|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Culture » Art
Miejsce dla groteski w sztuce Author of this text: Katarzyna Płóciennik
Groteska, czyli zabawa, gra, maskarada… Coś co bawi i przeraża jednocześnie. Dzieło groteskowe to takie, które trzeba odpowiednio
„czytać".
Sukces groteski
Wielkie
zainteresowanie groteską zaczyna się w XVI wieku. Objawia się ona wówczas
jako szalona fantazja oraz „jako swoisty system symboli i alegorii, związany z mitologią i filozofią starożytną" [ 1 ].
Mity są niezwykłymi opowieściami, odwołania do nich są trafne, bo dotykają
sedna sprawy. Groteska oczywiście dotyka takich mitologicznych wydarzeń, jak
chociażby ludowego rytuału, jaki odbywał się przy okazji tzw. Dionizjów. To
oczywiście starożytność, ale czy dziś nie mamy podobnych „świąt"?
Chwila zastanowienia i oczywiście odpowiedź jest jedna. Oczywiście, że mamy.
Karnawałowe szaleństwa, zakładanie maski i przebieranki to nic innego jak
przeniesienie dawnych rytuałów we współczesność. Jak pisze M. Bachtin:
„Rzucając hasło totalnej wolności i powołując w swoich obyczajach i rytuałach
swoisty świat na opak, w którym panowie grali rolę niewolników, a niewolnicy
rolę panów, karnawał był wymierzony w wszelką sztywną hierarchię społeczną,
władzę oraz skierowany był przeciw normom, konwenansom i ograniczeniom
obyczajowym, zawieszonym, niejako degradowanym, na czas jego trwania" [ 2 ].
Nieodłącznym
elementem karnawału są pewne rekwizyty, takie jak maska, do której jeszcze
powrócę w dalszej części tekstu, ale też np. śmiech karnawałowy.
Nietrudno się domyśleć, że ma on swój prawzór w starożytności, gdzie był
śmiechem rytualnym. „Śmiech rytualny szarpał największe świętości,
wyszydzano i plugawiono słońce (bóstwo najwyższe), jak też inne bóstwa,
najwyższą władzę ziemską — żeby zmusić je do odnowienia. Wszystkie
formy śmiechu rytualnego były związane ze śmiercią i odrodzeniem, z aktem
zapłodnienia, z symbolem siły rozrodczej" [ 3 ].
Piękno — brzydota
Wydawać by się mogło, że kanon artystyczny zmieniał się na
przestrzeni dziejów niejednokrotnie. Jak zauważa jednak Maria Gołaszewska,
autorka książki Fascynacja złem, w teorii kanonu artystyczno — estetycznego można wyróżnić dwie tendencje.
Obie jasne i zrozumiałe, nadają się do dyskusji nad ich zasadnością.
Pierwsza wskazuje na ważność niezmiennego charakteru idealnego piękna, różnie
zresztą przez dawnych i obecnych krytyków i historyków sztuki
interpretowanego. Druga teza głosi jednak, że „kanon ma charakter
historyczny i zmienia się zależnie od warunków kulturowych danej epoki i od
zróżnicowań etnicznych" [ 4 ].
To, że osobiście chylę się raczej w stronę tej drugiej tezy, nie ma większego
znaczenia w tym akurat momencie. Pewnym jest jednak, że w dzisiejszych czasach
zmieniło się nie tylko samo pojęcie „piękna", „brzydoty" ale i podejścia
do nich. Obserwując efekty pracy młodych plastyków, artystów nie sposób nie
zauważyć, że w sztuce od dawna już wszystko jest dozwolone. Pytać o granice
przyzwoitości też w tej pracy nie będę, ale zapytam o zatarte granice między
tym, co piękne, a tym co brzydkie? Chociaż, jak się okazuje, też nie jest to
dobre pytanie. Należałoby raczej pytać o granice między tym, co za piękno
lub brzydotę, ale bywa uznawane?
„Wydaje
się, iż brzydota nie jest to ani radykalny brak piękna, ani "piękno
nieudolne" (kicz czy tandeta) — brzydota stanowi odrębną wartość
estetyczną, pod pewnymi względami przeciwstawną pięknu, lecz zarazem posiada
ona własne pozytywne „cechy" właściwości, a jeśli nie kanon, to pewne
prawidła stylistyczne. (...) Jest brzydota jedną z wartości estetycznych, a nie antytezą wartości estetycznych w ogóle. (...) Często to, co
„brzydkie" w sztuce (a najczęściej nawiązuje do tego, co brzydkie w życiu)
podoba się jednak, bo jest nie nudne, oryginalne, śmiałe, drastyczne itp."
[ 5 ].
Ta
krótka charakterystyka brzydoty, jako po prostu innej, ale również wartości
estetycznej, miała przygotować miejsce dla pojawienia się w mojej pracy samej
groteski. Pokazując zmieniające się kanony i różne podejście do kategorii
piękna idealnego uwagę kieruję w jej stronę, bo jak zauważa Tomasz
Gryglewicz, "(...) groteska jest zaprzeczeniem tradycyjnego paradygmatu
estetycznego klasycyzmu, który ukształtował się (...) na bazie fazy
klasycznej sztuki antycznej grecko — rzymskiej w czasach nowożytnych
(...)" [ 6 ].
Znamienne okazują się więc słowa, że „deproporcjonalizacja groteskowa
przechodzi wszelką przyzwoitość, przekracza miarę w stronę absurdalnego
nieprawdopodobieństwa. Jeśli mamy do czynienia z kimś bardzo wysokim, to w grotesce staje się on kolosem, jeśli jest kimś małym, zmienia się w karzełka,
jeśli ma duży nos ten wydłuża się na parę metrów itp. Postać groteskowa w ten sposób traci cechy ludzkie, staje się nie tylko śmieszna, ale także
przerażająca" [ 7 ].
Groteska
zmierza zuchwałym krokiem w stronę przesady. Choć szybko zauważono ją w sztuce i literaturze i doceniono wartość komunikatu, jaki ze sobą niesie, nie
ominęła groteski jednak również ocena negatywna. Żadne dzieło sztuki nie
jest chyba wolne od krytyki, albo się podoba, albo wzbudza uczucia negatywne.
Groteska wzbudzała zainteresowanie.
Pokusa i bogactwo symboli u Boscha
Tak,
jak sztuka w ogóle, również groteska podejmowała próby interpretacji dobra i zła. Przykładem tego jest chociażby malarstwo Hieronima Boscha, ale też
Witkacego. Motyw kuszenia św. Antoniego stał się bardzo popularny.
„Kuszenie
polega na ukazaniu zła jak czegoś godnego pożądania, pięknego; zatem wartość
ujemna ukazuje się jako warta tego, by ją osiągnąć ze względu na
spodziewaną satysfakcję, przyjemność płynącą ze zrealizowania tego, czego
się pożąda" [ 8 ] — pisze autorka Fascynacji złem. Patrząc na obraz Kuszenie św. Antoniego rzuca się w oczy podział na dobro i zło.
Jest tam Piekło i Niebo. Zło jest w pewnym sensie nawet piękne. A przez to właśnie,
jak również przez mnogość rozmaitych potworów, dzieło to staje się
groteskowym. Tomasz Gryglewicz pisze,
że wszystkie te magiczne postaci z obrazu Boscha, które okazują się przecież
wielkim symbolem, nie zmieniają faktu, że obraz jest groteską. "Jest więc
(groteska — przyp. K.P.) sposobem konstruowania wizji artystycznej, nie będącym w sprzeczności z przekazywanymi treściami literackimi i filozoficznymi. Dzieła
Boscha mogą być rozpatrywane jako niezwykłe kompendia różnorodnych motywów,
chwytów i efektów groteskowych (...)" [ 9 ].
"Demony zebrane wokół św. Antoniego, nawet jak na pomysłowość Boscha są
zadziwiająco różnorodne — widzimy tu kobietę, której korpus, ramiona i czepiec tworzy roztrzaskany pniak, jej ciało kończy się pokrytym łuską,
jaszczurzym ogonem. Niewiasta trzymająca w ramionach niemowlę siedzi okrakiem
na ogromnym szczurze. Obok duży dzban zamienił się w rumaka, którego dosiada
spróchniały jeździec, który zamiast głowy ma główkę ostu. W rzece pływa
ryba — gondola, która właśnie połknęła człowieka. (...) Opancerzony
diabeł, który w miejscu głowy ma końską czaszkę, gra na lutni siedząc
okrakiem na obutej gęsi z baranią głową (...)" [ 10 ].
To
tylko kilka spośród „potworów" malowanych przez Boscha. Czy śmieszą
widza? A może raczej wywołują strach i przerażenie? Jedno i drugie. "Kuszenie
św. Antoniego", ale również wiele innych obrazów Boscha przedstawiają
świat na opak. Powykręcane postacie, kaleki, cierpienia ciała i duszy.
Przekazują jakieś prawdy. Niekoniecznie mówią o życiu, jako o arenie, gdzie
walczy ze sobą dobro i zło. Pokazują często ich współistnienie obok
siebie. Czasami w śmieszny, a niekiedy w straszny sposób. I dlatego są
groteską. Również Witkacy stworzył dwie wersje Kuszenia św. Antoniego. "W obu obrazach — co może nieco zbić
nas z tropu — nie ma prawie wcale monstrualnych demonów, czyli Witkacy nie
skorzystał z tych wzorów malarskich czy źródeł literackich, które ukazują
św. Antoniego atakowanego przez diabły. (...) W Kuszeniu
św. Antoniego I Witkacy przedstawił świętego kuszonego przez kobiety.
Tylko jedna z nich posiada monstrualne cechy, gdyż poprzez „Skadłubienie"
nóg i tułowia przybrała postać syreny (skojarzenie z modernistycznym
mizoginizmem, obawą przed la femme fatale — przyp. K.P.)" [ 11 ]. W drugiej wersji obrazu pojawiają się co prawa silnie powykrzywiane postacie,
ale nie są to już potwory.
Maska i maskarada
Silnie
wpisana w naszą kulturę staje się charakterystycznym elementem karnawału. W swoim głęboko ukrytym znaczeniu każe jednak odwoływać się do starożytności.
„(...)
Pierwotnie maska, stały element świat w archaicznej lub prymitywnej społeczności,
sygnalizowała metamorfozę uczestnika tego święta w postaci bóstwa, czyli w byt "nie z tego świata" lub przemianę w totemiczne zwierzę. (...) W Dionizjach, w karnawale, w maskaradzie ubierając maskę uczestnik zabawy
symbolizował tym gestem przejście ze świata codziennego do świątecznego świata
na opak — stawał się więc kimś innym" [ 12 ].
Maska
to możliwość swobody, wolności; dzięki niej można doświadczyć niezwykłości,
znaleźć się bliżej tego, co boskie, np. Indianie z Północnej Ameryki i ich
tańce rytualne. Bywała symbolem i dzięki niej symbolami stawali się antyczni
aktorzy, którzy nie byli przecież normalnymi ludźmi. Dzięki masce byli
kojarzeni z graną przez siebie postacią.
Maska
silnie wpisana w karnawał, przeniesiona została w każdy moment współczesności.
Maskę zakłada się w każdej okoliczności, nie tylko na balach, ale też
wtedy, gdy chcemy po prostu zasłonić twarz. W różnych celach zakładamy dziś maski niewinności, uprzejmości itp.
Oszukujemy innych i siebie, bo stajemy się aktorem na scenie, gdzie trwa
dramat, nieustanna walka między dobrem i złem.
Nauka
Groteska i jej analiza uświadomiła wiele samym artystom i historykom
sztuki. Postawiła ważne pytania i udzieliła sensownych odpowiedzi. Zwróciła
uwagę, że świat na opak spełnia konkretne zadanie, że potwory i wszelkie
deformacje są nie tylko po to, by się ich bać i przed nimi uciekać. Są
okryte również wieloma symbolami, które powinny być odczytane i właściwie
zinterpretowane. Z groteską, czy to w sztuce czy literaturze jest tak, że
trzeba nauczyć się ją „czytać" między wierszami.
-
BACHTIN
M., Problemy poetyki Dostojewskiego, Warszawa 1979
-
BOSING
W. , Hieronim Bosch. Między niebem i piekłem, Warszawa 2005
-
GRYGLEWICZ
T., Groteska w sztuce polskiej XX
wieku, Kraków — Wrocław 1984
-
GOŁASZEWSKA
M. , Fascynacja złem. Eseje z teorii
wartości, Warszawa — Kraków 1994
Footnotes: [ 1 ] T.
Gryglewicz, Groteska w sztuce polskiej XX
wieku, Kraków — Wrocław 1984, s. 6 [ 2 ] M.
Bachtin, Problemy poetyki Dostojewskiego, Warszawa 1979, s. 194 [ 4 ] M. Gołaszewska,
Fascynacja złem. Eseje z teorii wartości,
Warszawa — Kraków 1994, s. 229 [ 5 ] Ibidem,
s. 230, 233 [ 6 ] T.
Gryglewicz, Groteska..., s. 20 [ 8 ] M.
Gołaszewska, Fascynacja złem..., s.
90 [ 9 ] T.
Gryglewicz, Groteska..., s. 25 [ 10 ] W. Bosing,
Hieronim Bosch. Między niebem i piekłem,
Warszawa 2005, s 86 [ 11 ] T.
Grygleiwcz, Groteska..., s. 105
« Art (Published: 08-06-2008 )
Katarzyna PłóciennikUr. 1983. Absolwentka etnologii i antropologii kulturowej w Łodzi, a także dziennikarstwa w Radomiu. Poza tym studiuje również dziennikarstwo w Radomiu. Pracuje w lokalnym tygodniku woj. świętokrzyskiego (miasto Końskie, niedaleko Kielc). Współpracuje z pismem antropologicznym "Gadki z Chatki", z magazynem studenckim "Slajd" i pismem artystyczno-kulturalnym DEDAL w Kielcach. Mieszka w Łodzi. Jej pasją są również podróże i fotografia. Numer GG: 11480847
Number of texts in service: 11 Show other texts of this author Newest author's article: Sztuka szczęścia – czyli dlaczego lubimy kicz? | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5920 |
|