|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life » »
Świat jako rzeczywistość wirtualna [2] Author of this text: Marcin Gumiński
Jakkolwiek kwestia możliwości zbudowania sztucznego mózgu wydaje się
kontrowersyjna, tak nie wyczerpuje ona problematyki AI. Kolejne pytanie jakie
się przy okazji pojawia, to czy symulacja myślenia musi pociągać za sobą
istnienie świadomości — tzn. czy maszyna będzie posiadała rozumiejącą jaźń
podobnie jak istota ludzka, czy też będzie tylko idealnie naśladowała procesy
myślowe człowieka, ale na takiej samej zasadzie, jak trójwymiarowe postacie
sterowane przez program naśladują żywych żołnierzy lub kierowców w grach
komputerowych? Czy nie zdarza się tak, że graczom komputerowym ciężko jest
czasem rozróżnić czy ich przeciwnikiem jest bot — sztuczny gracz sterowany przez
komputer — czy też żywy człowiek
połączony interfejsem z obiektem w grze? A jeśli tak, to czy możemy podejrzewać
boty o posiadanie świadomości? Oczywiście sprawa botów jest oczywista — nie
posiadają one świadomości, gdyż ich zachowanie sterowane jest przez stosunkowo
proste programy operujące na stosunkowo niewielkiej ilości zmiennych, a sam bot
nie posiada wirtualnego ekwiwalentu mózgu — jest po prostu trójwymiarowym
obiektem poruszanym przez zespół poleceń wydawanych przez podprogram operujący
na zmiennych otrzymywanych przezeń z innych elementów środowiska gry. Czy jednak
możemy mieć pewność, że maszyna która przejdzie test Turinga będzie świadoma
swoich mentalnych przeżyć?
Pytanie takie zadał sobie John Searl — filozof z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Wyróżnił on dwa rodzaje AI: umiarkowaną — głosi ona, że komputer
może tylko naśladować ludzki umysł; oraz mocną — która mówi, że komputery są w stanie dosłownie skopiować ludzki umysł. Zwolennicy mocnej AI uważają, że
symulacja komputerowa umysłu byłaby właściwym umysłem, który myśli, czuje,
podejmuje decyzje, tak jak umysł rzeczywisty i jest z nim w gruncie rzeczy
identyczna. Twierdzą oni, że istota umysłu (a wiec i jaźń) zawiera się w schemacie jaki tworzą symbole reprezentujące materię mózgu, a nie w substancjach, z których mózg jest zbudowany. Jeśli więc można przenieść do
komputera schemat mózgu, to będzie on w stanie wytworzyć jego najważniejszy
aspekt — świadomość.
Czy jednak takie podejście jest usprawiedliwione? Okazuje się, że wedle tzw.
tezy Churcha-Turinga każde zjawisko, które można opisać za pomocą algorytmu może
być również imitowane przez komputer o wystarczająco dużej mocy. Komputerem
takim może być odpowiednio duża maszyna Turinga. Wyobraźmy sobie teraz, że mózg
samego Allana Turinga zostaje sczytany do postaci algorytmu a następnie
wprowadzony do maszyny Turinga. Maszyna ta niech będzie jednak zbudowana w możliwie najprostszy sposób. Niech więc stany wewnętrzne maszyny reprezentują
dyski kamienne leżące na polu, a stan obecny przedstawiany będzie przez kamień
leżący na konkretnym dysku. Taśma pamięciowa maszyny jest długą serią kwadratów w której kamień na kwadracie
reprezentuje 1 a pusty kwadrat 0. Głowica czytająca zaznaczona jest przez duży
kamień umieszczony przy odczytywanym kwadracie. Maszyna obsługiwana jest przez
pasterza, który na polu obok wypasa owce i co jakiś czas przychodzi przełożyć
kamienie wedle reguły przejścia maszyny. Istota myślenia Allana Turinga jest
zachowana dzięki układowi kamieni na taśmie pamięci. Maszyna jednak pracuje
bardzo wolno jako, że jest obsługiwana przez pasterzy. Mijają wieki, a pasterze
nadal obsługują komputer ze sczytanym Turingiem. Pojawia się tu pytanie: czy
wykonująca taki program maszyna ze zwykłych kamieni jest świadoma swojego
myślenia? Czy rzeczywiście schemat symboli odwzorowywany na układzie kamieni
może posiadać jaźń? Jeśli nie, to co potrzebne jest by stworzyć świadomość?
Może szybszy komputer? I czy
jeśli stwierdzimy, że potrzebny jest do tego substancjalny mózg, to czy możemy
określić jakiego rodzaju substancje fizyczne nadawały by się do stworzenia
sztucznego, świadomego mózgu?
Pytania o możliwość stworzenia sztucznego mózgu i o to, czy mógłby on być
nośnikiem świadomości są kluczowe dla rozważań na temat tego, jaki charakter
mogła by mieć symulacja empirycznego świata, w której funkcjonować by mogła
znajdująca się w realnym świecie świadomość. Innymi słowy, jeśli funkcjonujemy
już w maji, to jak komunikuje się z naszymi ciałami świadomość, i czy jej
źródłem musi być mózg znajdujący się w symulowanym empirycznym świecie? Podobne
pytanie w historii filozofii zadawał już Kartezjusz — francuski matematyk,
filozof i fizyk, jeden z najwybitniejszych uczonych XVII wieku. Twierdził ona,
że świat rzeczy (res extensa) i świat umysłu (res cogitans) funkcjonują w zupełnie różnych, w żaden sposób nie oddziaływujących ze sobą fizycznie,
domenach. Kartezjusz całe życie poszukiwał jednak organu, który w jakiś
niewiadomy sposób może pobierać polecenia ze świadomości i przesyłać je do
ciała, by nim poruszać. Organu tego poszukiwał przez całe swoje życie,
ostatecznie twierdząc, że jest nim szyszynka, z której to tezy nie był jednak do
końca zadowolony. Jakkolwiek względem osiągnięć współczesnej fizyki kartezjańska
koncepcja dualizmu substancjalnego, czyli oddziaływania niefizycznego umysłu na
materię, okazuje się całkowicie
nieprawomocna, tak sama intuicja odrębnego świata myślenia i świata naszej
codzienności warta jest rozważenia. Przyjrzyjmy się więc za tym koncepcji
maji jako wirtualnej rzeczywistości będącej właśnie odpowiednikiem sfery res
exstensa (substancji rozciągłej), na którą z pewnego metapoziomu oddziałuje
kartezjańskie res cogitans.
Wirtualne rzeczywistości (VR — virtual reality) są przeciwieństwem tradycyjnego
AI. W AI bowiem chce się umieścić komputerowy umysł w świecie rzeczywistym, VR
zaś polega na umieszczeniu prawdziwego umysłu w symulowanym komputerowo świecie.
Wymaga to stworzenia pewnego obszaru oddziaływania
między rzeczywistym umysłem a zdarzeniami w symulowanym świecie. Obszar
ten to interfejs — urządzenie łączące umysł znajdujący się w rzeczywistości
podstawowej (PR) z ciałem istniejącym w rzeczywistości wirtualnej. Tradycyjne
interfejsy VR jak rękawice zakładane na ręce w połączeniu z wyświetlającymi VR
goglami są dość niepraktyczne i nawet takie wynalazki jak kombinezony okrywające
ciało i odbierające z niego bodźce przenoszone później do VR nadal znacznie
odbiegają od ideału i nie pozwalają odczuć pełnej jedności z symulowaną
rzeczywistością. Wyjściem z tego problemu jakie proponuje Thompson jest coś, co
sam metaforycznie nazywa „mózgiem w kabinie". Jak mówi Thompson, możemy bowiem
pójść w ślady filozofa Daniela Dennetta i wyobrazić sobie, że wyjmuje się czyjś
mózg i umieszcza w kabinie wyposażonej w respiratory i mikrokomputerowe
przekaźniki neuronowe. Wyobraźmy sobie teraz, że mózg taki za pomocą
odpowiedniego interfejsu został podłączony do skomplikowanego systemu wirtualnej
rzeczywistości. Z założenia możliwe jest skonstruowanie przekaźników, które
łączyłyby system nerwowy człowieka z komputerem. Aby jednak wszystko
przebiegało sprawnie potrzebna jest aparatura, która monitorowałaby i stymulowała każdy neuron z osobna. Już dziś można podłączyć mikroelektrody do
pojedynczych neuronów. Aby poradzić sobie z ich milionami można by wykorzystać
techniki nanotechnologii. Teorię taką przedstawił fizyk Richard Feynman. Jego
zdaniem istnieje jeszcze wiele niewykorzystanych możliwości w budowie maszyn.
Przedstawił on teorię etapów, gdzie maszyny używane są do budowy coraz to
mniejszych maszyn, aż do poziomu urządzeń składających się z pojedynczych
atomów. Cale fabryki takich maszyn można by zmieścić w obrębie jednej komórki.
Konstruując takie maleńkie fabryki, które powielałyby same siebie można by
wyprodukować olbrzymią ilość maleńkich maszyn. Technologia taka jest
teoretycznie możliwa, a jej przykładem jest czysto biologiczny, molekularny
mechanizm żywych komórek. Fabryki takie można by wprowadzić do układu
nerwowego człowieka, a następnie podłączyć do produkowanych przez nie mikroprzekaźników układ nerwowy, który za ich pomocą komunikowałby się z istniejącą w komputerze wirtualną rzeczywistością. W ten sposób mózg odbierałby
doświadczenia z VR, które nie różniłyby się od zwykłych wrażeń zmysłowych. Do
tego potrzebny byłby jednak wystarczająco potężny komputer, który w czasie
rzeczywistym przekazywałby strumień danych do neuronów. W ten sposób możliwe
byłoby stworzenie trójwymiarowego wirtualnego świata, który wydawałby się
rzeczywisty.
Powyższe rozwiązanie kwestii połączenia mózgu istniejącego w rzeczywistości
podstawowej (PR) z ciałem egzystującym w VR nie jest jedynym. Kolejnym możliwym
projektem jest stworzenie w rzeczywistości wirtualnej wirtualnego mózgu. Jeśli
rację mieliby ci, którzy twierdzą, że myślenie jest tylko wzorem
matematyczno-fizycznym, to jak najbardziej możliwe byłoby stworzenie takiego
mózgu w przestrzeni VR. Wyobraźmy sobie teraz, że wirtualne ciało łączy się z wirtualnym mózgiem, zaś wirtualny mózg za pośrednictwem interfejsu z mózgiem w PR. Mózg z VR odbierałby bodźce od wirtualnego ciała i przekazywał je do mózgu
PR, tak samo jak mózg PR mógłby przekazywać polecenia do mózgu VR, a ten z kolei
do wirtualnego ciała. Załóżmy też, że obydwa mózgi są ze sobą stale połączone i równolegle się rozwijają, doświadczając ciągle tych samych przeżyć. Wyobraźmy
sobie teraz sytuację, że osoba będąca właścicielem mózgu PR umiera, a wraz jej
śmiercią zanika aktywność jej mózgu. Program sterujący wirtualną rzeczywistością
nie usuwa zaś kopii jej mózgu z VR. Kolejne pytanie nasuwa się już samo: czy
wirtualny mózg, podtrzymywany w dalszym ciągu przez komputer „przy życiu", jako
kopia mózgu z PR, może dalej samodzielnie myśleć? Czy gdybyśmy będąc podłączeni
do wirtualnego ciała spotkali taką w całości już wirtualną osobę, to czy nadal
zachowywałaby się ona — myślała — jak żywy człowiek? Jeśli uznamy za prawdziwe
założenie współczesnej fizyki i matematyki mówiące, że istnieje teoretyczna
możliwość stworzenia myślącego komputerowego mózgu, to odpowiedz byłaby jak
najbardziej twierdząca — wirtualny mózg pamiętałby to samo i myślał tak samo,
jak jego żywy do niedawna właściciel. Pytanie jednak, czy taki w pełni wirtualny
mózg posiadałby jaźń — innymi słowy, czy byłby on świadomy? Jeśli nadal trzymać
się będziemy skrajnego fizyczno-matematycznego założenia, że świadomość zawiera
się właśnie w schemacie jaki tworzą symbole reprezentujące materię mózgu, a nie w substancjach, z których mózg jest zbudowany, to znowu moglibyśmy odpowiedzieć
twierdząco — tak, mózg taki nie tylko myślałby jak żywa osoba ale także byłby
tego w pełni świadomy. Mielibyśmy więc do czynienia z wirtualnym klonem żywej
osoby. A co jeśli warunkiem istnienia świadomości jest to, że sztuczny mózg
zbudowany musi być z określonych substancji fizycznych aby świadomym w ogóle
mógł być? W takim razie mielibyśmy do czynienia z wirtualnym, myślącym,
przechodzącym bez problemu test Turinga „zombie", bo pozbawionym w gruncie
rzeczy świadomości tego, że w ogóle istnieje. A co — przytaczając pytanie
Thompsona — jeśli już żyjemy w takiej symulacji, w maji? Czy możliwe
jest, że tylko ty albo ja pozostaliśmy już ostatnimi świadomymi istotami na
świecie?
1 2
« (Published: 09-09-2009 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 6775 |
|