The RationalistSkip to content


We have registered
204.317.020 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
« Outlook on life  
Pozostałości chrześcijańskiego myślenia w kulturze świeckiej [1]
Author of this text:

Temat ten wybrałem na I oficjalne spotkanie poznańskiego oddziału Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, ponieważ wydał mi się najbardziej uniwersalny i najbardziej na czasie, ponieważ to co dotyczy szeroko rozumianej kultury jest zazwyczaj podstawą do rozważań na inne tematy, takie jak: istnienie i podstawy programu prawicy laickiej, kwestia walki teokracji z oświeceniem w epokach, w których to ostatnie wydawało się już zwyciężać, kwestia podpierania się KrK pożyczonym blaskiem Rzymu antycznego spod znaku SPQR, kwestia haseł: typu: „Rozum-Wolność (Normalność)-Tolerancja", które można by przeciwstawić przaśnemu: „Bóg, honor, ojczyzna", czy kwestii boskości niejakiego Wojtyły. Myślę, że te inne kwestie mogą poczekać, i że musimy zdać sobie sprawę jak dalece nasza antyczno-filozoficzna kultura oparta na szacunku dla prawdy i na odpowiedzialności człowieka tej prawdy poszukującego jest zainfekowana przez wirus (post)chrystianizmu.

Jeśli nie nadejdzie nowe średniowiecze i ludzie przejrzą na oczy i wydorośleją, zamiast zwalać odpowiedzialność na bóstwo, Polacy zauważą, że KrK i Polska mają przeciwne interesy, amerykańscy kongresmeni przyznają się (w liczbie większej niż 1) do ateizmu, zamiast tworzyć fikcję o „moralności religijnej" (możliwe, że wskutek wpływu religijnego „obowiązku" wśród polityków jest tak wielu idiotów z poczuciem misji), a katolicy przejdą chociażby na protestantyzm, tj. religię, która przynajmniej nie opiera się na rządzy władzy i forsy, to nadal dzisiejszym oświeceniowcom pozostanie wiele do zrobienia. Będziemy musieli zmierzyć się z pozostałościami chrześcijańskiego stylu myślenia w naszej kulturze. Kultura jest bowiem najważniejsza. Komunista Antonio Gramsci twierdził, że ten, który ustala standardy znaczenia słów przejmuję władzę nad kulturą. Kościoły wydają się być świadome wagi tej wojny kulturowej, stąd chrześcijańskie próby monopolizacji pojęć, zwłaszcza tych pozytywnie się nam kojarzących. Miłość musi być więc ponoć chrześcijańska, Chrystus jedynym nauczycielem moralności, personalizm chrześcijański słuszną odpowiedzią na „fałszywy" liberalny indywidualizm, a ekumenizm na naturalną różnorodność. Pod wpływem tej propagandy nawet ludzie myślący zapominają czasem, że miłość chrześcijańska jest sadomasochistyczną (relacja pan-niewolnik) parodią prawdziwej miłości, że Chrystus jako nauczyciel moralności jest bardzo niekonsekwentny i nieracjonalny i nie wytrzymuje porównania z Konfucjuszem, Voltaire'm czy nawet Cyceronem, że personalizm chrześcijański jest po prostu nowym wcieleniem dawnej kościelnej propagandy, która nie znosi ludzkiej niezależności bardziej niż czegokolwiek innego, a ekumenizm to po prostu inna nazwa na sojusz przeciw sceptykom religijnym (nawet dość rozsądny w kwestii funkcji religii zinstytucjonalizowanej luterański biskup Jan Ostryk powiedział, że ekumenizm to sojusz przeciw tym, co chcą zepchnąć religię zupełnie na margines). Chrześcijanie i ich mentorzy udają, że nie ma ateistycznych działających systemów etycznych choćby tych autorstwa Kanta i d'Holbacha, tak jakby nic się nie zmieniło od XII wieku...

Chrześcijaństwo dąży więc do monopolizacji. To dążenie Christopher Hitchens porównał z manią nazywania wszystkiego królewskim w Wielkiej Brytanii. Mamy więc Royal Navy, Royal Hospital, Royal Institute, a u nas KUL… Chodzi o to, że ludzie rzadko buntują się przeciw czemuś, co staje się dla nich oczywiste przez swą wszechobecność. Być może dlatego tacy zabawni są wrogowie dominacji języka angielskiego (zazwyczaj nie znają oni tego języka, lub jak lewicowcy lat 60. i 70. Uważają angielszczyznę za język imperializmu), różnica polega jednak na tym, że język angielski jest przydatny do obiektywnych celów, a religia i monarchizm (sam jestem umiarkowanym monarchistą, ale lubię jak monarchiści są uczciwi w swej propagandzie) są niejako wpychane na siłę tam, gdzie nikt ich nie chce nie spełniając żadnego celu, no bo jaki cel spełniają słowa? Piłsudski mówił, że z Polakami nie ma sensu dyskutować, lecz trzeba stworzyć im odpowiedni nastrój, może dlatego antymonarchistów w Anglii rzadko drażni jakiś Royal Hospital.

Pierwszym wielkim (post)chrześcijańskim motywem naszej kultury - nawet tej rzekomo świeckiej jest nieufność wobec ludzkiej ambicji odbieranej często jako przejaw pychy. Religianci i ludzie przez nich wychowani zapominają, że obecną relatywnie wysoką jakość życia zawdzięczają właśnie tej „pysze". Ludzie XVII i XVIII wieku podnieśli się z klęczek i rzucili wyzwanie naturze, czyli rzekomym odwiecznym ludzkim prawom, co wymagało wiele odwagi, stąd oświeceniowcy łagodzili owe starcie deizmem, a ludzie XIX wieku pesymizmem egzystencjalnym. Dopiero Nowy Ateizm uznaje owe podniesienie się z klęczek za jednoznacznie pozytywne. Niedawno w dyskusji ze mną na temat istnienia bądź nieistnienia prawicy laickiej katolicki konserwatysta prof. Wielomski przytaczał cytat z Renana: „Bądź piękny, oto moralność cała", Renanowi chodziło o moralność w świecie bez Boga, co koresponduje poniekąd z poglądami Nietzschego, który twierdził, że chrześcijaństwo było buntem małych, głupich słabych, tchórzliwych i brzydkich przeciw panom antyku;, bezwzględnym, odważnym, silnym, mądrym i pięknym właśnie. Mówimy tu o pewnej konstrukcji psychologicznej ludzi XIX wieku, którzy wiedzieli już, że nie ma sensu wyznawać żadnej religii, bo to jest sprzeczne z tym co wiemy o świecie dzięki zdobyczom nauki, i poza tym ogłupia człowieka, ale jeszcze nie nauczyli się znajdować radości z tego stanu. Wydawało im się, że utrata Boga to coś złego. Niedawno chyba Sam Harris pisał, że religianci mają problem jak traktować nowych ateistów cieszących się a nie martwiących swą niewiarą, bo nie pasują już od ich stereotypu zbłąkanych owieczek. Tymczasem Richard Dawkins pisze:

Być ateistą to żaden wstyd. Wprost przeciwnie: wyprostowana postawa, która pozwala spoglądać dalej, powinna być powodem do dumy — bo ateizm prawie zawsze świadczy o zdrowej niezależności umysłu… Wielu jest ludzi, którzy w głębi duszy wiedzą, że są ateistami, ale boją się do tego przyznać nawet własnej rodzinie, a niekiedy nawet samym sobie. Boją się po części dlatego, że samo słowo „ateista" starannie obudowano najgorszymi, najbardziej przerażającymi skojarzeniami… Jeżeli ludzie tak często nie dostrzegają ateistów, to dlatego, że wielu z nas nie ma odwagi się "ujawnić. Być może potrzebna jest jakaś masa krytyczna, by uruchomić reakcję łańcuchową....

W XIX wieku utrata wiary był jeszcze zbyt świeża i zbyt egzotyczna, tak samo jak rewolucyjne systemy naukowe bazujące na ewolucjonizmie Darwina czy odpowiedź Laplace’a na zarzut Napoleona, że w jego teoriach nie ma wzmianki o bogu. Laplace odpowiedział: „Ta hipoteza nie była mi potrzebna" („Je n'ai pas besoin de cette hypothèse"), by ateiści stali jeszcze pewnie na swoich nogach. W przeciwieństwie do ludzie religijnych, ateiści mają zazwyczaj o wiele większą świadomość odpowiedzialności moralnej człowieka, i musieli przemyśleć pewne sprawy. Nieuczciwością jest stawianie przez dzisiejszych religiantów starego i nowego ateizmu na tym samym poziomie. W XX wieku E.M. Forster już pisał, że każdy powinien zostać wychowany z dala od tych przesądów, które każą człowiekowi nienawidzić drugiego w imię boże.

Religianci i ludzie znajdujący się pod ich wpływem krytykują więc ludzką „pychę" i jej wytwory, stąd pochodzi ponad połowa katastroficznych wizji jakie znamy z filmów SF i, co już bardziej poważne połowa pesymistycznych wizji przyszłości jaka ponoć czeka ludzkość. Pisałem już o tym artykuł pt.: „Mit dekadencji", do którego napisania zainspirował mnie Jacek Tabisz swoim tekstem pt.: „Dzień przyszłości", w którym pisał o święcie obchodzonym po raz pierwszy 1 marca 2012 roku przez optymistów cywilizacyjnych, Chodzi o optymistów stawiających na naukę i postęp oraz spodziewających się pomyślnego rozwoju ludzkości, w którym wraził swoje zdziwienie faktem, że nawet wielu ludzi o liberalnych poglądach, uważa taki optymizm cywilizacyjny za coś nieprzyzwoitego i niewłaściwego, pisałem właśnie o tym fenomenie.

Zupełnie jakby optymizm miał na nas sprowadzić nieszczęście. Zresztą jakie to chrześcijańskie! Havel pisze o „cywilizacji pychy", choć moim zdaniem to średniowiecze wykazywało się pychą duszy gardzącej ciałem i umysłu, pycha człowieka, który udawał, że wie czego chciałby bóg. Spójrzmy na hollywoodzkie filmy, które pokazują jak „Titanic" i „Hindenburg" płoną niczym przekłute balony dumy techników. Ludzie bojący się ludzkiej ambicji jak twórca pojęcia neokonserwatyzmu Irving Kristol (ur. 1920) starają się np. udowodnić wyższość anglo-szkockiego oświecenia sceptycznego, nad francuskim, zbyt jego zdaniem entuzjastycznym. Kristol zastanawiał się dlaczego francuskie oświecenie doprowadziło do tak gwałtownej zmiany, jaką była rewolucja, a anglo-szkockie preferowało podejście reformistyczno-ewolucjonistyczne. Kristol zapominał, że np. Voltaire reprezentował pod tym względem raczej oświecenie „anglosaskie", a np. Thomas Paine"francuskie", jak również o tym, że gdyby nie banda Robespierre’a (która rządziła dopiero w latach 1793-1794) rewolucja miałaby przebieg w miarę cywilizowany jak również o tym, że francuscy oświeceniowcy często musieli być radykalniejsi działaniu, bo napotkali na większy opór tronu, który nie chciał opuścić ołtarza.


Hierarchia i egocentryzm
— symptomy post-chrześcijańskiego myślenia.

Mamy więc mity o dekadencji ludzkości, o dehumanizacji i o ludzkiej rzekomej pysze. Liberał Herbert Spencer martwił się, że liberałowie chcą „nieliberalnie" (tj. siłowo) wprowadzać liberalizm i przewidywał „niewolę przyszłości". Ludzie XIX wieku i początków wieku XX postrzegający społeczeństwo jako organizm bali się cywilizacji opartej na „sztucznej" technice, np. Oswald Spengler (1880-1936), biadolił, że biurokracja stanowi symbol bezdusznej cywilizacji zastępującej żywą kulturę (mechanizm zamiast organizmu, „blokowisko" zamiast „katedry gotyckiej"). Tak jakby człowiek zerwał jakiś święty pakt! Nawet u Neila Postmana (1931-2003) znajdziemy to samo. Ten entuzjasta oświecenia, do którego powrót postuluje, przez odrzucenie postmodernistycznego bełkotu, uważał też np., że: XIX-wieczna Ameryka była szczytem jeśli chodzi o racjonalność — była Wiekiem Rozumu, w którym dominującą rolę odgrywało słowo pisane. W tym okresie złożone argumenty mogły być przekazywane bez nadmiernych uproszczeń. Wynalezienie telegrafu i fotografii zapoczątkowało schyłek tej epoki a telewizja doprowadziła ostatecznie do jej końca. Nie dostrzegł jednak, że inne medium — Internet zadaje nieracjonalności coraz większe ciosy (choć dość chaotycznie).


1 2 3 4 Dalej..
 See comments (29)..   


« Outlook on life   (Published: 02-08-2012 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Piotr Napierała
Urodzony w 1982r. w Poznaniu - historyk; zajmuje się myślą polityczną oświecenia i jego przeciwników i dyplomacją Francji i Anglii XVIII wieku, a także kwestiami związanymi z ustrojem państw (Niemcy, Szwecja, W. Brytania, Francja) w tej epoce.
 Private site

 Number of texts in service: 74  Show other texts of this author
 Newest author's article: Bernard-Henri Lévy American Vertigo
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 8230 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)