|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Reading room » Publishing novelties
Droga na Wschód [3] Author of this text: Jarosław Klebaniuk
Niechęć ludzi Wschodu do kategoryzacji, modeli i reguł, a zamiast tego skupianie się na wzajemnych zależnościach i relacjach znajduje
także odzwierciedlenie w języku. O ile dzieci na Zachodzie uczą się rzeczowników
(niezbędnych do opisu kategorii) znacznie szybciej niż czasowników, o tyle w Azji Wschodniej procesy nabywania języka mają pod tym względem odwrotną
charakterystykę. Wynika to z tego, że dla opisu relacji znacznie przydatniejsze
są czasowniki. W chińskim, japońskim i koreańskim te części mowy umieszczane są
zwykle na początku lub na końcu zdania, a więc w miejscach, w których są
najbardziej zauważalne. Natomiast jeśli chodzi o rzeczowniki, to w językach
sinickich, inaczej niż w angielskim, nie różnicuje się ich na te, które dotyczą
konkretnego obiektu i te, które dotyczą klasy obiektów — informacja taka musi
płynąć z kontekstu. Zresztą dzieci na Wschodzie później uczą się kategoryzacji
obiektów, a wcześniej — planowania działań zmierzających do osiągnięcia celu.
Japońskie matki podczas zabawy ze swoimi maleństwami nie uczą ich nazw rzeczy, a raczej norm grzecznościowych, empatii czy powitania. Zresztą właściwości
obiektów, także ludzi, rzadziej uznawane są za niezmienne. Dobrą stroną takiego podejścia jest to, że dzieci, którym
nie idzie nauka z jakiegoś przedmiotu, na przykład matematyki, rzadziej uznawane
są po prostu za niezdolne; raczej uznaje się, że przyczyna kłopotów leży w sferze motywacyjnej i składnia się je do intensyfikacji wysiłków. Nie trzeba
dodawać, że często przynosi to pozytywne rezultaty. Nawiasem mówiąc, nie
relacjonowane przez Nisbetta badania prowadzone na Zachodzie, w których
przedstawiono nauczycielom sfabrykowaną informację o tym, że niektóre dzieci są
szczególnie zdolne, pokazały, że tego rodzaju (obiektywnie bezpodstawne)
przekonania nauczycieli — najprawdopodobniej na zasadzie samospełniającej się
przepowiedni — prowadzą do (obiektywnie mierzonego) polepszenia wyników w nauce
dzieci uznawanych za zdolne. Inne dane dotyczące statystycznie istotnej przewagi
populacji azjatyckiej (rasa żółta) nad Amerykanami pochodzenia europejskiego
(rasa biała) pod względem ilorazu inteligencji, można w świetle postrzegania
przez przedstawicieli tej pierwszej właściwości człowieka jako bardziej
zmiennych, wyjaśniać wyższym statusem motywacyjnym dzieci pochodzenia
azjatyckiego, nie zaś rasowo uwarunkowanymi zdolnościami. Paradoksalnie, wiedza o kulturowym kontekście różnic pod względem inteligencji, może dostarczyć
argumentów przeciwko twierdzeniu o biologicznej niższości rasy białej w porównaniu z żółtą. Z drugiej strony ta sama wiedza pozwala wyjaśnić, dlaczego
dzieci azjatyckie w niektórych przypadkach nie radzą sobie z zadaniami z testów
inteligencji, gdzie poprawne odpowiedzi wymagają kategoryzacji i stosowania
reguł dotyczących abstrakcyjnych (nierelacyjnych) właściwości obiektów. Brak tej
wiedzy prowadzi do szokujących wniosków o rzekomych intelektualnych problemach
młodych Azjatów.
Z funkcjonowaniem umysłowym związana jest też ocena
poprawności rozumowań odwołujących się do reguł logiki formalnej. Pośród
poprawnych logicznie wnioskowań (sylogizmów) ludzie najczęściej poprawnie
oceniają (jako logicznie prawidłowe lub błędne) takie, które mają sens, a konkluzja jest możliwa do przyjęcia (zgodna z wiedzą i doświadczeniem),
najrzadziej takie, które mają sens, ale konkluzja jest niemożliwa do przyjęcia.
To czy konkluzja była możliwa do przyjęcia miało jednak znacznie większy wpływ
na poprawność oceny sylogizmów przez Koreańczyków niż przez Amerykanów. Nie
wynikało to z gorszych umiejętności logicznego myślenia — jedni i drudzy
rozwiązywali sylogizmy równie poprawnie, ale z częstszego stosowania reguł
logiki formalnej do zwykłych zdarzeń przez Amerykanów, dzięki czemu łatwiej im
zignorować to, czy wniosek jest możliwy do przyjęcia.
Wszystkie przedstawione różnice w mentalności mają rozległe
konsekwencje praktyczne. Medycyna zachodnia ma charakter analityczny i interwencyjny, co sprawia, że zabiegi operacyjne i sekcje zwłok od bardzo dawna
są jej częścią, podczas gdy holistyczne podejście na Wschodzie sprawia, że
operacje chirurgiczne i inne agresywne interwencje są tam powszechnie
praktykowane dopiero od stosunkowo niedawna. Pomiędzy USA a Japonią można
stwierdzić uderzającą różnicę w zakresie powszechności uprawiania pewnych
zawodów. Proporcja liczby prawników do inżynierów w tym pierwszym kraju jest
czterdzieści jeden razy większa niż w tym drugim. Wynika to między innymi z faktu, że na Zachodzie zasady sprawiedliwości są uniwersalnie stosowane, a przy
rozwiązywaniu konfliktów zakłada się, że istnieje dobro i zło, racja leży po
jednej ze stron i jedna ze stron wygra. Raz ustalony sposób sądzenia w formie
precedensu powinien być stosowany w każdym podobnym przypadku. Tymczasem na
Wschodzie mądre sądzenie polega na braniu pod uwagę szczególnych okoliczności
zachodzących w danej sprawie, a elastyczne podejście ma prowadzić do
zmniejszenia wzajemnej wrogości i kompromisu. Także japońskie zespoły
zarządzające starają się unikać konfliktów i rozbieżności. Swoboda wyrażania
poglądów nie jest najważniejsza, gdyż może prowadzić do sporów, które są
przecież wielce niepożądane. Nawet w nauce znajduje to swoje odzwierciedlenie w niechęci do krytyki i unikaniu recenzowania prac kolegów — uważane jest to za
niegrzeczne. Niechęć do polemik i sporów intelektualnych może być jednym z powodów, dla których, pomimo że nakłady na naukę w Japonii w latach 90.
dwudziestego wieku wynosiły nie mniej niż połowę tych, które ponoszone były w USA, naukowcowi z tego pierwszego kraju tylko raz przyznano nagrodę Nobla,
podczas gdy naukowcom amerykańskim aż czterdzieści cztery razy. W Kraju
Kwitnącej Wiśni szacunek dla tradycji każe wpierać starszych, choć przeciętnych
naukowców, a nie młodych i utalentowanych.
W zakresie retoryki także występują różnice. Zachodnie
artykuły naukowe i dokumenty na temat stanowiska zajmowanego w jakiejś sprawie
mają wyraźną strukturę, w której wyróżnić można: tło, problem, hipotezę, metodę,
materiał dowodowy i omówienie jego znaczenia, obalenie potencjalnych
kontrargumentów, wnioski i zalecenia. Adepci nauki ze Wschodu zdaniem Nisbetta z trudem uczą się takiego porządkowania prezentowanego stanowiska i związanych z nim informacji.
Inne jest także podejście do umów, które postrzegane są na
Wschodzie raczej jako wstępnie uzgodnione wytyczne co do postępowania w przyszłości, a nie szczegółowe uzgodnienia. Opłacalność finansowa nie jest
bowiem, w przypadku umów handlowych, bezwzględnie ważniejsza od zacieśniania
relacji między klientem a dostawcą. Także w stosunkach międzynarodowych zdarzają
się nieporozumienia, wynikające ze zderzenia zachodniego poszukiwania jednej
przyczyny i wschodniego przekonania o złożoności i wieloznaczności przyczyn.
Również prawa człowieka na Wschodzie są inaczej rozumiane, niż do tego
przywykliśmy. Prawa jednostki nie mają przyrodzonego charakteru, a jeśli jej
przysługują, to raczej na zasadzie „udziału" w prawach całego społeczeństwa.
Ocena etyczna tej sytuacji bywa bardzo surowa i według Nisbetta nie uwzględnia
ogólniejszych różnic w sposobie widzenia świata. Tymczasem studenci pochodzenia
azjatyckiego często uznają, że to na Zachodzie prawa człowieka są łamane, bo
dopuszcza się do nieładu, przestępczości, wszechobecności przemocy i seksu w mediach.
Warto zwrócić także uwagę, że wschodnie podejście do
religii jest znacznie bardziej tolerancyjne niż nasze. W Korei i Japonii można
być jednocześnie konfucjanistą, buddystą i chrześcijaninem, co w naszej
rzeczywistości jest raczej nie do pomyślenia. Tak charakterystyczne dla religii
monoteistycznych ujednolicanie wyobrażeń boga, a także uznawanie konkretnych
przekonań religijnych za jedynie słuszne, prowadzi do wojen religijnych. Te
nieuchronnie prowadzą do rozstawania się z ziemskim padołem. Im dalej od Indii
na zachód, tym bardziej maleje liczba możliwych stanów po śmierci: od
nieskończonej gamy reinkarnacji w buddyzmie i hinduizmie, poprzez rożne poziomy
czyśćca i kręgi piekła w katolicyzmie, aż po binarne rozwiązanie określające
pośmiertne możliwości wyznawców kalwinizmu. Także i ta sfera zdaje się więc
pozostawać pod wpływem umiejętności dokonywania mniej lub bardziej subtelnych
poznawczych różnicowań. Dialektyczne przekonanie o cykliczności i powracaniu
zdaje się dawać większe pośmiertne możliwości niż rozpięta między świętością a grzechem eksploatacja logiki dwuwartościowej.
W „Epilogu" Nisbett polemizuje z konsekwencjami tez o końcu
historii Francisa Fukuyamy i konflikcie cywilizacji Samuela Huntingtona.
Krytycznie odnosząc się do wizji powszechnej amerykanizacji, a także dalszej
polaryzacji kulturowej, próbuje zarysować trzecią perspektywę kształtowania się
relacji między Wschodem a Zachodem. Przytacza dane z badań psychologicznych, z których wynika, że nie tylko można w naturalny sposób nauczyć się kulturowo
odmiennego sposobu myślenia, ale że nawet prosta manipulacja eksperymentalna
może spowodować uruchomienie mentalności właściwej dla osób z innego kręgu
kulturowego. Przytacza też przykłady, świadczące o rosnącej na Zachodzie
popularności zjawisk kulturowych pochodzących z Dalekiego Wschodu, należących do
sfery religii, filozofii czy medycyny. Zwraca w ten sposób uwagę na fakt, że
procesy globalizacyjne polegają nie tylko na jednostronnej ekspansji Zachodnich,
głównie anglosaskich wzorców życia i organizacji relacji społecznych, ale też że
ludzie Zachodu często udają się w intelektualną, ontologiczną i etyczną drogę na
Wschód.
„Geografia myślenia" napisana jest żywym, przystępnym
językiem. Autor starannie unika trudnej i niewdzięcznej w odbiorze naukowej
narracji, a relacje z badań psychologicznych są wzbogacone ogólniejszymi
refleksjami, popularnie przykrojonymi do charakteru publikacji informacjami z zakresu filozofii, w mniejszej mierze — historii. Nisbett nie stroni od anegdot i wspomnień, co czyni lekturę jeszcze przyjemniejszą. Wprawdzie nadmierne
uproszczenia chwilami trochę drażnią — przecież jeden z najwybitniejszych
współczesnych psychologów wie, że Hazel Markus pisała o „ja niezależnym" i „ja
współzależnym", a nie po prostu o „niezależności" i „współzależności" (s. 55) -
niemniej jednak utrzymanie zrozumiałości wywodu bez rozwijania wątków pobocznych
uzasadnia te zabiegi. Konsekwentnie stosowana dychotomia kulturowa została
wyjaśniona we „Wprowadzeniu", co pozwala czytelnikowi myśleć w trakcie lektury w taki właśnie dwubiegunowy sposób. Zresztą w innym miejscu Autor przyznaje, że w obrębie szeroko rozumianych krajów Zachodu i analogicznie — Wschodu istnieją
znaczące różnice (s. 63 — 65). Mimo to nie można oprzeć się wrażeniu, że
wykreowany obraz różnic jest nieco zbyt jednoznaczny i zbytuproszczony. Dla
celów dydaktycznych jest to przydatne: dyskurs oparty na opozycji dla
zachodniego czytelnika jest bardziej zrozumiały. Jak duży jest to jednak
kompromis z empiryczną prawdą, stwierdzić można by dopiero po dokładnym
przeanalizowaniu danych w źródłach, wymienianych w przypisach na dole strony.
1 2 3 4 Dalej..
« Publishing novelties (Published: 29-05-2010 )
Jarosław KlebaniukDoktor psychologii; adiunkt w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego; autor ponad pięćdziesięciu artykułów naukowych z zakresu psychologii społecznej; redaktor pięciu książek, w tym „Fenomen nierówności społecznych” i „Oblicza nierówności społecznych”; w latach 2007 – 2010 członek Komitetu Psychologii PAN; pisuje także prozę; publikował m. in. w „Akcencie”, „Bez Dogmatu”, „Kresach” i „Lampie”. Number of texts in service: 14 Show other texts of this author Newest author's article: Jak Niemcy Polakom Żydów... | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 7323 |
|