|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Society Oby to nie był nasz złoty wiek [2] Author of this text: Wojciech Terlecki
Nadzieje na przyszłość względem dostępności paliw, pokładam w prostej fizyce — zgodnie z prawem zachowania masy nic nie znika bezpowrotnie. W przypadku braku surowców skarbem mogą się okazać nasze wysypiska śmieci, pod
warunkiem, że prawo i sąsiedzi nie pozwolą nam spalać plastikowych butelek w piecach domowych. Niekoniecznie nawet muszą być składowane w formie
posegregowanej, jeżeli będzie potrzeba to się to wygrzebie i zarobi. Polski
wynalazca Zbigniew Tokarz, opracował wydajną i ekologiczną metodę przerabiania
plastiku i podobnych odpadów na paliwo. Otrzymał za to w 2007 roku nagrodę EEP
Awards — dla najbardziej innowacyjnej technologii w dziedzinie ochrony
środowiska. Dlaczego wobec tego ta technologia nie jest obecnie
rozpowszechniona? Spisek koncernów? Po prostu ropy naftowej jest jeszcze na tyle
dużo, że nie opłaca się jej zastępować czymś innym — droższym. Podsumowując autorzy SF byli pesymistami w świecie
przepełnionym czarnymi wizjami przyszłości. Zauważmy ile warta jest futurologia,
szczególnie w literaturze SF.
Jak to działa?
Nasze lęki od dawna są fantastycznym
źródłem dochodów. Można zarabiać na amuletach, odpustach, zaklinaniu,
błogosławieniu. Ten mechanizm pozostał, ale zajmują się nim inni ludzie.
Powojenny wyż demograficzny ruszył na uczelnie, a jak wiadomo nie wszyscy
posiadają zdolności matematyczno-analityczne. Popyt spowodował rozwój kierunków
tzw. humanistycznych, które jako łatwiejsze niż nauki ścisłe, zwiększały ilość
elokwentnych naukowców. Absolwenci tych kierunków szukali swojego miejsca na
rynku pracy w aktualnie modnych projektach z pogranicza nauki i show biznesu [ 3 ]
Gołym okiem widać widać że głównym zajęciem socjologów,
politologów i absolwentów dziennikarstwa jest pokazywanie się w telewizji i komentowanie różnych spraw, na których zazwyczaj niezupełnie się znają. Z tego
żyją. Skutkiem tego bez przerwy w serwisach jesteśmy świadkami bezrefleksyjnego
straszenia nas różnymi zdarzeniami, które wystąpiły lub mogą wystąpić na
podstawie prognoz ekspertów z organizacji typu Klub Rzymski. Katastrofa na
Węgrzech związana z wyciekiem toksycznego szlamu relacjonowana była w sposób
godny filmu Alfreda Hichcoca. Najpierw szlam
ługowy miał być promieniotwórczy i zawierać całą masę pierwiastków ciężkich.
Następnego dnia okazało się, że z tą promieniotwórczością grubo przesadzono.
Kolejne doniesienia mówiły o tym, że poziom metali ciężkich nie przekracza
norm. Tragedia tysięcy ludzi nie jest już wystarczają atrakcyjna dla mediów, dla
zapewnienia uwagi publiczności, musi być ubrana w dodatkowe supersensację.
Dzisiejsze lęki
Zmiana klimatu. W latach 70 panowało przekonanie o nieuchronnym zlodowaceniu. Obecnie również jest to brane pod uwagę, ale jako efekt
globalnego ocieplenia. Według autorów filmu „Globalny
Szwindel — Globalne Ocieplenie" niejaki Bert, Bolin szwedzki naukowiec
wierząc w możliwości technologiczne ludzkości, zaproponował stworzenie bariery
dla uciekającego z naszej planety ciepła w postaci gazów cieplarnianych.
Niedoceniał potencjału swojego pomysłu. Temat, którym się zajął
pomógł mu zdobyć sławę i uznanie oraz zajęcie na resztę życia.
Od tej chwili pojawiła się całkiem realna możliwość opodatkowania czegoś, co
było obciążone fiskalnie tylko w anegdotach z XIX wieku — powietrza. Przy okazji
cała masa innych naukowców i działaczy otrzymała intratne posady oraz nagrody, z Noblem włącznie.
W tym całym szaleństwie zapomniano o ciekawej teorii z dziedziny fizyki — Teorii Chaosu, która między innymi mówi o tym, że nie mamy
pojęcia, jakie skutki wywoła nasze działanie gdyż z upływem czasu pojawi się
coraz więcej czynników zmieniających, mniej lub bardziej oczekiwany wynik. W chwili obecnej w miarę trafnie jesteśmy w stanie określić pogodę na dzień następny. Do
określenia pogodny w okresie dłuższym niż siedem dni moglibyśmy zatrudnić
zarówno meteorologa jak i wróżkę. Wyniki statystycznie byłyby podobne. Tymczasem
są ludzie, którzy na swoich z założenia (teoria chaosu) zawodnych modelach,
próbują przewidzieć, jaki to straszny będzie klimat za 20, 50, 100, 1000 lat.
Właściwie nikt nie przewiduje, że klimat za 100 lat będzie przyjemny
sympatyczny. Gdzie nam się podziało „..I żyli długo i szczęśliwie."? Ten
pesymizm byłby zrozumiały jedynie w przypadku, gdyby autorzy owych prognoz, co
roku wyjeżdżali na wakacje nad polski Bałtyk.
Modelowanie komputerowe to fajna
zabawa, trzeba wprowadzić całą masę założeń i danych by móc odczytać wynik
końcowy. To sprawdza się w przypadku, kiedy mamy pewność, że posiadamy wszystkie
dane, a założenia, są prawdziwe. Jeden błędny element w modelu sprowadzi nas
nieuchronnie na manowce. A te manowce zamienią się w stepy mongolskie, kiedy
zaczniemy prognozować odległą przyszłość. Nie twierdzę, że naukowcy nie
dysponują dużą ilością danych dotyczących naszego klimatu i czynników na niego
wpływających. Przypuszczam jedynie, że z tych danych, przy dobrych chęciach i odrobinie czasu, da się stworzyć wiele alternatywnych scenariuszy. Zwłaszcza,
jeżeli ktoś niechcący rozdepcze gąsienicę tego motyla, który miał wywołać huragan.
Szczególnym przypadkiem wyciągania daleko idących wniosków dotyczących naszej planety na
podstawie krótkich obserwacji jest sprawa dziury ozonowej. Warstwę ozonowa
obserwowano, od kiedy przestano mieć większe problemy. Od roku 1980 do 1985
ilość ozonu w rejonie antarktycznym znacznie spadła, tak gdzieś o około 40%.
Potem dość gwałtownie wahała się, ale pozostała na obniżonym poziomie.
Przyjmijmy, że obserwujemy to zjawisko tylko od 50 lat. Nie mamy pojęcia jak
wyglądało to dawniej. Oczywiście
winny jest człowiek. A konkretnie przemysł chłodniczy. Nastąpiło niespodziewane
skojarzenie lodówki z Antarktydą. A freonu z powietrzem. Może ktoś wie, jaki
jest ciężar właściwy freonu? — bo siły reakcji twierdzą, że jest on cięższy od
powietrza i nie jest w stanie dotrzeć na wysokość 10 — 50 kilometrów by paść
ofiarą morderczego ultrafioletu i zamienić się w zombi niszczące ozon.
Z innej
beczki gdzie byli owi światli naukowcy przepowiadający katastrofy 26 grudnia
2004 roku, kiedy to zapomnieli ostrzec turystów wypoczywających na plażach
oceanu indyjskiego przed skutkami trzęsienia ziemi. Może trzeba brać przykład z meteorologów i zająć się dniem dzisiejszym i prognozą na jutro. Wtedy udałoby
się uratować 290 tys. osób przed zabójczymi falami tsunami, które dosięgły
turystów beztrosko obserwujących zbliżający się kataklizm.
Wymieranie gatunków
O wymieraniu najlepiej opowiedział George Carlin w swoim
show, więc nie będę tu próbował podskoczyć mistrzowi, pokażę jedynie
świeżutkiego potworka, którego próbuje się nam sprzedać. Alf przejmował się
mrówkami. Obecnie proponuje mi się przejmowanie pszczołami. Podobno masowo i z
nieznanej przyczyny giną. Jak zwykle w takiej chwili powinienem czuć się winny,
bo pestycydy i zanieczyszczenia. Jednak nie ma przekonujących dowodów, że jest
to spowodowane działalnością człowieka. Z drugiej strony ludzie, z nieznanych
wówczas powodów również masowo umierali np. na czarną ospę. Winę za zarazę
przypisywano innym przedstawicielom naszego gatunku: grzesznikom, czarownicom,
magom, podejmując środki zaradcze w postaci stosów, pokut i ofiar. Zadziałało -
epidemia wygasła. Nieco później przyszła grypa hiszpanka, i również nie byliśmy w stanie jej zatrzymać zanim sama nie zniknęła, zbierając żniwo w postaci ok.
100 mln ofiar. Dlaczego miałbym sądzić, że globalna populacja pszczół jest jakoś
szczególnie zagrożona tym chwilowym kryzysem? Gdyby nawet wszystkie 20000
gatunków pszczół wyginęło całkowicie, — co uważam za mało prawdopodobne, nie
sądzę, żeby proces zapylania został przerwany. Czy naprawdę można przypuszczać, że
jakaś inna mucha nie skorzysta z otwartego darmowego i dostępnego od zaraz
bufetu, jaki serwują owadom kwiaty produkujące nektar? Najwyżej pożegnalibyśmy
się na zawsze z miodem, który wbrew mitologii nie ma potwierdzonych cudownych
właściwości leczniczych i dietetycznych. Miód to po prostu inna forma dostępnego
cukru.
Czy należy się przejmować?
Mój kilkuletni syn po obejrzeniu filmu dokumentalnego o tym, że nieuniknione jest wygaśnięcie naszego słońca, tak się tym przejął, że
musiałem do niego kilkakrotnie wstawać w nocy i go pocieszać. W czasie tej
przymusowej bezsenności doszedłem do wniosku, że najlepiej przejmować się
problemami, na które mamy wpływ. Umieranie pszczół to problem pszczelarzy -
wierzę, że chłopaki (są tu również wysokiej klasy specjalistki płci pięknej) dadzą
sobie radę.
Jak pokazuje historia ludzkość przetrwała ona kilka set tysięcy
lat (długość zależna od definicji słowa ludzkość) mając nieporównywalnie mniejsze zasoby i możliwości techniczne niż obecnie.
Dała sobie znakomicie radę stając przed niepojętymi dla człowieka zjawiskami
pogodowymi i przyrodniczymi, uzbrojona jedynie w krzemienne narzędzia i skórzane
okrycia. Mimo to dotarła do najdalszych zakątków ziemi stale się doskonaląc i rozwijając. Dlatego nie mam specjalnych obaw o naszą przyszłość w związku z prognozowanym kilku stopniowym ociepleniem klimatu. Ciężko mnie nastraszyć
zmianami biegunowości ziemi, czy wymarciem rafy koralowej. Nie poświęcę ani
złotówki, żeby powstrzymać teoretyczną możliwość wystąpienia tych zjawisk.
Oczywiście popieram wspieranie tych działań przez zainteresowane osoby, gotowe
finansować przedsięwzięcia z tym związanych ze swoich prywatnych funduszy lub
pozyskanych drogą dobrowolnej zbiórki.
Szacuje się, że w układzie słonecznym krąży 1140 obiektów-
powodów do zmartwienia — sklasyfikowanych, jako PHA — potencjalnie niebezpieczne
asteroidy. Wybuch mega wulkanu w Yellowstone lub jakaś wyjątkowo zjadliwa forma
wirusa, spowoduje, że czasy, w których obecnie żyjemy, będą określane, jako
złoty wiek ludzkości.
1 2
Footnotes: « Society (Published: 12-10-2010 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 669 |
|