|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Articles and essays Dewaluacja wartości a medialne kształtowanie postaw Author of this text: Stanisław Pietrzyk
Żyjemy w czasach wzmożonej konsumpcji, w których o wartości człowieka
decyduje stan majątkowy, od którego niestety zależy prestiż i szacunek
innych. Więc jak najbardziej
aktualne i zasadne staje się pytanie mieć czy być, choć dobrze wiadomo, że
aby być trzeba choćby minimum mieć.
Jednak prawdziwym dramatem jest, jeśli inni postrzegają naszą bytność tylko
przez pryzmat posiadania, bo nie potrafimy „błyszczeć" walorami natury
niematerialnej. W takiej sytuacji pozbawieni materialnych dowodów naszej wartości
przestajemy być, choć nadal jesteśmy lecz wyłącznie w sensie
biologicznym.
Przez wiele lat, a właściwie od samego początku po przemianowaniu
jednej polskiej rzeczywistości w inną, różniącą się od wcześniejszych głównie
zamianą ideologii bez istotnych i wyraźnie pozytywnych zmian jakości życia ogółu społeczeństwa, wpajano
obywatelom"rzemieślnicze"
prawdy takie jak „każdy kowalem własnego losu", „jak sobie pościelisz…" i w ogóle, aby „brać sprawy we własne
ręce", zapominając jednocześnie, że kuźnie mają już prominentnych właścicieli,
że co lepsze kołdry i pierzyny rozdane swoim a wszystkie sprawy już w rękach
tych, którzy byli pierwsi w kolejce. Ale tak widać być musi przy demokracji
fasadowej i jednoczesnym ogromnym zróżnicowaniu potrzeb i ambicji.
Następowało więc z roku na rok coraz większe
rozwarstwianie ekonomiczne społeczeństwa, nobilitacja i awans jednych
grup przy równoczesnej marginalizacji coraz większej liczby ekonomicznie upośledzonych.
Jednocześnie dało się odczuć postępującą
niewydolność państwa w kwestii pomocy „ofiarom transformacji", a ta
obligatoryjnie należy do powinności tych instytucji państwowych, których
zadaniem jest troska o słabszych czyli wszystkich tych, którzy z rozmaitych powodów nie
nadarzają za peletonem. Jednak
pomstowanie na rzeczywistość jest nie tylko mało konstruktywne, ale i symptomatyczne dla postaw roszczeniowych, bardzo niestety rozpowszechnionych i to nie tylko na „nizinach" społecznych.
Póki co pomoc ta pozostawia wiele do życzenia z uwagi na skromne środki,
jakie pozostają w kasie państwowej po zaspokojeniu apetytów tych wszystkich
grup, które są pierwsze w kolejce ale i rozmaitych hien i sępów czy zwykłych
pasożytów, które mają tak silną pozycję, że każda jak do tej pory władza
boi się im odmawiać. W związku z tym państwa nie stać na wysoki poziom
troski o mniej przystosowanych, wobec czego robią to rozmaite pozarządowe
organizacje charytatywne (oprócz oczywiście tych służb państwowych, których
działalność wynika z ustaw o pomocy społecznej) i inne typu non profit, których
zadaniem podstawowym jest minimalizowanie negatywnych skutków przekształceń
strukturalnych i wynikających z tego tytułu problemów bezrobocia i wykluczenia społecznego.
Oprócz zmian ustrojowych, systemu politycznego i kształtu gospodarki
zmianom poddano społeczeństwo. Zachłyśnięto się nową rzeczywistością i tworzono wyobrażenia wspaniałych możliwości przebudowy modelu życia,
podniesienia jego standardów a życie
wszystkich razem i każdego z osobna miało być pasmem samych sukcesów.
Kolorowym pasmem, mającym kontrastować z szarą rzeczywistością czasów
PRL-u. Wystarczyło więc tylko chcieć i mocno w to wierzyć, by te
huraoptymistyczne urojenia ciałem się stały. Jedną z dróg do spełnienia
marzeń były kursy, szkolenia czy inne mityngi, na których kształtowano
postawy właściwe, niezbędne do
osiągania sukcesów. Treningi budowania pozytywnej samooceny, strategie
rozwoju osobistego i zawodowego czy umiejętność kreowania pozytywnego
wizerunku doprowadziło do przekonstruowania jednostek i przewartościowania
wartości. Uczciwość, prawość, odwaga czyli te zasady moralne, które
powinny być fundamentem postaw społecznych,
straciły na wartości. To, co do niedawna było wyznacznikiem wartości
jednostki, stało się niemodne i przestarzałe niczym wdzianka nie z tej epoki, których odpowiednim miejscem stał
się śmietnik lub
co najwyżej jakiś „szmateks" dla nędzarzy. W ich miejscu pojawiły się
skrojone na miarę specyficznie a na dodatek opacznie pojmowanego relatywizmu
moralnego garniturki, w które czym prędzej wskoczyli ci, którzy byli już po
rozwodzie z sumieniem. Kiedy w końcu
zrozumiano, że to ślepa i wąska uliczka, zawrócić było bardzo trudno. O powrocie na właściwą drogę na razie można pomarzyć choćby dlatego, że
zaniechano stawiania drogowskazów a ci, którzy moralnie byli i są za to
odpowiedzialni sami błądzą jak ślepcy we mgle. Właściwie to proces tego
„zawracania" trwa i można jedynie spekulować na temat wyników tych działań.
Jednak wszystko ma swoje granice (bo co za dużo to niezdrowo), więc ruszyła w końcu promocja właściwych zachowań i postaw obywatelskich czyli taki
uproszczony kurs człowieczeństwa, który jakoś nieznośnie i natrętnie nasuwa skojarzenia z tresurą.
Te rozmaite akcje mające na celu promocje przykładnych zachowań są
reakcją na atrofię humanistycznych i humanitarnych wartości. Atrofia ta stała
się produktem ubocznym
transformacji ustrojowej i wszelkich, negatywnych często
zmian, jakie w związku z tym nastąpiły. Sporo namieszało też
bezstresowe wychowanie wprowadzane bez rozumu i granic, o czym mogłoby zaświadczyć
wielu pedagogów i nauczycieli wszelkich
placówek oświatowych i oświatowo-wychowawczych.
„ Zwykły bohater" to jedna z tych akcji organizowana już po raz
trzeci ( od 2011 roku) przez Bank
BPH wraz z TVN i Onetem. Można by jej przyklasnąć, bo altruizm i filantropia a także inne, humanitarne formy zachowań, są jak najbardziej godne
upowszechniania, lecz trzeba uważać, by
forma nie zdominowała treści i by z akcji reanimacji szlachetnych postaw nie
powstał kolejny spektakl, kolejny show. A tak niestety jest. Bo czym, jeśli
nie telewizyjnym show jest lansowanie uczciwości i bohaterstwa w blasku fleszy i kamer, przy aplauzie i atrakcyjnych nagrodach oraz reklamie, z której korzyści
czerpią zarówno nagradzani jak i nagradzający? Czy jeśli w tle pozytywnych
zachowań są spore pieniądze i rozmaite profity, zachowania te są szczere i wypływają z potrzeby wewnętrznej? To pytanie retoryczne, bo zachowania
szczere są bezinteresowne a przynajmniej nie płatne natychmiast. Zrozumiałe
jest, że coś trzeba zrobić, by ludzkie zachowania takie jak uczciwość, współczucie,
bohaterstwo i gotowość do poświeceń znów były czymś normalnym, ludzkim i powszechnym, lecz czy w taki sposób? Prostytuowanie humanitaryzmu deprecjonuje
go i wulgaryzuje, przynosząc ujmę tym prawdziwym, ludzkim odruchom, których
mimo wszystko nowa rzeczywistość nie wykarczowała do końca. Prawdziwych
bohaterów nie ma w telewizji, ich wizerunki nie krzyczą z pierwszych stron
kolorowych czasopism. Prawdziwe człowieczeństwo ze wszystkimi jego atrybutami
jest zawsze w cieniu, gdzieś z boku, z tyłu i nie
jest krzykliwe ani medialne, bo nie
da się dobrze sprzedać. Czasami tylko jakiś bohater szczerze lub bardziej pod
publikę stwierdzi, że nic nadzwyczajnego nie zrobił, że tak się powinno
postępować, przez co jeszcze bardziej jego czyn zostaje okrzyknięty jako
nadzwyczajny. Ale to wszystko dzieje się w obecności kamer!
Jako żywo przypomina to amerykańską produkcję „Przypadkowy
bohater" ze świetnym Dustinem Hoffmanem w roli głównej. Film dokładnie
obrazuje cały szum medialny, jaki towarzyszy przypadkowemu i nie zamierzonemu
(jak każde) bohaterstwu, z przerośniętą poza granice dobrego smaku formą
bagatelizującą samą treść, która w gruncie rzeczy jest dosyć banalna choć
oczywiście różna od innych przypadkowości. W dodatku motywy działania głównego
bohatera niewiele mają wspólnego z bohaterstwem. Przy okazji warto podkreślić,
że każdy czyn wymagający podjęcia ryzyka ma tym większe szanse powodzenia,
im mniej analizuje się własne zagrożenia i stopień ryzyka i im szybciej
podejmuje się działania. Czyli całkiem odwrotnie, niż nakazuje logika. Ta,
niestety, mogłaby skutecznie odwieść nas od wszelkiego bohaterstwa. Dlatego
należy działać szybko, choć istnieje ryzyko, że pod wpływem humanitarnego
impulsu skacząc do głębokiej wody na ratunek tonącemu dopiero w drodze
moglibyśmy sobie uświadomić, że właściwie nie potrafimy pływać. Ale jak
już zostało powiedziane, warunkiem powodzenia jest szybkość działania. W przypadku czynów bohaterskich oczywiście, a także przy łapaniu pcheł.
Kondycja moralna współczesnego człowieka a w szczególności tego, który
interesuje nas szczególnie -
mieszkańca środkowoeuropejskiego kraju nad krętą rzeką
usytuowaną centralnie — nie jest tak dobra, że nie mogła by być lepsza.
Sporo mówi się o powinnościach względem innych, żyjących w gorszych
warunkach, często uwłaczających godności ludzkiej, a robi się niewiele albo
jeszcze mniej. Zdecydowana większość społeczeństwa tego nie widzi lub nie
chce widzieć, bo trzeba by było po ludzku zareagować a to mogłoby zakłócić
rytm budowania własnego sukcesu i uszczuplić nasz stan posiadania. A ten, jak
powszechnie wiadomo, zawsze pozostawia wiele do życzenia i nigdy nie jest w 100% zadowalający. Wokół nas jest wiele biedy i nędzy, która mogłaby
niejednemu zepsuć dobre samopoczucie. Lepiej więc oglądać świat przez różowe
okulary i ulegać złudzeniu, że jest lepiej, niż jest w istocie. Naga
rzeczywistość pozbawiona pozorów
blichtru i fasadowości jest zbyt smutna i szara, by nadawała się do
pokazywania gawiedzi głodnej barwnych igrzysk i życia w urojonej rzeczywistości.
Bieda, brud i życiowe dramaty nie są medialne. Jednak jeśli na ich
odpowiednio wyreżyserowanej prezentacji można nieźle zarobić, to kamera i mikrofon wnikną do obskurnego chlewa, by zagrać na uczuciach widzów dając im
spektakl ukierunkowany na wywołanie taniego współczucia i wzruszenia. To
pomaga przeżyć małe katharsis,
uspakajając własne sumienie i stwarzając pozory solidarności gatunkowej.
Ale propagowanie najszlachetniejszych nawet odruchów w obliczu wszechobecnej deprawacji i wszelkich form zachowań nie licujących z godnością ludzką, „Gdzie szkaradzieństwem rządzi się szkarada, gdzie błąd
na błędzie i na zdradzie zdrada, i gdzie bezprawie prawomocnie włada" (W.
Goethe, Faust), nie wróży dobrze na przyszłość, choć jakimś
pocieszeniem może być fakt
przetrwania ludzkości pomimo tego, że brak humanitaryzmu i innych pozytywnych
cech gościł na kartach historii często a właściwie zawsze, lecz przeplatał
się z cechami i zachowaniami szlachetnymi, co stanowiło antidotum na te społeczne
choroby i zapobiegało wymieraniu gatunku na tumiwisizm i inne tego typu
dolegliwości destabilizujące te zachowania społeczne, które gwarantowały
stabilność ewolucyjną.
Tak zwane „elity" co i rusz przypominają własnym przykładem, że
uczciwość i altruistyczne formy zachowań stanowią przeżytek, że są nieopłacalne i stanowią element źle komponujący się z nowoczesnością. Oczywiście usta
mają pełne frazesów o tych archaicznych wartościach, ale ich
czyny dowodzą, że nie wierzą w to, co mówią.
Jednak altruizm jest zjawiskiem towarzyszącym zachowaniom społecznym na
tyle wartościowym, że stanowi element stały ewolucji gatunków społecznych,
bo w ewolucyjnym bilansie gatunkowym jest zachowaniem opłacalnym przy czym
bardziej charakterystycznym dla osobników spokrewnionych (i zapewne wynika z egoizmu genów). Jest to jednak zdecydowanie inna opłacalność niż ta, którą
lansuje współczesna pedagogika medialna.
Ta kieruje się zasadami marketingu sprzedając wszystko na targowisku próżności,
gdzie półki uginają się pod ciężarem fałszu, obłudy i szacunku dla pozorów a klientela jest na tyle niewybredna i bezkrytyczna, że kupi wszystko, jak
leci, byleby było dobrze opakowane.
A dzisiaj opakowania są tak bajecznie kolorowe i atrakcyjne, ze potrafią
omamić nawet najbardziej wybrednych towaroznawców.
Warto więc patrzeć uważnie,
by nie dać się zwieść pozorom. Pod tą piękną, kolorową i błyszczącą
często powłoką kryć się bowiem może mizernej jakości towar, którego nikt
by nie chciał nawet za darmo.
« Articles and essays (Published: 04-11-2013 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 9395 |
|