The RationalistSkip to content


We have registered
204.468.757 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
  »

Gorączka złota [2]
Author of this text:

Nie wszystko, czego bronią wymienione wcześniej instytucje i jeszcze parę innych, godne jest obrony, tzn. nie pod każdą z nich bym się podpisał, ale lepiej jest wystąpić w obronie niesłusznej sprawy, niż poniechać obrony rzeczywiście jej potrzebującego, bo wtedy krzywda jest znacznie trudniejsza do naprawienia i wynagrodzenia.

Życie ma swoje prawa, dlatego z sympatią należy patrzeć na postawę tych saudyjskich czy afgańskich sportsmenek, które ryzykują życie, próbując uprawiać sport. Nie czynią tego tylko dla swego egoistycznego widzimisię. Nadejdzie wreszcie czas, że w tych społeczeństwach większość zrozumie, że największą krzywdę zrobili im mułłowie, protestujący przeciwko temu sportowemu bezbożnictwu i innym fanaberiom bardziej ludzkiego, lecz im nienawistnego świata. Dla przypomnienia, przeciwko kostiumom gimnastycznym dla dziewcząt w latach 30. namiętnie protestował biskup łomżyński Stanisław Kostka Łukomski. Była to nieomal jego obsesja, ale czy się z niej wyleczył, nie wiem.

Dlatego też sądzę, że obskurancka decyzja moskiewskiego sądu o stuletnim zakazie parad gejów zostanie w końcu uchylona, choć może nie już jutro, a jeśli nie uchylona to w praktyce zapomniana, może też usuną ją w cień inne problemy, może problemy moskiewskich mniejszości seksualnych zostaną inaczej rozwiązane. Podobnie będzie z konserwatywnymi wezwaniami zawartymi w najnowszym, pod niebiosa wynoszonym przez nibylewicę i zakamieniałą prawicę porozumieniu cerkwi i polskiego kościoła, bo do porozumienia między prawosławiem a katolicyzmem jeszcze daleko. Mam wrażenie, że ci, którzy nie potrafią stworzyć żadnej nowej wartości, nader chętnie bronią 'tradycyjnych', którym wszystko, ich zdaniem, zagraża. Stara to śpiewka. A niektóre tradycyjne wartości są dużo mniej rzeczywistymi a jeszcze mniej przydatnymi, niż matematyczne wielkości urojone.

A o czym myślał założyciel Amber Gold, bo chyba żadnych dylematów moralnych nie przeżywał, jak można sądzić po przebiegu całej jego dotychczasowej kariery 'bankowca'? Jeśli jakieś miewał, to raczej w przeszłości, ale wszelkie skrupuły już dawno odsunął na bok, choć trudno mu będzie to udowodnić. Jego obrońcy, z urzędu, czy wynajęci, (z czego ich opłaci?), z pewnością będą dowodzić, że był pełen najlepszych chęci, a jego plany zostały pokrzyżowane bądź przez fatalny zbieg okoliczności, bądź przez zmowę nieżyczliwych. Niejako 'w ciemno' obstawiam, że znajdą na każdą tezę mniej lub bardziej przekonujące argumenty, i nie będę miał im tego za złe, bo taka jest ich rola.

Zupełnie inne stanowisko przyjmie zapewne prokurator, który będzie starał się przekonać sąd, że już zakładając firmę liczył na naiwnych i na bezkarność, albo na to, że w dalszej perspektywie obecne kłopoty mu się opłacą.

W każdym razie, nawet, jeśli cała sprawa skończy się dla niego więzieniem, to nie widzę go w gronie przyszłych zbieraczy złomu. Zakaz wykonywania zawodu go nie obejmuje, będzie mógł robić, co zechce, choćby założyć firmę sprzątającą ulice, ale i tam można zrobić jakiś przekręt.

Z tego wszystkiego wypływa, w moim przekonaniu, jeden praktyczny wniosek: zamiast uczyć religioznawstwa, prawa, etyki czy filozofii, trzeba uczyć ekonomii politycznej moralności a może moralnej polityki ekonomicznej. Materiałów poglądowych nie zabraknie.

O ile mnie pamięć nie myli, to jakieś dwadzieścia lat temu mieliśmy głośna hecę z Bezpieczną Kasą Oszczędności i jej twórcą Lechem Grobelnym w roli głównej. Był to czas wstępnego, nieco przyspieszonego i skróconego kursu ekonomii politycznej kapitalizmu, jednak dostęp do nauki był powszechny, więc mogło się wydawać, że zadanie domowe zostało odrobione. Historia jednak, jak każdy notoryczny nudziarz lubi, nawet musi się powtarzać.

W tym samym, mniej więcej czasie, pojawiać się zaczęły firmy, które oferowały liczne profity i nieograniczone niemal zyski, rzecz jasna — za darmo, pod warunkiem, że każdy przystępujący do interesu znajdzie kilku chętnych do założenia kolejnych firm. Ilu znaleźli chętnych, nie wiem, w każdym razie niektórzy szybko domyślili się, że takie zakładanie nowych firm musi trwać do momentu ogarnięcia swoją siecią całej ludzkości, dopiero ci ostatni, którzy nie będą mogli znaleźć nikogo, będą także musieli za to wszystko zapłacić.

Kursowały też po naszym kraju różne łańcuszki, czasem jakiegoś świętego, a czasem i nie świętego. Należało tylko na pierwsze nazwisko coś wysłać, a na końcu listy wpisać swoje. Nagrody miały być różne, np. barwne pocztówki, czasem pieniądze. Chociaż wiele osób w to grało, nikt nigdy nie widział wygranego, może się nie ujawniał ze względu na urząd skarbowy.

Przypomnę też, a młodszych poinformuję, że w latach 60., oczywiście minionego już wieku, głośna była we Francji afera jakiegoś przedsiębiorcy budowlanego, który oferował mieszkania, może nie za psie pieniądze, ale jednak tańsze niż jego konkurenci. Wpłaty zaczęły wpływać, jak się to mówi, — szerokim strumieniem, zwłaszcza od momentu, gdy pierwsi szczęśliwcy takie mieszkania dostali. Interes nabierał tempa, ale w pewnym momencie coś się zachwiało, zacięło, i znakomicie zapowiadająca się firma zbankrutowała, zostawiając na lodzie iluś wierzycieli. Szybko okazało się, że pomysłowy menadżer z kilku przedpłat budował jedno mieszkanie, z bieżących wpłat pokrywał inne rachunki, ale w końcu, co było do przewidzenia, dla kogoś musiało zabraknąć. Przedsiębiorca wyroku nie doczekał, ponieważ był ciężko chory i zmarł spokojnie w areszcie. Czy zarobili na tym jego spadkobiercy, nie wiem, w każdym razie wielu Francuzów na tej obiecującej ofercie sporo straciło.

Kto w dzieciństwie czytał powieść „Chata Wuja Toma", ten być może pamięta, że i w niej opisany został czarny niewolnik-cwaniaczek, który założył bank i pobrał wpłaty od takich samych jak on nieszczęśników, po czym, po kilku dniach ogłosił bankructwo.

A skoro już jesteśmy przy literaturze. Wokulski tłumaczył Izabeli Łęckiej, że „handel opiera się nie na zyskach spodziewanych, ale na ciągłym obrocie gotówki". Można dodać, że nie tylko handel, ale działalność przemysłowa i każda inna także. Była to jednak nauka idąca w las, bo panna Izabela nie umiała obliczać procentów. Ale ten 'obrót' jest słowem magicznym, czasem rozumianym nieomal dosłownie, jako ich ciągłe przeliczanie lub przekładanie z kasy do sejfu. A czyż istnieje milszy dla ucha dźwięk niż szelest nowiutkich banknotów? No, może szelest damskiej spódniczki.

Kilkanaście lat temu, podobnie jak wspomniana już BKO, zadziałali też jacyś Albańczycy, z takim samym skutkiem. Rzecz dziwna, że mimo kilkudziesięciu lat odcięcia od europejskiej zgubnej cywilizacji, znaleźli się w tym zapomnianym do niedawna przez Boga i ludzi kraiku, tacy głębocy znawcy psychiki ludzkiej. Wszystkie te przypadki dowodzą równości wszystkich ludzkich ras.

Dość jednak tych historycznych wspominek, spróbujmy zejść na nasz grunt i do naszych realiów. Problem jest następujący — skoro ja pamiętam, dlaczego inni tego nie pamiętają?

Już jeden choćby rzut oka na sylwetki nieopatrznych klientów wskazuje, że to wszystko, powinno im być, choćby w zarysach, znane i wiadome. Klientami pana P. byli ludzie dojrzali, sześciedziesięcio i siedemdziesięciolatkowie, nie zaś zniedołężniali umysłowo starcy, których można nabrać metodą 'na wnuczka'. O ich statusie społecznym trudno cokolwiek wnioskować, ale nie wątpię, że dałoby się znaleźć wśród nich jakiegoś absolwenta wyższej uczelni, np. uniwersytetu lub politechniki, a może nawet jakiegoś ekonomistę. Sądzę także, że są wśród nich absolwenci choćby tylko WUMLu, także uczestnicy szkoleń partyjnych, które przecież obejmowały także bezpartyjnych, a na tych szkoleniach obrzydzano i demaskowano kapitalizm na wszelkie możliwe sposoby. Wszyscy oni obserwowali aferę Grobelnego, więc powinni coś z niej zapamiętać, ale zapytani najpewniej pójdą w zaparte. Wygląda na to, że całe to uczone gadanie, uznawali tylko za propagandę, zaś bank jawi im się jako ekonomiczne perpetuum mobile albo czarna skrzynka, a od pewnego czasu, jako czarna dziura.

Przypuszczam, że mógł też uaktywnić się, znany wszak nie od dziś bakcyl gorączki złota, tym razem w formie mile brzmiącej angielskiej nazwy, zwłaszcza jej drugiego wyrazu, chociaż pierwszy daje trochę do myślenia, bo jest to także określenie żółtego, a więc ostrzegawczego światła ze skrzyżowania ulic. Wątpię jednak, aby twórca nazwy firmy umieścił go kierowany podświadomością; nic nie wskazuje na to, aby był on podatny na działanie ślepego instynktu, zwłaszcza własnego.

Nie bez znaczenia, moim zdaniem, jest uporczywe głoszenie, że każde państwo jest jednym wielkim, zorganizowanym złodziejem. Liczne przykłady rodzimego bezprawia, przedstawiane w dobrej wierze i w celach edukacyjnych przez funkcjonariuszy czwartej władzy, łatwo jednak dają się uogólnić w formie nieuprawnionego sądu. Nie wykluczam, że niektórzy z klientów oszukańczego banku, sami głosili hasło — 'nie kradnij, państwo nie lubi konkurencji', jednak, czym innym jest teoretyczna wiedza, a czym innym umiejętność jej praktycznego wykorzystania.

Nie od dziś wiadomo także, że własną pracą nader trudno się dorobić, znacznie prościej — cudzą. Dlatego było tylu chętnych do obciążenia pracą menadżerów firmy Amber Gold, którzy mieli się zaharowywać w celu uzyskania tych kilkunastu procent dla przyszłego rentiera i co najmniej tylu samo procent dla siebie. Uznanie, że państwo nie jest uczciwe, może skłaniać do przyjmowania z otwartymi ramionami i portfelami każdego oferującego gruszki na wierzbie, który jawi się jako jedyny sprawiedliwy w Sodomie. Taki jedyny porządny, uczciwy, dający 'godziwy' procent, utwierdza każdego naiwnego w przekonaniu, że państwo jest największym nieszczęściem, bo skoro on też na tym interesie zarobi, to ileż zarabiają te przebrzydłe banki, które na dodatek nie są nasze. Praktyka jednak wskazuje, że w dzisiejszych czasach nie można dowierzać nawet bankom mającym ponad sto lat tradycji i nieskalanej reputacji, czego dowodzi przykład Lehman Brothers.

W rozmowach z dziennikarzami, nieliczni z nich wykazywali stoicki spokój, zgoła fatalistyczne pogodzenie się z losem, inni natomiast prezentowali pogląd, że zmiany cen złota, w które wpakowali swoje pieniądze, nic ich nie obchodzą. Jedyne, co ich obchodzi to zysk, który ma być i koniec. Tym rozumowaniem trochę upodabniali się do pana Tomasza Łęckiego, który, w odróżnieniu od swojej córki, nie miał żadnego pojęcia o kosztach, zaś każdego bankiera uważał za zdziercę. Czytanie umów, wg rozmówców, należy zostawić piszącym, bo oni sami już niejedno w życiu przeczytali.


1 2 3 Dalej..


«    (Published: 19-08-2012 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Jerzy Neuhoff

 Number of texts in service: 97  Show other texts of this author
 Newest author's article: Paradoks
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 8274 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)