|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
Wojna z grzechem [1] Author of this text: Sam Harris
Translation: Dariusz Jamrozowicz
W Stanach Zjednoczonych, jak i w znacznej części świata, nielegalne jest
obecnie poszukiwanie pewnych rodzajów doświadczania przyjemności.
Poszukuj przyjemności przy użyciu zakazanych środków, choćby nawet w zaciszu własnego domu, a mężczyźni z bronią mogą ci kopniakami
roztrzaskać drzwi i wsadzić cię do więzienia. Jedną z najbardziej zadziwiających
rzeczy w związku z tą sytuacją jest fakt, że większość z nas w ogóle nie jest tym zdziwiona. Tak jak w większości snów — wydaje się,
że ta sama zdolność rozumowania, która w innych przypadkach zwróciłaby
uwagę na dziwność tych wydarzeń, teraz poszła spać.
Zachowania takie jak używanie narkotyków, prostytucja, stosunki
analne i oglądanie nieprzyzwoitych materiałów zostały zaklasyfikowane
jako „przestępstwa bez ofiar". Oczywiście społeczeństwo jest
konkretną ofiarą niemal wszystkiego, co ludzie robią — od hałasu po
wytwarzanie odpadów chemicznych — jednak uznaliśmy, że w pewnych
granicach nie są to czynności przestępcze. Wyznaczanie takich
granic pozostaje niezmiennie kwestią oceny ryzyka. Można by utrzymywać,
iż nie da się wykluczyć, że pewne czynności wykonywane
prywatnie za zamkniętymi drzwiami, na przykład oglądanie pornografii
pełnej brutalnego seksu, mogłyby skłaniać ludzi do popełniania
prawdziwych przestępstw [ 1 ]. Istnieje zatem napięcie pomiędzy prywatną
wolnością a publicznym ryzykiem. Gdyby istniał narkotyk,
książka lub film, albo pozycja seksualna, które doprowadzałyby do
tego, że 90 proc. ich użytkowników wybiegłoby na ulicę i zaczęło zabijać
ludzi na chybił trafił, to zagadnienia prywatnej przyjemności
ustąpiłyby miejsca obawom o bezpieczeństwo publiczne. Możemy
także się zgodzić, że nikt nie ma ochoty przyglądać się, jak całe pokolenia
dzieci wyrastają na stałej diecie z metamfetaminy i Markiza de Sade. Społeczeństwo jako całość ma interes w tym, jak rozwijają
się jego dzieci, a prywatne zachowania rodziców, wraz z treścią mediów,
wyraźnie odgrywają tu rolę. Musimy sobie jednak zadać pytanie,
dlaczego ktokolwiek miałby chcieć karać ludzi za angażowanie
się w zachowanie, które nikomu nie przynosi znaczącego ryzyka ani
szkody? W pojęciu przestępstwa bez ofiar tak naprawdę zdumiewające
jest to, że nawet wtedy, gdy zachowanie, o którym mowa,
rzeczywiście nie powoduje żadnych ofiar, to jego przestępczy charakter i tak jest nadal głoszony przez tych, którzy są chętni je karać. To
właśnie w takich przypadkach ujawnia się prawdziwy duch skrywający
się za wieloma z naszych przepisów prawnych. Idea przestępstwa
bez ofiar to nic innego, jak sądownicza powtórka z chrześcijańskiego
pojęcia grzechu.
To nie przypadek, że ludzie wiary często chcą ograniczać prywatną
wolność innych ludzi. Ten odruch ma mniej wspólnego z historią religii, a więcej z jej logiką, bo sama idea prywatności jest niezgodna z istnieniem Boga. Jeśli Bóg widzi i wie wszystko, pozostając istotą tak
zaściankową, że gorszą go pewne zachowania seksualne lub stany
umysłu, wtedy to, co ludzie robią w zaciszu swoich domów — mimo że
to może nie mieć najmniejszych konsekwencji dla ich publicznych
zachowań — dla ludzi wiary będzie nadal zagadnieniem interesu
społecznego. [ 2 ]
Widać, że skupiają się tu rozmaite religijne pojęcia przestępstwa — szczególnie zainteresowanie seksualnością nieprokreacyjną oraz bałwochwalstwem — i wydaje się, że wielu z nas dają one poczucie, że w zgodzie z etyką stoi karanie ludzi, często srogo, za angażowanie się w prywatne zachowanie, które nikomu nie wyrządza krzywdy. Podobnie
jak w większości kosztownych przykładów irracjonalności, której
ludzkie szczęście daje się ślepo podporządkowywać i niszczyć już
od wielu pokoleń, rola religii jest tu zarówno wyraźna, jak i fundamentalna.
By ujrzeć, że nasze prawa przeciwko „występkowi" nie
mają w rzeczywistości nic wspólnego z ustrzeżeniem ludzi przed fizyczną lub psychologiczną krzywdą — a chodzi w nich wyłącznie o to, by nie rozgniewać Boga — wystarczy tylko wziąć pod uwagę fakt,
że seks oralny lub analny pomiędzy dorosłymi osobami świadomymi
swych czynów pozostaje przestępstwem kryminalnym w trzynastu
stanach. Cztery z tych stanów (Teksas, Kansas, Oklahoma i Missouri)
zabraniają tych czynności parom tej samej płci, a zatem faktycznie zabraniają
homoseksualizmu. Pozostałe dziewięć zakazuje dobrowolnego
seksu analnego wszystkim (te oazy sprawiedliwości to Alabama,
Floryda, Idaho, Luizjana, Missisipi, Północna Karolina, Południowa
Karolina, Utah i Wirginia). [ 3 ] Nie trzeba być specjalistą od demografii,
żeby zdać sobie sprawę, że chęć karania świadomych swych czynów
osób dorosłych za nieprokreacyjne zachowania seksualne wykazuje
dość silną korelację z wiarą religijną.
Za wpływ wiary na przepisy naszego prawa karnego przychodzi
nam płacić szczególną cenę. Rozważmy przypadek narkotyków. Tak
się składa, że istnieje sporo substancji — wiele z nich występujących w sposób naturalny — których przyjmowanie prowadzi do przejściowych
stanów niezmiernej przyjemności. Jest prawdą, że czasem prowadzą
one również do przejściowych stanów nieszczęścia, lecz nie ma
wątpliwości, że normą jest tu przyjemność, w przeciwnym razie ludzie
nie odczuwaliby ciągłego pragnienia zażywania tych środków już od
tysięcy lat. Oczywiście, to nic innego jak właśnie przyjemność stanowi
problem związany z tymi substancjami, gdyż przyjemność i pobożność
od zawsze pozostają w niełatwym związku.
Jeśli spojrzymy na nasze przepisy prawne dotyczące narkotyków — a tak naprawdę na wszystkie przepisy dotyczące nierządu, pornografii,
narkotyków i hazardu — to jedyna porządkująca je zasada,
która wydaje się nadawać im jakiś sens, jest taka, że wszystko, co
mogłoby radykalnie przyćmiewać modlitwę lub prokreacyjną
seksualność jako źródła przyjemności, zostało wyjęte spod prawa. W szczególności został zakazany każdy narkotyk (LSD, meskalina,
psylocybina, DMT, MDMA, marihuana itd.), któremu jego użytkownicy
przypisują duchowe lub religijne znaczenie. Obawy o zdrowie
naszych obywateli lub ich wydajność są w tej debacie jedynie
wybiegiem mającym odwrócić naszą uwagę, co potwierdza legalność
alkoholu i papierosów. [ 4 ]
Fakt, że ludzie są oskarżani i zamykani w więzieniu za używanie
marihuany, podczas gdy alkohol pozostaje jednym z podstawowych
dostępnych artykułów, z całą pewnością sprowadza do absurdu każde
twierdzenie, że nasze prawo narkotykowe jest tak zaprojektowane, aby
powstrzymywać ludzi od wyrządzania krzywdy sobie lub innym. [ 5 ]
Alkohol jest pod każdym względem substancją bardziej niebezpieczną.
Nie ma żadnego zaakceptowanego medycznego zastosowania i dość
łatwo przyjąć dawkę śmiertelną. Jego rola w powodowaniu wypadków
drogowych jest poza wszelką dyskusją. Sposób, w jaki alkohol pozbawia
ludzi zahamowań, przyczynia się do przemocy między ludźmi, obrażeń
ciała, nieplanowanej ciąży i rozprzestrzeniania się chorób wenerycznych.
Wiadomo również powszechnie, że alkohol uzależnia. Spożywany w dużych ilościach przez wiele lat, może prowadzić do wyniszczających
neurologicznych upośledzeń, marskości wątroby i do śmierci. W samych
tylko Stanach Zjednoczonych ponad 100 tys. ludzi rocznie
umiera z powodu używania alkoholu. Jest on także bardziej toksyczny
dla rozwijającego się płodu niż jakikolwiek inny nadużywany narkotyk.
(Tak naprawdę wydaje się, że tzw. crack babies [ 6 ] w rzeczywistości
cierpią na płodowy zespół alkoholowy). [ 7 ] Żadnego z tych zarzutów nie
da się wysunąć pod adresem marihuany. Jako narkotyk marihuana
jest niemal jedyna w swoim rodzaju, gdyż posiada wiele medycznych
zastosowań, a jej śmiertelna dawka jest nieznana. Podczas gdy niepożądane
reakcje na leki takie jak aspiryna oraz ibuprofen są według szacunkowych
obliczeń uważane za przyczynę 7600 zgonów (i 76 tys.
hospitalizacji) każdego roku w samych tylko Stanach Zjednoczonych,
to marihuana nie zabija nikogo. Jej rola jako „narkotyku inicjacyjnego"
obecnie wydaje się mniej przekonująca niż kiedykolwiek wcześniej
(a nigdy nie była przekonująca). Tak naprawdę to wszystko, co
ludzie robią — prowadzenie samochodu, latanie samolotami, uderzanie
piłeczek golfowych — jest bardziej niebezpieczne niż palenie marihuany w zaciszu domowym. Każdy, kto spróbowałby na poważnie argumentować, że warto zakazać marihuany z powodu ryzyka, jakie stanowi dla ludzi,
zorientuje się, że potęga ludzkiego mózgu jest po prostu niewystarczająca
do wykonania tego zadania.
1 2 3 Dalej..
Footnotes: [ 1 ] Ted Bundy twierdził w przeddzień swojej egzekucji, że pełna przemocy
pornografia zapisała się w trwały sposób w jego głowie. Dyskusja na ten
temat — patrz R. Shattuck, Forbidden Knowledge: From Prometheus to
Pornography (New York: St. Martin's Press, 1996). [ 2 ] Istnieje wyraźnie rozróżnienie pomiędzy publicznymi a prywatnymi wolnościami, o których tu zaledwie wspomniałem. Jest jasne, że istnieją niezliczone
przykłady zachowań, które są niewinne w życiu prywatnym, a których zakazujemy w większości miejsc publicznych po prostu dlatego,
że są irytujące dla innych ludzi. Gotowanie jedzenia na publicznym chodniku,
ścinanie włosów na pokładzie samolotu rejsowego czy zabieranie węża
do kina znajdują się wśród tych niezliczonych przykładów prywatnych wolności,
których się nie przenosi do życia publicznego. [ 5 ] Postrzeganie problemu narkotyków z perspektywy ochrony zdrowia jest pouczające:
nasze przepisy zabraniające dostarczania sterylnych igieł osobom uzależnionym
zwiększyły rozprzestrzenianie się AIDS, żółtaczki typu C i innych
chorób przenoszonych przez krew. Ponieważ stopień czystości i dawkowanie
nielegalnych narkotyków pozostaje dla ich użytkowników kwestią loterii, liczba
zatruć i przedawkowań w wyniku używania narkotyków jest niepotrzebnie
wysoka (tak jak była wysoka z powodu alkoholu w czasie prohibicji). Przewrotnie — uznanie zażywania narkotyków za przestępstwo w rzeczywistości spowodowało,
że stały się łatwiejsze do zdobycia przez nieletnich, ponieważ ich
rynek przeniósł się do podziemia. Przepisy ograniczające medyczne stosowanie opiatów przeciwbólowych w zasadzie powodują tylko to, że ludzie nieuleczalnie
chorzy niepotrzebnie cierpią w ostatnich miesiącach swojego życia. [ 6 ] Dzieci matek, które brały kokainę — będąc w ciąży (przyp. tłum.) [ 7 ] L. Carroll, „Fetal Brains Suffer Badly from the Effects of Alcohol", New
York Times, 4 listopada, 2003. « (Published: 16-03-2012 )
Sam HarrisAutor bestsellerowej ("New York Times"), wyróżnionej PEN Award książki - "The End of Faith: Religion, Terror, and the Future of Reason" (2005) oraz "Letter to a Christian Nation" (2006). Ukończył filozofię na Uniwersytecie Stanforda, studiował poza tym religioznawstwo, obecnie pracuje nad doktoratem z zakresu neuronauki. Udziela się medialnie w radio i telewizji, ostrzegając o niebezpieczeństwach związanych z wierzeniami religijnymi we współczesnym świecie. Mieszka w Nowym Jorku. Private site
Number of texts in service: 28 Show other texts of this author Newest author's article: Tajemnica świadomości | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 7858 |
|