|
|
Society »
Cherie Blair - sędzia religijny, ale nie sprawiedliwy Author of this text: Anthony C. Grayling
Pouczająca
informacja — kiedy sędzia Cherie Blair dawała panu Shamso Miahowi nadzwyczaj
łagodny wyrok (sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata) mimo, że
napadł on na innego człowieka i połamał mu szczękę, jako przyczynę podała nie
raz, ale dwukrotnie — podkreślając w ten sposób znaczenie tych słów — że jest on
„osobą religijną". Oto słowa, których użyła: „Zawieszam ten wyrok na dwa lata w oparciu o fakt, że jest pan osobą religijną i nie był pan przedtem w konflikcie z prawem. Spowodował pan pęknięcie kości szczęki człowieka,
stojącego w kolejce do Lloyds Bank. Jest pan religijnym człowiekiem i wie pan,
że nie jest to akceptowalne zachowanie" Z pewnością nie jest akceptowalnym zachowaniem fakt, że sędzia wydaje wyrok w oparciu o osobisty pogląd na religię, czy to pozytywny, czy negatywny. Poglądy pani
Blair są publicznie znane; dobrze wiadomo, że jest katoliczką, jak również
jej mąż, były premier, który przeszedł na katolicyzm z anglikanizmu; ich dzieci
otrzymały wykształcenie w katolickiej szkole Brompton Oratory School;
nawrócony katolik, pan Blair, założył organizację religijną poświęconą
propagowaniu ekumenizmu między wiarami.
Jako prawnik pani Blair powinna być w stanie odróżnić niedopuszczalne następstwo
wydawania łagodniejszych wyroków wierzącym dlatego, że są wierzącymi; z czego wynika, że niewierzący powinni otrzymywać mniej łagodne wyroki. Gdyby
wydając wyrok na osobę, o której wiedziałaby, że jest niereligijna, powiedziała — dwukrotnie — „Zastosuję pełną karę przewidzianą prawem w oparciu o fakt, że
nie jest pan osobą religijną" zasługiwałaby na nie mniejsze oburzenie, niż to,
które wywołała, z tej prostej przyczyny, że jest to logiczna odwrotność
tego, co rzeczywiście powiedziała, i byłoby to równie nieakceptowane.
Przy skazywaniu w sprawach kryminalnych właściwe jest branie pod uwagę dobrego
charakteru i braku wcześniejszych konfliktów z prawem. Pani Blair, jako podstawę osądu, że winny
jest dobrego charakteru, podała to, że jest on osobą religijną. Tak więc
pani Blair stwierdza wyraźnie, że „bycie osobą religijną" i „posiadanie
dobrego charakteru" są ze sobą związane. Musi jednak wiedzieć, że nie zawsze
są
związane; gdyby doszła do takiego poglądu musiałaby przez ostatnie dwa lata żyć w zamkniętej lodówce, ponieważ, jak pokazuje
szereg przykładów — wśród nich potworności popełnione w Stanach Zjednoczonych 11
września 2001 r. — bycie osobą religijną jest w pełni zgodne, a czasami jest
wręcz powodem, bycia dogłębnie złą osobą. Pani Blair musi więc zakładać — odkładając na bok całą
historię i świat współczesny, które dostarczają zbyt wiele kłopotliwych
kontrprzykładów — że ludzie wierzący mają tendencję do posiadania
dobrego charakteru, ponieważ są wierzący (nie zaś, na przykład, że mają
tendencję do posiadania dobrego charakteru, bo są ludźmi).
Chciałbym starannie zanalizować logikę pani Blair. Nie może ona zatem
uważać, że ludzie niereligijni mają tendencję do bycia ludźmi dobrego charakteru
dlatego, że są niereligijni. Gdyby to robiła, uważałaby, że wszyscy ludzie,
niezależnie od ich wiary lub niewiary, mają tendencję do bycia ludźmi dobrego
charakteru. Ale ta wspaniałomyślna teza zdecydowanie nie wynika z jej
stwierdzenia. Wręcz przeciwnie, jej słowa do łamiącego szczęki „pobożnego
muzułmanina" (tak opisały go gazety) Shamso Miaha implikują, że uważa ona, iż
ludzie religijni mają większą tendencję do bycia dobrymi niż ludzie
niereligijni.
Co uzasadnia to jej założenie? Czy ludzie, którzy sami twierdzą, iż są niereligijni, popełniają potworności
przeciwko wszystkim innym ludziom, tak samo religijnym i niereligijnym, w imię swojej nie-religii i są w istocie motywowani do takich działań myślą o służbie swojej nie-religii? Oczywiście, nie. No to na jakiej podstawie poza
uprzedzeniem i własnymi uczuciami religijnymi pani Blair twierdzi, w wyroku wydanym w brytyjskim sądzie, że ktoś powinien być traktowany łagodniej, ponieważ jest
religijny?
Zło wyrządzone przez takie uzasadnienie wyroku ludziom niereligijnym o dobrym
charakterze i perwersja samego osądu spowodowała, że National Secular Society (NSS)
słusznie zgłosiło skargę na panią Blair. Część mediów zareagowała w przewidywalny sposób. Andrew Brown, który prowadzi blog na stronie internetowej
„Guardiana", gdzie przedstawia swoje poglądy na sprawy religijne, cytuje pismo NSS:
"Co stało by się, gdyby był on ateistą?
Czy pani
Blair odmówiłaby zawieszenia wyroku na podstawie tego, że niewierzący nie mają
żadnych zasad, które mówią im, że walenie ludzi w twarz bez powodu nie jest
właściwym zachowaniem? Jest to bardzo niepokojący przypadek dyskryminacji, który
wydaje się pokazywać, że ludzie religijni traktowani są inaczej w sądzie Cherie
Blair".
A potem Andrew Brown pisze, że w kwestii „czy bycie pobożnym muzułmaninem (lub
chrześcijaninem) jest samo w sobie oznaką dobrego charakteru … Cherie Booth
[panieńskie nazwisko Cherie Blair pod którym występuje jako sędzia — M.K.]
wydaje się twierdzić, że jest ...Dla [świeckich] bycie pobożnym wierzącym jest
czymś dokładnie odwrotnym. Jest dowodem złego charakteru".
Ignorując założenia pani Blair, ciekawe jak Andrew Brown, przechodzi od uwag NSS do
stwierdzenia, że NSS lub
każdy człowiek świecki uważa, że „bycie pobożnym wierzącym jest dowodem złego
charakteru"? (Dalej jest jeszcze gorzej; Brown pisze, że sędziowie z środowiska prezydenta NSS Terry Sandersona powinni mówić: „Chociaż nie masz żadnych uprzednich
wyroków, jesteś wyznawcą papieża Benedykta XVI, a więc jesteś niezdolny do odróżnienia
dobra od zła. Dlatego czuję się zmuszony wydać wyrok więzienia". Tej parodii
można się po Brownie spodziewać.) To właśnie dlatego, że założenia w jednym i drugim kierunku są puste — co jest centralną i podstawową zasadą sekularystów -
NSS słusznie kwestionuje postawę pani Blair, czego pan Brown nie był w stanie pojąć.
Hugo Rifkind, piszący w „Times" młody absolwent filozofii, który został
dziennikarzem, choć
twierdzi, że sympatyzuje z skargą NSS przeciwko pani Blair, twierdzi dalej, że
jego „dyplom filozofa" mówi mu, iż pani Blair i jej Kościół Rzymsko-Katolicki
mają rację twierdząc, że wiara religijna „daje rodzaj wyższej, lepszej
moralności, która przeważa wszystko inne". Powodem tego twierdzenia, jak to
ujmuje, jest jego przekonanie, że „Nie ma niczego takiego jak abstrakcyjna moralność. To wręcz
nie ma sensu. Jeśli Bóg nie jest ostateczną odpowiedzią, to co jest?"
Jest to okropna reklama uniwersytetu, na którym pan Rifkind studiował filozofię.
Albo też nie słuchał uważnie w pierwszym tygodniu, kiedy (jak pisze) odbywał kurs
etyki, i z pewnością potem przestał myśleć. Chciałbym zwrócić jego uwagę na
Sokratesa, Arystotelesa, stoików, Hume’a, Kanta i kilka dziesiątków innych
myślicieli, na których powinien był się natknąć podczas studiów, których etyka nie
opiera się na boskich nakazach ani na istnieniu sił nadprzyrodzonych, ale
wypływa z rozważań, co ludzie w tym życiu i w tym świecie winni są sobie
wzajemnie w kategoriach szacunku, troski, zaufania, sprawiedliwości i uczciwości. Bogata, głęboka tradycja humanistycznej etyki zakorzenionej w klasycznej starożytności czyni, że wiele z tego, co uchodzi za moralność w religii („rozdaj wszystko, co posiadasz", „nie troszczcie się o jutro", „kobiety
muszą nakrywać głowę w kościele"), wygląda jedynie głupio lub trywialnie -
przynajmniej pod względem tego, co jest charakterystyczne dla religii, nie zaś
jest częścią szerszej etyki czy to religijnej, czy niereligijnej. Pan Rifkind
nieco zanadto odsłonił swoją filozoficzną ignorancję, bo powinien wiedzieć, że
to, co w etyce chrześcijańskiej posiada wartość praktyczną, jest importowane w czwartym wieku naszej ery ze szkół późnego okresu helleńskiego i ze szkół
rzymskich, głównie ze stoicyzmu, żeby zaspokoić potrzebę nadającej się do życia
etyki w religii, która początkowo oczekiwała rychłego końca świata i nie
widziała potrzeby pieniędzy, małżeństwa i innych aspektów zwykłego życia. Tak
więc kiedy mijały stulecia musiała rozejrzeć się za czymś sensowniejszym i oczywiście znalazła to w klasycznej tradycji przedchrześcijańskiej. Żeby więc
ująć to w najbardziej skrótowych kategoriach: koncepcja dobrego charakteru
rzymskich stoików kładzie panią Blair (i pana Rifkinda) na obie łopatki, co
wydaje się być dla nich najwłaściwszą pozycją.
Z tej mało budującej sprawy wyłania się wniosek, że pani Blair dowiodła, iż nie
kwalifikuje się na stołek sędziowski i że istnieje potrzeba energicznego wzmocnienia
sądowniczej bezstronności i inkluzywności. Następstwem dyscyplinarnej akcji
przeciwko pani Blair powinno być usunięcie jej z ławy sędziowskiej i zobowiązanie, że trzymanie agresywnych ludzi poza więzieniem będzie oparte na
lepszych powodach niż to, że wierzą oni w starodawne, przednaukowe zabobony.
Tekst oryginału.
Tekst specjalnie napisany dla
Richard Dawkins net. 12 lutego 2010
« (Published: 14-02-2010 )
Anthony C. GraylingUr. 1949. Brytyjski filozof i pisarz. Profesor filozofii w Birbeck, Uniwersytet Londynu, oraz gościnny wykładowca St Anne's College w Oxfordzie. Studia filozoficzne oraz doktorat zakończył w Oxfordzie. Jest członkiem Królewskiego Towarzystwa Literackiego oraz Królewskiego Towarzystwa Sztuki. Miał stałą kolumnę w Guardianie, pisze regularnie dla Literary Review i Financial Times, ponadto dla Observer, Economist, Times Literary Supplement, Independent on Sunday oraz New Statesman. Często występuje w radio BBC. Jest redaktorem kilku akademickich czasopism. Przez blisko dziesięć lat był honorowym sekretarzem Towarzystwa Arystotelejskiego. Jest nadto członkiem Światowego Forum Ekonomicznego, członkiem grupy C-100, odpowiadającej za stosunki Zachodu ze światem islamskim. Były szef June Fourth, grupy zajmującej się prawami człowieka w Chinach Private site
Number of texts in service: 21 Show other texts of this author Newest author's article: Dogmat zawsze doprowadza do morderstwa. Jedynym rozwiązaniem jest sceptycyzm | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 7145 |
|