The RationalistSkip to content


We have registered
204.465.622 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
John Brockman (red.) - Nowy Renesans

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"
 Reading room » Publishing novelties

Paradoks [2]
Author of this text:

Trochę gorzej wygląda to na polu biologii. Niebawem hipoteza Oparina, a zaraz po niej Haldane’a będą obchodziły swoje stulecia istnienia, doświadczenia Millera i Ureya też już mają za sobą sześćdziesiąt lat, o całej reszcie świeższych nie ma co wspominać, ale 'sztucznego' życia, jeżeli życie może być sztuczne, jeszcze nie stworzono. To pozwala na lansowanie tezy o niemożliwości dokonania tego albo o niedopuszczalnym przekraczaniu pewnych granic i wchodzeniu na obszar zastrzeżony dla Stwórcy. Mimo gromów rzucanych na niektóre badania, a jeszcze większych na praktyczne zastosowania ich wyników, badania trwają, w czym zapewne pomaga istnienie międzynarodowej konkurencji. Te najpoważniejsze prace, najbardziej zaawansowane, czasem nawet ryzykowne przez swoje nowatorstwo, prowadzone są, na szczęście, w krajach, w których zdanie Kościołów jest ignorowane.

Dziś nikt nie chce występować otwarcie w roli hamulcowego w stosunku do nauki. Nawet Watykan wysupłał milion dolarów i przeznaczył go na wsparcie badań nad komórkami macierzystymi nieembrionalnego pochodzenia. Ten postępek, jakkolwiek wynikał z pewnych ideologicznych przesłanek, ale nie co do pieniędzy, tylko materii badań, można potraktować jako 'krok we właściwym kierunku', ale nie należy liczyć na jego powtórzenie, bo nie taką rolę ta instytucja spełnia. Jednak z obrzydzania ludziom życia, straszenia ich klonami kilku niemiłych osób albo rodzeniem się osobników bądź to bruzdą bądź z zaprogramowanymi przez mamę i tatę zdolnościami, nie zrezygnowano. W rezultacie, nacisk Kościoła słabnie w dziedzinie filozoficznej, ale przenosi się na stronę „moralną" badań, bo strachem, jak nie od dziś wiadomo, też można sporo zdziałać.

Co jest przyczyną zachodzącej jednak zmiany tego stosunku? Jak wiadomo, niektórzy filozofowie, już w starożytności, kwestionowali boskie pochodzenie świata oraz samo istnienie bóstw, lecz w wieku XVIII, a we wcześniejszych znacznie mocniejsza, wszechwładza Kościoła, dokładniej rzecz biorąc — wszystkich Kościołów, bo luteranie, kalwini i anglikanie nie różnili się pod tym względem od rzymskich katolików, zmuszała uczonych do uległości. Kilku z nich, choćby Giordano Bruno i Miguel Servet, 'świeciło' wystarczająco jasnym przykładem płomieni swych stosów, że inni, wśród nich nawet Newton, bali się oskarżenia o herezję lub o sprzyjanie takowym. Wprawdzie istniała swoboda prowadzenia badań naukowych, nie było jednak bezkarnej swobody ich ujawniania, czego przykładem może być choćby nasz Kopernik.

Trudno wyjaśnić rzeczywisty cel takiego postępowania, bo te deklarowane, moralne z nazwy, są jakoś mało przemawiające. Nie po raz pierwszy jednak atakuje się to, co ludziom może przynieść jakąś poprawę bytu jednostkowego lub społecznego, więc może to jest tak duchowa tradycja.

Być może wynika to z zadawnionych ciągot politycznych, bo nie tak jeszcze dawno Kościół, szczególnie rzymski, posiadał realną władzę polityczną, ale mało któremu państwu wyszło to na dobre, z Państwem Kościelnym włącznie. Jedynymi, w miarę pozytywnymi przykładami polityków w sutannach, jakie przychodzą mi na myśl to kardynałowie Richelieu i Mazarini, ale to raczej wyjątki, w każdym razie, w naszym kraju kardynałów tej klasy nie było, choć współcześni ciągoty do władzy przejawiają. Ponieważ osiągnięcia naukowe, obalając biblijne mity, czy choćby tylko je wyjaśniając, a przez to odzierając z boskiego splendoru, pośrednio osłabiały władzę polityczną, można się więc było ich obawiać i ta obawa pozostała.

Może jest to powodowane nostalgią za dawną, wygodną sytuacją. Prawiąc o moralności w odniesieniu do badań naukowych lub powstałych dzięki nim medycznych technik, dekretując, co może być badane, a co nie, co może być robione, a co nie, Kościoły samowolnie ustawiają się w roli zbędnych, co gorsza - niekompetentnych cenzorów. Niektórzy hierarchowie zapewne woleliby, aby pewnych odkryć nie rozgłaszać, jak to czynił Newton, który zwlekał z opublikowaniem prawie czterdzieści lat, by — jak motywował — nie dostały się w ręce niepowołane, to jednak nie uchroniło go od teologicznej krytyki a przyczyniło się do sporu z Leibnizem o pierwszeństwo w odkryciu rachunku różniczkowego i całkowego. Dziś przeważa inna postawa — odkrycia się publikuje, bywa, że przedwcześnie, jak to się zdarzyło z zimną fuzją, klonowaniem ludzkich zarodków, czy nadświetlnymi neutrinami. Przyznanie pierwszeństwa odkrycia daje osobistą korzyść uczonemu, ot choćby nagrodę Nobla i prestiż, równie szybko znajdują się też ci, którzy potrafią na odkryciach zbić interes, przysparzając majątku sobie i wygody innym, jest to więc sytuacja korzystna dla ludzkości.

Historia uczy, że próby zatrzymania nauki w rozwoju są skazane na porażkę, więc logiki w ich ponawianiu nie dostrzegam. Właśnie, à propos logiki. Podczas emocjonującej dyskusji, którą wywołałem wcześniej, padło pytanie o rzeczywistą lub domniemaną logikę świata i o jej przejawy. Jeśli o mnie chodzi, to widzę ją w materialności i notorycznej powtarzalności zjawisk przyrodniczych, i tylko w tym.

'Materialność', o co pytał nie tak dawno jeden z forumowiczów, jest pierwszą pochodną pojęcia materii, ta zaś jest filozoficzną kategorią służącą do oznaczania obiektywnej rzeczywistości, która dana jest człowiekowi we wrażeniach, którą nasze wrażenia kopiują, fotografują, odzwierciedlają, a która istnieje niezależnie od nich, jak to określił ów zapominany filozof. Notoryczna powtarzalność, to nic innego, jak pewność, że nie ma powodów, by gdziekolwiek rzut ukośny odbywał się po innej krzywej, a nie po paraboli, by którakolwiek z odkrywanych obecnie planet poruszała się zygzakiem, a nie po elipsie, atomy węgla na wszystkich możliwych planetach, asteroidach i gwiazdach nie tworzyły tlenku albo dwutlenku węgla, rezygnując z pięciotlenku, zaś nasz ulubiony związek, czyli C2H5OH, gdzieś tam nie miał swoich sympatycznych właściwości.

Jednym słowem — cudów nie ma! I na tym polega cała logika i racjonalność świata.

P.S. Książka Edwarda Dolnicka, której pełny tytuł brzmi „Wielki Zegar Wszechświata. Wiek geniuszy i narodziny nowoczesnej nauki", napisana jest dobrze, czyta się ją bez znużenia, bo rozdziały są króciutkie. Trochę się tylko zdziwiłem, że wydawnictwo Prószyński i S-ka przepuściło błąd w podpisie rysunku na s. 183, no i kilka razy, na s. 253 i 254, wartość przyspieszenia ziemskiego równą 20 m/s2. Na stronie 272 jest natomiast błąd grubszego kalibru w wyjaśnieniu przyczyn prawa odwróconych kwadratów. Jest to chyba błąd autora, bo nic nie wskazuje, aby pochodził od tłumacza.


1 2 
 Comment on this article..   See comments (16)..   


« Publishing novelties   (Published: 20-01-2014 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Jerzy Neuhoff

 Number of texts in service: 97  Show other texts of this author
 Latest author's article: Dementi, dementi...
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 9548 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)