|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
»
Demokracja partycypacyjna [2] Author of this text: Łukasz Dąbrowiecki
Pierwsze nieśmiałe próby uspołecznienia budżetu miały miejsce ponad dekadę temu w podkrakowskiej gminie Zabierzów, gdy na wniosek mieszkańców wydzielono ze
środków gminy fundusze sołeckie do dyspozycji zebrań wiejskich. Sposób
organizacji procesu decyzyjnego spotkał się jednak z krytyką ze względu na słabą
kampanią informacyjną, czy przerzucanie części zadań gminnych na organizacje
pozarządowe. W 2004 roku Rada Gminy podjęła uchwałę o prawie weta wobec decyzji
zgromadzeń wiejskich, mimo że dotyczą one jedynie 1-2% budżetu ogólnego gminy.
Odmienną drogę i zupełnie nieefektywną z punktu widzenia mieszkańców obrał
Kraków. Uchwałą z dnia 23 kwietnia 2008 roku określono cele konsultacji
społecznych, a decyzją prezydenta Jacka Majchrowskiego utworzono w tym samym
roku referat ds. konsultacji społecznych. Powstał również portal
www.dialogspoleczny.krakow.pl. Urzędnicy Magistratu chwalą się, że w latach 2008-2010 przeprowadzono około 30 procesów
konsultacyjnych z mieszkańcami. Zarówno określone w uchwale cele, jak i praktyka
przeprowadzonych konsultacji prowadzą do wniosku, że taki model może prowadzić
raczej do zniechęcenia i rozczarowania zaangażowaniem społecznym wśród
mieszkańców. Stanowi natomiast wygodne narzędzie dla władz do forsowania swoich
własnych projektów, przy jednoczesnym rozłożeniu odpowiedzialności na obywateli i sposobem na legitymizację odgórnych decyzji.
| 1. "Modlitwę wiernych odczytali przedstawiciele Rady Miasta..." (krakow.pl) |
By się przekonać, jak bardzo
niewydajny, czy wręcz przeciwskuteczny może być model tzw. konsultacji
społecznych, który przypomina PRL-owskie zeszyty wniosków i zażaleń, wystarczy
obejrzeć materiały wideo z
VI posiedzenia Okrągłego Stołu Mieszkaniowego z 12
marca tego roku zamieszczone na stronie Dialogu Społecznego.
Jak w soczewce widać, że nawet te najszerzej prowadzone konsultacje nie są
gwarantem nie tylko opracowywania celów rozwojowych gmin czy egzekucji podjętych
przez stronę społeczną decyzji, ale nie zapewniają nawet zainteresowania
odpowiednich władz. Ilustruje to groteskowe zachowanie prezydenta miasta Jacka
Majchrowskiego, który będąc nieobecny na debacie okrągłego stołu mieszkaniowego,
jednocześnie
zapraszał na mszę w intencji mieszkańców Krakowa, która miała odbyć
się parę dni później.
Kraków ma za to innego rodzaju wkład w upowszechnienie modelu demokracji
partycypacyjnej, a to za sprawą nieżyjącego już niestety Rafała Górskiego,
aktywisty społeczno-politycznego, związkowca i uczestnika tutejszej Federacji
Anarchistycznej oraz propagatora samorządności. Jest on autorem kilku
pionierskich publikacji na temat modeli partycypacji: „Demokracja uczestnicząca w samorządzie lokalnym" (Poznań-Kraków, 2003), „Przewodnik po demokracji
uczestniczącej" (Poznań-Kraków, 2005), „Bez państwa. Demokracja uczestnicząca w działaniu" (Kraków 2007) i „Oddać władzę ludziom. Jak wprowadzić demokrację
uczestniczącą w swojej gminie" (Kraków 2010). Temat podnoszony był także przez
Sekcję Socjologii Krytycznej na wydziale socjologii UJ, który organizował
wykłady i warsztaty dotyczące problematyki demokracji partycypacyjnej. Niestety
pomimo teoretycznego wkładu Kraków nadal czeka na realizację idei w praktyce.
Na
tym tle prawdziwego przełomu dokonał w 2011 roku Sopot. Ten nieduży 40-tysięczny
kurort uzyskał w 1999 roku w drodze wyjątku uprawnienia miasta na prawach
powiatu, co przysługuje formalnie jednostkom miejskim o liczbie ludności powyżej
100 tysięcy mieszkańców. Miastem od 1998 roku rządzi prezydent Jacek Karnowski,
który związany jest z Platformą Obywatelską. Po ostatnich wyborach samorządowych
silna opozycja w radzie miasta postanowiła zrealizować postulaty zawarte w programach wyborczych. 7 radnych ze Stowarzyszenia „Kocham Sopot", 4 radnych z PiS-u i 1 niezależny uzyskali większość w 21-osobowej radzie miasta i ogłosili
rezolucję wprowadzającą budżet obywatelski i Forum Mieszkańców jako narzędzie
decyzyjne w sprawie budżetu. Co więcej zawarto tam punkt o wiążącym dla władz
charakterze decyzji podejmowanych przez samych mieszkańców w ramach Forum. Do
podziału przez mieszkańców zarezerwowano pierwotnie 1%, czyli 3 mln zł z kasy
miejskiej, który określono mianem budżetu obywatelskiego. Oczywiście to
rozwiązanie miało wielu przeciwników, również prezydent miasta był bardzo
sceptyczny, jednak po burzliwych obradach komisji doraźnej, został osiągnięty
meta-konsensus i można było przejść do działania.
Lipiec i sierpień został poświęcony na rozmowy nad zasadami, m.in. jedną z kontrowersyjnych spraw było, na kogo ma spaść obowiązek dokonania szkicowego
kosztorysu proponowanych projektów, czy spoczywać on będzie na barkach
wnioskujących mieszkańców, czy będzie leżał w gestii urzędników miejskich.
Ostatecznie stanęło na tym drugim. Inną sprawą był sposób organizacji spotkań
municypalnych — zdecydowano, że będą odbywały się w czterech okręgach, będących
tradycyjnymi okręgami wyborczymi miasta.
Jeszcze w sierpniu odbyła się I tura akcji informacyjnej, w ramach której
bezpośrednio do skrzynek pocztowych wszystkich mieszkańców Sopotu dostarczone
zostały ulotki z informacją o nowym rozwiązaniu. W dniach 1-9 września odbyły
się spotkania mieszkańców w wyżej wymienionych 4 okręgach. Frekwencja była
niewysoka, bo wahała się między 20 a 30 osobami na spotkanie, jednak do
wyznaczonego na 14 października deadline’u zgłoszono 160 projektów i około 500
wniosków. Te zostały uzupełnione przez urzędników o kosztorysy i poddane
kontroli formalno-prawnej. Po kolejnej kampanii informacyjnej od 2 do 7
listopada odbyła się następna tura dyskusji, tym razem już nad zweryfikowanymi i wycenionymi projektami. Po zakończeniu rozmów nad projektami odbyło się
głosowanie. Oddawać głosy można było zarówno na spotkaniach mieszkańców, jak i w
punkcie informacyjnym utworzonym w urzędzie miasta.
Miłą
niespodzianką już podczas obrad podczas spotkań obywatelskich była deklaracja
prezydenta, że suma pieniędzy przeznaczonych do dystrybucji w ramach budżetu
obywatelskiego zostaje zwiększona do 4 mln zł (po milionie na jeden okręg).
Ostatecznie przeznaczono na realizację projektów niemal dwukrotnie więcej, bo 7
mln zł, co z jednej strony może świadczyć o przełamaniu bariery nieufności ze
strony władz samorządowych, z drugiej jest oznaką niezrozumienia zasad
partycypacji obywatelskiej, znów na rzecz samowoli decydentów.
Warto jeszcze raz powtórzyć — demokracją uczestniczącą NIE SĄ:
-
prace społeczne -
zaangażowanie się w nieodpłatną pracę na rzecz gminy może być efektem pobocznym
integracji z sąsiedztwem, ale partycypacja to realny wpływ na politykę miasta
poprzez dzielenie budżetowych pieniędzy,
-
referendum — ponieważ
polega ono tylko na „uczestnictwie wyborczym", pozbawionym interakcji z innymi
uczestnikami procesu, bez możliwości uczenia się w trakcie debaty artykulacji
własnych potrzeb i uzgadniania ich z innymi. Zagadnienia poddawane głosowaniu są
maksymalnie uproszczone a możliwość manipulacji masą wyalienowanych jednostek
ogromna.
-
rewolucyjne rady — w momentach przełomów i załamania ancien regime’u tworzone są ad hoc
oddolne
struktury społeczne, które wypełniają pustkę po zlikwidowanej władzy, działają
na fali entuzjazmu, najczęściej angażując bardzo szerokie rzesze społeczeństwa,
które niestety równie szybko się wypala, upatrując w zaistniałych strukturach
jedynie przejściowe formy na czas kryzysu. Działając najczęściej w warunkach
ostrego konfliktu politycznego, a czasem i zbrojnego, rewolucjoniści nie są w stanie wypracować mechanizmu cyklicznego, stałego i stabilnego, który mógłby
poprzez edukację wciągać systematycznie do współpracy coraz szersze kręgi
społeczeństwa.
-
konsultacje społeczne i sondaże deliberatywne — są one najczęściej stosowane jako ersatz prawdziwego
wpływu na kształt polityki gminy. Nie mają żadnej mocy decyzyjnej, mogą być
wykorzystywane przez władze do konfliktowania ze sobą poszczególnych grup
obywateli (np. mieszkańcom proponuje się, by w ramach sondażu zadecydowali,
której grupie obywateli mają być obcięte środki finansowania z budżetu gminy).
Zaskakujące były także wyniki głosowania mieszkańców. Pierwszą pozycję uzyskała
propozycja zwiększenia ilości kompletów pojemników do segregacji odpadów. Drugie
miejsce zajęła modernizacja i dofinansowanie schroniska dla zwierząt, na trzecim
dopiero remont ulicy 23 Marca. Anegdotycznie warto wspomnieć, że część
mieszkańców Sopotu zgłaszała uwagi na temat materiałów informacyjnych
dostarczanych do skrzynek pocztowych, które były „za bardzo kolorowe i zbyt profesjonalnie wykonane", w związku z czym wyrzucili je do kosza
myśląc, że to komercyjne reklamy. Byłoby to zabawne, gdyby nie świadczyło o tym
jak bardzo zaniedbano sferę publiczną w kraju. O meandrach tworzenia
nadmorskiego budżetu obywatelskiego, jak i o teorii budżetu partycypacyjnego
można poczytać na świetnie prowadzonej stronie inicjatorów
http://www.sopockainicjatywa.org.
Chyba najmłodszym budżetem, o którym decydują sami mieszkańcy jest budżet obywatelski Dolnego Wrzeszcza,
dzielnicy Gdańska. Co prawda rada dzielnicy ma do rozdysponowania tylko 50
tysięcy, ale pojawiło się dziewięć propozycji. Proces można śledzić na stronie
www.partycypacjaobywatelska.pl/wiadomosci
Efekty wprowadzenia budżetu
partycypacyjnego
Propagator i badacz procesów
partycypacji społecznej Giovani Allegretti dzieli efekty wprowadzenia przez
społeczności lokalne budżetu partycypacyjnego na krótkoterminowe, takie jak
lepsza redystrybucja środków budżetowych, lepsza odpowiedź na potrzeby
mieszkańców, kumulacja kapitału społecznego w postaci wyższego zaufania
mieszkańców wobec siebie. Pośród zysków długoterminowych wymienia zwiększenie
transparentności instytucji oraz ich efektywności, reorganizację struktur władzy z pominięciem biurokracji, zmianę nastawienia urzędników miejskich do swojej
pracy, którzy zamiast zajmować się „stemplowaniem papierów" wchodzą nieustająco w interakcję z obywatelami, poznając ich realne problemy, podwyższenie
świadomości obywatelskiej, umiejętności analizy i podniesienie umiejętności
komunikacyjnych. Zauważa on również, że dotychczasowe struktury tworzą
zindywidualizowane kanały komunikacji w relacji obywatel-urzędnik, co z jednej
strony skutkuje w efekcie poczuciem samotnej walki z aparatem urzędniczym u stających się petentami mieszkańców, z drugiej wzrastającą niechęcią do
zajmowania stanowiska przez urzędnika w tysiącach indywidualnych spraw. Jeżeli
stworzy się możliwość zbiorowego wypracowywania stanowisk i skonstruuje
kolektywne kanały komunikacji, to pytania i projekty staną się owocem grupowej
dyskusji, zyskując na wadze i nie będą bagatelizowane przez urzędników. Co
ciekawe badacze wskazują także, że pozytywnym społecznym efektem wprowadzenia
budżetu partycypacyjnego jest obniżenie się poziomu wandalizmu, co
tłumaczy się dezalienacją, zmniejszeniem poczucia obcości otaczającej
przestrzeni.
1 2 3 Dalej..
« (Published: 01-09-2012 Last change: 02-09-2012)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 8307 |
|