|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
Życie intymne protokologii [1] Author of this text: Julian Bartosz
Władza silniejsza od prawa
Zaraził mnie tym tematem
Umberto Eco. Z jego Cmentarza w Pradze zabrnąłem wprost w nieprzeniknioną
dżunglę „protokologii, w ową wciąż i na nowo ożywianą obskurancką poboczną gałąź
spektakularnej wiedzy na temat "Protokołów mędrców Syjonu". By objaśnić sobie
tajemnicę tej nekropolii należało zajrzeć za kulisy tego fenomenu
teorii spiskowej, który od przeszło już
stu lat (albo dłużej) prowokuje do opowiedzenia się albo za „prawdziwością"
rzeczonego dokumentu naszych czasów,
albo przeciw niemu.
Czym ten dokument właściwie
jest? Apokryfem, fikcją czy też plagiatem? W specjalnie sprowadzonym z Getyngi
tomie rozpraw i esejów napisanych przez profesorów uniwersytetów w Rzymie, Pizie, Weimarze, Bazylei, Zuerichu, Wiedniu, Jerozolimie,
Chicago i Monachium, wydanym w 2012 roku w Wallstein-Verlag [ 1 ],
padają na to pytanie różne odpowiedzi. Żaden z tych autorów nie dopuszcza
wszakże myśli, by „dokument" ten miałby być zapisem przemówień zgromadzonych na
cmentarzu w Pradze najwybitniejszych rabinów z całej Europy układających „Wielki
Plan" zdobycia władzy nad światem albo też przechwyconym bądź kupionym przez
agentów służb specjalnych „protokołem z tajnych na ten temat rozmów w wąskim
gronie spośród uczestników I Kongresu Syjonistycznego w Bazylei w 1897 roku".
To, że autor „Cmentarza w Pradze" z niego wyprowadza na kontynent ową stugłową hydrę „nowoczesnego"
antysemityzmu jest tylko zapożyczoną przez autora z innych źródeł" konwencją
pisarską. Umberto Eco, nim stworzył to dzieło wydane w 2012 roku po polsku z przez warszawską oficynę Nor sur Blanc, opublikował wiele tekstów w czasopismach
włoskich, francuskich i niemieckich o „sile fałszerstwa" i o „gęstwinie
koszmaru". O tym, że zgłębił temat i, jak ośmielam się sądzić, panuje nad nim,
świadczy m.in. to, że narracja „Cmentarza…"
oparta jest o ewidentne fakty historyczne, a występujące liczne postaci ze
świata polityki, służb specjalnych, arystokracji (także polskiej) spośród
jezuitów, spirytualistów, pisarzy i dziennikarzy są autentyczne. Eco każe
swemu narratorowi poprowadzić bohatera opowieści w schizofrenicznej
dwupostaciowości (kapitana Simoniniego i księdza Dalla Piccoli) i ma to głębszy
sens. Pierwszy z tych obojnaków jest
kompetentny w problematyce lóż masońskich i penetrujących ich agentów służb
specjalnych, dla których pracuje za pieniądze fałszując dokumenty, planując
zamachy, morderstwa i szpiegując, drugiemu zleca kontakt z jezuitami,
iluminatami a także kołami
teozoficznymi, okultystycznymi oraz innych nawiedzonych. I tak zaistniał horror, nie tylko na
kartach tej książki, ale, tak chyłkiem, i w publicznym dyskursie Europy 20 i 21
wieku. Rozprawianie o nim trwa, także w Polsce, o czym niżej.
Zdaniem Evy Horn,
współwydawcy i autorki książki o „fikcji światowego spisku żydowskiego"
"Protokoły..." nieustannie wzbudzają
sensację i jednocześnie stanowią tabu.
Ostrzega, że lepiej do nich się nie zbliżać. „Również ludzie niebędący
antysemitami nierzadko sądzą, że sama ich lektura jest niebezpieczna,
automatycznie popycha do antysemityzmu i dlatego trzeba ją odrzucić. Nawet u zainteresowanych zdemaskowaniem (fałszerstwa) powstaje jakaś wprost magiczna
aura ich skuteczności, już samo zetknięcie z tym tekstem jest toksyczne".
(Zamyśliłem się nad tymi
słowami; Przypomniałem sobie pewną rozmowę ze znanym we Wrocławiu (a nawet w Polsce) profesorem. Musiało to być około 1993 roku, gdy wydawałem swój
miesięcznik „Sprawy i Ludzie", do niego bowiem przygotowywałem wywiad z tym
zacnym jegomościem. Przy pożegnaniu, pokazując mi małą pożółkną książeczkę
chciał mi ją z sympatii na krótko pożyczyć. Spojrzałem
na tytuł: „24 Protokóły posiedzeń mędrców Syjonu" wydaną przez
„Bibliotekę Żydoznawczą". Wymówiłem się zagonieniem w pracy. Ale to było chyba
co innego...)
Wracając do Evy Horn:
zwróciła ona uwagę na to, że na ogół przyjmuje się „Prokoły…" bez ich lektury.
Należą bowiem do tych wytworów literackich, „o których się wie". Wiadomo:
Makiawel to „cel uświęca środki", Freud — libido i seks, Marks — kapitał i opium
dla ludu, no i „te Żydy"! Można przejawy takiej
„wiedzy" pociągnąć bardzo długo. U tych zaś, którzy „Protokoły" mają
(teraz dostęp do nich w sieci pod dziesiątkami adresów) lektura przeważnie
ogranicza się do rozległych wstępów, do śródtytułów, spacji i boltu — i już się
wszystko wie. Przed wojną, w ogóle przed epoką Internetu, było z tym trudniej,
chociaż, jak podaje w wydanej po raz pierwszy w 1992 roku książce profesor
Janusz Tazbir [ 2 ]
za II RP było co najmniej dziewięć wydań i multum nawiązujących do nich
publikacji, spośród których najpopularniejsze było autorstwa księdza Stanisława
Trzeciaka głoszącego, że dokument jest prawdziwy.
(Druga osobista refleksja a propos „się wie": Kiedy w latach 80. prowadziłem jako docent w Instytucie Nauk
Politycznych UWr wykłady o arkanach
władzy dla studentów filozofii i kulturoznawstwa opierając się wyłącznie o klasyczne teksty od Platona poprzez św. Augustyna, Makiawela, Monteskiusza,
Tocqueville’a aż po Gramsciego, i potem egzaminowałem m.in. z „Księcia",
studenci zapytani o dzieło Florentyńczyka bąkali niekiedy o „ celu uświęcającym
środki". Prosiłem wtedy, by mi pokazali ten cytat w tekście. Oczywiście nie
pokazali. Tę prośbę miałbym dziś do ćwierćinteligentów spośród dziennikarzy,
polityków, zwłaszcza posłów przywołujących ten cytat na co dzień..
„Il principe" bowiem, był
wynikającym z analizy kryzysów przełomu
15 i 16 wieku w państwach północnych Włoch swoistym kierowanym do książąt
nauczaniem, jak mądrze i skutecznie rządzić. „Doświadczonemu w rządzeniu i zamachach oraz wojnach domowych
Makiawelowi chodziło o stabilizację władzy, o ustanowienie bezpieczeństwa
obywatelom w sposób wynikający z racjonalnej kalkulacji i ze skuteczności
opartej o stosunki społeczne") [ 3 ]
Wtrącony tu wątek związany z płyciutką „percepcją" zafałszowanego i adoptowanego do każdorazowych potrzeb
rządzących Makiawela o tyle łączy się z zasadniczym tematem „Protokołów", o ile w obu przypadkach mamy do czynienia z widami. Jest wszelako i związek głębszy. Jak w 1921 jako pierwszy okrył Phillip
Grave z „Times"- a było to 18 lat
po pierwszym opublikowaniu „Protokołów…" w „Ruskoje Znamja" — ów „dokument" o planach zdobywania przez Żydów rządów nad światem zawiera wiele dosłownych
zapożyczeń z wydanego w 1864 roku dzieła Mauricea Joly’ego. Ten żyjący w latach
1829-1878 francuski prawnik, znany przede wszystkim jako autor ostrych i zjadliwych satyr na stosunki polityczne pod rządami Napoleona III, atakujący
bezpośrednio cesarza za obłudny sposób sprawowania przez niego władzy, w pamflecie zatytułowanym „Dialog w piekle między Makiawelem i Monteskiuszem"
[ 4 ]
ukazywał jednoznacznie, że sławiony od ponad 200
lat „duch praw", którym
pozornie się kierował domniemany daleki
krewniak Korsykanina to jedno wielkie polityczne szachrajstwo, zaś
rzeczywistość tzw. drugiego cesarstwa kształtowana była przez cyniczny
pragmatyzm górującego pod każdym względem nad jednym z ojców Oświecenia głównego
„politologa" schyłku Odrodzenia. Makiawel w tym dialogu okazał wyższość nad
Monteskiuszem. [ 5 ]
Władza okazała się ważniejsza i silniejsza od prawa: to jest zasadnicza rzecz w dziele Joly’ego. Za swoistą "aplikację" do rządów Ludwika Bonaparte
zredukowanego do kilku przypisywanych florentyńczykowi myśli autor został
skazany na więzienie, zaś przekupieni żurnaliści ostro cenzurowanych paryskich
gazet nie mogli się dość nachwalić Napoleona III, obecnie we Francji
„rehabilitowanego" jako światły przedstawiciel cezaryzmu.
Ukazane przez Joly’ego
uproszczone pryncypia „arcanów imperii"
przypisywane m.in. na skutek interpretacji konserwatywnego filozofa
Josepha de Maistre’a (1753-1821) autorowi „Księcia" i odnoszone wtedy do
Ludwika Bonaparte weszły potem
niemal w połowie z całego tekstu in extenso bądź z drobnymi przeinaczeniami do
„Protokołów".
Nie doszukałem się
polskiego przekładu „Dialogu…", a że francuskiego nie znam polegam na relacji
Carlo Ginzburga [ 6 ]. Wyłania się z nich obraz państwa
legitymowanego wyborami i plebiscytem, a zarazem, despotycznego, liberalnego i jednocześnie zniewalającego obywateli niemających najmniejszego wpływu na
realną politykę, państwa z partiami politycznymi i z
wolną prasą.
„Widzę możliwość, by prasę
poprzez nią samą trzymać w ryzach — tak niby Makiawel -
Ponieważ dziennikarstwo to wielka siła, to, jak pan myśli, co zrobi mój
rząd. Sam się zajmie dziennikarstwem i to tak, żeby to miało ręce i nogi… Jak bóg
Wisznu moja prasa będzie miała sto ramion i te ramiona sięgać będą w całym kraju
do przedstawicieli wszystkich politycznych kierunków. Będą stawali po mojej
stronie nie zdając sobie z tego sprawy. Kto sądzi, że przemawia własnym głosem
mówić będzie moim. Kto sądzi, że postępuje we własnym interesie faktycznie robi,
co ja chcę. I ci, którym się zdaje, że maszerują pod własnym sztandarem, będą
maszerować w moich barwach". Monteskiuszowi, jak zauważa w tym miejscu Joly, na
te słowa robi się słabo.
Tym, który odpisując od
Joly’ego nadał treści 25 dialogów powieściowy kształt, był Hermann Otokar
Friedrich Goedsche (1815-1878). Ten uzdolniony pisarsko agent tajnej pruskiej
policji w wydanej w 1868 roku książce „Biarritz"
umieścił rabinów z dwunastu gałęzi międzynarodowego żydostwa na cmentarzu w Pradze. Jak po prawie trzydziestu latach
cmentarną wersję ówczesna obskurancka „opinia publiczna" wtłoczyła w obrady i tajne uchwały I Kongresu Syjonistycznego w Bazylei w 1897 roku, pozostaje tajemnicą duchowej
atmosfery czasów fin de siecle. Wtedy to rozbujały wśród wszelakich dekadentów
okultyzm i teozoficzna obrzędowość zaraziły również ówczesne polityczne salony i to zarówno w Paryżu, Londynie jak i w Petersburgu.
1 2 Dalej..
Footnotes: [ 1 ] Eva
Horn i Michael Hagemeister (Hrsgb, Die Fiktion von der juedischen
Weltverschwoerung. Zum Text und Kontext der 'Prokolle der Weisen von
Zion' , Getynga 2012. Por.
Tazbir Janusz. Protokoły mędrców Syjonu. Autentyk czy falsyfikat.
Warszawa 2004. [ 2 ] Janusz Tazbir, Protokoły
mędrców Syjonu. Autentyk czy falsyfikat? Iskry,
Warszawa 1992 , ostatnie 3. wydanie w 2004. [ 3 ] Herfried Muenkler. Machiavelli. Zur
Begruendung des politischen Denkens der Neuzeit aus der Krise der Republik
Florenz. Franfurt/M. 1987 w: Fiktion... [ 4 ] Vergegenwaertigung des Feindes" w: Die fiktion... [ 5 ] We współczesnych niemieckich wydaniach tytuły do 25 (!) dialogów w
piekle brzmią: „Makiawel przeciw Monteskiuszowi albo Władza przeciw
prawu." [ 6 ] Carlo
Ginzburg, Vergegenwaerigung des Feinde, w: Fikton... « (Published: 05-09-2012 Last change: 06-09-2012)
Julian Bartosz Ur. 1933. Dziennikarz (absolwent Wydziału Dziennikarstwa UW 1955) na emeryturze, publikował regularnie w "Dziś", od 1993 polski korespondent "Neues Deutschland". Dr nauk historycznych UWr 1963 - dysertacja o katolicyzmie politycznym w Niemczech (Rola Niemieckiej Partii Centrowej 1930-1933) - publikowana w KiW w 1969. Autor około 20 książek na temat stosunków polsko-niemieckich i historii Niemiec. Ostatnia książka: "Fanatycy. Werwolf i podziemie zbrojne na Dolnym Śląsku 1945-1948" (2012). W latach 1982-1988 docent w Instytucie Nauk Politycznych UWr. Dawniej laureat wielu nagród SDP, m.in. im. Juliana Bruna, Bolesława Prusa oraz Polskiego Klubu Publicystów Międzynarodowych. Private site
Number of texts in service: 14 Show other texts of this author Newest author's article: „Nie chce mi się wierzyć…” | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 8318 |
|