Reading room » Publishing novelties
Moja "rozmowa" z Antony Flew [6] Author of this text: Piotr Mądry
AF — Rozważania nad „Krótką historią czasu" przywiodły mnie do
wniosku, że nawet jeżeli zgodzimy się, iż znany nam wszechświat zaczął się Wielkim Wybuchem, fizyka musi zachować
ścisły agnostycyzm, ponieważ w żaden sposób nie jest w stanie odkryć, co — jeżeli cokolwiek — było przyczyną Wielkiego
Wybuchu.
PM -Wybacz Antony, zaczynasz nudzić. Gdzie tylko pojawia się niewiadoma — wkładasz swoją sugestię. Dziś fizyka jeszcze nie odkryła co było przyczyną. Fizyka po prostu NIE WIE i nie musi w związku z tym podchodzić do tej kwestii agnostycznie czyli dychotomicznie. NIE WIE — to znaczy dla fizyki, że NIE WIE a nie tak jak Tobie to jest miłe od razu staje się fizyko-agnostyczna i ma uznać a priori ewentualność Najwyższego.
AF — Weźmy na przykład pod uwagę program wirusowy, który sam się
powiela za pośrednictwem sieci. Fakt, że milion komputerów
zostaje zarażonych tym wirusem, bynajmniej
nie wyjaśnia istnienia tego samopowielającego się wirusa.
PM -Typowe dla filozofów zapętlenie. 6-ciolatek domyśli się co mogło spowodować zarażenie. A wyjaśnienie powierzy informatykowi. Często nawet wyjaśnianie jak ten wirus działa nie jest konieczne. Konieczne jest jego usunięcie.
AF — POSZUKIWANIE MIEJSCA DLA BOGA
PM -(to tytuł rozdziału IX). Mówi on wiele o Twoich rozterkach.
AF — Żaden teista nigdy nie uważał, że Bóg istnieje
literalnie gdzieś w przestrzeni.
PM -potrójne zaprzeczenie — „Żaden", „nigdy", „nie" a tymczasem były chmurki, na których wśród aniołków … Acha rozumiem — to tylko dla dzieci… Tylko do jasnej … dziecko to nie jest człowiek?! Jemu można wtykać w głowę cokolwiek? Zresztą naprawdę nie przystoi filozofowi (z definicji) używać tak kategorycznych zwrotów. Naprawdę — weź sobie poprawkę i NIGDY nie mów nigdy. Pewnie gdzieś to już słyszałeś — prawda?.
AF — Nauka sama w sobie nie może dostarczyć argumentu na
rzecz istnienia Boga.
PM -Oj, już mi żal biedaków naukowców! I znów kategorycznie, ostatecznie brzmisz. Spokojnie! Gdyby tylko Bóg dał się zbadać to każdy naukowiec by się szczerze ucieszył. Ja też.
AF — Ale trzy świadectwa empiryczne, jakie rozważaliśmy w tej książce — prawa przyrody, życie i jego celowa organizacja oraz istnienie wszechświata — można wytłumaczyć jedynie w świetle Inteligencji, która jest wyjaśnieniem
zarówno własnego istnienia, jak i istnienia wszechświata.
PM -Oho, pojawiła się nowa rzecz — nawet własne istnienie Inteligencja (ta przez duże I) tłumaczy. W końcu to łatwiejsze niż odnośnie wszechświata. Bardzo chętnie zapoznam się z tłumaczeniem obydwu Istnień. Proszę o linki.
AF — Takie odkrycie Boga nie wynika z eksperymentów ani równań, lecz
ze zrozumienia struktur, jakie one ujawniają i odzwierciedlają.
PM -Zrozumienia … po swojemu oczywiście. Każdy jednak ma prawo po swojemu tłumaczyć struktury.
AF — Jednak wszystko to może brzmieć abstrakcyjnie i bezosobowo. Ktoś mógłby zadać mi pytanie, jak ja, jako osoba, reaguję
na odkrycie ostatecznej Rzeczywistości, jaką jest wszechobecny i wszechwiedzący Duch? Muszę powtórzyć, że moja droga
do odkrycia Boga jest do dzisiaj pielgrzymką rozumu. Szedłem
za myślą, dokądkolwiek mnie prowadziła. A przywiodła mnie
do przyjęcia istnienia samoistnego, niezmiennego, niematerialnego, wszechmocnego i wszechwiedzącego Bytu.
PM -"Szedłem za myślą". Jakże to naukowe i przekonujące aż dech zapiera! Nie dziwi, że ta myśl przywiodła Cię do tego, co podpowiedziała podświadomość z zakodowanymi w niej pięknymi zasadami wpojonymi przez ojca. Ta tęsknota siedziała w Tobie nawet w okresie kiedy to wydawało Ci się, że byłeś ateistą. Jak jednak wykazałem — Twoje „ateistyczne" wypowiedzi tu i ówdzie zawierały jednak pierwiastki teizmu. Nikt z kolegów nie spostrzegł?.
AF — Kwestia istnienia Boga jest niezależna od kwestii
istnienia uzasadnionego bądź nieuzasadnionego zła.
PM -Zrozumiała zapobiegliwość filozofii teologicznej. W ten sposób odżegnujemy Boga od wszystkiego co złe. Natomiast wszystko co dobre — jak najbardziej jest Bogu nadal immanentne. Jakże może być inaczej?.
AF — Jaka jest dalsza droga? Po pierwsze, jestem gotów dalej
zgłębiać rzeczywistość Boga, zwłaszcza w świetle wiedzy o dziejach przyrody. Po drugie, najzupełniej sensowne jest
pytanie o to, czy Bóg rzeczywiście objawił się w dziejach.
Wszechmocny nie jest w stanie uczynić tylko tego, co logicznie niemożliwe. Wszystko inne jest w jego mocy.
PM -Deklaracja oddania godna rycerza Pana. Ale chyba nie doceniasz Jego potęgi. To co dla Ciebie nielogiczne wcale takim nie musi być dla Niego. Wszechpotęga w ogóle nie zna takiej kategorii. Właśnie nielogiczne jest dla Niego możliwe! Czego logiczni ludzie wciąż doświadczają w postaci Twoich oświadczeń. .
AF — Bóg stał się człowiekiem w osobie Jezusa Chrystusa.
Jak już nieraz mówiłem, żadna inna religia
nie ma równie wspaniale uzupełniających się propagatorów jak z jednej strony charyzmatyczny Jezus, z drugiej
zaś subtelny intelektualista święty Paweł. Jeżeli sądzicie, że
prawdziwa religia Wszechmocnego dopiero zostanie ustanowiona, to wydaje mi się, że będzie musiała zmierzyć się z chrześcijaństwem!
PM -Propagatorów mówisz? Z Ciebie też niezgorszy propagandzista. Popatrz! Odgrażasz się nawet jeszcze nie istniejącym wyznawcom nieistniejących teorii. Gdy tymczasem jeszcze nie uporałeś się z istniejącymi — całkiem prężnymi i też roszczącymi sobie podobne prawa religiami. Twoja doktryna jest więc już ostateczną i niewzruszoną.
Hmm? Jak na filozofa to raczej zbyt aroganckie. Nie uważasz?.
AF — Wróćmy do przypowieści z początku .Mówiliśmy o telefonie satelitarnym
znalezionym przez plemię wyspiarzy i o próbach wyjaśnienia natury
tego znaleziska.
Wyobraźmy sobie jednak inne zakończenie. Kiedy mędrzec powiada,
że telefon może być środkiem porozumiewania
się z innymi ludźmi, uczeni przyjmują to jako hipotezę roboczą. Po dalszych badaniach potwierdzają wniosek, że telefon
jest podłączony do sieci, która przekazuje głosy rzeczywistych
ludzi. Przyjmują teorię, że „tam" istnieją istoty rozumne.
Odważniejsi z uczonych idą dalej. Pracują nad rozszyfrowaniem dźwięków słyszanych przez telefon. Rozpoznają pewne prawidłowości i rytmy, które pozwalają im rozumieć treść
wypowiedzi. Ich cały świat ulega zmianie. Wiedzą, że nie są
sami. W końcu nawiązują kontakt.
Analogia jest oczywista. Odkrycie zjawisk takich jak prawa przyrody — odpowiednika sieci telekomunikacyjnej z naszej
przypowieści — skłania naukowców, filozofów i innych ludzi do
uznania istnienia nieskończenie inteligentnego Umysłu.
PM -Analogia jest oczywista powiadasz? Zgadzam się. Jest oczywista. Wypisz wymaluj — kontakt z inną cywilizacją. To się samo narzuca. Nie mogłeś sobie, Antony, znaleźć jakiejś przypowieści z mniej oczywistą puentą? Takiej, którą mógłbyś przekierować do Twojego Boga nie obrażając logiki? A więc nie inteligentnego Umysłu ale inteligentnej cywilizacji. Z uporem wciąż eufemistycznie nazywasz swojego Boga Inteligencją po to aby czytelnik myślał, że Boga to już on sam wywnioskował.
AF — Być może i ja usłyszę Głos, który zapyta: "Słyszysz mnie teraz!"
PM -Ja też dziękuję za rozmowę. Pewnie będzie Ci przykro ale nie mogę stwierdzić, że poruszyłeś choć jedną strunę mojej duszy dla sprowokowania myśli — „A może jednak?" Twoja książka zawiera bardzo prosty mechanizm „dowodzenia" — Najpierw pokazujesz piękno otoczenia potem budynek, który zasłania część horyzontu a następnie bez zmiany punktu obserwacji dedukujesz o zawartości niewidzialnego oraz każesz innym przyjąć tę samą metodę dochodzenia do wiedzy. Fakt, że ta sztuczka powtarza się tak wiele razy staje się metodą słabą w oczach człowieka nie skażonego filozofią z przymiotnikiem. Twoje pielgrzymowanie rozumu nie zachwyca ale zasmuca. Twierdzisz, że podąża on (Twój rozum) gdziekolwiek Cię zaprowadziła myśl. W ten sposób można dojść w miejsca, o których się filozofom nie śniło. Ty jednak w te miejsca nie trafiasz. Pielgrzymujesz za każdym razem po krzywej zapętlonej ale zamkniętej w to samo miejsce, z którego wyszedłeś.
Reasumując — zauważam w Twojej filozofii pierworodną usterkę. Chodzi o założenie, które przyjmujesz z lekkością godną piórka na wietrze, że nie będziesz się przejmował tymi, którzy kwestionują Twoją metodologię a przede wszystkim wnioski wywiedzione za pomocą pielgrzymującego rozumu. Twoja szkoła filozofii uważa, że skoro zawsze znajdzie się krytykujący, kto nie daje wiary wynikom to należy taki fakt przyjąć za koniecznie występujący, wkalkulować go ale też ignorować. W każdym razie fakt taki nie może wstrzymywać postępu linii wnioskowania. Tak więc nie cofasz się a nawet nie zatrzymujesz — idziesz dalej mimo krytyki. Dzieje się tak mimo to, że naukowców lekceważysz jako ludzi małej wiary i wyobraźni. Oni nie mają szans podążyć za tempem Twego rozwoju. Oni jednak nie mogą ignorować krytyki. Dopóki ona trwa — ich hipoteza nie wychodzi z fazy — właśnie hipotezy. U Ciebie natomiast hipotezy może nie być wcale. Na początku jest teza. Wyrażona lub też nie. Potem następuje (nieraz nawet żmudny) proces „dochodzenia" do wniosków, które są nam wszystkim wcześniej i od dawna znane.
Bóg nie istnieje. To założenie proste i oczywiste. Wiele ludzi sądzi inaczej. To ich prawo.
1 2 3 4 5 6
« Publishing novelties (Published: 13-09-2012 Last change: 14-09-2012)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 8339 |