|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Outlook on life Faszyzm – przaśna ideologia ignorantów Author of this text: Piotr Napierała
Jako człowiek
związany przez jakiś czas z prawicowymi portalami, jestem w pełni świadomy
nieustannych flirtów ich autorów z faszyzmem. Objawia się on m.in. tym, że
najważniejsze i najbardziej intelektualne pismo prawicowe w Polsce „Najwyższy
Czas", coraz szerzej udostępnia swe łamy wszelkiej maści narodowcom czy
innym „prawdziwie polskim" homofobom i antysemitom jak Marian Miszalski
(tytuły niektórych jego artykułów zamieszczonych w „NCz" to: „Żydowscy
szantażyści a walka z "kibolami", "Rząd podkulił ogon w sprawie
roszczeń żydowskich"),
kiedyś było to prawdziwie poważne pismo konserwatywno-liberalne... Jednym z felietonistów „NCz" jest Adam Wielomski, prezes Klubu
zachowawczo-Monarchistycznego, również redaktor naczelny portalu
konserwatyzm.pl. Prof. Wielomski starannie
ukrywa swą słabość do faszyzmu, o którym ostatnio stwierdzał, że jest
„intelektualnie ciekawy". Jednak pamiętając, że we wcześniejszym
wywiadzie uznał przywrócenie monarchii za niemożliwe przynajmniej w ciągu
następnych kilkudziesięciu lat, i znając jego nieukrywaną słabość do
frankizmu (przypomnijmy: systemu, w którym KK mieszał się do wszystkiego,
obowiązywała godzina policyjna dziewczynki zakrywały nogi na lekcjach WF, żeby
obejrzeć pornosa trzeba było pojechać za Pireneje, a mąż mógł bezkarnie
„honorowo" zabić żonę za zdradę) , można się zastanawiać jaki właściwie
ustrój chciałby ustanowić profesor? Zresztą
czy ultrachrześcijańskie antyintelektualne średniowiecze było lepsze niż
faszyzm? Jeszcze do niedawna prof. Wielomski tropił pronazistowskie sympatie u legitymisty prof. Bartyzela, który trochę się rozpędził w pochwałach
dzielnych chłopców z Waffen-SS prowadzących krucjatę przeciw sowietom, a teraz sam interesuje się faszyzmem?
Na
portalu konserwatyzm.pl pisywał do niedawna niejaki p. Larkowski o poglądach
otwarcie faszystowskich. Był on święta krową portalu, ponieważ pod jego
artykułami nie wolno było pisać komentarzy. Ponoć to dlatego, że inny użytkownik
portalu (nie podam tu imienia ale miał on raczej korwinowe poglądy) wyzywał
Larkowksiego ciągle od faszystów właśnie, słusznie zresztą. W końcu p.
Larkowski stwierdził jednak, że „nie po drodze" mu z innymi pisującymi na
portalu i poszedł sobie gdzie indziej.
Oczywiście
jak się zarzuci faszyzm publicystom prawicowym, ci zazwyczaj oburzają się i podkreślają konieczność rozróżniania zawsze między czterema ideami; które
zwą się; patriotyzm, nacjonalizm, faszyzm i nazizm. Słowniki i encyklopedie
zwykle jednak podają, że nacjonalizm to agresywny patriotyzm, faszyzm to
skrajny nacjonalizm (włoski nie nachalnie rasistowski faszyzm też np. odbierał
Żydom prawa do pracy i edukacji), a nazizm to faszyzm rasistowski, czyli
nie można mówić, że te cztery idee nie mają ze sobą nic wspólnego.
Czym
właściwie był faszyzm? W sensie najogólniejszym był ona atakiem na
dziedzictwo oświecenia, czyli na wszystko co darzę szacunkiem; zdrowy rozsądek,
Locke’owskie wolności jednostki, indywidualizm Leibnizowski (zobowiązanie
jednostki do rozwijania się), Voltaire’a i tolerancję, ugodowość Royal
Society,
wigów i masonów, ideę wolnego handlu uwolnionego od ceł. Faszyzm, choć ma różne
warianty narodowe, zawsze składa się z elementów romantyzmu, czyli
antyintelektualnego patosu, volkizmu, czyli rasistowsko-poetyckiego uwielbienia
wsi i ziemi, anty-elitaryzmu, nacjonalizmu i plemienności, idei
zmilitaryzowanego antyindywidualistycznego społeczeństwa (co ciekawe te
skoszarowane butne społeczeństwa wojaków donoszących państwu na sąsiadów
zawsze jakoś „wymiękały" pod ciosami sił zbrojnych „hedonistycznych i dekadenckich" państw demokratycznych) i mitomanii opartej często na chrześcijańskich
legendach. Słowem faszyzm składa się z tego czym gardzę.
Rozgraniczanie
nacjonalizmu, faszyzmu i nazizmu, choć akademicko słuszne, przesłania nam
czasem fakt, że jako koncepty cywilizacyjne są one sobie więcej niż
pokrewne. Wszystkie przedkładają wspólne krzykliwe
„działactwo" nad to co indywidualne i osobiste. Nawołują do
okazywania uczuć, jakich normalny człowiek nie czuje; np. miłość do swojego
narodu, o natężeniu równie mocnym jak miłość do rodziny. Tak jakby
patriotyzm polegał na tym, by jak najgłośniej krzyczeć że się kocha Polskę, a nie np. na normalnej pracy. Faszyzm, nacjonalizm i nazizm świadomie mylą
kilka spraw. Ideolodzy tych nurtów przekonują nas, że jest coś takiego jak
interes narodu i, że jest on tożsamy z interesem państwa, i że państwo i naród
są właściwie tożsame. Tymczasem państwo ma na co dzień o wiele większą
wartość dla ludzi mieszkających na terenie objętym jego jurysdykcją niż
naród. Państwo jest dobrem wspólnym, natomiast naród, krew, tradycja, wspólne
świętości, mity i przesądy itp. z definicji dzielą społeczeństwo. Państwo
narodowe jest potencjalnie konceptem zbrodniczym, państwo neutralne światopoglądowo
zostawia wystarczająco miejsca dla wszystkich. Faszyzm implikuje myślenie w kategoriach masowych. Faszysta zapomina, że społeczeństwo jest zbiorem
jednostek, o różnych pochodzeniu, aspiracjach i możliwościach i postępuje
niczym jakiś totalitarny demokrata domagając się tego samego dla różnych
ludzi. Herezją dla faszysty jest oczywiste stwierdzenie, że ludzie danej
narodowości nie muszą mieć „swojego" (co właściwie oznacza słowo „własne
państwo"?) państwa, by czuć się dobrze.
Czy życie w Austro-Węgrzech było złe? Czy życie w UK, USA, UE jest złe?
Czy wszyscy Baskowie/Irlandczycy to członkowie ETA/IRA? Chyba wystarczy
powalczyć nieco z biurokracją i korupcją by było już zupełnie dobrze.
Poszedłbym nawet dalej; czy to aż takie ważne jakim językiem mówią
urzędnicy? Chyba ważniejsze jest by rządzący byli zainteresowani w rozwoju
ekonomicznym, nie pobierali za dużych podatków i wystrzegali się pochopnych
wojen.
Jak w ogóle powstał faszyzm? Jego duchowymi przodkami byli Rousseau z jego koncepcją
totalitarnej, wychowawczej i narodowej wspólnoty politycznej, niemieccy volkiści,
Hegel z jego fałszywą teorią wolności utożsamianej przez niego z duchem
pruskiej dyscypliny. Faszyzm jest ideą
bardzo „idealistyczną", pseudo-religią „cnót" narodowych, pragnieniem
przerobienia ludzi w zdyscyplinowane anioły, jak w hymnie PiSu:
„Wiara,
nadzieja, żarliwość… ofiarność, prawo, sprawiedliwość, Polska i solidarność" — takie słowa znajdziemy w jednym z hymnów PiS-u. Jest to
język emocji i tylko emocji. Język chrześcijańskich moralistów prowadzących
kolonię trędowatych, lub język męczenników. Nic dziwnego, że powstał
termin „kaczyzm".
Taki
arcyidealizm polityczny nie jest niczym nowym. Podczas gdy w XVIII wieku rozumni
filzofowie-sceptycy: Hume i Mandeville mieli wiele zrozumienia dla ludzkich słabości i egoizmu i nawet próbowali opierać na nim swoje modele społeczne,
Robespierre pisał:
„...Chcielibyśmy zastąpić w naszym kraju egoizm-moralnością ; banalne
poczucie honoru-uczciwością; przyzwyczajenie-zasadą; ceremoniał-obowiązkiem;
tyranię obyczaju-potęgą rozsądku; wyniosłość-odwagą; próżność-tolerancyjnością;
umiłowanie pieniędzy-umiłowaniem sławy; intrygę-zasługą; zarozumiałość-talentem;
pozory-prawdą [ 1 ]…".
Faszyzm ma z jakobinizmem wiele wspólnego, ale jest jeszcze bardziej
ukierunkowany na naród, choć już niekoniecznie na rasę. Faszyzm, mimo swych
naiwnych ideałów, implikuje kult przeciętności. Skoro to narody ze sobą porównujemy, a nie jednostki, to nie warto już starać się być lepszym, np. kształcąc się.
Będąc Włochem i spadkobiercą Cezara (no bo przecież nie jakiegoś Etruska,
czy broń Boże — Ostrogota), mussolinista uważał się za super stworzenie z faktu samego urodzenia (chciałoby się rzec: ach jakże „arystokratyczny"
jest ten anty-arystokratyczny faszyzm). Kiedy
myślimy o faszyzmie mamy przed oczami; bar, a nie restaurację, spęd ludzi w mundurach, a nie salon, piwo a nie wino… faszyzm ma zawsze w sobie coś z wojskowej ferajny (takiej Sturmabteilung albo Fascidicombattimento)
wspominającej wspólne przebywanie w okopach. W końcu faszyzm budowały zawsze
albo armie, albo kombatanci. Chcieli oni zawsze by reszta narodu doceniła ich
poświęcenie w boju, zawsze sugerując, że nie warto było ponosić aż takich
ofiar. Chciało by się powiedzieć, że owi dzielni kombatanci mogli się
zbuntować w roku 1914, odmawiając pójścia do okopów, zamiast militaryzować
całe narody w roku 1920 by uleczyć swą urażoną dumę. Amerykanie w latach
60 mieli więcej rozumu, w końcu odmówili walki z marsjana… pardon.
Wietnamczykami. Na szczęście Wietnamczycy byli na tyle im obcy, że propaganda
rządowa nie mogła odwołać się do żadnych rozpoznawalnych „wad
narodowych" Wietnamczyków. Niestety my tu w Europie żyjąc na kupie jeden
naród na drugim, za dużo o sobie wiemy, wiec łatwo nas podpuścić do
wzajemnego mordowania. Choć myślę, że obecnie coś się w tej mierze zmieniło, i wielu czuje się już na tyle europejsko, żeby ograniczyć swą wrogość do
Turków i nietolerancyjnych Arabów, tzn. do innych cywilizacji.
Faszyzm
podobnie jak socjalizm ma w więc w sobie wiele z masowego dowartościowywania
prostaczków i nieudaczników. Jest to ideologia ignorantów i niedorajdów, którzy nie mogą odnieść indywidualnych sukcesów więc
chcą wspólnotowości, tj. ściągnięcia zdolnych w dół. Skoro cały naród
ma być jedną rodziną, czy jednymi koszarami, zazdrości
wewnątrznarodowe tracą sens. Kapitalistów i intelektualistów trochę
się upokorzy (kartele i romantyzm narodowy w edukacji), robotników trochę
wywyższy i jak pod dotknięciem czarodziejskiej różdżki cały naród jest
kochającą się rodziną, a jedynym jego wrogiem, ci cholerni cudzoziemcy… W Italii faszyzm był tylko jednym z pomysłów na zjednoczone w 1859 państwo.
Niejaki Francesco Marinetti pisał nudne pisma o tzw. alternativo
al borghesetj. „alternatywie wobec społeczeństwa burżuazyjnego", którą miało
być zdyscyplinowane społeczeństwo równościowe, radykalnie demokratyczne,
choć z niedemokratycznym rządem i bez widocznej warstwy elitarnej. Marinetti
żałował, że Mussolini poszedł jednak drogą podaną mu przez Giovanniego
Gentile. Bardzo symptomatyczne u Marinettiego i innych jemu współczesnych
faszyzujących intelektualistów włoskich była radość z tego, że „Francja
wymiera". Laicka i republikańska Francja stanowiła bowiem symbol „zgniłego
Zachodu" i dekadencji, a przy tym była znana z ujemnego przyrostu
naturalnego, co na początku XX wieku było czymś wyjątkowym. Jakże zabawny
wydaje się na tym tle fakt, że dziś w Europie Francja jako jedyny kraj w Europie- za pomocą pomysłowego
systemu świadczeń socjalnych — skutecznie przeciwdziała spadkowi liczby ludności
rodzimej, nie chodzi tu o imigrantów z Maghrebu i Azji).
Marinetti pewnie przewraca się w grobie, że ta laicka, dekadencka Francja tak
dobrze sobie radzi.
Zarówno w przemówieniach Mussoliniego, jak i w hymnie włoskim z 1849 roku: Fratelli
d'Italia znajdziemy
sformułowania sugerujące, że przed zjednoczeniem Włoch w 1859 roku, Włosi
albo nie byli prawdziwym narodem, albo byli służebnym narodem wobec np.
Francuzów. Oba twierdzenia są
bzdurne naród może zamieszkiwać kilka oddzielnych państw i nie przestaje być
narodem, a „niewolnicy" Włosi byli awangardą europejskiej sztuki przez całe
wieki, mieli swoje elity i swoja arystokrację. Nie byli przecież narodem
samych jedzących rzepę chłopów
jak np. Estończycy.
Bardzo dziwne i zabawne jest to, że prawicowiec w ogóle
może chcieć mieć coś wspólnego z nacjonalizmem i faszyzmem. Przecież
prawica jest elitarna i monarchistyczna, ceniąca autorytet, a narodowcy w XIX
współdziałali z demokratami w niszczeniu monarchii, tradycji, feudalizmu,
religii i w ogóle wszystkiego tego, co prawica zwykle ceni. Faszyzm jest więc
raczej chorobą prawicy niż jednym z jej nurtów. Dlaczego więc monarchiści z konserwatyzm.pl fascynują się faszyzmem, rozmaitymi krzyżami i piorunami?
Dlaczego tak łacno pakują demokratów (równość) i liberałów (wolność)
do jednego worka, a sami wymagają skrupulatnego rozgraniczania między
faszyzmem, nacjonalizmem, frankizmem i nazizmem? Rozumiem, że w latach
trzydziestych wielu konserwatystów i monarchistów poparło faszyzm i nazizm
jako zaporę przeciw komunizmowi, ale przecież to był klasyczny wybór
mniejszego zła. Sam jako liberał wybrałbym tak jak oni system, który
gwarantuje ogłupienie i niemal pewny upadek gospodarczy od systemu, który
gwarantuje obie te rzeczy plus całkowite zezwierzęcenie i marazm...
Faszyzm, mundury, krzyki, sztandary, spędy z okazji
choćby 11 listopada — jaki to wszystko ma sens dziś w Polsce? Rozumiem od
biedy rasistów/faszystów w UK, bojących się inwazji hindusko-muzułmańskiej i zbytniej pobłażliwości demokratycznego rządu, ale w tak jednolitym
etnicznie państwie jak nasze?
Footnotes: [ 1 ] vide:
G. L. Seidler, W nurcie Oświecenia, s. 59-96. « Outlook on life (Published: 14-12-2011 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 7612 |
|