|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Various topics » PSR »
Ateista nie Duńczyk i o swoje walczy Author of this text: Przemysław Piela
Niemalże
zleksykalizowana opozycja Polaka katolika oraz ateisty komucha nikogo już w Polsce nie dziwi, ale czy przełożenie tej sztandarowej cechy polskiego piekiełka
na grunt duński nie będzie nadużyciem? „Ateista nie Duńczyk"! I oto pada
blady strach na wszystkich lewicujących eurofilów.
Jest południe, 27.4.2008. Pogoda wyśmienita i byłoby nawet ciepło, gdyby między kamienicami nie szalał typowy dla duńskich
wysp wiatr. Do Domu Farerskiego w centrum Kopenhagi przy Vesterbrogade 17A
schodzi się ateistyczny półświatek Danii. Ludzie w średnim wieku, starcy i garstka młodych — wszyscy uśmiechnięci, czyżby wymuszony grymas? Za chwilę
będą debatować nad beznadziejną sytuacją ludzi im podobnych. Wchodzę do środka,
od razu atakują mnie farerskie napisy z menu restauracji regionalnej. Czyżby
ateiści korzystali z gościnności równie gnębionych separatystów z Wysp
Owczych? W holu spotykam łysawego mężczyznę, spod jego marynarki wychyla się
złowieszczy napis na koszulce „Stowarzyszenie Ateistów". Zagaduję: — Czy to spotkanie ateistów? — Tak,
zaraz się zaczyna — pada odpowiedź — Nikogo
tu nie znam, czy mógłbyś mi pokazać Jespera, przewodniczącego. — To
ten szpakowaty w krótkich spodniach, adidasach i koszuli w kratę, siedzi na
rogu przy stole.
A więc idę, by się przedstawić. Mam zaszczyt
reprezentować Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów na Zgromadzeniu Delegatów
Duńskiego Stowarzyszenia Ateistów (Dansk
Ateistisk Selskab). Zostałem przyjaźnie przyjęty, ale tak naprawdę nikt
mnie nie zapowiedział — w programie również żadnej wzmianki na temat PSR.
Mam czekać do końca i podnieść rękę przy okazji wolnych wniosków. Jesper Vind (przewodniczący) oraz Lars Byskov (skarbnik)
zbierają od uczestników po sto koron duńskich; to za jedzenie — bo od
bufetu zaczyna się integracja. Siadam przy jednym z długich stołów i zamawiam mineralną. Po drugiej stronie siedzi starsza pani w okularach i jakże
wymownym czerwonym berecie z antenką — moher. — Jestem
Mette, a Ty? — pada pytanie. Przemek — odpowiadam i uprzedzając dalsze
pytania sprowokowane niemożnością powtórzenia mojego imienia przez większość
Duńczyków tłumaczę kim jestem. — Byłam w Polsce, widziałam Warszawę, Kraków i Zakopane — piękne miasta… dobrze
że u was ateiści też się organizują, ale macie na pewno sto razy trudniej,
jak możecie wytrzymać w tym katolickim monolicie, nie dziwi mnie też, że
wasza organizacja jest tak mała. Ale to się zmieni, zmieni się na pewno.
Do Mette dosiada się zarośnięty, atletycznie zbudowany
blondyn z opaską powstrzymującą opadanie długich włosów na oczy.
Muskularne ramiona zdobią liczne tatuaże. Sex is… cośtam — nie mogę rozszyfrować całego napisu na prawym bicepsie. — Zatrudniam
Polaków, to świetni malarze, ale nie wiedziałem że macie w Polsce ateistów — pada po chwili z ust mojego nowego kolegi. Mette opowiada mi o świetnej
sztuce Nikolaja Caderholma pt. „Åh, Gud!" (Och, Boże!), którą
widziała przed paru laty na deskach jednego z kopenhaskich teatrów. Jej opis
brzmi zachęcająco: to odzierające z religijności przedstawienie, które
pozwala się w trakcie rozmyślić. Gdyby trójkąty mogły stworzyć Boga,
zrobiłyby go sobie o trzech bokach. W końcu zaczyna się właściwa część programu na którą
wszyscy czekają. Na mównicę wchodzi prof. Morten Warmind, historyk religii z Uniwersytetu Kopenhaskiego. Ma wygłosić półgodzinny wykład zatytułowany
„Ateiści z punktu widzenia historyka religii", organizatorzy zapewniali o niespodziankach. Warmind przeprowadził szereg badań opinii wśród ateistów
duńskich. Rzeczywiście było wesoło. Profesor mówi o niemożności zdefiniowania pojęcia
religii. Wspomina też o prądach w religioznawstwie, które uznają ateizm za
religię. Niewiara chrześcijanina w bogów innych religii nie może być utożsamiana z niewiarą ateisty. Błędnym jest też twierdzenie jakoby ateizm sam w sobie
był systemem wierzeń, choć profesor przyznaje, że sam podzielał kiedyś ten
pogląd. Wyróżnia kilka typów ateizmu, od płytkiego opartego na krytyce
religii i księży do głębokiego, wypływającego z przemyśleń. Z badań profesora wynika, że duńskie społeczeństwo składa
się w 15% z ateistów, aczkolwiek wynik ten jest dyskusyjny. W badaniach na próbie
tysiąca osób zaledwie 5% deklaruje ateizm — co zdaniem badaczy w rzeczywistości
odpowiada znacznie większej grupie społecznej. Warto zwrócić uwagę na to,
że muzułmanie są prawie niewykrywalni w badaniu, mimo iż stanowią spory ułamek
społeczeństwa. Jedna trzecia duńskich ateistów uznaje ceremonie religijne za
dobrą tradycję i przyznaje się do uczestniczenia w nich. W żart obrócono
pytanie o to, ilu z obecnych na sali było członkami Duńskiego Kościoła
Ludowego. (Nie mogłem się powstrzymać, by nie przedstawić się później jako
świadomy ateista, członek Kościoła katolickiego. Żart rodem z katolickiej
Polski trafił na wielce podatny grunt). Wielu problemów nastręcza niekonsekwencja w odpowiadaniu
na pytania. Zdarzały się nawet powodujące gromkie wybuchy śmiechu perełki,
jak np. seria pytań-odpowiedzi: Który z twoich rodziców jest bardziej
religijny? Odpowiedź: matka. Zawód matki: nauczycielka. Zawód ojca: pastor.
Wniosek: duński kler to tak naprawdę najmniej religijna grupa społeczna.
Profesor odważył się nawet na stwierdzenie, że najwięcej ateistów pracuje
na plebaniach. Miejmy nadzieję, że to tylko czarny duński humor. Po wykładzie następuje część formalna. Zgromadzenie
przegłosowuje zmiany statutowe i wybiera nowy zarząd. Ciekawym wydaje się
wniosek o zmianę nazwy stowarzyszenia na „Towarzystwo Humanistyczne" (Humanistisk
Samfund) lub też w przypadku odrzucenia pierwszej poprawki statutu, na
„Towarzystwo Świeckie" (Sekulært Samfund). Jednym z wnioskodawców projektu jest znany polskiemu
czytelnikowi z niektórych swoich publikacji pracownik Instytutu Kopenhaskiego Niels-Jørgen
Koordt. Padają liczne argumenty za i przeciw. Za zmianą przemawia nowy
charakter działalności stowarzyszenia, skupiający się teraz na organizacji
ceremonii humanistycznych ślubów, pogrzebów itp. Wniosek upada, zwycięża
przyzwyczajenie do dotychczasowej nazwy. Zaskakujące jest to, że ateizm również w Danii
znaczeniowo jest nacechowany negatywnie. Mimo iż jest to koronny argument orędowników
przechrzczenia organizacji, nazwa pozostaje — zwycięża opcja
pozytywistycznej pracy dla zmiany społecznego odbioru ateizmu, krok po kroku,
tak by zaczął się kojarzyć pozytywnie. Zgromadzenie Delegatów uchwala po burzliwej dyskusji
rezolucję nawołującą Danmarks Radio do propagowania wiedzy, a nie wiary.
Przyjmuje się ją niemal jednogłośnie przy jednoczesnym utyskiwaniu na ramówkę
poszczególnych programów DR, które w sposób wyraźny faworyzują Duński Kościół
Ludowy (Folkekirken). W międzyczasie zaczepia mnie lekko podirytowany starszy
pan wielce zdziwiony moim uporczywym ignorowaniem głosowań statutowych. Jego
uwagę zwraca emblemat z polską i duńską flagą wpięty w klapę mojej
marynarki. Ze względu na jego lekko przytępiały słuch wyjaśnianie jego wątpliwości
kończy się fiaskiem. Pan myśli, że jestem polskim dziennikarzem, zaraz
jednak zapala mu się światełko ostrzegawcze i postanawia pytać dalej. — Przecież to jest spotkanie zamknięte, więc właściwie co Ty tutaj robisz? Z
pomocą przychodzą mi sąsiedzi ze stolika, którzy tłumaczą cel mojej wizyty.
Ostatecznie wszystko wyjaśnia moje późniejsze wystąpienie na forum. -
Myślałem, że jesteś jakimś katolickim szpiegiem chcącym rozmontować nasze
zebranie od środka. Człowiek nigdy nie wie czego się spodziewać po Polakach -
kończy topornie i nader poważnie brzmiącym żartem. Mogłoby się zdawać, że opisana przeze mnie Dania to nie
postępowy kraj Północnej Europy, lecz co najmniej jakiś jej zaścianek. Wrażenie
to jest po części słuszne, nie ma jednak powodów do obaw, to tylko wynik
moich subiektywnych odczuć, które postanowiłem wyeksponować w taki a nie
inny sposób w niniejszym tekście, by pokazać emocje panujące w trakcie
spotkania, emocje do złudzenia przypominające nasze własne podwórko. U niektórych z obecnych spotkałem się z tak skrajnym
antyklerykalizmem, że nawet w Polsce uznany byłby on za radykalny. Co prawda
ma on pewne uzasadnienie w rzeczywistości duńskiej, jak np. w monopolu duńskiego
kościoła na pochówki, nie jest jednak adekwatny do ogólnych tendencji w polityce kościelnej Danii. Tu można by wspomnieć o zeszłorocznym sukcesie
DAS w nakłonieniu samorządów czterech największych miast do utworzenia
pierwszych w Danii cmentarzy komunalnych dla bezwyznaniowców; jednak jak dotąd
jedynie włodarze Kopenhagi złożyli oficjalny wniosek do Ministerstwa Spraw Kościelnych
(Kierkeministeriet) w tej sprawie. DAS zostało też włączone jako strona
zainteresowana do prac nad zmianą ustawy pogrzebowej (begravelsesloven), tak by
umożliwić powstawanie cmentarzy bez kaplic, co na razie jest w Danii niemożliwe. DAS jest organizacją porównywalną wiekiem do PSR, jednakże
działającą w kraju o zupełnie innej specyfice. Sami twórcy stowarzyszenia
uważają się za siostrzaną organizację norweskiego HEF (Norweskie
Stowarzyszenie Humanistyczne). Duńczycy za swoje cele uznali m.in.
organizowanie ludzi niewierzących, całkowity rozdział kościoła od państwa,
propagowanie racjonalnego myślenia oraz zwalczanie stereotypów związanych z ateistami. Są to więc założenia tożsame z celami PSR, co jednak stoi za ich
tak dużym poparciem społecznym w Danii? Obecnie do DAS przynależy prawie tysiąc
osób, co jak na kilkuletni staż i wielkość kraju jest dużym osiągnięciem.
Zaskoczony byłem tak wielkim zaangażowaniem duńskich ateistów w walkę o pluralizm światopoglądowy, zważywszy, że Dania należy do czołówki krajów
stawianych za wzór w propagowaniu powszechnych praw człowieka. Nie bez
znaczenia jest tu mentalność samych Duńczyków; jedna z członkiń skwitowała
raport o liczebności członków jednym zdaniem: „Przecież Dania to kraj
stowarzyszeń". Wyciągnąć z tego należy wniosek, że to nie zagrożenie
podstawowych praw mobilizuje ludzi, lecz ich świadomość. Na samym końcu dostałem swoje pięć minut, by przedstawić
na szerszym forum działalność Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów.
Sytuacja w Polsce spotkała się z dużym zainteresowaniem, po spotkaniu
zgromadziła się wokół mnie grupka żądnych wiedzy Duńczyków, którzy choć
wiedzieli sporo na temat Polski, nie za bardzo orientowali się w sytuacji
polskich wolnomyślicieli. W trakcie spotkania udało mi się nawiązać wiele
interesujących znajomości, które mam nadzieję zaowocują dobrą współpracą
PSR-u z DAS. Już na miejscu zarysowało się kilka ciekawych pomysłów współpracy
międzynarodowej, jak np. wspólne wyjazdy integracyjne czy organizacja
polsko-duńskiej debaty nt. sytuacji bezwyznaniowców w obu krajach. Otrzymaliśmy
też pozwolenia na publikację przekładów tekstów z języka duńskiego
zamieszczonych na stronach DAS-u, a także tłumaczenie niedawno wydanej w Danii
antologii humanizmu zatytułowanej „Żyć i umierać bez religii" („At
leve og dø uden religion") pod redakcją Erika Bartrama Jensena,
przewodniczącego Stowarzyszenia Humanistycznego w Viborgu (Humanistisk Selskab i Viborg). Pozostajemy w stałym
kontakcie z Duńskim Stowarzyszeniem Ateistów i liczymy na owocne efekty naszej
współpracy.
« (Published: 04-05-2008 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5862 |
|