The RationalistSkip to content


We have registered
204.465.874 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
« Society  
Religia i polityka [1]
Author of this text:

Bycie wolnym to nie tylko zrzucenie własnych kajdan, ale
życie w sposób, który szanuje i umacnia wolność innych

Nelson Mandela

Spotykając się w niedzielne południe (26.11.2012)  z grupą wrocławskich racjonalistów (i ich sympatykami), którzy są zgrupowani w miejscowym Oddziale Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, pod bilbordem stanowiącym swoisty coming out polskich niewierzących ("nie zabijam", "nie kradnę", "nie wierzę") naszły mnie refleksje na temat istoty religii i jej nadmiernej obecności w życiu publicznym. Zwłaszcza współcześnie.

W ciągu kilku ostatnich dziesiątków lat religia niepostrzeżenie wślizgnęła się w otaczający nas świat. Zarówno w Paryżu, Nowym Jorku, Bejrucie, Bagdadzie, Stambule, Moskwie, jak i New Delhi albo Dżakarcie nagłówki gazet i magazynów przypominają nam nieustannie o religii" [ 1 ]

Doświadczamy tego my, Polacy, także na co dzień. Nasze środowisko wie o tym fakcie doskonale.

Dziś człowiek we współczesnym świecie nie określa siebie jako zwolennik laicyzacji według wzorów francuskich czy sekularyzmu na modłę przepisu wielokulturowego (jak zaleca kultura angloamerykańska). Jesteśmy ponownie Żydami, chrześcijanami (tu rozróżnia się z kolei katolików, protestantów, born again' Christians czy prawosławnych podkreślając tym samym swoją religijną tożsamość według zróżnicowania wyznaniowego), buddystami, hinduistami czy wyznawcami islamu (tu z kolei pradawny podział na sunnitów i szyitów emanuje żarliwością i tragizmem: przykłady z ostatnich lat: Liban, Bahrajn czy Syria są znamienne). Emocje, namiętności religijne, fanatyzm wkroczyły szeroko na scenę publiczną dając upust starym (zdawałoby się wygasłym dawno) konfliktom i swarom. A religia nie jest przecież, jak świadczy historia ludzkości, tworem moderującym różnice inter-personalne, inter-grupowe, inter-narodowe (zwłaszcza dzieje i rozwój religii monoteistycznych, podkreślających jedyną prawdziwość swoich doktryn, są w tym wypadku przykładami niemalże klasycznymi). Jak mówił celnie ponad wiek temu Fryderyk Nietzsche na temat wierzeń religijnych: wiara obdarza niekiedy błogością, ale błogość z żadnej idee fixe nie czyni prawdziwej idei. Wiara nie przenosi gór, z pewnością wznosi je tam, gdzie ich dotąd nie było. I właśnie tworzenie tych niczeańskich gór jest tak współcześnie widoczne.

Wielu komentatorów i znawców przedmiotu podkreśla, iż konserwatyzm w mentalności społeczeństw i narodów na świecie to wynik np. prezydentury Georga W. Busha jr. w Stanach Zjednoczonych. Nie jest to wniosek słuszny. Na odwrót bowiem, to mentalność i nastroje społeczeństwa, mody i sposób postrzegania rzeczywistości amerykańskiej (podobnie było przecież we Francji — Nicolas Sarkozy, na Węgrzech — Viktor Orban, Włochy — Silvio Berlusconi, mamy też wyraźny przechył w stronę najszerzej pojmowanego konserwatyzmu i tradycji w świadomości Polaków — przykłady z całego świata możemy mnożyć) generują takie, a nie inne trendy w polityce, kreują akurat takich polityków głoszących (i realizujących) określone idee, owocują jednoznacznymi postawami i preferencjami.

To sytuacja ekonomiczna i kultura (czyli pieniądze i idee) są demiurgiem takiego stanu rzeczy. One stwarzają zapotrzebowanie na taki przekaz i taką interpretację świata. A idee można zawsze wykreować przy pomocy kapitału — w zależności jakim się dysponuje.

Niezwykłym fenomenem — dla niektórych — jest postępująca de-sekularyzacja a nawet — lawinowa irracjonalizacja, przestrzeni życiowej w krajach do tej pory uważanych za przykłady świeckości (o tym procesie świadczą między innymi zainteresowanie od dwóch-trzech dekad mediów sprawami wiary religijnej, mistycyzmem, popularność różnego rodzaju wróżb, tarotów, kabał, chiromancji czy ezoteryki). Rozum i jego chłodne racje są jakby we współczesnym świecie passe. W każdym bądź razie — jest to wartość przedstawiana dziś jako podejrzana i etycznie niepewna.

To stąd — z tej irracjonalizacji — wyrósł post-modernistyczny chaos pojęciowy, predylekcja do podważania wszystkich tez i prawd (modna i wszechobecna dekonstrukcja), skłonności ku transcendencji czy „niesamowitości", miłość do spraw tajemnych i nie wyjaśnionych, fascynacja (na nowo) okultyzmem i magią. Z jednoczesną deprecjacją nauki i poznawczych możliwości człowieka.

Czy potwierdzeniem tych tendencji i prądów myślowych nie jest dyskusja nad zapowiadanym końcem świata (proroctwo kalendarza Majów jest tu tylko tłem, ważniejszym w tym całym zamieszaniu i dyspucie — często traktowanej niesłychanie poważnie — jest ilość ludzi jaka w ten news uwierzyła oraz jak poważne zdawałoby się media traktują ów humbuk).

Ten chaos, zamęt pojęciowy (wynikłe między innymi ze wspomnianej totalnej dekonstrukcji) oraz postępująca irracjonalizacja, sprzyjają z kolei powstawaniu klimatu dla odradzania się wszelkiego rodzaju szamaństwa (w złym tego słowa znaczeniu), religianctwa czy fundamentalizmu religijnego. Niepewność i brak stabilizacji powodują ucieczkę właśnie ku religii i najszerzej pojmowanej transcendencji.

To jest efekt bezwzględnej krytyki Oświecenia i osiągnięć (niezaprzeczalnych) Rewolucji Francuskiej, która jest absolutnie związana z tą epoką w dziejach historii i kultury Europy — mimo widomych elementów wysoce negatywnych ( jak zawsze w życiu). Bo sytuacji czystych nie spotyka się w realności. A przecież już nawet Kościół w okresie Vaticanum II stwierdził, iż

...Słuszność (...) wymaga aby zawsze odróżnić błędy od osób wyznających błędne poglądy, chociażby ci ludzie kierowali się albo fałszywym przekonaniem, albo niedostateczną znajomością religii czy moralności. Człowiek żyjący w błędzie nie przestaje posiadać człowieczeństwa ani nie wyzbywa się swej godności osoby, którą to godność zawsze trzeba mieć na uwadze" [ 2 ].  

Jaki to diametralny „skok jakościowy" w retoryce i optyce Stolicy Apostolskiej, porównując ten passus do minionych, przed soborowych czasów (zwłaszcza pontyfikaty Piusów — od IX do XII). To też wpływ „ducha" tamtych czasów.

A jak ten stosunek do nauki, człowieka, wiedzy ma się współcześnie. Gdy najwyższy kapłan z Rzymu mówi, iż 

...Negacja Boga pozbawia osobę jej fundamentu, a w konsekwencji prowadzi do takiego ukształtowania porządku społecznego, w którym ignorowana jest godność i odpowiedzialność osoby [ 3 ].

 Gdzie tu myśl o błędzie, pomyłce , nawet grzechu (co w retoryce Kościoła jest dopuszczalne) z równoczesnym jednak szacunkiem dla odmienności, będącej nieusuwalną wartością pluralizmu oraz demokracji i cechą immanentną wolnej woli człowieka, jako osoby ludzkiej?

Nie trzeba przypominać, że są to podstawy kultury oświeceniowej i tego co kojarzy się bezpośrednio z cywilizacją Zachodu. Bo przecież nie trzeba przypominać (odnośnie papieża i jego nauk), iż "... Duchowny zwierzchnik niemal 1/5 ludności świata dysponuje jednak niesłychaną władzą" [ 4 ].

Owa krytyka Oświecenia miała nie tylko naukowe i poznawcze uzasadnienia oraz konotacje. Była to przede wszystkim polityczna ofensywa środowisk konserwatywnych, tradycjonalistycznych i religianckich (każda z tych grup miała inne cele takiej krytyki i ofensywy, ale w pewnym miejscu ich zamierzenia się zbiegły — chodziło o zatrzymanie, a nawet — cofnięcie, zmian wynikających z modernizmu, wolności obywatelskich i demokracji). Deprecjacja i uderzenie w Oświecenie — oraz wszelkie jego efekty - to przede wszystkim próba ponownej sakralizacji (w wymiarze transcendentalnym) doczesnego świata, ubóstwienie władzy jako takiej (pamiętamy — władza w epokach przed-nowoczesnych była powierzona przez boga namaszczonym wybrańcom, cesarzom, królom, książętom, których podporę — podporę systemu władzy — stanowił stan duchowny jako wybrani pośrednicy między rzeczywistością widzialną, a niewidzialną). Oświecenie przeniosło władze z niebios na Ziemię, ubóstwiło człowieka i dokonało sakralizacji, ale w wymiarze realnym, doczesnym, ziemskim, społeczeństwa (jako zbiorowiska obywateli, demiurga ziemskiej władzy — demokracja). Próba powrotu do czasów przed-modernistycznych to w zasadzie chęć uświęcenia polityki i włączenie do niej instytucji religijnych jako aktywnych podmiotów. A także przywrócenie znaczenia argumentacji, symboliki i retoryki religijnej w przestrzeni politycznej oraz publicznej. Oczywiście wiąże się to bezpośrednio z zadekretowaniem określonej jednoznacznie prawdy religijnej (obowiązującej jako kanon i dogmat także w wymiarze politycznym czyli coś co jest przeciwne pluralizmowi politycznemu). To coś na kształt uzgodnień z 1555 r. — pokój augsburgski — gdzie zadekretowano: cuius regio, eius religio.

Nie jest błędem stwierdzenie, iż okrucieństwa i przemoc czasów Średniowiecza i Reformacji — wojny religijne, wyprawy krzyżowe, prześladowania innowierców (wszystkich bez wyjątku katolików rzymskich, zwolenników Lutra i Kalwina, zwinglian, anabaptystów czy menonitów etc.) -a także ubóstwienie władzy i doktryny panującej jako sacrum legło u podstaw na wskroś świeckich ideologii, funkcjonujących jednak na kształt wierzeń religijnych, w XX wieku: faszyzmu i komunizmu [ 5 ].

Mit jako rzeczywistość żywa i przeżywana podlega podobnie jak zjawisko wierzeń religijnych deformującym procesom historycznym, społecznym, kulturowym itp. Sporo religioznawców uważa, że w ostatnim stadium owej deformacji (lub jak chcą niektórzy: degradacji — co jest nadinterpretacją, w świetle lektury wielu opracowań i badań) mit stapia się z opowiadaniami folklorystycznymi, klechdami, baśniami. Wtapia się w codzienność i chowa za wielostopniowymi zasłonami kulturowych czy społecznych doświadczeń lokalnych społeczności, gmin, wspólnot, narodów czy grup ludzkich. Ale mity uporządkowane i zebrane w jedną całość istnieją realnie w ludzkiej mentalności, świadomości, w mowie, kuchni, smakach, zachowaniach, śpiewie, rzeźbie i malarstwie czy w recepcji politycznej rzeczywistości wpływając tym samym na codzienność, na realność, na życie jednostek i zbiorowości. Powrót do nich, żerowanie na ich obecności w pamięci i tożsamości, są więc stosunkowo proste.


1 2 3 Dalej..
 See comments (9)..   


 Footnotes:
[ 1 ] G.Corm, Religia i polityka w XXI wieku, Paryż 2006, s. 7
[ 2 ] Jan XXIII, encyklika: Pacem interris, tekst [w]; ZNAKnr 7-9/1982, VII/158, s. 865
[ 3 ] Jan Paweł II, encyklika; Centesimus annusa, Wrocław 1991, s. 31
[ 4 ] D.Yallop, W imieniu Boga? Warszawa 1993, s. 11
[ 5 ] G.Corm, Religiai politykaw XXI wieku, dz. cyt., s. 97 (i następne)

« Society   (Published: 13-12-2012 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Radosław S. Czarnecki
Doktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu.

 Number of texts in service: 129  Show other texts of this author
 Newest author's article: Return Pana Boga
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 8565 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)