki do
majtek!'
Marketing jest ściśle
powiązany z odcinaniem cię od twojej pierwotnej energii, od twojego Dzikusa.
Niektórzy nawet próbują twierdzić, że ta potężna moc w tobie w ogóle nie
istnieje. Nikomu nie zależy na tym, abyś ją wykorzystywał, żebyś był jej
świadomy. Innym jest to nie na rękę. Po co masz mieć dostęp do własnej siły i do władzy nad swoim życiem. Chodzi o to, żebyś słuchał z uwagą reklam i wykonywał zawarte w nich polecenia oraz o to, żebyś nie spóźniał się do
firmy.
'Od wielu pokoleń świat
biznesu radził młodym przedsiębiorcom, by trzymali się z dala od Żelaznego
Jana, a kościoły chrześcijańskie także za nim zbytnio nie przepadają.' R.
Bly
Wszyscy dokładają
wszelkich starań, abyś nie dowiedział się o istnieniu swojego Dzikusa, byś
żył w nieświadomości, przekonany o swej niemocy, i abyś pozostał skazany
na stan egzystencjalnej bierności.
Wszelkie próby dotarcia
przez ciebie do własnej siły budzą w innych wściekłość.
'Kup to! i to i jeszcze
to. Uszczęśliwimy cię! Tylko tam nie chodź. Nie wypuszczaj Dzikusa z klatki!'
Obraz mężczyzn,
nienagannie przystrzyżonych, z aktówką w jednej ręce i telefonem komórkowym w drugiej, którzy przypominają reprodukowane w nieskończoność klony, nie
budzi entuzjazmu. Prawdziwą trudność sprawia wskazanie u nich na jakąkolwiek
cechę indywidualną. Mają oni skutecznie zduszoną pierwotną energię Dzikusa w sobie i nie pozwalają sobie nigdy na jej świadome ujawnienie.
Okazuje się, że mężczyźni
muszą wybrnąć z tego impasu, na który skazuje ich zakaz wolnego emanowania męskością w społeczeństwie oraz zakaz używania swojej własnej mocy, która została
okrzyknięta szataństwem, ponieważ wywołuje lęk w społeczeństwie
wychowywanym na kościelnych dogmatach.
Mężczyźni są
sfrustrowani, bo w okolicznościach, które stwarza system oparty na zasadzie
wstrzemięźliwości i hamowaniu procesów psychologicznych, nie są w stanie
poczuć swojej własnej męskiej energii, za którą tęsknią. Czują się
zduszeni i nieszczęśliwi. A także czują się słabi.
Według Bly’a pierwotną
energię powinni również wyzwolić mężczyźni homoseksualni. Orientacja
seksualna nie ma tu znaczenia.
Tłumienie dzikiej energii u współczesnego człowieka, który przede wszystkim ma przynależeć do firmy,
do molocha, prowadzi według Bly’a do zwyrodniałych zachowań. Nieuświadomiona
pierwotna siła, dławiona pod piętnem grzechu i rzeczy zakazanej, zaczyna
przejawiać się jako ciemna strona mężczyzn i kobiet. Stąd jego zdaniem biorą
się niepohamowane wybuchy agresji, gwałty, niszczycielskie wojny i nieopanowane dążenie do eksploatacji natury.
Popularność grup
ekstremistycznych o patologicznym charakterze, jak np. ugrupowania nazistowskie,
bierze się stąd, że ich członkowie cierpią na przeraźliwy brak
autentycznego wzorca mężczyzny, oparcia i męskiej miłości oraz na brak męskich
rytuałów w społeczeństwie, które zdominowane zostało przez zasadę podporządkowania
się firmie.
Szukają więc po omacku
wszędzie tam, gdzie udaje im się poczuć jakąkolwiek namiastkę energii,
braterstwa i wsparcia innych mężczyzn. Problem polega na tym, że wszyscy oni
znajdują się w towarzystwie równie wygłodniałych emocjonalnie i rozpaczliwie zdezorientowanych członków podobnych ugrupowań.
Ponieważ nie widzą
silnego wzorca mężczyzny, bo przecież nie jest nim Miś z Okienka,
zaczynają lgnąć do martwych już postaci, które w historii wykazały się
psychopatyczną obsesją połączoną z bezwzględnością, co w pojęciu
zdezorientowanych mężczyzn, odciętych od swojej pierwotnej mocy, może być
mgliście identyfikowane z wewnętrzną siłą.
"Dzikości czy braku ogłady,
zakładanej przez obraz Dzikusa, nie należy mylić z samczą energią, znaną mężczyznom
aż nadto. W przeciwieństwie do niej energia Dzikusa mobilizuje do stanowczego i zdecydowanego, lecz nie brutalnego działania." — pisze R. Bly
Autor Żelaznego Jana
twierdzi, że wszyscy mężczyźni noszą głęboko ukrytą ranę, która nie
daje się zagoić. Opowiada o wstrząsającym spostrzeżeniu, jakiego dokonał
prowadząc liczne wykłady w Stanach Zjednoczonych, podczas których u zaskakująco
wielkiej ilości uczestników dochodziło do silnych reakcji katharsis i mężczyźni ci płakali. Wyrażali dotychczas tłumioną rozpacz z powodu braku
połączenia uczuciowego i rytualnego z innymi mężczyznami w swojej społeczności, a także głód wspierającej odpowiedzi ze strony ojca na poziomie
emocjonalnym.
1 2 3 Dalej..
« (Published: 03-04-2008 )
Monika Adamczyk-Modecien Ur 1966 w Warszawie. Jest buddystką, malarką i dziennikarką. Była studentką Wyższej Szkoły Dziennikarskiej Central and Eastern European Media Center Foundation w Warszawie, gdzie uczyła się fachu reporterskiego oraz sztuki tworzenia scenariuszy filmowych pod okiem znakomitych postaci ze świata dziennikarskiego. Przeprowadzała wywiady z gwiazdami jazzu, takimi jak Pat Metheny, Marek Bałata, Stanisław Sojka oraz innymi twórcami sztuki współczesnej. Pisała m.in. do „Jazz Forum”, „Charaktery”, „Woman”. Pasjonuje ją wyrafinowana literatura, wyrafinowana muzyka i wyrafinowany obraz. Zaciekawiają przemiany społeczne. Number of texts in service: 3 Show other texts of this author Latest author's article: O wolność tworzenia i... kochania | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5819 |