Reading room »
Firma: „DORADZTWO RELIGIJNE” [1] Author of this text: Lucjan Ferus
Korzystając z dobrodziejstw polskiego kapitalizmu, który
promuje indywidualne inicjatywy, zamieściłem w paru poczytnych gazetach ogłoszenie następującej treści:
"Porady religijne, różne. Tel. 606 999 666. Nasze motto: "Gdy
się wierzy, że posiadło się prawdę, trzeba wiedzieć, że się w to wierzy, a nie, że się to wie" Lequier. Proszę dzwonić w godz. 10 — 12 lub
zostawić nagraną wiadomość". Nie ma co się wygłupiać, dwie godziny powinno
wystarczyć, nie wiadomo czy będzie większe zainteresowanie?
Pierwszy telefon odezwał się tuż po godzinie dziesiątej, dzwonił jak
się okazało mężczyzna.
Doradca:
Porady religijne. W czym mogę pomóc?
Mężczyzna:
Naprawdę chodzi o porady religijne, czy to jakiś żart?
D:
Nie, to nie żart. Słucham pana.
M: I w dodatku ten podejrzanie dziwny numer telefonu. Czy to ma coś znaczyć?
D:
Czysty przypadek zapewne. Używam tego numeru od dłuższego już czasu. Proszę
się nie obawiać, nie dodzwonił się pan do piekła. Słucham zatem.
M: A o co chodzi w tej sentencji? Nie bardzo rozumiem jej sens.
D:
Proszę przeczytać ją uważnie raz jeszcze. Po prostu pomagamy ludziom zrozumieć
problemy religijne, co do których mają jakieś wątpliwości lub zastrzeżenia.
Pomagamy też im rozróżnić wiarę od wiedzy, gdyż często mylą się im te
jakże odmienne stany umysłu. Słucham pańskiego problemu.
M:
Ee,.. to w zasadzie nic takiego. Chodzi o chrzest dziecka, ma dopiero dwa miesiące i uważam, że można by jeszcze na pół roku odłożyć tę uroczystość, ale
żona upiera się by już teraz je ochrzcić. Nie wiem doprawdy, które z nas ma
rację.
D:
Proszę mi powiedzieć jakiego jesteście z żoną wyznania?
M:
No, katolickiego oczywiście!
D:
Zatem Biblię uważacie za Słowo Boże, czy tak?
M:
Oczywiście, że tak! Chyba nie sądzi pan, że mogłoby być inaczej?!
D:
Po prostu chcę się upewnić, by udzielić panu właściwej rady. Jeśli tak się
sprawy mają, to proszę odłożyć ten chrzest na później...
M: A jednak miałem rację — wtrącił mężczyzna wyraźnie ucieszony.
D:
Nie do końca. Mówiąc „na później" miałem na myśli kilkanaście lat, a nie parę miesięcy.
M:
Jak to?! Kilkanaście lat?! Przecież to ewidentna bzdura!
D:
Być może, nie oceniam tego. Tyle, że tę „bzdurę" jak to pan określił,
zaleca samo Pismo Św., słowami Jezusa: „Kto uwierzy i przyjmie chrzest będzie
zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony" Mk 16,16. Czy nie wynika z tych słów jednoznacznie, iż przed przyjęciem chrztu należy uwierzyć w prawdy tejże religii? Jednym słowem; człowiek musi być
świadomy wyboru swego światopoglądu,
dlatego ta kara dotyczy braku wiary, a nie chrztu, który bez niej jest nic nie
znaczącym epizodem w życiu człowieka, nie pozostającym nawet w jego pamięci.
Jak pan myśli, czy kilkumiesięczne dziecko jest w stanie wykształcić w sobie
tę zalecaną wiarę religijną?
M:
(po dłuższym milczeniu) No, nie wiem,.. mam całkowity chaos w głowie.
Przyznam się, że nie spodziewałem się aż tak bardzo nieżyciowej rady.
Dobre sobie; kilkanaście lat! A co by sobie ludzie o nas pomyśleli?! Skąd to w ogóle panu przyszło do głowy?!
D:
Stąd, że potwierdził pan, iż Biblię uważacie za Słowo Boże. Moja rada ma w niej uzasadnienie, więc czego by pan oczekiwał? Odwołania się do jeszcze
wyższego autorytetu? W tej religii takiego nie ma,.. choć jest on poza religiami, ale to na pewno pana nie zainteresuje.
M:
No, nie,.. ale przecież w naszej tradycji jest to nie do pomyślenia!
D:
Więc musi pan sam sobie odpowiedzieć na pytanie, co dla pana jest ważniejsze:
autorytet Słowa Bożego, czy tradycja waszego Kościoła i ewentualna opinia
bliźnich. Ja w tym panu nie pomogę. Żegnam i polecam się na przyszłość.
***
Nie minęła nawet minuta, kiedy powtórnie zadzwonił telefon.
Doradca:
Porady religijne. W czym mogę pomóc?
Kobieta:
To nie jest pomyłka? Naprawdę chodzi o porady religijne?
D:
Naprawdę. Jaki ma pani problem?
K:
Czy pan jest księdzem? A może to porady dla księży czy też katechetów?
D:
Nie, nie jestem księdzem, a porady są dla wszystkich zainteresowanych. Jaki
jest pani problem?
K:
Hmm,.. nie jestem pewna,.. no ale skoro już zadzwoniłam, to spytam. Chciałabym
pójść na pielgrzymkę do Częstochowy lecz nie wiem w jakiej mam iść
intencji. Co by mi pan doradził?
D:
Czy oczekuje pani mądrej rady, czy takiej jaką spodziewa się pani usłyszeć?
K:
Oczywiście, że mądrej! Jakże by inaczej!
D:
Proszę mi jeszcze powiedzieć jaką religię pani wyznaje?
K:
No, jak to jaką?! Oczywiście, że katolicką!
D:
Zatem Biblię uważa pani za Słowo Boże, czy tak?
K:
Przecież to oczywiste, prawda?
D:
To się okaże. W takim razie dla pani własnego dobra, zdecydowanie odradzałbym
tę eskapadę.
K:
Nie rozumiem,.. dlaczegóż to?!
D:
Odpowiedź znajdzie pani w samej Biblii. W Księdze Wyjścia zamieszczony jest
Dekalog, a w nim II przykazanie, w którym wyraźnie napisano: „Nie będziesz
czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani
tego co jest na ziemi nisko, ani tego co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz
oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg,
jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy mnie nienawidzą, okazuje zaś łaskę
aż do tysięcznego pokolenia tym, którzy mnie miłują i przestrzegają
moich przykazań" Wj 20,2-17. Chyba nie chce pani narażać siebie, swoje
dzieci, wnuki i prawnuki na bożą karę z powodu tej nieprzemyślanej decyzji?
K:
Cóż za bzdury pan wygaduje?! Przecież bardzo wielu ludzi chodzi na
pielgrzymki!
D:
To tylko świadczy o ich nieświadomości w tym względzie i perfidności ich
pasterzy. Ograniczmy się do pani przypadku, chciała pani porady więc jej
udzieliłem. Czy pani z niej skorzysta czy nie, to już nie moja sprawa. Czy
jeszcze coś chce pani wiedzieć?
K:
Ale na jakiej podstawie daje mi pan taką dziwną radę?
D:
Na podstawie pani oświadczenia, iż Biblię uważa pani za Słowo Boże. Tak
pani powiedziała.
K:
No, tak,.. uważam, jak każdy chrześcijanin chyba. Ale nasi księża mówią
co innego w tej kwestii, więc kogo powinnam posłuchać?
D:
Na pytanie kto jest dla pani ważniejszy; Bóg czy ksiądz, musi pani sama sobie
odpowiedzieć. Ja nie znam pani hierarchii wartości, by udzielić rady w tym
względzie.
K:
Ale przecież ludzie chodzą na te pielgrzymki, aby przekazać Matce Bożej
swoje prośby, czyż nie?
D: Z punktu widzenia religijnych dogmatów — chodzą całkiem niepotrzebnie. Po
pierwsze dlatego, że idą nie do Matki Boskiej, lecz jednego z jej obrazów,
których kultu Bóg nie toleruje. Po drugie, proszę powiedzieć czy modli
się pani do Boga w domu i wierzy, iż zostaje przez niego wysłuchana?
K:
No, tak,.. ale co to ma do rzeczy?
D:
Bardzo wiele! Przecież wierzy pani, że Bóg jest wszechwiedzący i wie
wszystko o swym dziele w najdrobniejszych szczegółach. „Albowiem wie Ojciec
wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie" Mt 6,8. Zatem skoro
wierzy pani, że modlitwy do niego skierowane z domu zostają wysłuchane, to i prośby do Matki Boskiej mogą być kierowane z tego samego miejsca. Powtórzę
raz jeszcze i proszę to zapamiętać: jeśli się wierzy, że Bóg jest
wszechwiedzący i wszechobecny w swym dziele, żadne pośrednictwo lub
wstawiennictwo — czy to przez świętych, czy członków bożej rodziny -
nie jest potrzebne, ponieważ zaprzeczałoby to bożej doskonałości i wielkości.
Czy jest to dla pani wystarczająco przekonujące?
K:
Hmm,.. nie wiem doprawdy co o tym wszystkim myśleć.
D:
Rozumiem, że nie ma pani więcej pytań. Żegnam więc i polecam się na przyszłość.
***
Nie zdołałem nawet zrobić sobie porannej kawy, kiedy zadzwonił następny
petent.
Doradca:
Porady religijne, w czym mogę pomóc?
Kobieta:
Jeśli prowadzi pan takie porady, to zapewne wierzy pan w Boga?
D:
Proszę określić co rozumie pani przez słowo „Bóg", a ja odpowiem czy w niego wierzę, zgoda?
K:
Przecież to chyba oczywiste!
D:
Jak dla kogo droga pani. Słucham zatem.
K:
(po dłuższej chwili milczenia) To może ja się namyślę i zadzwonię później.
D:
Proszę bardzo, jestem do usług w podanych godzinach.
Ciekawe — pomyślałem sobie — czy owa niewiasta wie, że wykorzystałem
przed chwilą odpowiedź samego Einsteina, któremu zadano podobne pytanie?
Chyba mało prawdopodobne. Moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu.
***
Doradca:
Porady religijne. W czym mogę pomóc?
Mężczyzna:
Domyślam się, że rozmawiam z księdzem?
D:
Niestety nie, a może na szczęście nie. Zależy od punktu widzenia.
M:
Nie jest pan księdzem?! — ton głosu świadczył o niebotycznym zdumieniu
pytającego — i może pan udzielać porad religijnych?! Czy nasz Episkopat wie o tym?
D:
Jak pan słyszy, mogę. Nie mam pojęcia czy Episkopat wie o tym. To i tak nie
ma znaczenia dla jakości udzielanych
porad, czyli ich rzetelności merytorycznej.
M:
Ale w ten sposób wkracza pan w kompetencje naszych duszpasterzy!
D:
Tylko z pozoru, drogi panie. Zaręczam, iż nie usłyszy pan od żadnego księdza
tego rodzaju rad, jakich ja udzielam. Co wcale nie oznacza, że nie
odzwierciedlają one prawdy religijnej.
Są inne, ponieważ nie obliguje mnie tzw. „misja ewangelizacyjna", czyli
otwarcie mówiąc interes kapłanów.
M:
To ciekawe nawet. Jakiej by więc rady udzielił mi pan, odnośnie następującego
problemu: moja żona jest osobą głęboko wierzącą, a ja tak bez przesady.
Zapowiedziała, że jak nie będę z nią chodził do kościoła, to pomyśli o rozwodzie. Jak mam ją przekonać, by zmieniła zdanie?
1 2 3 4 5 Dalej..
« (Published: 05-10-2012 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 8408 |