The RationalistSkip to content


We have registered
204.978.958 visits
There are 7362 articles   written by 1064 authors. They could occupy 29015 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Wanda Krzemińska i Piotr Nowak (red) - Przestrzenie informacji

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"
 The Bible » »

Dosłowność Biblii [1]
Author of this text:

Czyli; dlaczego tylko nieliczni mogą prawidłowo zrozumieć tę księgę?

Motto: "Panu Bogu upodobało się i podoba się jeszcze dziś,
żeby Pismo św. pozostało nieznane, ażeby ludzi do błędów
nie przywodziło".
papież Grzegorz VII.

Tak się dziwnie składa, iż ten portal odwiedzają nie tylko ateiści i racjonaliści, ale też ludzie wierzący religijnie, którzy także i jak najbardziej czują się racjonalistami. A nawet jak się okazuje, studenci teologii, jak chociażby w przypadku p. Moralewicza, który w swoich komentarzach do mojego ostatniego tekstu zaprezentował bardzo ciekawą argumentację. Dotyczyła ona problemu dość często podnoszonego na łamach Racjonalisty i to najczęściej w nadsyłanych przez czytelników postach. Problem ów, to właściwy sposób odczytywania Biblii. Inaczej mówiąc, chodzi o właściwą jej interpretację.

Okazuje się, iż zastosowanie właściwej metodologii poznawczej do jej odczytania, to bardzo, bardzo skomplikowana sprawa i chyba ci duszpasterze, którzy czasami zachęcają rodziców do czytania dzieciom Pisma św., muszą nie mieć o tym zielonego pojęcia. Wygląda bowiem na to, że aby prawidłowo odczytać i zrozumieć sens Biblii,.. należałoby zaliczyć wpierw studia teologiczne! Tak, tak! Oto co pisze ów pan: 

„Ludzie nie są powołani do własnego interpretowania Pisma św., bo trzeba na nie patrzeć właśnie w Tradycji /../ Zatem jeśli ktoś czyta dosłownie, a nie ma względu na komentarz do tekstów Pisma św., to będzie źle interpretował. /../ nie można interpretować wg własnego widzi mi się".

Co więc należy wiedzieć i uczynić, przy każdej próbie zrozumienia jakiegokolwiek fragmentu Pisma św.?: „ Generalnie /../ trzeba odwołać się do metod badań starożytnych tekstów: do rozpoznania gatunku literackiego, do różnych form literackich, do historii redakcji ksiąg starożytnych. Ponadto trzeba uwzględnić kulturę w jakiej żył autor tekstów. Ważne, aby uwzględnić kontekst całej Księgi, oraz Pięcioksiągu, a jeśli chodzi o rozumienie tego tekstu przez Kościół, trzeba także uwzględnić treść mów Jezusa /../ Należy też znać pouczenia sapiencjalne, odnoszące się do sfery duchowej, która wykracza poza historię, a jednocześnie jakoś jest w niej osadzona. Dlatego egzegeza starożytnych tekstów nie jest wystarczająca do zrozumienia przekazu. /../ W religiach poznanie musi iść wg modelu historycznego. /../ Jeśli chodzi o duchowy aspekt prawdy, to w każdej epoce jawi się z różnych stron i każda z nich musi być brana pod uwagę" (wg komentarzy p. Moralewicza).

W taki oto sposób zostałem pouczony w tej materii przez owego studenta teologii, który niemożność udzielenia szybkiej i prostej odpowiedzi (chodziło mi o wytłumaczenie biblijnego fenomenu owiec Labana, nabywających różnych cech poprzez „zapatrzenie się" podczas kopulacji), uzasadnił to mocno skomplikowaną czasochłonną metodologią poznawczą. Zastanawiam się więc nad następującą kwestią: czy to Bóg Jahwe tak bardzo zagmatwał swój przekaz do człowieka, a jeśli tak, to po co właściwie? Czy to sami kapłani tak komplikują celowo ten problem, aby „wybić z głowy" swoim owieczkom dosłowne odczytywanie i rozumienie Biblii?

Zacznijmy od przeanalizowania, jaki wizerunek boga nam się wyłania z dosłownego odczytania i zrozumienia tej świętej (dla wiernych tej religii) księgi. Otóż ukazuje się nam wtedy wizerunek boga, którego osobowość ma wszystkie najgorsze cechy człowieka. Jest on: zapalczywy, porywczy, okrutny, krwawy, niesprawiedliwy, małostkowy, karzący za byle przewinienia, wręcz lubujący się w karaniu oraz rzucaniu wyszukanych przekleństw, gniewny, bezlitosny, obłudny, zawistny, zazdrosny, mściwy, apodyktyczny, zmienny, stronniczy, materialny. Poza tym czyniący cuda na pokaz, lubiący woń spalanej ofiary, oraz przechadzki po rajskim ogrodzie w czasie powiewu wiatru, zwolennik rozróżniania swych stworzeń na „czyste i nieczyste", mający bardzo specyficzne poczucie humoru (np.10 plag egipskich, podczas których utwardzał serce faraona, po to by go nie usłuchał i dzięki temu mógł go dalej karać).

Jego syn (Jezus Chrystus) posiada nieco lepsze cechy, choć i jemu dużo brakuje nawet do ideału człowieczeństwa: nie znający przyszłości (czyli także nie wszechwiedzący), materialny, nie wszechmocny, czasem miłosierny a czasem mściwy, czasem mówiący o miłości a czasem płonący nienawiścią, czasem mówiący o potrzebie tolerancji, a czasem nietolerancyjny, porywczy i gniewny, czyniący cuda (prymitywne jak na boga), poza miejscowością z której pochodził, dobry, wyrozumiały i litościwy, lecz nie dla wszystkich. Takiego wg Biblii mamy boga, stwórcę nie tylko naszej Ziemi i nas samych, ale też całego, niewyobrażalnie wielkiego i starego wszechświata.

W konsekwencji tych wszystkich cech musiał naprawiać swoje dzieło w trakcie jego historii, czując się nierzadko zawiedziony i zasmucony mizernymi efektami swych działań. Jest on przerażającym, a zarazem żałosnym przykładem boga, którego potrzeby jak i pobudki działania pośród swych stworzeń, nie odbiegają w niczym od zachowań człowieka w podobnych sytuacjach. Taki jest ten bóg, jak i jego twórca — człowiek; ma ograniczone możliwości, nie zna przyszłości, aby poznać jakiś jej aspekt, musi wpierw go doświadczyć, nie jest w stanie zapobiec złu i najlepiej co mu wychodzi, to karanie winnych, tego stanu rzeczy. I tak jak ograniczony człowiek, zachowuje się ów bóg podczas kontaktów z ludźmi. W swoim postępowaniu nie widzi niczego złego i o nic siebie nie obwinia. Jest ponad tym wszystkim.

Dosłowne odczytanie Biblii ukazuje nam wizerunek boga, który zapragnął dowartościować się poprzez swoje stworzenia — ludzi, dlatego im się objawił, aktywnie włączając się w ich ziemską historię. Domagając się od nich bezgranicznej wiary w siebie i bezwzględnego posłuszeństwa, oraz bojaźni. Takie ustanowił kryteria pobożności, lub ujmując to lepiej: bogobojności. Chorobliwie przy tym dbając, aby nikt nie zagroził ani uszczuplił jego władzy nad ludźmi, karząc ich bezlitośnie za każdy najdrobniejszy przejaw nieposłuszeństwa względem siebie.


W całej cywilizacji chrześcijańskiej dzieci od przedszkola ostrzegane są,
żeby broń boże nie traktowały tego dosłownie.

Boga, nie potrafiącego przewidzieć skutków swoich poczynań, dlatego musiał często karać swoje stworzenia, nie potrafiąc zapobiec wydarzeniom, które w jego oczach były obrzydliwe i karygodne. Popełniając jednocześnie kardynalne błędy w czasie realizacji swego dzieła, oraz planu opatrznościowego względem ludzi.

I tak np. poddał moralnie dwuznacznej próbie pierwszą parę ludzi w raju, a kiedy jej nie sprostali (nb. dzięki jego własnemu stworzeniu, które im w tym „pomogło"), zamiast im przebaczyć tę niesubordynację popełnioną w nieświadomości (dopiero po zjedzeniu owocu zakazanego ludzie dowiedzieli się jakie będą konsekwencje ich czynu), Bóg obraził się i surowo ich ukarał (w Biblii jest szczegółowy opis tej kary).

Kolejny jego błąd polegał na tym, iż gatunek ludzki wywiódł z wielce ułomnej pary ludzi, którzy z tą zdegenerowaną naturą absolutnie nie nadawali się na protoplastów ludzkości. O czym powinno dać mu do myślenia zachowanie jednego z synów owej pierwszej pary, który został pierwszym mordercą w dziejach ludzkości (i to na tle religijnym; zazdrość o Boga, który zbyt łaskawym okiem patrzał na jego brata, a nie na niego).

Po wielu wiekach, kiedy już się zorientował, że rozwój rodzaju ludzkiego idzie w złym kierunku (a gdzie miał iść?), żałował, że stworzył ludzi i postanowił ich wszystkich potopić wraz ze wszystkimi stworzeniami żyjącymi na ziemi. Z ogólno światowego potopu zapragnął uratować tylko Noego z najbliższą rodziną, oraz po parze zwierząt z każdego gatunku żyjącego na ziemi, aby z nich odrodzić po potopową ludzkość i świat zwierzęcy.

To był następny błąd Boga Jahwe (chociaż wtedy jeszcze się tak nie nazywał), bo dzięki własnemu prawu dziedziczności cech gatunkowych, „odrodzona" po potopie ludzkość (i zwierzęta), była także skażona grzechem pierworodnym, więc jej sytuacja (jeśli chodzi o moralne prowadzenie się) po potopie w niczym się nie różniła od tej sprzed potopu.

Późniejszy błąd biblijnego Boga był taki, iż zrezygnował z opieki nad wszystkimi swymi stworzeniami — ludźmi. Wybrał sobie jeden naród spośród wielu wtedy żyjących na ziemi i nad nim wyłącznie postanowił sprawować opiekę, nie dbając wcale o resztę ludzi, będących także — było nie było — jego dziećmi. Ta „boża opieka" polegała na tym, iż prowadził ich od wojny do wojny z pobliskimi plemionami, nakazując im bezlitośnie mordować wszystkich bez wyjątku; mężczyzn, kobiety, dzieci, a nawet zwierzęta (te w najlepszym wypadku okulawiać). Także rabować ich dobytek i zasiedlać ich urodzajną ziemię. Jego naród wybrany przelał morze krwi przy jego aprobacie i z jego nakazu, bo taką miał obsesję ów Bóg, aby położyć sobie pod stopy wszystkich wrogów tego narodu.

Po wielu, wielu wiekach „użerania się" ze swym narodem wybranym, Bóg Jahwe zmienił koncepcję co do zasadności swego wyboru i postanowił pomóc w zbawieniu innych ludzi. Przeznaczył do tego zadania swojego jedynego Syna, którego spłodził (posługując się w tym celu Duchem św.) z ziemianką i w którego wcielił się on sam, jako swój Syn. Po uzyskaniu dorosłości miał on zostać zamęczony w bestialski i poniżający sposób (śmierć na krzyżu) przez ludzi i dzięki tej jego krwawej ofierze, miał odkupić grzechy tych wszystkich, którzy w niego uwierzą i zbawić ich nb. nieśmiertelne dusze przed ogniem piekielnym. Natomiast tych wszystkich ludzi, którzy żyli wcześniej nim urodził się jego Syn, oraz tych, którzy o nim nie słyszeli, jak i tych, którzy w niego nie uwierzyli - czekały oczywiście wieczne męczarnie w czeluściach piekła, gdzie będzie „płacz i zgrzytanie zębów" (jak to obrazowo opisywał Syn Boży).

Błąd jaki przy tej okazji popełnił Bóg Jahwe, pospołu ze swym Synem i Duchem św. (Trójca św.) jest taki, iż tę krwawą ofiarę ze swego Syna, będącego nim samym, Bóg złożył samemu sobie, po to, by przebłagać/przekupić nią siebie za swe nieudane stworzenie — człowieka. Jest to chyba największy teologiczny paradoks w tejże religii, spośród wielu innych, które zawiera jej doktryna. Drugi natomiast jest taki, iż człowiek w żaden sposób nie może sobie zasłużyć na zbawienie, obojętnie jak bardzo moralnie by żył, ile czasu przesiedział by w kościele i ile pieniędzy by na niego łożył, oraz ile dobrych uczynków by zrobił. Ponieważ zależy ono od łaski bożej, a nią jak wiadomo Bóg obdarza kogo chce i kiedy chce; człowiek nie ma na to żadnego wpływu.


1 2 Dalej..
 See comments (104)..   


«    (Published: 09-11-2013 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Number of texts in service: 130  Show other texts of this author
 Newest author's article: Słabość ateizmu
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 9408 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)