|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Reading room » Publishing novelties
Czy prawda was wyzwoli (respons)? Author of this text: Radosław S. Czarnecki
Tekst
ten jest odpowiedzią na treści zawarte w niektórych komentarzach,
zamieszczonych pod moim artykułem pt.
„A prawda was wyzwoli" (29.12.2011r.)
Wiara
obdarza niekiedy
błogością; błogość z żadnej idee fixe nie czyni prawdziwej idei;
wiara nie przenosi gór; z pewnością wznosi
je
tam, gdzie ich dotąd nie było
Fryderyk Nietsche W zasadzie popieram absolutnie Andrzeja Koraszewskiego, który jest "przeciwny
rozmawiania z ludźmi w kominiarkach" czyli internetowej anonimowości
pozwalającej głosić najbardziej aberracyjne, irracjonalne i często szkodliwe
poglądy. Co prawda "....Czasem nie ma w tej anonimowości złego
zamiaru", ale zawsze to "...
jest zaproszenie dla
łobuzów, usprawiedliwieniem dla gangsterów w kominiarkach". Do tej
pory tak czyniłem.
Tym razem odstąpię jednak od tej zasady i podejmę polemikę, właśnie w imię zdrowego rozsądku i prawdy, która może mieć wiele imion, ale
sprowadza się ostatecznie do rudymentarnej i zasadniczej tezy (Oświecenie !):
człowiek jako istota ludzka i kreator ziemskiej rzeczywistości jest najważniejszy.
Bo nie tylko wy, autorzy tych kilku anonimowych wpisów pod moim ostatnim
tekstem zatytułowanym "A prawda was
wyzwoli" (sądzę iż jesteście wierzącymi i teistami zarazem), posiedliście
prawdę tylko dlatego iż należycie do instytucji mieniącej się „powszechną", a zarzucający mi nierzetelność i stronniczość w konstrukcji bądź argumentacji użytej w owym materiale. Potwierdzacie
jedynie charakterem i temperamentem tych wpisów, swymi uzasadnieniami czy
atakami ad personam po raz kolejny
dewizę papieża Aleksandra VII (1655-1667),
iż "...Zły
katolik jest zawsze lepszy od dobrego heretyka".
Przypomnę tylko gwoli ścisłości, że zgodnie z uchwałami Soboru
Watykańskiego I wszystkie wypowiedzi, decyzje czy dezyderaty zawarte w dokumentach (wszystkich papieży przed i po owym Soborze) wypowiedziane czy ogłoszone
ex cathedra przez następcę św.
Piotra, biskupa Rzymu, są obowiązującym prawem i drogowskazem dla wiernych Kościoła
katolickiego..
Zaznaczyć jeszcze pragnę na wstępie,
że zawsze na tym portalu — i nie tylko — (obojętnie — czy to jako autor
czy komentator) występuję pod swoim imieniem i nazwiskiem. Moi Szanowni
Adwersarze — proszę wpisać w goolge hasło: Radosław S.
Czarnecki, a ..…… zobaczycie sami co "wam
wyskoczy".
Z wami mili moi anty-racjonalni i teistyczni (bo to synonimy !)
interlokutorzy jest tak jak stwierdził celnie onegdaj K.G.Jung: "...
Człowiek jako cząstka w masie posiada
ten przywilej,
że nigdy nie ponosi najmniejszej winy za swoje polityczne i społeczne
katastrofy, w które uwikłany jest cały świat.". Ten passus słynnego naukowca — psychiatry i psychologa — jest niezwykle adekwatnym do całości
dyskutowanego tu problemu (dotyczy to szerszej natury niźli tylko np. stosunku
Jana Pawła II do M.Maciela Degollado, milczenia w sprawach pedofilii w Kościele
katolickim czy zaniechania oczyszczenia przez K.Wojtyłę "stajni Augiasza" jakim był Bank Watykański — IOR — (podległy
papieżowi) i wyjaśnienie jego powiązań oraz skandali finansowych z udziałem
Instituto per le Opere di Religione (IOR) i Banco Amrosiano. Nie zaprzeczycie
przecież Drodzy Apologeci Kościoła katolickiego i Jana Pawła II, że związki Banku Watykańskiego i Banco Amrosiano delikatnie mówiąc były zawsze dalekie od transparentności i powszechnie przyjętych jako uczciwe zasad etyczno-moralnych, o które to od
2000 lat walczy (i naucza) chrześcijaństwo, a Kościół katolicki mieni się
depozytariuszem i najważniejszym mandatariuszem tych zasad. Jan Paweł II nic w tej materii nie zmienił.
A to przecież jeden z tytanów myśli europejskiej (Kościół też się
odwołuje — nie ważne słusznie czy nie — do tej tradycji i dorobku),
Sokrates miał nauczać, aby wszelką odnowę i naukę z zakresu moralności,
etyki oraz zasad postępowania zaczynać "zawsze od siebie".
Bo jak uzasadnia z wyrzutem Ewangelista:
"....Jak możesz swemu bratu mówić:
Bracie pozwól, że usunę drzazgę,
która jest w twoim oku, gdy sam belki w swoim nie widzisz ?" (Mt. 6, 42)
.
Kwestia
moralności i etyki w chrześcijaństwie w połączeniu z natchnieniem boskiej
prawdy oraz poczuciem wybrania "Ludu Bożego"
jako czegoś szczególnego, jest (i była zawsze gdy śledzimy obiektywnie
historię Kościoła) w tej mierze pełną sprzeczności, pychy, arogancji,
pogardy dla „Innego" i nietolerancji. I dzieje się tak również dziś,
mimo zapewnień hierarchów i czołowych reprezentantów Watykanu. No bo przecież
" … Kościół
tylko w swoim zewnętrznym wyrazie, tylko fasadowo jest
zbudowany przez ludzi. Za tą ludzką fasadą znajdują się Boskie, więc
nietykalne struktury"
(kard. J.Ratzinger). I to dlatego właśnie w przeważającej mierze członkowie
wszystkich kościołów chrześcijańskich są przekonani o słuszności tezy
katolickiego profesora tradycyjno-konserwatywnej proweniencji J.Laughlanda
(wypowiedzianej w eterze Radia Maryja w dn. 17.03.2002) mówiącej, że "jedyną
cywilizacją jest cywilizacja chrześcijańska".
Niezwykle ważnym aspektem dla sporu jaki tu wiedziemy jest opublikowana w 6.08.2000 Deklaracja Dominus Iesus
sygnowana nazwiskiem ówczesnego prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard.
J.Ratzingera (w dn. 16.06.2000 roku Jan Paweł II na audiencji prywatnej
udzielonej Autorowi tej Deklaracji zatwierdził jej tekst). Napisano tam ni
mniej ni więcej, że "......jedyna
prawdziwa religia przechowuje się w Kościele katolickim i apostolskim".
Czyli jak u św. Augustyna — Roma locuta,
causa finita.
To wszystko świadczy, że w Kościele nadal są żywe tendencje
integrystyczne, konserwatywno-reakcyjne (chodzi o sposoby interpretacji procesów
zachodzących w świecie) i że uległy one znacznemu wzmocnieniu podczas
pontyfikatu Papieża-Polaka. W takim razie idea dialogu pozostaje czystą iluzją
(to słowa m.in. prof. Tadeusza Bartosia), czego dowodem są zarówno argumenty m.in. z cytowanej Deklaracji Dominus Iesus
(to skala makro, globalna, między religijna) jak i postawa reprezentowana przez
adwersarzy racjonalizmu i ateizmu występujących na forach Racjonalisty z pozycji skrajnie
teistycznych, a przeciwna jakiemukolwiek porozumieniu bądź znajdowania wspólnych
płaszczyzn dla jakiejkolwiek debaty (skala mikro).
Anonimowy wpis pod moim artykułem zauważa, że "… Nie są ważne
szczegóły , że ks. Degollado był przez JP II ceniony za swoją działalność
społeczną, misyjną.(...)
Jest to chamska manipulacja, która inspirowana
ideologiczno-antyreligijnym motywem nie
prowadzi do wyzwolenia, ale zniewolenia". Pomijając inwektywy i impertynencje, aprioryzm tonu i apodyktyczność sądu trzeba zwrócić uwagę
Autorowi/Autorce tych słów, że o. M.Maciela
Degollado poczęto
wycofywać się z pierwszych szeregów towarzyszy Jana Pawła II już na
przełomie XX i XXI wieku. Powodem
tej sytuacji stały się oskarżenia (i to kierowane ze
środowisk związanych bezpośrednio z Legionem Chrystusa) ze
strony grupy wyższych funkcjonariuszy zgromadzenia, która oficjalnie
zadenuncjowała o. M.Maciela Degollado jako promotora pedofilskich praktyk
już w latach 50- i 60-tych minionego stulecia w stosunku do nich
(kiedy byli nieletnimi podopiecznymi Legionu). Byli to m.in. prof. psychologii z Nowego
Jorku Juan Vaca, profesor US Defense Language Institute z Monterrey Arturo
Jurado Guzman czy dr latynistyki Uniwersytetu Harvarda Jose Barba Martin. Szczególnie
poważnie prezentowały się oskarżenia tego ostatniego. Wielokrotne
wykorzystywanie seksualne nieletniego łączył o. M.Maciel w tym przypadku z posługą duszpasterską — rozgrzeszał wykorzystywanego bezpośrednio
po owych czynach. Trudno wyobrazić sobie cierpienia młodego, szczerze wierzącego
człowieka, który np. w czasie podniosłych dla chrześcijanina świąt
(Wielki Piątek) doznaje takiego szoku. Oskarżenia
znaczących członków Legionu zmierzającego do świętości o. M.Maciela było
wyraźnie nie na rękę Watykanowi. Zwłaszcza, iż założyciel Legionu w zamierzchłej
przeszłości był dwukrotnie usuwany z seminarium (o tym też w Watykanie
nie wiedziano?). To w połączeniu z wniesionymi oskarżeniami
spowodowało niemały skandal w rzymskiej kurii, zwłaszcza, że w niedalekiej
przyszłości pojawiły się kolejne oskarżenia — o nagminne praktyki
pedofilskie wśród kleru amerykańskiego. Jest to więc fragment pewnej większej
całości, a nie epizodyczny przypadek pojedynczego duchownego. Najwyższe
czynniki watykańskiej przyjęły w tej sprawie znaną od wieków postawę — nic nie komentujemy, nie wydajemy oświadczeń, usuwamy osobę podejrzaną w cień poza przestrzeń zainteresowania mediów.
W książce DavidaYallopa Potęga i chwała znajduje się olbrzymi materiał faktograficzny w przedmiocie pedofilii w Kościele katolickim, tuszowania jej przez najwyższe czynniki
kościelne (łącznie z Papieżem i hierarchami ze stolicy Apostolskiej) oraz
brzemienia odpowiedzialności jaka spoczywa dziś (w tej mierze) na Kościele
jako instytucji zaufania publicznego. O Legionie Chrystusa i o. M.Macielu
Degollado pisałem na w tekście pt."Legion
Chrystusa" w 2008 roku.
A przecież to nie kto inny jak Jan Paweł II wzywał do całościowego,
integralnego traktowania każdej osoby ludzkiej (czyli należy brać wszystkie
aspekty danej osobowości i jej działań). A od nauczycieli i opiekunów — to
tezy z jego Posynodalnej Adhortacji Apostolskiej Christfideles
laici(z dn. 30.12.1988) — wymaga się zawsze więcej.
Czy są to trudności z podaniem faktów i ich źródeł, czy jest to
manipulacja informacjami na temat o. M.Maciela Degollado jak sugeruje jeden z moich oponentów, pozostawiam do oceny Czytelnikom.
Na zakończenie warto tylko odnieść się do pytania postawionego w jednym z wpisów pod artykułem o książce DavidaYallopa: "… Jak
może autor (zapewne ateista) negatywnie przedstawiać krytykę teologii
wyzwolenia, skoro nie jest teistą. Co to go obchodzi? Teologia wyzwolenia to
herezja".
O swoimi światopoglądzie i przekonaniach religijnych nie będę się dyskutował
gdyż jest to nie istotne w tej chwili — sam siebie określam jako agnostyka i sceptyka. Gdyby śladem rozumowania autora tego pytania i konkluzji miała iść
nauka i rozwój myśli ludzkiej nadal człowiek pozostawałby w stanie dzikości,
barbarzyństwa, w epoce paleolitu no — co najwyżej w Średniowieczu (a może o to chodzi ?). Czy aby dyskutować o sztuce, malarstwie, rzeźbie, muzyce, literaturze trzeba mieć skończone
kierunkowe studia i być w danej dziedzinie ekspertem ? Religia to zjawisko społeczne,
mające konsekwencje w wielu dziedzinach ludzkiego bytu — w kulturze, w gospodarce, w polityce, w nauce, w procesach psychologicznych i kształtowaniu
światopoglądu etc. Czy tylko wierny danej denominacji religijnej,
zadekretowany do niej przez duchowieństwo owej struktury może w takim razie zajmować się badaniach nad istotą danej religii?
Wypowiadać się o niej? Oceniać jej wartości i rolę w kulturze? Czy tylko
dziennikarze katoliccy mogą w takim razie pisać o Kościele rzymskim? Nie
wydaje się aby taki tok rozumowania był cywilizacyjnie i logicznie płodny,
zgodny z podstawowymi wymogami wolności mediów i przekazu informacji. Ów sposób
funkcjonowania prowadziłby jawnie na manowce i byłby prosta drogą do
totalitaryzmu, wypisz wymaluj sytuacją zdiagnozowaną kilkakrotnie przez
Orwella.
A co do teologii wyzwolenia. Teologia jest częścią doktryny danej
religii i struktury ją reprezentującej. Jest nie tylko naukowym (sic ?!)
uzasadnieniem prawd religijnych, ale jest również egzemplifikacją procesów
społecznych, kulturowych, politycznych itd. zachodzących w łonie owej
religii. I tak traktować należy też teologię wyzwolenia.
I jeszcze jedno. Drogi
Autorze cytowanej tezy — nigdzie ale to nigdzie i nigdy nie padło z ust najwyższych
hierarchów Kościoła stwierdzenie, że teologia wyzwolenia jest herezją. Ani
Papież Wojtyła w swych licznych wystąpieniach ex cathedra w tym przedmiocie, ani
kardynał J.Ratzinger w osławionej
Instrukcji Libertatis nuntius (z dn.
6.08.1984) Kongregacji Doktryny Wiary, ani żaden biskup
latynoamerykański nigdy nie użyli takiego określenia na ten model
interpretacji Pisma Świętego. Jeśli się żąda od innych precyzyjności i prawdziwości argumentacji, trzeba samemu stosować się przede wszystkim do
owych zasad. Więc jeszcze raz wspominany tu już Sokrates i jego dewiza: zacznij
od siebie!
To byłoby tyle polemiki z demagogią, zaperzeniem i zwyczajną nieprawdą (czyli anty wartościami racjonalizmu, Oświecenia,
realizmu i koncyliarności) jakie coraz częściej gościć zaczynają na forum
Racjonalisty.
Oponenci, przeciwnicy, nieprzyjaciele Rozumu i Człowieka oraz jawni gangsterzy w kominiarkach (jak to celnie
ujmuje cytowany na wstępach A.Koraszewski) chcą zohydzić, zaśmiecić i zdeprecjonować wartości jakie przyświecają ludziom zaangażowanym w projekt
zwany: www.racjonalista.pl.
Trzeba kłaść tamę tym wyczynom tych agentów (bo tak można te działania nazywać)
Kościoła rzymskiego i Osobistych Przyjaciół Pana Boga. Tamę budowaną z racjonalnych argumentów.
« Publishing novelties (Published: 02-01-2012 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Number of texts in service: 129 Show other texts of this author Newest author's article: Return Pana Boga | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 7660 |
|