|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Kilka słów do debaty o dialogu Author of this text: Radosław S. Czarnecki
(konfrontacja czy porozumienie pro publico bono)
Trzeba podważyć wszystko, co się da
podważyć
gdyż tylko w ten sposób można
wykryć to,
co
podważyć się nie da.
Prof. Tadeusz Kotarbiński
Podczas
panelu odbytego w dn. 15.11.2008 na Uniwersytecie Warszawskim, organizowanym
przez Towarzystwo Kultury Świeckiej i Redakcję Dwumiesięcznika „Res Humana", a poświęconemu "Współczesnym problemom sekularyzacji w Europie i w Polsce",
prof. Janusz Kuczyński (znany filozof ze stołecznego Uniwersytetu, orędownik i promotor dialogu między-światopoglądowego) w swoim wystąpieniu podkreślił na
kanwie problematyki sekularyzacyjno-laicyzacyjnej nadrzędność dialogu jako
podstawowej wartości dyskutowanych zagadnień; a w zasadzie — wobec wszelkich
problemów współczesnego świata. Zaznaczył w swym wystąpieniu, że wybór formy
dyskursu i porozumienia między ludźmi dobrej woli dziś opiera się na
opcji rozpostartej pomiędzy nihilizmem, a uniwersalizmem. Dialog jest bowiem
omnipotentną i naczelną wartością dzisiejszej egzystencji człowieka, bez względu
na jego konsekwencje, intencje przystępujących do niego stron jak i kondycję
psychiczną ludzkości.
Jest to niezwykle nośna i popularna dziś teza, z którą trudno polemizować.
Warto jest jednak zagłębić się, choć na krótko, w meandry tego pojęcia i doprecyzować jego niuanse. Bo jak się wydaje różni ludzi różnie rozumieją zakres
tego określenia, a jego znaczenie i niewątpliwe wartości są nader często
nadużywane oraz trywializowane.
W dyskusji panelowej — która oddaje w zasadzie clou tego istotnego
problemu — podniesiono na bazie tych stwierdzeń prof. Janusza Kuczyńskiego m.in.
fragment wystąpienia Jana Pawła II w których papież wypowiada następujące słowa:
"Śmierć Boga w sercu i życiu człowieka jest śmiercią człowieka"
[ 1 ].
Zaprezentowano więc w tym cytacie wątpliwości, jakie się nasuwają w kontekście i wedle znaczenia tych słów oraz praktyki stosowanej przez Kościół rzymski w ostatnich latach (szczególnie w naszym kraju). Jak ma się więc w świetle
nauczania papieskiego traktować ów dialog — zwłaszcza wierzących z niewierzącymi. Winien on bowiem być — i tak należy rozumieć każde ze słów
wypowiedzianych przez Pana Profesora: jako apologia tej cywilizowanej i demokratycznej formy komunikacji społecznej — bez przymiotnikowy, nie
konfrontacyjny i przede wszystkim bez intencyjny (w utylitarnym i powszechnym
rozumieniu).
Czy jeżeli jednak nie-wiara w Absolut jest a priori uważana za
dramat (rodzi się tu od razu pytanie — czyj dramat: pojedynczego człowieka,
Kościoła rzymskiego czy świata, bo od umiejscowienia tego dramatu mamy
różnorodne wytłumaczenia i argumentacje) to ów dialog może być uznany za
demokratyczny, bez przymiotnikowy i wolny od ukrytych intencji? I czy może być
on w takim razie spotkaniem dwóch osób ludzkich
[ 2 ],
takich samych pod względem przyrodzonej godności, praw obywatelskich i wolności
sumienia ?
A jeżeli na ważkim spotkaniu, które jest poświęcone dialogowi wierzących z niewierzącymi w innych niż dziś warunkach społeczno-politycznych — bardziej
niekorzystnych dla Kościoła kat. (sympozjum "Niewierzący a Kościół" — maj
1988, Sekretariat Episkopatu Polski) — padają z ust jednego z najbardziej
prominentnych przedstawicieli polskiego katolicyzmu otwartego słowa, iż "źródłem
nieprawd są zmysły i rozum" [ 3 ] i kiedy wiadomo, iż niewierzący niemal zawsze odwołują się w swej nie-wierze do
rozumu i racjonalizmu — to czy ów dialog jest rozmową dwóch autonomicznych,
równoprawnych i identycznych podmiotów, osób człowieczych, dwojga ludzi? O godności tej nie-wierzącej strony dyskursu, jej przekonaniach czy systemie
wartości nie wspominając.
A czy np. w dylemacie stawianym przez prominentnego publicystę polskiego i specjalistę „od spraw religijnych", człowieka „dialogu" i liberała
światopoglądowego (jak się sam określa) — Adama Szostkiewicza — który brzmi "Bóg
potrzebuje człowieka" (A.Szostkiewicz formułuje go za wybitnym religijnym
myślicielem żydowskim, Abrahamem Heschelem) nie czuć tych paternalistycznych
postaw wierzących wobec nie-teistów: bo dlaczego każdy musi w coś
irracjonalnego, nie doczesnego, transcendentalnego wierzyć? Dlaczego to nie "człowiek
potrzebuje Boga" jak uważają nie-teiści (celowo używam określenia
nie-teiści, szerszego niźli moim zdaniem pojęcie — ateiści)?
Jak wiemy obowiązkiem wierzącego chrześcijanina jest ewangelizacja i misyjność [ 4 ]
względem „Innego". W dosłownym rozumieniu zacytowanego wcześniej papieskiego
wystąpienia podczas Kongresu nt. "Ewangelizacji i ateizmu", jeśli teiści
mają za zadanie "pomóc" niewierzącym, zakłada się tym samym ułomność,
chromość, niepełnowartościowość — czyli summa summarum gorszość
nie-teistów. I gdzież jest w takim razie partnerstwo, gdzie jest poszanowanie
odrębności i godności drugiego człowieka, gdzie wolność sumienia i wolna wola
osoby ludzkiej? Chyba, że człowiek "w którym umarł Bóg" nie jest
pełnowartościowym człowiekiem (a może w ogóle nim nie jest w świetle
przytoczonej wcześniej enuncjacji Jana Pawła II?). Byłaby to jednak nader groźna
konstatacja bądź logiczny ciąg myślowy.
Prawdą jest, iż efektem dialogu może być przekonanie jednej ze stron
dyskursu o swojej dotychczasowej miałkości intelektualnej, o błędności swych
wyborów i nieprawdziwości swych przekonań. Choć nagłe iluminacje są sprzeczne z zasadami rozumu i oświeceniowym kultem nauki nie można takich sytuacji
teoretycznie wykluczyć. Jednak uczestnicząc w takim spotkaniu, w tego typu
debacie człowieka z człowiekiem (o którym wie każda ze stron, że jest on
„Innym") o najistotniejszych kwestiach egzystencjalnych i niesłychanie intymnych
zagadnieniach (jak np. pojęcie sacrum) nie możemy, nie wolno nam (ze
względu na szacunek do jednostki jako samodzielnego i najwyższego bytu i biorąc
pod uwagę podstawowe pryncypia demokracji oraz społeczeństwa obywatelskiego)
przystępować do takiego dyskursu z ukrytymi intencjami. A takimi są ze wszech
miar pojęcia misji, nawrócenia, usilne przekonanie „Innego" do swoich -
jedynie-prawdziwych — racji. Tu winien królować Sokrates z "wiem, że nic nie
wiem".
Na pewno nihilizm jest poważnym zagrożeniem dla kondycji etyczno-moralnej
współczesnego człowieka. Jednak może on mieć — to po pierwsze — różnorodne
twarze i figury. Istnieje bowiem nie tylko po stronie nie-teizmu (jak brzmią
liczne enuncjacje obozu fideistycznego) i wywodzi swoją genezę z negacji siły
sprawczej Absolutu w realnej rzeczywistości. Aprioryczne odrzucenie „Innego" i jego sposobu percepcji świata też ma w sobie pierwiastki nihilistyczne -
zaprzecza przyrodzonej godności osoby ludzkiej i negując jej wolną wolę, ignoruje
tym samym podstawowe paradygmaty społeczeństwa obywatelskiego (czyli czegoś co
dziś jest „powszechnikiem"). A po drugie — jak mawiał patron Towarzystwa Kultury
Świeckiej prof. T.Kotarbiński (patrz motto niniejszego materiału) przyrodzony
człowiekowi sceptycyzm jest elementem sprawczym, poznawczym i twórczym zarazem.
Jeszcze raz wypada podkreślić, iż czystość zamiarów i bezinteresowność intencji
są nie mniej ważne dla wartości i efektów przedsięwzięcia zwanego dialogiem
niźli pryncypia demokracji, pluralizmu i podstaw społeczeństw obywatelskiego.
Oczywiście wypada się zgodzić z prof. J.Kuczyńskim, że liczba spalonych
czarownic czy wybory ideowe ludzi sprzed pół wieku nie mogą rzutować na jakość
czy zasięg dialogu bądź na pozycję jego uczestników. Ale również odwoływania się
do „brunatnego" i „czerwonego" terroru państwowych systemów ateistycznych XX
wieku wobec religii w przedmiocie odpowiedzialności en bloc
ateizmu jako określonego systemu wartości czy opisu świata nas otaczającego (czy
ambiwalentności prześladowań religijnych samych-w-sobie) nie wytrzymują krytyki [ 5 ]. I nie chodzi nawet o sam czasokres trwania tych prześladowań. W świetle władzy
Kościoła katolickiego w Europie i wpływu chrześcijaństwa na kulturę europejską
(to ponad 20 razy dłużej [ 6 ])
można nawet mówić, iż zarówno nazizm jak i komunizm pod względem tępienia
„Innego", metod i form, wyciągnęły niesłychanie wiele praktycznych wniosków z totalnej władzy religii chrześcijańskiej na Starym Kontynencie przez ponad 15
wieków. Bo jak chce wielu fideistów kultura europejska ma przecież wyraźną
konotację religijną — i to jedynie chrześcijańską. To jedynie konsekwencja
takich stwierdzeń czy tez.
Warto o tym zawsze pamiętać. Nawet w niewinnym (dziś) "abyśmy byli jedno"
wobec podniesionych zastrzeżeń czy dylematów pobrzmiewać musi nieśmiały głos
zwątpienia, niepewności, nieufności, dystansu. Zwłaszcza, że nie-teiści to w znaczącej mierze sceptycy. A w Polsce w mniejszości……
Footnotes: [ 1 ] Wystąpienie
Jana Pawła II na spotkaniu ze studentami w dn. 11.05.1980 w Yamoussoukro
(Wybrzeże Kości Słoniowej), [w]:„l'Osservatore Romano" (wyd. polskie) 1980, nr
6, s. 21 [ 2 ] Odwołanie
do podstawowych zasad „filozofii dialogu": M.Buber, F.Rosenzweig i E.Levinas. [ 3 ] [za]: „Polityka" — "Niezbędnik
Inteligenta"/Religie Świata, /w/: A.Szostkiewicz, "Czas Zacheuszy" ss.
123-125 [ 4 ] "Toteż
chcemy wam (ateistom i niewierzącym — dod. RSCz)) pomóc
byście mogli odkryć i dzielić z nami radosną nowinę miłości Boga.…" :
wystąpienie Jana Pawła II na Kongresie"Ewangelizacja i ateizm", 10.10.1980,
[w]: „Jan Paweł II — Nauczanie społeczne 1980", Warszawa 1984, s. 146 [ 5 ] A.Szostkiewicz,
"Czas Zacheuszy", [w]: „Polityka" — Niezbędnik inteligenta, dz.cyt. [ 6 ] Chodzi o okres między rokiem 313 n.e. (edykt tolerancyjny Konstantyna Wielkiego), a końcem XIX wieku — kryzys modernistyczny i Vaticanum « (Published: 11-03-2010 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Number of texts in service: 129 Show other texts of this author Newest author's article: Return Pana Boga | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 7195 |
|