|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Culture » Art
Teoria ras, czyli serce estetyki indyjskiej [1] Author of this text: Jacek Tabisz
Indie są mieszanką wszystkiego ze wszystkim. Ich drugą nazwą powinna
być masala, ukochana przez Hindusów mieszanka przypraw, którą dosypują do
wszystkiego, nawet do filmów. Z punktu widzenia racjonalizmu może to być męczące,
bowiem filozofia łączy się w Indiach z baśnią (religijną, lub nie), a głęboka
myśl z szokującą naiwnością. Tym niemniej nie należy się tym zrażać.
Indie mają wiele do zaoferowania każdemu, kto lubi myśleć. Każdego też mogą
zainspirować. Moim zdaniem jednym z bardziej fascynujących elementów
Subkontynentu jest jego sztuka i związana z nią, zaawansowana estetyka. Ową
estetyką, silnie związaną ze śmiałą próbą analizy ludzkich emocji
interesują się zupełnie na serio współcześni psychologowie. Dlatego
postaram się przedstawić jej główne założenia, wraz z całym
dobrodziejstwem indyjskiej głębi i baśniowej naiwności, nierozerwalnie tu ze
sobą złączonych.
Będę pisał o okresie kiedy powstała (albo raczej została opisana po
raz pierwszy) w Indiach swego rodzaju trójjedyna chorea, sangita łącząca ze
sobą muzykę, taniec i słowo. Albo też wiążąca sztukę teatralną ze sztuką
muzyczną. Wtedy też pojawiło się pojęcie najistotniejsze dla estetyki
sztuki indyjskiej. Będą nim rasy.
Natyashastra datowana jest najczęściej na III w. n.e. Zdarzają się też
wcześniejsze datowania, na przykład „pomiędzy II w. p.n.e. a II w. n.e.".
Świat sztuk scenicznych, opisywanych przez Natyashastrę, nie jest w każdym bądź
razie odmienny od aluzji do niego w Ramajanie, oraz w niektórych fragmentach
Mahabharaty. W obydwu sławnych indyjskich eposach widzimy też ważną również
dla Natyashastry rolę boga Sziwy, jako patrona filozoficznie rozumianych sztuk
muzyki, tańca i teatru. Autor „Traktatu o teatrze" (jak nazwać można
Natyashastrę), przedstawia się jako Bharata Muni. Wiele wskazuje na to, iż
pisząc swoje dzieło oparł się on na starszej wiedzy. Większość Hindusów
uważa, iż Natyashastra jest zmienioną wersją tak zwanej „Gandharva Vedy",
której czas powstania przesuwają obok innych Wed, łącząc „Wedę Gandharwów" z Samavedą, czyli czwartym zbiorem hymnów wedyjskich uważanym przez Hindusów
za podstawę ich cywilizacji, zaś przez hinduistów za największą świętość.
Sam Bharata Muni przedstawia swoją Natyashastrę jako „piątą Wedę", co
jednak ma znaczenie bardziej symboliczne, niż chronologiczne (Wedy były
stworzone ponad tysiąc lat wcześniej niż Natyashastra).
„Traktat o teatrze" poprzedza wstęp fabularno epicki, przy okazji którego
Bharata Muni wyjaśnia też niektóre elementy sztuki teatralnej. Na
początku dzieła pojawia się w umyśle boga Brahmy pomysł teatru. Znalezione
są od razu dla niego dwa alternatywne wyjaśnienia — ma być piątą weda i
(lub) rozrywką bogów. Bogowie, którym wpierw
Brahma oferuje zajęcie się tym, wskazują na ludzi. Muni i jego synowie tworzą teatr, który ma mówić o pojedynkach dewów z Asurami
(demonami, którzy będąc braćmi bogów lubili z nimi walczyć o władzę nad
światem). Podczas pierwszego przedstawienia dochodzi zatem do rozróby, bowiem
Asurom to się nie podoba. Bogowie
obejmują zatem budynek teatralny swoją protekcją, ustawiając się w różnych
jego miejscach. Brahma jest na środku. Gdy nowe zjawisko przypada im do gustu,
bogowie zdobią teatr swoimi darami. Na przykład Saraswati daje mu mowę. Czegoś
jednak wciąż brakuje...
Sziwa,
jak zwykle trzymający się z dala, proszony jest przez rozkochanych w teatrze
bogów o swój wkład. Jego dar jest najcenniejszy, jest nim taniec tandawa,
dusza teatru. Dlaczego tandawa? Już sama tematyka pierwotnych sztuk wskazuje na
ciągle odnawiające się ukazanie zniszczenia i odnowy, walki dewów z Asurami o porządek świata. Nataradża — Sziwa jako Pan Tańca, ucieleśnia na szerszą
skalę ów proces ciągłej destrukcji i tworzenia poprzez destrukcję. Pląsając — jak wierzą hinduiści — w obręczy z ognia, z niszczącą światy trucizną w zsiniałym gardle, jest Sziwa twórcą poprzez zniszczenie, albo też
powstrzymanie zniszczenia. Taniec i rytm bębnów Sziwy napełnia materię życiem,
ale też sprawia, iż zmierza ona ku metamorfozie, ku przemianie.
Teatr
(czyli, obok aktorstwa taniec oraz muzyka), wedle Natyashastry jest „żywą
przestrzenią wedyjską", jest przestrzenią tańca Sziwy, oraz ognia
ofiarnego siedzącego na środku sceny Brahmy. Wedach były i są traktowane są
przez hinduizm jako odrębne byty. Stanowią one przestrzenie poznania i przemiany w sensie dla wielu hinduistów dosłownym. Stąd ogromna dbałość o zachowanie ich formy. Forma teatru, skoro określa się go jako „piątą Wedę",
też jest szczególna.
Teatr
ma zatem znaczenie rytualne, ale też filozoficzne. Nic zatem dziwnego, iż
Natyashastra interesowała indyjskich filozofów. Najbardziej interesującym
komentatorem dzieła okazał się sławny kaszmirski sziwaita, Abhinava Gupta,
którego istnienie datowane jest pomiędzy IX w. n.e. a XI w. n.e. Zazwyczaj
indyjskie komentarze do dawniejszych dzieł całkowicie zmieniają ich sens i znaczenie, jednakże wydaje się, iż Abhinava całkiem nieźle odczytał treści
zawarte w Natyashastrze. Rozwinął on w swoich komentarzach przede wszystkim
elementy monistyczne, czyli adwajtyczne, oraz te dotyczące szczególnego
znaczenia ras w wymiarze filozoficzno — teologiczno — estetycznym. Cóż
jednak oznacza ów monizm Abhinavy Gupty i najpewniej również Natyashastry? — nie zawsze to, co nam się wydaje z perspektywy naszej cywilizacji, czyli
dominujący solipsyzm — „świat wokół mnie jest złudzeniem". „Ja"
też jest złudzeniem, które tworzy granice tam, gdzie według adwajtystów ich
nie ma. Warstwy złudzenia zewnętrznego i wewnętrznego są zdejmowane
stopniowo, nie tylko to pierwsze się rozwiewa/zmienia. Mamy tu dwie dawne
indyjskie zasady — „ja jestem tym" (choć ontologia tego twierdzenia
podlega zmianom, owo „jestem" ewoluuje), oraz drugą, dotyczącą percepcji — „widzący, widzenie i widziane stają się tożsame". Zdecydowanie nie
mamy tu niezmiennego „ja" na tle rozwiewającego się „świata złudzeń",
jak chciałoby wielu zachodnich miłośników kultury indyjskiej. Pokazuje to
szczególnie mocno dalsza ewolucja rozumienia form muzycznych. Skala, zasady
kompozycji etc. stają się w jej świetle odrębnym bytem, bożkiem, lub boginką
ragi. Muzyka niejako powinna się wylewać z grającego muzyka, niczym dżin z lampy Aladyna i stawać się istnieniem bardziej realnym niż on sam. Czasem więc
takie elementy jak słowa, barwy, struktury muzyczne są dla indyjskiego muzyka o zacięciu filozoficznym bardziej realne niż „ja". Zatem spojrzenie na rasę
usytuowaną na zewnątrz wszystkiego, na dekonstrukcję „ja" w akcie
katharsis, ma swoją rację bytu.
Zarówno teorię ras, jak i komentarze do Natyashastry Abhinavy Gupty
wspaniale omawia profesor Maria Krzysztof Byrski, jednakże wydaje mi się, iż
pomija on niekiedy równorzędność dekonstrukcji „ja" i „świata zewnętrznego".
Dlatego zanim przejdę do omówienia jego spostrzeżeń dotyczących
najistotniejszego od strony filozoficznej przesłania Natyashastry i Abhinavy
Gupty, chciałbym jak najmocniej położyć nacisk na ostrożność wobec mylącego
obrazu indyjskiego monizmu jako niezmiennego „ja" na tle „zmiennego,
rozwiewającego się z pomocą ćwiczeń duchowych świata".
Profesor
Maria Krzysztof Byrski tak oto przełożył hymn poprzedzający spektakl
teatralny, przytoczony przez Natyashastrę :
"Niechaj
niebianom wszelkim będzie cześć
Dwakroć
zrodzonym zaś pomyślny los
Niechaj
zwycięstwo święci Soma król A zaś król krów stada niech oszczędza mu
Niech
wywyższone będzie słowo Wed I niechaj zginie ten, co słowa wróg
Niech
ziemią z morzem włada wielki król A w państwie niechaj potężnieje lud
Niech
przestrzeń sceny od dostatku lśni
Zaś
widowiska twórcy wielki los
Niechaj
uwzniośla święte słowo Wed
Sława
poety niech rozbrzmiewa w krąg
Niech
zacność wzrasta na ten święty ryt
Niechaj
dla niebian miłym będzie wciąż"
Słowa
tej inwokacji są prawdopodobnie starsze, stanowią cytat. Jest to najpewniej
standardowe błogosławieństwo poprzedzające przedstawienie. Jeden z najstarszych znanych nam sanskryckich dramatopisarzy, Bhasa, poprzedzał swoją
sztukę stwierdzeniem „kończy się błogosławieństwo, wchodzi dzierżysznur".
Architekci też się tak nazywali, co wskazuje na dokonywane przez aktora
synestetyczne (dramat, muzyka, taniec, to sztuki czasu nie zaś przestrzeni)
porządkowanie mitycznej przestrzeni.
Aby
wyjaśnić nam naturę ras, Byrski idąc za hinduskimi myślicielami pyta o naturą rzeczywistości ludzkiej. Są nią zdaniem indyjskich teoretyków
zawarte w niej emocje. W Natyashastrze widzimy taką oto ślokę (tradycyjny
indyjski dwuwiersz), tłumaczącą to zjawisko:
"Bycie w rodzinie i utratę statusu bycia w rodzinie
Połączenie i rozłąkę widzą długo żyjący."
Istota
ludzkiej egzystencji polega na przeżywaniu połączenia i rozłąki . Nie
chodzi tu tylko o relacje międzyludzkie, lecz też o spożywanie pokarmu i dostarczanie zmysłom satysfakcji — to wszystko jest połączeniem. To
fizyczność naszej egzystencji. Głód w takim ujęciu jest typem rozłąki.
Wszelkie napięcia są wypadkową połączenia i rozłąki. To tradycja indyjska
wiąże ze spalaniem, z ogniem ofiarnym. Wszystko co jest, to paliwo i ogień.
Pokarm i zjadacz pokarmu. Świadomość jest sycona pokarmem, bez niego (w każdej
postaci) by jej nie było. Indyjska muzyka klasyczna też składa się ze zbliżeń i oddaleń, z połączenia i rozłąki. Natyashastra po raz pierwszy wyraźnie
opisuje dźwięk „sa" jako jądro muzyki, od którego odchodzą i dochodzą
inne dźwięki. Uzyskiwane jest to za pomocą płynnych, glissandowych obniżeń i podwyższeń tonów. Fizyka mówi nam o efekcie Dopplera dotyczącym zjawisk
falowych. Gdy stoimy przy ulicy i podjeżdża do nas samochód, jego dźwięk
staje się nie tylko głośniejszy, ale też wyższy. Kiedy z kolei auto się od
nas oddala, brzmienie jego motoru staje się niższe. To samo dotyczy tak
zwanego widma świetlnego — światło oddalających się od nas galaktyk staje
się w dla znajdującego się w naszej galaktyce obserwatora falą o niższej częstotliwości,
pojawia się przesunięcie w czerwień. Oprócz dźwięku sa zawiera zatem
Natyashastra też informacje dotyczące progów, stopni oddaleń od niego.
Pojawia się ich w niej 22, autor traktatu poświęca też kilka zdań powstającym w ten sposób interwałom, zwracając uwagę na dysonansowe i konsonansowe współbrzmienia.
Dla
Natyashastry fundamentem teatru jest swabavo lokasya — natura świata. Nie
dziwi w tym ujęciu bóg Brahma znajdujący się na środku sceny, strzegący
jej. Abhinava Gupta rozmyślający nad „Traktatem o teatrze" stawia sobie i czytelnikom pytanie — „Po co
dwie rzeczywistości? Po co teatr — rzeczywistość na "niby"?"
Odpowiedzi może dostarczyć rozważenie głównych elementów składających się,
zdaniem starożytnego traktatu, na sztukę teatru.
1 2 3 Dalej..
« Art (Published: 02-12-2011 )
Jacek TabiszPrezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Historyk sztuki, poeta i muzyk, nieco samozwańczy indolog, muzykolog i orientalista. Publikuje w gazetach „Akant”, „Duniya” etc., współtworzy portal studiów indyjskich Hanuman, jest zaangażowany w organizowanie takich wydarzeń, jak Dni Indyjskie we Wrocławiu. Number of texts in service: 118 Show other texts of this author Newest author's article: Klerykalizacja, czy sekularyzacja? | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 7589 |
|