The RationalistSkip to content


We have registered
204.321.394 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Articles and essays »

Moje wrażenia z wizyty Sanala [4]
Author of this text:

Na nas czekał jednak Poznań. Zobaczyliśmy wpierw ratusz, piękny zabytek renesansu. Na samej górze była ciekawa wystawa związana z rewolucją przemysłową w Wielkopolsce. Urzekł nas z Sanalem fakt, że w XIX wieku ludzie generalnie cieszyli się z postępu. Nie tak jak w XXI, kiedy tylu tęskni za barokiem. Nie myć się, być chłopem pańszczyźnianym, umrzeć w połogu, być łamanym na kole — świetna sprawa ten barok… W Indiach wtedy bywało znacznie milej niż w Europie, choć też zdarzały się przejawy okrucieństwa na tle religijnym. Choćby wtedy, gdy po tolerancyjnych rządach swoich poprzedników cesarz Auranghzeb kazał zadeptać słoniami sporą grupę hinduistycznych możnych. Sanal lubił odsłaniać takie mniej znane fakty w historii Indii. Mało kto zauważa, iż na przykład cesarz Asioka musiał wprowadzić pacyfistyczny pierwotnie buddyzm siłą. Albo to, że hinduiści odzyskawszy po wielu wiekach władzę nad subkontynentem mieli niekiedy zwyczaj wbijania buddystów na trójzęby, symbole boga Sziwy… Nie ma pokojowych religii — kwitował te fakty Sanal.

Bogata i doskonała artystycznie jezuicka fara stała się dobrym potwierdzeniem tych słów. Następnie odbyliśmy spacer w stronę Ostrowia Tumskiego. Po drodze minęliśmy most, na którym zaczynał się kłódkowy zabobon, dużo bardziej rozwinięty na wrocławskich mostkach w okolicach wrocławskiego Ostrowia Tumskiego. Sanal się żywo tym zainteresował. W jego kraju tego typu zabobony są dużo bardziej głośne, granica między nimi, a instytucjonalnymi zabobonami „autoryzowanych" religii jest dużo bardziej rozmyta. Po niedługim czasie weszliśmy do katedry mającej najstarsze w Polsce tradycje. Tu zaczęto prać umysły na sposób monoteistyczny — wyjaśniłem Sanalowi, a on pokiwał współczująco głową. Spacer skończyliśmy na Malcie.

Po przerwie, w samym centrum Starego Miasta, w gmachu Fundacji ZaCzyn odbył się wykład Sanala pod tytułem: „Czy indyjski racjonalizm może pokonać falę rosnącej religijności w Indiach". Sanal przedstawił w nim różne indyjskie fanatyzmy przeciwstawiając im działalność swoich racjonalistów. Po raz kolejny wróciliśmy w lata osiemdziesiąte, kiedy Sanal wraz z grupą młodych demaskował guru i świętych, pokazując ich „mistyczne sztuczki", po czym przyznając się do oszustwa. Indyjscy wieśniacy odebrali to życzliwe, dając młodym pieniądze na dalszą drogę. Niektórzy dziękowali im za wyzwolenie. Było to kolejne potwierdzenie faktu, iż pozycja finansowa i wykształcenie nie gwarantują uczciwości intelektualnej pozwalającej wyzwolić się ze złudzeń religii. Najważniejsza jest uczciwość i otwartość na prawdy o rzeczywistości, występująca u ludzi biednych i niewykształconych tak samo często, jak wśród wyrafinowanych elit. Na zakończenie Sanal powiedział nam, iż rozpaleni pobożnością katolicy indyjscy idą coraz dalej w swoich groźbach. Ksiądz z kościoła, w którym Sanal zdemaskował rzekomy cud, stwierdził iż Sanala powinno się ukrzyżować za obrazę krzyża. Sanal odciął się mówiąc, iż nie tylko nie wierzy w zmartwychwstanie Chrystusa, ale wątpi w jakąkolwiek historyczność rzekomego twórcy religii chrześcijańskiej. Mimo to zapewnia, iż jeśli go ukrzyżują, to zmartwychwstanie i to nie tylko jako jeden Sanal, ale jako mnóstwo Sanali, którzy zmienią Indie na kraj pozbawiony wpływu tej czy innej religii."Daliśmy sobie na to 50 lat" — zapewnił nas na koniec.

Po wykładzie, tak samo jak poprzedniego dnia, udaliśmy się na piwo do prowadzonej przez racjonalistę, Wojtka „Polonusa" Stajenki Pegaza. Tam miałem okazję trochę porozmawiać z innym poznańskim racjonalistą, znanym bardzo dobrze z Racjonalisty.pl Piotrem Napierałą. Jako miłośnicy Haendla zapomnieliśmy zapytać, co sądzi o nim Sanal — w końcu z muzyki klasycznej Europy najlepiej znał zapewne tę angielską...

Następnego dnia, odprowadzeni przez Tomka i Marka udaliśmy się na dworzec. Tym razem nie mieliśmy szczęścia do pociągów — nasz był spóźniony sześć godzin, wsiedliśmy do innego, spóźnionego o cztery, który połączono jeszcze z innym pociągiem.

W związku z opóźniony transportem w Warszawie mieliśmy czas tylko na pójście na koncert w Zamku Królewskim, który załatwili nam Nina i Stanisław. Były to kompozycje Mozarta, grane przez utworzony z artystów Warszawskiej Opery Kameralnej zespół instrumentów dawnych. WOK jest zagrożony usunięciem, mimo swoich ogromnych zasług dla polskiej kultury muzycznej. Niestety, tym koncertem muzycy nie wyrazili jasno sprzeciwu wobec tego barbarzyństwa — grali tak sobie. Choć mam nadzieję, że Mozart i tak przemówił do Sanala, zwłaszcza, że wnętrze było naprawdę stylowe… Sanal z dumą twierdził, iż w Delhi codziennie rozbrzmiewa podobna muzyka, ale ja wiem z własnej autopsji, że europejska muzyka klasyczna rozbrzmiewa w Delhi zaledwie kilka razy na rok, ustępując na co dzień swej indyjskiej siostrze i bardziej popularnym formom muzyki Subkontynentu.

Następnego dnia Sanal zwiedził Muzeum Historyczne i znów przeszedł się Krakowskim Przedmieściem, które bardzo polubił. O 18.00 odbył się jego wykład w Klubie Podróżnika pod tytułem: „Wpływa religii na sytuację i status kobiety w Indiach". Temat ten zasugerowała Nina, chcąc aby był w wykładach Sanala feministyczny akcent. Niestety, zaproszone na wykład feministki nie zjawiły się w dużych ilościach. Ale frekwencja nie była zła. Na sali zjawili się licznie członkowie PSR Warszawa, z prezesem, Andrzejem Wendrychowiczem na czele. Był też przewodniczący Towarzystwa Humanistycznego Andrzej Dominiczak, który pomógł nam znaleźć to miejsce na wykład. Marek robił jak zwykle zdjęcia, pouczając mnie nieskutecznie, iż lepiej zamieścić parę dobrych zdjęć, niż 200, które z pewnością znudzą widza.

Tym razem mieliśmy dzielnego tłumacza, Jacka Kursę i Kaja mogła niemal odpocząć od tłumaczenia. Wykład zaś był ponury w treści, bowiem sytuacja kobiet w Indiach rzeczywiście nie jest do pozazdroszczenia. Podobnie jak z kastami i zabobonem religijnym, konstytucja Indii walczy o zupełnie inne standardy, ale rzeczywistość skrzeczy… Oczywiście nie zabrakło kilku przykładów kobiet sukcesu, wśród nich zaś Indiry Gandhi, córki Jawaharlala Nehru, premierki Indii, racjonalistki, która zginęła z rąk fanatyków wyznających — tym razem — sikhizm. Sanal przytoczył też historię o uratowaniu bangladeskiej wolnomyślicielki, która ośmieliła się powiedzieć swoim muzułmańskim współobywatelom, iż chciałaby, aby islam równie dobrze jak mężczyzn traktował kobiety. Czyli, chciałaby mieć czterech mężów, a gdy jakiś jej się znudzi, wypowiedzieć trzy razy „talak" (czyli rozwód) i wziąć sobie następnego. W odpowiedzi na tę uwagę jej społeczność spaliła jej dom, ona zaś ledwo uratowała się przed linczem dzięki interwencji zachodniego ambasadora i indyjskich racjonalistów.

Następnego dnia zwiedziliśmy multimedialne Muzeum Chopina, co zamknęło chopinowski wątek wizyty Sanala. Podobnie jak Krakowskie Sukiennice i wrocławska Hala Stulecia, tak i tym razem nowoczesna w stylu ekspozycja zachwyciła naszego indyjskiego gościa. Później zostawiliśmy na moment Sanala przy kawie i dziennikarce „Przekroju", po czym udaliśmy się zakupić dla niego na pamiątkę parę płyt z muzyką Chopina (udało się też znaleźć III Symfonię Góreckiego po atrakcyjnej cenie). Później wsiedliśmy z Kają i jej mamą do samochodu Niny i udaliśmy się z naszym gościem na lotnisko. Zjawiło się jeszcze trochę osób, a byliby wszyscy, gdyby Sanal nie bał się trochę tego, iż katolicy z Maharasztry jakimś cudem przekupili naszych katolików i mogą go pochwycić na naszym lotnisku. W związku z czym Sanal bardzo wcześnie przedostał się przez bramki, aby upewnić się, że wszystko jest w porządku i nadal może się cieszyć wolnością. Gdy już odszedł uświadomiłem sobie, że to dopiero początek długiej i owocnej współpracy, która zależy od zaangażowania nas wszystkich. Wielu z nas, wychowanym na „W pustyni i w puszczy" Sienkiewicza nie zdaje sobie sprawy z tego, że świat to nie tylko Europa i USA, że dla jego dobrej przyszłości trzeba współpracować z koleżankami i kolegami z Indii, Sri Lanki i wielu innych krajów. Zresztą, osiągnięcia indyjskich racjonalistów i odwaga ich przewodniczącego, mówią same za siebie...


1 2 3 4 
 Comment on this article..   See comments (31)..   


«    (Published: 24-07-2012 Last change: 25-07-2012)

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Jacek Tabisz
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Historyk sztuki, poeta i muzyk, nieco samozwańczy indolog, muzykolog i orientalista. Publikuje w gazetach „Akant”, „Duniya” etc., współtworzy portal studiów indyjskich Hanuman, jest zaangażowany w organizowanie takich wydarzeń, jak Dni Indyjskie we Wrocławiu.

 Number of texts in service: 118  Show other texts of this author
 Newest author's article: Klerykalizacja, czy sekularyzacja?
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 8213 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)