The RationalistSkip to content


We have registered
204.982.797 visits
There are 7362 articles   written by 1064 authors. They could occupy 29015 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Outlook on life »

Towarzystwa Szubrawców walka z pseudonauką [2]
Author of this text: Józef Bieliński

Dotychczas Lachnicki jest w porządku.

Niedługo wytrwał na tym stanowisku. Rzucił podejrzenie na lekarzy wileńskich, że ci w celu konkurencyjnym, widząc takie znakomite skutki leczenia magnetyzmem, a obawiając się stracić dotychczasową klientelę — wbrew prawdzie czynią magnetyzmowi zarzuty i ściągają „na siebie winę obrażonej ludzkości". Po tym oskarżeniu zahuczało jak w ulu w kołach „uczonych, sztuką leczenia trudniących się"; wówczas Szubrawcy rozpoczęli wojnę z Lachnickim i jego „Pamiętnikiem" i tymi wszystkimi, którzy nawet utrzymywali, że „magnetyzm nie może sprawić skutków nadprzyrodzonych, że i przy magnetyzmie lekarze o wdzięczności potrzebujących pomocy powątpiewać nie powinni, tym bardziej kiedy im wydatków na aptekę oszczędzą".

Ważnym atutem dla Szubrawców była śmieszność, jaką się okrył Lachnicki, pomieszczając w swym piśmie wiadomość „O lekarzu osobliwym w Nowogrodzkim" i o szczęśliwych jego kuracjach. Niejakiś Antosiek Golec leczył najrozmaitszych chorych „macając się ręką prawą za plamę na lewym boku", która pojawiła się u niego, gdy jakiś starzec obrosły włosami, siedzący na dębie w lesie, ujął go raz za ten bok i dał mu jednocześnie moc leczenia przez lat 11 w obrębie dwu mil; po czym moc ta mogła być odnowioną, jeśli Antosiek dobrze sprawować się będzie. Wiadomość ta narobiła ogromnej wrzawy; wiara w znachorów, poparta drukowanym słowem, wydała się krzyczącą anomalią w wieku oświeconym, w mieście uniwersyteckim. Zaczęto drwić powszechnie. Pojawiła się w teatrze sztuka: Awantura na Zielonym moście, czyli Magnetysta, uczeń Mesmera, w której autor zarówno magnetystów, jak dzienniki, pamiętniki, gazety i kuriery „chędogo wyłajał, na proch starł i z błotem zmieszał". [ 5 ]

Ten pierwszy debiut Szubrawców przyjęto z uznaniem. Odtąd jedną ze stałych niemal rubryk „Wiadomości Brukowych" była szykana Lachnickiego, magnetyzmu, Antośka, Augustynka (bo i taki był) i wszelkiego rodzaju lekarzy osobliwych i cudownych. Szykana ta stała się zjadliwą i dowcipną pod piórem Jędrzeja Śniadeckiego, który w swojej Podróży próżniacko-filozoficznej po bruku niejednokrotnie do tego wdzięcznego dla satyryka przedmiotu powracał.

Zaznaczywszy udział Szubrawców w zwalczaniu magnetyzerów wileńskich, moglibyśmy na tym poprzestać i zająć się innymi niedomaganiami naszego społeczeństwa, które satyrą leczyli Szubrawcy; ale pominęlibyśmy wówczas jedno ważne wydarzenie, które dużo wrzawy nawet wśród uczonych sprawiło, i pozbawilibyśmy niniejszy zarys historyczny, co do tego punktu, całości. Józef Frank ogłosił w „Dzienniku medycyny, chirurgii i farmacji" (tom I, str. 193) niedługi, lecz wyczerpujący traktat o magnetyzmie zwierzęcym, w którym, między innymi, wspomniał o chorobie Baerkmanowej, żony zegarmistrza, a bratowej późniejszego profesora Uniwersytetu Jana Baerkmana. Chorobę tę opisał poprzednio w znanym dziele Praxeos medicae w r. 1818; Baerkmanowa "nie będąc nigdy magnetyzowaną, okazywała jednak wszystkie fenomena jasnowidzenia, fenomena, którym w podobnym przypadku opisanym przez Darwina dane było imię révérie (somniatio). To nazwisko zdaje mi się lepsze od lunatyzmu (somnambulismus), z którym jasnowidzenie nie ma żadnego związku". Wyjaśnia wreszcie Frank, że jasnowidzenie jest stan chorobny i stan ten szegółowo w dalszym ciągu opisuje.

Otóż, gdy owe Praxeos pojawiło się w r. 1818, Lachnicki historię choroby Baerkmanowej przetłumaczył i ogłosił w swoim „Pamiętniku" pt. Historia katalepsji połączonej ze somniacją i ekstazją. Od siebie dodamy, że cała ta historia jest niezmiernie ciekawa i bardzo zajmująco napisana. Frank, nie poprzestając na zwykłym opisie objawów chorobowych, podaje i ową prozę rytmiczną, czyli jak ją Frank nazywa non quidem versus proferebatt attamen poetico quodam aftlatu, et metro cantus imiynitus erat; podaje i nuty, albowiem: „Melodia, quae intereipiendo declamationem, Italis recitative, non neglectis, ut dicunt forte et piano, saepissime sequebatur". Ową pieśń, chociażby dlatego, że jako uwięziona w takim dużym dziele, do tego w przypiskach, jest dziś zupełnie nieznana — podajemy w przypisku H), nadmieniając, że Frank podał także i jej tłmaczenie w języku łacińskim.

Co do choroby Baerkmanowej treść jej następująca: Po urodzeniu dziecka, mając lat 22, dostała nabrzmienia na nodze prawej, a potem lewej; cierpienie to pojawia się niekiedy u położnic, lecz nie wywołuje tych zjawisk, jakie obserwował i opisał Frank u Baerkmanowej. Opuszczona przez doktorów, oddała się pobożności, przeszła z ewangelickiego na katolickie wyznanie, w paroksyzmach katalepsji przemawiała prozą rytmiczną z myślą podniesioną ku Bogu i życiu przyszłemu; za ukłuciem skóry szpilką żadnych znaków bólu nie okazywała; na pytania najcichszym głosem na dołku zadawane odpowiadała, a gdy w tymże miejscu przyłożono płetek z wodą ocukrowaną, doznawała przyjemności; Frank nawet dodaje, że czuła słodki smak w ustach. Zdawała sprawę ze swojej choroby i przepisywała na nią lekarstwa. Tych i innych zjawisk bywali świadkami oprócz Franka, Śniadecki, Jan Baerkman, Niszkowski, Barankiewicz, Homolicki, Herberski. Oto niektóre doświadczenia: „Rozmawiała za przyłożeniem do ucha prawego żelaznego drutu długości półtora łokcia, przez którego jeden koniec Śniadecki najcichszym mówił głosem". Gdy Śniadecki „końcem pióra najdelikatniej ciała dotykał w celu przekonania się, czyliby najlżejsze drażnienie, tak jako głos najcichszy wyraźniejsze sprawiał skutki, natychmiast chora ramiona do pióra wyciągając, raptownie za toż pióro uchwyciła; gdy zaś wyrwanym jej zostało, ustawnie ręce zwracała, kędy się tylko pióro prowadziło; ruchy zaś te bynajmniej nie były podobne ruchom dobrowolnym, lecz ręce jakby w machinie jakiej i na kształt przyciągania się ciał elektrycznych ku sobie zmierzać za piórem zdawały się". Tenże skutek, gdy kto pióro w drugim lub trzecim pokoju trzymał. Podobnie działał lak, bursztyn i jedwab. Chora, pytana na dołku, dawała takie lekarstwa, o jakich lekarze dnia poprzedniego rozmawiali. Gdy odpowiadała na pytania jednego, trzeba było połączenia rękoma z drugą osobą, ażeby na pytania tejże usłyszeć odpowiedź; zresztą nie miała szczególniejszej predylekcji do tego lub owego lekarza. Śpiewała po włosku, chociaż języka tego nie umiała (minime vero italicam), ale słyszała go często, gdyż siostra jej była za Włochem. Poznała we śnie kataleptycznym śpiewaka Tarquinio, którego przed sześciu laty widziała. Jak się Śniadecki zapatrywał na zjawiska jasnowidzenia, o tym sam nie pisze, lecz Frank wspomina, że nie wierzył w płyn magnetyczny. Możemy natomiast stwierdzić, jak się zapatrywali profesorowie warszawscy na magnetyzm: prof. Freyer w dziele swym Materia medyczna opisując magnetyzm jako lekarstwo „nieważkie" dodaje: „dla szkodliwych z nadużycia jego wyniknąć mogących skutków, życzyćby wypadało, aby wiedza o nim, jako własność istotnie uczonych i moralnych osób, przed ciekawą publicznośoią była raczej ukrywaną niż w dziennikach upowszechnianą. Na to odpowiedział Lachnicki, że najzbawienniejszych nawet rzeczy nadużyć można, a magnetyzm jako "dar przyrodzenia wszystkim ludziom wspólny" powinienby przez wszystkich być zarówno używany, „na pożytek cierpiącej ludzkości, nie zaś stawać się własnością jednej tylko jakiejś uprzywilejowanej klasy".

Gdy niechęć do magnetyzmu wyraźnie się zaznaczyła wśród wykształconych zwolenników filozofii XVIII wieku i nauk ścisłych — Lachnicki puścił wśród nich strzałę, drukując w pamiętniku artykuł O algebromanii, przełożony z francuskiego, w którym dowodził, że zapał do matematyki jest nierozsądny, może zmienić charakter narodowy, a nawet doprowadzić do obłędu, jak to miało miejsce w wieku XVIII, gdzie nauki matematyczne do wysokiego stopnia zostały doprowadzone. „Od tego czasu jak nauki dokładne weszły w modę, nic w moralności nie dzieje się dokładniej".

Odpowiedziano mu niezwłocznie [ 6 ], że godni są potępienia „mniej uważni pisarze (którzy) wysadzają się na tłumaczenie nikczemnych pisemek", a to dlatego, że „gdyby nieszczęściem przypadły do smaku i więcej znalazły stronników, nie tylko bezpożytecznymi, ale szkodliwymi prawdziwie staćby się mogły".

Nie dosyć na tym, że Lachnicki musiał odcinać się napastującym go Szubrawcom - ale i jezuici połoccy uderzyli na niego, gdy przedrukował rozprawkę Hufelanda, wielkiego zwolennika magnetyzmu, w której była też rzecz o zjawiskach nadprzyrodzonych, przez autora nieuznawanych. W „Miesięczniku Połockim" pojawił się artykuł: Rozprawa o skutkach nadprzyrodzonych nieoszczędząjący niedowiarstwa, gdyż ono wojuje orężem nieszczerości i kłamstwa, odznacza się wrodzoną zuchwałością, używa hańbą okrytych wykrętów i zdrady. Gdyby ten artykuł poprzestał na wytknięciu słabych stron w rozprawie Hufelanda, postąpiłby autor zupełnie prawidłowo, gdyż powinien każdy wytykać błędy, gdy je spostrzeże; ale autor poszedł dalej, przyjął rolę delatora i grozi, że zaprzeczenie możliwości cudów należy do tych myśli, „które nądwyrężają zasady życia towarzyskiego i spokojności", a przypomina hasło Świętego Przymierza co do religii, jako istotnej zasady „zdrowej polityki i mądrego rządu". Lachnicki wobec tylu przeciwników ustąpił. Jakkolwiek „Pamiętnik magnetyczny" miał wśród ogółu uznanie, i magnetyzm stał się modny — jednakże zawiesił wydawnictwo i więcej do niego nie powrócił.

*

Szubrawcy troszczyli się nie tylko o wolność chłopu, ale także o zabezpieczenie mu bytu; powstali przeciwko żydom-karczmarzom, gdyż ci rozpajali włościan i rujnowali ich materialnie i moralnie. Walka z pijaństwem była więc jedną z pierwszych, jaką przedsięwzięli dla umoralnienia społeczeństwa. Reformę zaczęli od siebie. Widzieliśmy, że symbolem trzeźwości na schadzkach Szubrawców był dzban wody źródlanej. Prezes Szubrawców napisał dzieło o pijaństwie; a chociaż Załęski utrzymuje [ 7 ], że Szymkiewicz był „miłośnikiem kielicha i dlatego jest autorem najlepszej rozprawy o pijaństwie", jednakże możemy śmiało twierdzić, że tenże prezes dziełem powyższym i rozprawami w „Wiadomościach Brukowych", przeważnie skierowanemi do klubu pijackiego Trębaczów, wykazał szkodliwe skutki pijaństwa.

W „Dzienniku Wileńskim", w r. 1817 pomieszczono "W imieniu prześwietnej Kontubernii Palemońskiej, od jednego z członków tego Towarzystwa, przeciwko prospektowi dzieła pod tytułem Pijaństwo przy „Kurierze Litewskim" przez Jakuba Szymkiewicza ogłoszonemu — Oświadczenie" (wierszem).

Redakcja w przypisku oznajmia, że pod imieniem Kontubernii Palemońskiej jest na Żmudzi rzeczywiste towarzystwo, którego członkowie z obowiązku wypijają codziennie naznaczoną ilość wódki i piwa; mniej nie wolno, a więcej wypić poczytuje się tam za gorliwość, która zjednywa dostojne tytuły.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Obcy
Geneza szubrawstwa


 Footnotes:
[ 5 ] "Wiadomości brukowe" № 1.
[ 6 ] "Tygodnik Wileński" III, str. 81.
[ 7 ] O Masonii w Polsce, Kraków 1889, s. 223.

«    (Published: 21-03-2010 Last change: 22-03-2010)

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 7213 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)