|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Articles and essays Racjonalizm a religia [1] Author of this text: Radosław S. Czarnecki
(wobec
wyzwań współczesności)
Świecka
ideologia, mobilizująca ludzi
do
działania, jest w istocie nowoczesnym systemem
wierzeń
religijnych, tylko odwołującym się
do
poczucia racjonalności.
prof.
Jakob Leib Talmon
Znakomita
znawczyni religii i wierzeń religijnych Karen Armstrong stwierdza, że:
"....niektóre grupy społeczne nigdy nie będą w stanie pojąc ideologii
zostały bowiem zainfekowane uprzednio przez fałszywą świadomość. Ideologia
jest zamkniętym systemem, który nie może sobie pozwolić na rzetelną
konfrontację z innymi poglądami" [ 1 ].
Jest to jakby uzupełnienie zacytowanej myśli prof. Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, historyka i politologa urodzonego w Polsce (1916-80) w rodzinie
ortodoksyjnych wyznawców judaizmu Jacoba Leib-Talmona. Talmon uważał wszelkie
nowożytne ideologie za przedłużenie religijnych systemów panujących w cywilizacji Zachodu poczynając od późnego Antyku. Ów determinizm Karen Armstrong
jak i dystans Talmona, będący pokłosiem jego tradycji rodzinnych i wychowania, do wszystkiego co związane z najszerzej pojmowanym modernizmem i postępem ludzkości wykazują, że
oprócz zgody na zasadę, iż wszystko już było i że wszystko jest echem
dawnych idei oraz teorii (nawet nauka i racjonalizm stają się takiej opcji
jedynie odbiciem poprzedzających je systemów, uprzednich doświadczeń,
minionych tez i sądów oraz dawnych zbiorów wartości)
zapominając jednocześnie iż jak mawiał słusznie Benedykt Spinoza "Omnis
determinatio negatio est" [ 2 ].
Im bardziej coś jest zdeterminowane, tym mocniej jest ograniczone i tym samym
neguje otaczającą rzeczywistość.
14 i 21
listopada 2013 r. podczas cotygodniowych spotkań wrocławskiego oddziału
Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów miał miejsce dyskurs na temat "Racjonalizm, a religia w dzisiejszym świecie". Dyskusję (która
była jak zawsze burzliwa i gorąca zwłaszcza jeśli chodzi o tematykę światopoglądową)
zagaiła w dn. 14.11.2013 przewodnicząca Oddziału Kaja Bryx proponując wyjście
refleksji na zadany temat od pomysłu
stworzenia nowoczesnej, racjonalnej i bardziej przyjaznej współczesnemu człowiekowi
religii (czy systemu etyczno-filozoficznego) odpowiadającej wyzwaniom epoki
hiper — nowoczesności (w jakiej dziś żyjemy).
Jest to moim zdaniem, które prezentowałem podczas rzeczonej dysputy,
zarówno nierealne, niecelowe, jak i sprzeczne z pojmowaniem racjonalizmu i humanizmu jako tradycji oświeceniowych.
Zresztą — samo Oświecenie, w szczytowym momencie Rewolucji
Francuskiej (będącej nieodrodnym dzieckiem tej epoki), podjęło próbę
stworzenia takiego kultu, który miałby zastąpić do tej pory obowiązujący
we Francji katolicyzm, egzemplifikowany przez instytucję Kościoła rzymskiego.
Próbę, zakończoną kompletnym fiaskiem i kompromitacją.
Kult Rozumu rozwijał się w latach 1792-1794.
Propagował odrzucenie
wszelkiej religii, atakował Kościół jako
instytucję związaną z obaloną monarchią absolutną, propagował rezygnację
ze stosowania zasad moralnych o korzeniach chrześcijańskich. Od początku związany
był z najbardziej radykalnym ugrupowaniem Rewolucji Francuskiej zwolenników
Jeana Heberta. Organizowali oni święta Rozumu, które miały charakter
publicznych parad połączonych z niszczeniem przedmiotów sakralnych (zwłaszcza
obrazów), śpiewem pieśni anty-królewskich i anty-katolickich oraz utworów
na cześć męczenników Rewolucji, niekiedy również z demolowaniem kościołów.
Za każdym razem święto kończył publiczny obiad, któremu patronowała
bogini Rozumu — wybrana wcześniej piękna młoda kobieta. Czyli nawiązywał w jakimś stopniu do liturgii, rytuałów religijnych, posiadał też namiastki
własnej teologii.
Mocno
zakorzeniony od czasów Oświecenia jest pogląd,
iż religia jest źródłem tzw. fałszywej świadomości, a instytucje
religijne są ośrodkami dyrygującymi ludzką mentalnością na nutę
konserwatyzmu, tradycjonalizmu, często — ortodoksji, purytanizmu czy nawet
fundamentalizmu religijnego.
Ludzie zacięcie walczyli o ideały Epoki Rozumu: wolność, równość,
braterstwo, szczęście ludzkie, sprawiedliwość społeczną. Ta świecka
ideologia mobilizująca masy ludzkie do działania — jak sądzi wspomniana
Karen Armstrong — jest nowoczesnym
systemem religijnych wierzeń, tyle iż odwołujących się do poczucia
racjonalności. Czy istnieją podstawy do takiego spojrzenia na to zagadnienie ?
Czy rzeczywiście racjonalizm jest kolejnym wcieleniem mitu towarzyszącego
ludzkości od zarania jej dziejów ?
Współczesny świat traktując naukę jako swoistą ideologię, odchodząc
od uświadomienia sobie jej aktualnych zawsze — choć ciągle przesuwanych -
granic (a może i nawet traktując przedstawicieli nauki jako obiekty idolatrii)
dał do ręki religijnym kontr-rewolucjonistom, purytanom i ortodoksom różnej
maści tym samym potężną broń do ręki. Broń w postaci strachu przed
nowoczesnością, jak również (to też poniekąd wina coraz szybciej zmieniającego
się świata — a tym samym i nauki, mnożącej coraz to nowe dylematy i problemy) to o czym pisał w swym wiekopomnym dziele Erich Fromm
[ 3 ]:
możliwość ucieczki "do przeszłości",
od wolności niesionej przez współczesność.
Współczesności, której nie tylko nie rozumieją, ale się często jej boją.
Panuje — co pokazuje zacytowana na początku tekstu Karen Armstrong — od dawna
przekonanie, że część ludzkości (z różnych względów) nie będzie w stanie pojąć i zrozumieć przyśpieszonego modernizmu (wraz z jego
relatywizmem, ewolucjonizmem stanowiących immanentną częścią tego sposobu
percepcji), z charakterystyczną a związaną z owym przyspieszeniem postępu tzw.
płynną nowoczesnością, hurra-optymizmem i nienasyconym kultem życia. Występując
więc przeciwko temu co uważają za
racjonalizm i jego dziedzictwo (a przy okazji współczesnym elitom i mainstreamowej prezentacji rzeczywistości) wydaje się im, że
zwalczają idee rewolucyjne niegdyś, a dziś — autorytarnie promowane i uchodzące za prawdy oczywiste. Są więc tym samym — we własnym mniemaniu — jedynymi obrońcami demokracji,
wolności i swobody myślenia.
Fryderyk Nietzsche, jeden z gigantów zachodnio-europejskiej myśli zauważył,
że "Wiara obdarza niekiedy błogością; błogość z żadnej idee fixe nie czyni prawdziwej idei; wiara nie przenosi gór; z pewnością wznosi
je tam, gdzie ich dotąd nie było" [ 4 ]. I owa płaszczyzna jest najważniejszą — w dzisiejszej dobie — strefa
konfrontacji modernizmu i religianctwa, racjonalizmu i transcendencji, realizmu i mistycyzmu.
Im szybciej postępuje modernizacja, zarówno w przestrzeni przynależnej
cywilizacji, jak i kulturze, tym bardziej jest ona powierzchowną, złudną,
fasadową i pozorną. Tym szersze masy ludzi pozostawia poza swoim wpływem.
Oczywiście chodzi o wpływ zrozumiały, pojęty, zanurzenie się w postępie w sposób świadomy. Nie tabloidalny, niezauważalny, przelotny.
Bo ludzie nie włączeni świadomie, mentalnie nie przygotowani i nie
przyjmujący modernizacji jako czegoś naturalnego (wynikającego z ewolucji)
nie pojmą nigdy jej istoty. I prędzej czy później ją odrzucą, przechodząc
na pozycje proponowane im przez religijnych oszustów i fundamentalistycznych
szalbierców.
Strach jest często irracjonalny. Irracjonalny przez
tworzone wyobrażenia przyszłości. Co później owocuje zazwyczaj
wybuchami nienawiści, przemocy, agresji do Innego.
Wyznawcy religii monoteistycznych, gdzie idea narodu
wybranego przez Istotę Najwyższą jest szczególnie silna, gdzie
prozelityzm jest niejako wpisany w ich doktrynę, a historia tych religii jest
pełna masowych zbrodni, rzezi, masakr i linczów w imię miłości własnej
wiary i swojego Boga, są niezwykle podatni na takie zachowania i taką mentalność.
Naród wybrany jest zawsze w pojęciu
wyznawców tych religii lepszy, bardziej moralny, posiada placet dany od Boga, ma szerzyć prawdziwą i zbawienną wiarę. Ma
przywieźć Innego (obojętnie jakimi
metodami) do Prawdy.
Racjonaliści właśnie z tego tytułu, nigdy siebie nie powinni traktować
na zasadzie narodu wybranego. Bo to
Sokrates — a nie Paweł z Tarsu właściwy twórca chrześcijaństwa i mentor Kościoła
katolickiego — ze swoim "Wiem, że nic nie wiem" (jako podstawy racjonalnego myślenia
popartego wspominanymi granicami poznania i możliwości człowieka) winien być
dla nich alfą i omegą.
Nowoczesny, racjonalny, progresywny, oświeceniowy sposób postrzegania
świata to ziemska sakralizacja człowieka (jako "miary
wszechrzeczy" [ 5 ]),
tak różny od dawnych mitów bogotwórczych.
Ta apoteoza jednostki ludzkiej zrywa całkowicie z dotychczasową tradycją -
zwłaszcza związaną z religiami monoteistycznymi wywodzącymi się z Bliskiego
Wschodu- przenosząc szczęście
jednostki, zadowolenie osoby, cel życia na
Ziemię. W doczesność. Tu i teraz. Likwidując tym samym mityczne życie w zaświatach. I to też może budzić strach i przerażenie. I budzi.
Każda religia wiąże się bezpośrednio z mitem. Mit w sensie
przedmiotowym to opowiadanie udramatyzowane, często symboliczne, wyrażające
ludzkie doświadczenie świata jako rzeczywistości sakralnej. Objawia modele
wszelkich obrzędów i ludzkiej działalności w których doznaje się
religijnego (lub quasi-religijnego) doświadczenia świata. W języku potocznym
mit jest synonimem fikcji, tego co nieprawdziwe, nierealne, irracjonalne. Mit od
XIX wieku — ewolucjonizm, scjentyzm, rozwój nauki i techniki — postrzegany
zostaje jako coś przed-naukowego, nie nowoczesny sposób myślenia, nie
modernistyczną i zacofaną formę odbioru (oraz jej opisu) rzeczywistości.
Mit posiada jeszcze jedną, niezwykle charakterystyczną cechę. Sam z siebie co prawda nie wymaga dla czci oraz swej władzy przemocy czy agresji.
Jednak kiedy przedmiotem mitu i przy tym — ubóstwienia, staje się konkretny
człowiek lub instytucja religijna (np. Kościół katolicki, rabinat, imamat
czy współczesne formy kalifatu), wyznawcy samoczynnie zamieniają się w poddanych, niewolników, najemników Prawdy. Tych można dowoli omamiać,
sterować nimi, manipulować ich świadomością. Obiecywać lepsze życie w zaświatach, w naszym idealnym świecie po zniszczeniu zła. Jak pisze Stefan Bratkowski
"...przymus i w następstwie terror są
jedynie konsekwencją prawa rządzących do podporządkowywania sobie tych
poddanych" [ 6 ]. I tak dzieje się w sposób uniwersalny — zarówno gdy obiektem deifikacji
staje się państwo, instytucja religijna, charyzmatyczny przywódca, nawiedzony
guru czy mistycznie pojęta wspólnota.
1 2 Dalej..
Footnotes: [ 1 ] K.Armstrong, W imię Boga,
Warszawa 2005, s. 357 [ 2 ] - (łac.)- Każda determinacja jest negacją
(B.Spinoza, Etyka,
Warszawa 1959, s. 9) [ 3 ] E.Fromm, Ucieczka od wolności, [ 4 ] F.Nietzsche, Wikicytaty — www.google.pl [ 5 ] Protagoras z Abdery (za — Platon, Teajet,
152-2) [ 6 ] S.Bratkowski, Kto na to
pozwolił?, Warszawa
2013, s. 69 « Articles and essays (Published: 25-11-2013 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Number of texts in service: 129 Show other texts of this author Newest author's article: Return Pana Boga | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 9453 |
|