|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
Obraz szkół katolickich Author of this text: Piotr Błaszczyk
18 września 2009 roku na Jasnej
Górze odbyło się IX Ogólnopolskie Forum Młodzieży Szkół Katolickich. Forum
odbywa się od 2001 roku i jest skierowane do uczniów katolickich szkół średnich, a główny jego cel to wzmocnienie wiary młodych chrześcijan, rozwianie
wątpliwości kiełkujących w ich głowach i zawarcie międzyszkolnych przyjaźni.
Temat tegorocznego spotkania brzmiał: O
miłości mówią świadkowie i to właśnie miłość między ludźmi i miłość do Boga
była głównym tematem poruszanym przez prelegentów. O godzinie 9:00 nastąpiło uroczyste otwarcie IX Forum, na którym omówiono
tegoroczny temat i przedstawiono gości. Program przewidywał cztery wykłady:
najpierw Adama Woronowicza, następnie dr Wandy Półtawskiej, Katarzyny i Bartłomieja Zarzeckich, a na końcu ks. Marka Studenskiego. Po każdym z wykładów
był czas na pytania od słuchaczy. Kolejne punkty programu to adoracja
najświętszego sakramentu, msza święta, a po obiedzie droga krzyżowa i oficjalne
zakończenie Forum. Według organizatorów, na Jasną Górę przybyło prawie dwa
tysiące uczniów.
Wykład Adama Woronowicza, aktora grającego Jerzego Popiełuszkę w filmie
„Popiełuszko. Wolność jest w nas", miał dotyczyć miłości w życiu Popiełuszki. W rzeczywistości Woronowicz opisał raczej niektóre fakty z życia kapłana
Solidarności, jego osobowość, reakcje społeczeństwa po jego śmierci, zaś do
miłości nawiązał zaledwie w paru momentach swej wypowiedzi. W pewnym momencie
wykład stał się już czymś w rodzaju konferencji prasowej — Woronowicz opisywał
casting na odtwórcę głównej roli, ujawniał tajniki jego powstawania, zaś ze
strony młodzieży padały pytania typu: „Jak wygląda dzień aktora?" lub: „Czy
zgodziłby się pan zagrać jeszcze raz w tym filmie?". Odpowiedzi na te pytania
trwały dłuższą chwilę, za to na pytanie „Czy Pana wiara pomogła Panu w graniu
księdza Popiełuszki?" Woronowicz odpowiedział zaledwie kilkoma zdaniami, w których lakonicznie stwierdził, że „na pewno mu nie przeszkodziła". Można było
odnieść niesympatyczne wrażenie, że aktor przybył w celu promocji swojej osoby,
nie zaś w celu dawania świadectwa miłości.
Z wystąpieniem drugiego gościa wiązano chyba największe nadzieje. Doktor
Wanda Półtawska została aresztowana podczas II wojny światowej przez Gestapo, po
torturach, których doświadczyła podczas przesłuchań, została umieszczona w żeńskim obozie koncentracyjnym Ravensbruck. Tam padła ofiarą okrutnych
eksperymentów medycznych, a obóz opuściła dopiero pod koniec wojny. Młodzież
liczyła na to, że opowie ona o swoim bogatym życiorysie, w tym o pobycie w obozie koncentracyjnym, o cudownym uleczeniu przez Ojca Pio i przyjaźni z Janem
Pawłem II. Niestety, tematy te nie zostały w ogóle poruszone. Temat Wandzie
Półtawskiej został narzucony z góry, więc mówiła ona o miłości, braterstwie i ich roli w życiu chrześcijanina. Był raczej nieciekawy dla młodzieży. Dr Wanda Półtawska to osoba w podeszłym wieku, słaba i bez charyzmy, skutkiem
tego na sali nastąpiło rozprężenie atmosfery.
Zarzeccy, którzy przyjechali na Jasną Górę, by dać świadectwo swej
miłości, skupili się na opisywaniu roli religii w ich związku. Szczególnie dużo
miejsca poświęcili pomocy od Boga, której doświadczyli. Przedstawiali dowody na
zesłane na nich łaski boże. Jednym z takich dowodów miał być fakt, iż po dwóch
latach pracy w dwóch różnych miastach, co ograniczało ich życie małżeńskie
jedynie do weekendów, udało im się znaleźć pracę w jednej miejscowości (co
zresztą wymusiło przeprowadzkę Katarzyny Zarzeckiej wraz z dziećmi). U
przemawiających te rzekome dowody na pomoc od samego Boga powodowały wzruszenie.
U młodzieży, która dostrzegła ich irracjonalność — rozbawienie. Przykry był to
moment, gdy u mówiącej Katarzyny Zarzeckiej głos łamał się ze wzruszenia,
podczas gdy na sali było słychać chichoty.
Wykład ks. Marka Studenskiego to już
dla licealistów było za dużo. Można było odnieść wrażenie, że ksiądz, który miał
mówić o miłości w życiu kapłańskim, był kompletnie lekceważony przez słuchaczy.
Na sali zrobiło się głośno, co chwila ktoś wychodził.
Droga krzyżowa, która była przedostatnim punktem programu, odbyła się na
Wałach Jasnogórskich. Podczas niej skrytykowano dążenia „pewnych grup
politycznych" mających na celu rozdzielenie Kościoła katolickiego od państwa i tworzenie prawa, w którym nie ma miejsca dla Boga i prawd wiary, co według
organizatorów Forum prowadzi do utworzenia społeczeństwa bezbożnego, niezdolnego
do miłości i dobrych uczynków. Próba pokazania wyższości państwa wyznaniowego
nad świeckim nie spotkała się z jakąkolwiek reakcją ze strony uczestników drogi
krzyżowej.
Poziom wypowiedzi prelegentów nie był zbyt wysoki. Starannie unikano
konkretów, mówiono raczej o abstrakcyjnych wartościach i uczuciach. Wykłady
przypominały kazania podczas mszy świętych. Na tym etapie można już stwierdzić,
że jeden z celów Forum — rozwianie wątpliwości dotyczących wiary wśród młodych
katolików — nie został osiągnięty. Na niski poziom przemówień z pewnością miała
też wpływ dość bierna postawa uczniów. Żaden z nich nie odważył się zadać
pytania kontrowersyjnego, niewygodnego dla mówcy, takiego, które dałoby do
myślenia pozostałym uczestnikom Forum i podniosłoby jego poziom. Pytania były
sztuczne, nie pasujące do umysłów młodych ludzi, sprawiały wrażenie, jakby
zostały wcześniej przygotowane przez opiekunów.
Seria wykładów miała miejsce w auli o. A. Kordeckiego, kompletnie
nieprzystosowanej do przyjęcia tak dużej liczby uczniów. Gdy o godzinie
dziewiątej zaczynało się Forum, mnóstwo ludzi siedziało na schodach prowadzących
do auli, na podłodze między rzędami krzeseł, lub stało pod ścianami. Taki stan
rzeczy nie utrzymywał się jednak długo. Już podczas wystąpienia małżeństwa
Zarzeckich wszyscy mieli miejsca siedzące a pojedyncze krzesła stały puste. Nie
dostawiono bynajmniej krzeseł. Tłum zniknął z auli, ale pojawił się przed
wejściem. Młodzi ludzie ze szkół katolickich zamiast słuchać wykładów w auli,
siedzieli przed wejściem, na ławeczkach, schodkach, krawężnikach głośno
rozmawiając i śmiejąc się, robili zdjęcia, zwiedzali klasztor. Pewna grupka osób
wybierała się „na szluga". Uczniowie większości szkół katolickich
zobowiązani są do noszenia mundurków szkolnych codziennie, lub podczas
szczególnych wydarzeń, takich jak Forum Młodzieży Szkół Katolickich. Dlatego
właśnie wśród zwiedzających teren klasztoru nietrudno było zauważyć grupki
uczniów. Jednak ci, którzy nie mieli obowiązków przybycia w strojach szkolnych,
ubrali się nieadekwatnie do wydarzenia. Młode dziewczyny w szpilkach, krótkich
spódniczkach i bluzkach z dużymi dekoltami to widok dość dziwny na zjeździe
młodych chrześcijan.
Msza święta odbyła się w Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej. Już sama
próba wyobrażenia sobie w niej dwóch tysięcy uczniów wywołuje głębokie
zdziwienie, tym bardziej, że należałoby doliczyć jeszcze osoby spoza uczestników
Forum, które na tą mszę by przybyły. Jeśli jakimś cudem, udałoby się upchać tam
wszystkich uczniów, to niemożliwością byłoby zorganizowanie komunii świętej.
Okazało się, że problem jest tylko teoretyczny. W praktyce, tłok był jedynie w przedniej, mniejszej części kaplicy, w tylnej — większej — było luźno. Komunia
odbyła się bez większych problemów, a chętni zdołali bez przeszkód ustawić się
pośrodku kaplicy. Śmiało można stwierdzić, że znaczna część przybyłych na Forum
uczniów, mówiąc w języku młodzieżowym, „olała" mszę świętą.
Oficjalne zakończenie IX Ogólnopolskiego Forum Młodzieży Szkół
Katolickich odbyło się w Wieczerniku Jasnogórskim. Zostało tam podsumowane
tegoroczne Forum, podziękowano organizatorom i przybyłym. O ile poprzednie
punkty programu, mimo nadwerężonej frekwencji, zostały zorganizowane z pełnym
wdziękiem, o tyle zakończenie było już kompromitacją. Z rzekomej liczby dwóch
tysięcy uczestników, w Wieczerniku stawiło się nie więcej niż czterystu, w co
należy wliczyć opiekunów, wszystkich organizatorów, prelegentów oraz chór. Można
też było zauważyć samotnych opiekunów stojących w Wieczerniku — bez
podopiecznych.
W polskich szkołach katolickich uczy się około 52 tys. uczniów. Wybór
takiej a nie innej szkoły następuje najczęściej z któregoś z trzech powodów: po
pierwsze, są to placówki oświatowo-wychowawcze, które zazwyczaj prezentują
znacznie wyższy poziom nauczania, aniżeli szkoły publiczne w danym mieście.
Wyróżniają się m.in. dużą liczbą pozalekcyjnych kół zainteresowań i zajęć
wyrównawczych, wykwalifikowaną i doświadczoną kadrą nauczycielską czy też
nowoczesnym sprzętem sportowym i elektronicznym, którego próżno szukać w szkołach państwowych. Drugim czynnikiem jest wychowanie pod opieką głęboko
wierzących rodziców, którzy stosują przymus w wyborze szkoły dla dziecka, nie
dając mu wolnego wyboru i wierząc, że szkoła katolicka będzie dla dziecka
najodpowiedniejsza. Odzwierciedla to zresztą aktywność całych rodzin w kwestiach
religijnych — należą one np. do Stowarzyszenia Rodzin Katolickich, lub innych
organizacji. Trzeci powód, dla którego młodzi ludzie wybierają szkoły
katolickie, to głęboka wiara i chęć umacniania jej poprzez kształcenie się w szkole o profilu religijnym.
Dla każdego, kto uczy się lub pracuje w szkole katolickiej oczywistym
jest, że tych ostatnich w całej społeczności szkolnej jest zaledwie garstka.
Przeważnie czynnikiem decydującym o wyborze szkoły katolickiej jest jej poziom
kształcenia lub przymus ze strony rodziców. Częste są przypadki jawnego
szydzenia z osób manifestujących swą głęboką wiarę w szkołach katolickich.
Tłumaczy to w pewnym stopniu zachowania młodzieży, które miały miejsce na Jasnej
Górze. Przypadkowy obserwator mógłby być bardzo zdziwiony obrazem dzisiejszej
katolickiej młodzieży, jednak faktem jest, że młodzież ta z katolicyzmem, oprócz
zaliczonych sakramentów, ma niewiele wspólnego i dlatego nie należy od niej
wymagać bardziej stosownych zachowań, niż od młodzieży ze szkół publicznych.
Szkoły katolickie spełniają
przeciwną funkcję, niż się powszechnie sądzi. U osób, które je wybrały ze względu
na jakość nauczania, lub zostały do tego zmuszone, bezpośredni i długotrwały
kontakt z osobami duchownymi, przymuszanie do udziału w obrzędach religijnych
(do tego należy dodać represje wobec uczniów unikających np. szkolnych mszy
świętych), a także brak możliwości polemiki na tematy religijne, w wielu
wypadkach rodzi postawy antyklerykalne, często też agnostyczne, ateistyczne lub antyteistyczne. Młodzi ludzie, którzy obracają się w środowisku katolickim
częściej zaczynają interesować się krytyką religii i Kościoła. Samodzielnie
docierają do faktów i opinii, z którymi nie mieliby szans zetknąć się będąc pod
wpływem środowisk kościelnych. Dostrzegają absurdy wiary, kłamstwa głoszone
przez Kościół, nieścisłości w Piśmie Świętym, sposoby manipulacji poprzez
religię, co niejako zmusza ich do logicznego zastanowienia się nad sensem
wpojonej im wiary. Szkoły katolickie są głównym motorem napędzającym ruch
wolnomyślicielski wśród młodego pokolenia. Rodzi to nadzieję, na zmianę
mentalności polskiego społeczeństwa za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat na
bardziej antyklerykalne, które będzie dokonywać racjonalnej krytyki polskiego
Kościoła katolickiego. Metody wszczepiania wiary w umysły młodych ludzi przez
rodziców i Kościół okazują się nieskuteczne.
« (Published: 22-09-2009 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 6815 |
|