The RationalistSkip to content


We have registered
200.167.672 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2991 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Culture »

Święta Macica i nieznana historia histerii [2]
Author of this text:

Inne możliwości: późnoantyczne lapidaria zawierają opisy stosowania kamieni oraz amuletów przeciwko różnym przypadłościom związanym z poczęciem i porodem (Damigeron, Evax, Orphei Lithica Kerygmata, Cyranides). Autorzy wskazują, że minerały skuteczne są na poszczególne zagrożenia same w sobie, bez dodatkowego zdobienia i legendy czy specjalnych poświęceń, mogą być noszone na prawym ramieniu, przywiązane do pasa, sproszkowane mogą zostać wprowadzone do pochwy, wchłonięte przez fumigację lub rozcieńczone i wypite. Mimo tego kamienie te są zazwyczaj rytowane formułami mającymi wzmocnić ich magiczne działanie. [ 6 ]

Wynika z tego wyraźnie, że w kamiennym amulecie najważniejszty był kamień (ewentualnie inny materiał), a nie jego „etykietka".

Starożytni medycy i magowie ordynowali nierzadko lecznicze amulety i rytuały jako dodatek do kuracji właściwej, co działało analogicznie do współczesnego placebo. Tego rodzaju środki aplikowane były samodzielnie, jeśli dotyczyły problemów o podłożu głównie psychicznym, np. czary i uroki działają, wywierając negatywny wpływ na człowieka, który mocno w nie wierzy.

W średniowieczu heliotrop zachował swą antyczną popularność, choć przydano mu nowy rodzaj boskości: miał to być jaspis na który spłynęła krew ukrzyżowanego. Podawano go w postaci proszku zmieszanego z miodem i białkami jajek.

Z kamiennym heliotropem mocno związana była także roślina o takiej samej nazwie, która stosowana była m.in. na ukąszenia węży, zaburzenia miesiączki, choroby weneryczne, jako środek antykoncepcyjny itd. W starożytnym Egipcie wierzono, że odpowiednie połączenie kamienia o nazwie heliotrop z rośliną o takiej samej nazwie, daje niewidzialność i zdolność widzenia przyszłości. Pisał o tym Pliniusz Starszy w swojej Historii Naturalnej (rozdz. XXXVII, lx, 165), motyw ten przewija się przez średniowiecze i renesans (Dante, Inferno: XXIV, 93; Boccaccio: Dekameron, VIII, 3).

W ostatnim czasie prowadzi się sporo badań naukowych nad heliotropem indyjskim w zakresie jego właściwości przypisywanych przez „folklore medicine" (szeroko stosowany m.in. w medycynie ludowej Filipin). Badania te wykazały szereg właściwości medycznych wyciągów heliotropu, m.in. jako stymulanta macicy (porodu), środka wspomagającego gojenie ran, środka antyrakowego, antybakteryjnego, antygrzybicznego, a nawet antykoncepcyjnego. Szczegóły i odesłania: Studies on Wound Healing Activity of Heliotropium indicum Linn. Leaves on Rats oraz Critical Review on Pharmacological Properties of Heliotropium

Czy i proszek z heliotropu wykazuje jakieś właściwości, które przypisywano mu w antyku i średniowieczu — nic mi o tym nie wiadomo, lecz wiemy dziś, że wielkie kultury starożytne swą wiedzę o właściwościach zdrowotnych substancji, które pozyskiwali spod lub znad ziemi, czerpali często z mniej lub bardziej trafnych obserwacji empirycznych. Przykładem choćby właściwości zdrowotne miedzi czy srebra. Egipski Smith Papyrus z ok. 2400 r. p.n.e. wspomina o stosowaniu miedzi jako środka do sterylizacji wody pitnej oraz ran. Ebers Papyrus z ok. 1500 r. p.n.e. mówi o stosowaniu miedzi przy bólach głowy, oparzeniach i świądzie. W Grecji Hipokrates pisał o stosowaniu miedzi w leczeniu owrzodzeń. Grecy stosowali także siarczan miedzi i tlenek miedzi (z miodem) — na otwarte rany. Także starożytni Aztekowie stosowali miedź do celów leczniczych. Dziś prowadzi się wiele badań wykazujących przeciwdrobnoustrojowe właściwości miedzi. Podobnie ze srebrem, o którego leczniczych właściwościach pisał Hipokrates, wiemy, że faktycznie wykazuje ono silne właściwości antybakteryjne.

Moda i ciekawość

Wiara w zdrowotne właściwości kamieni rozwinęła się znacząco. Osiemnastowieczne „Nowe Ateny" Benedykta Chmielowskiego zawierają rozdział o kamieniach, w tym o heliotropie, zwanym słonecznikiem. Spora część uwag dotyczy leczniczych właściwości kamieni, co pokazuje, że antyczna tradycja na trwałe weszła do religii katolickiej.

Wiedza o właściwościach kamieni stawała się żywa. Nawet Benedykt Chmielowski, który uchodzi dziś za sztandarowy okaz ciemnoty czasów saskich, w rozdziale o minerałach przedstawia nie tylko rozmaite wierzenia i podania dotyczące kamieni, ale i potrafi wytykać błędy starożytnym autorytetom, odwołując się do wiedzy eksperymentalnej: „Pliniusz twierdzi, ze innym sposobem nie może być Dyament zmollifikowany, tylko w koziej namoczony krwi, toż samo przyznaje Isidorus, Veteres secutus; z tej racji Symbolista przypisał nad tak macerowanym Dyamentem: Cruore dissolvor. Ale teraźniejsi dociekli Naturalistowie, że Dyament w subtelny może się zetrzeć proszek w moździerzu (...). Kiesslingius Autor w Fizyce Experientalnej dowodzi, że krwią kozła cale zmiękczony być nie może."

Autorytet Pliniusza był tak duży, że jego tezę o możliwości rozmiękczenia diamentu w koziej krwi, powtarzano przez całe wieki (m.in. Albert Wielki, który sam był empirystą). Powtarzano to nawet jeszcze w XVIII w. Nawet wyróżnione Nagrodą Pulitzera „Kroniki portowe" E. Annie Proulx mówią Pliniuszem: „diamenty mogą pękać w gorącej koziej krwi". Przynajmniej więc w kwestii kamieni Chmielowski umiał być krytyczny.

Amerykański mineralog George Frederick Kunz w książce „Curious Lore of Precious Stones" (1913) podaje, że w osiemnastowiecznej Europie popularne stały się polskie wierzenia dotyczące kamieni — dzięki polskiej królewnie Marii Leszczyńskiej, która na kilka dekad została królową Francji, najbardziej modotwórczego kraju ówczesnej Europy.

Najważniejsza choroba kobieca w historii świata

XIX wiek zmienia perspektywę z której patrzymy na nasz tysiącletni amulet do Hystery.

Miał wówczas miejsce nagły gigantyczny „sukces" archaicznej choroby kobiecej. Hystera objawiła swoje zupełnie nowe oblicze.

Tym samym stała się najważniejszą w historii chorobą kobiecą. Histeria to pierwsza w historii choroba kobieca, o której Egipcjanie napisali ok. 2000 lat p.n.e. Antyk przypisał ją wewnętrznemu zwierzęciu. Kościół związał ją z napadem diabelskim. W końcu Nowoczesność określiła ją zaburzeniem dysocjacyjnym — i zebrano najwięcej chorych. Zmieniały się tutaj jedynie określenia, gdyż zawsze chodziło o to samo, że włącza się jakaś druga wewnętrzna istota w kobiecie, które generuje problemy.

Z jednej więc strony, tej wewnętrznej, histeria jest bardzo jednorodna. Z kolei z drugiej strony — zewnętrznej — jest gorsza niż jakakolwiek inna choroba. Może wściekle zaatakować każdą część organizmu, ale nie zostawia po sobie żadnych śladów etiologicznych.

Zdaje się przy tym nabierać rozpędu cywilizacyjnego. W Antyku atakowała macicę, bo i świat kobiety koncentrował się na tym organie. W okresie chrześcijańskim atakowała także głowę — gdyż kobieta mogła już zostać wspólniczką szatana. A za Nowoczesności nie ma już dla niej żadnych ograniczeń.

Psychologom, którzy wykopali tę żyłę złota, wydawało się, że powstał nowy gigantyczny ekspandujący rynek usług, więc woda sodowa uderzyła im do głów: powstała schizma oraz walka o histeryczki, w efekcie czego rychło się wszystko zapadło jak bańka mydlana.

Niestety nie dokonano żadnego rozrachunku z tym wielkim kantem, a skłóceni dusz-leczyciele za wiele nie stracili. Sami psychologowie dokonali czegoś niezwykłego: nie uleczając nikogo niemal z dnia na dzień uwolnili świat od powszechnej choroby psychicznej, którą bohatersko leczono przez 4 tysiące lat! W czasie publicznej walki o histeryczki psychoanalitycy brawurowo obnażyli nędzę leczenia histerii, pokazując, że terapeuci korzystają ze sposobu leczenia, który zaproponowano w starożytnym Rzymie, lecz od 2 tysięcy lat nie przeprowadzono nawet badań nad skutecznością stosowanych środków. Podniesiono nadto, że owa terapia sprzed dwóch tysięcy jest porównywalna jakościowo do pierwszej znanej z historii recepty, jaką wystawiono na leczenie histerii — 3500 lat temu w starożytnym Egipcie.

Nie można się dziwić, że rychło nie było chętnych do leczenia histerii. W ten sposób rozpadł się moloch chorobowy — który został podzielony na szereg mniejszych odłamów. Ryzyko monopolizacji dusz-leczenia zostało oddalone. Tym niemniej zwycięzcy freudyścu wyrwali spory kawałek psycho-rynku. Dziś wiemy, że było to zastąpienie dżumy — cholerą. Terapeuci histerii byli klasycznymi pasożytami. Freudyści, opierając się na tym samym mechanizmie psychicznym, który wygenerował bańkę histeryczek, stali się szkodnikami. Poza tym terapeuci histerii stosowali środki w najlepszym razie łagodzące objawy. Freudyzm - jak dowiedzieliśmy się po kilku dekadach — oparł swoje teorie na celowych fałszerstwach.

Gdyby nie ta gemma przemyska pewnie nie spojrzałbym na zjawisko histerii z perspektywy 4 tys. lat. A bez tej perspektywy nie sposób zrozumieć mechanizmu, na jakim się to opierało. A bez tego — podobnych zjawisk będzie więcej, choć pewnie już nie w takiej skali. Badziej pokątnych.

Zjawiska histerii nie da się raczej zrozumieć tylko z tej perspektywy, z której jest ono wałkowane, czyli XIX-XX w. W efekcie dusz-lekarze nie muszą rozmawiać o poważnym problemie, który jest związany z całą tą branżą, gdyż klops z histerią został wyjaśniony przez dobrze znany temat walki płci — oto zniewolone kobiety zostały oszukane przez swoich odwiecznych oprawców, którzy aby powstrzymać proces emapncypacji, wmówili im masowo chorobę. A na dodatek sobie zrobili z tego okazję do wykorzystywania seksualnego. Tak to „wyjaśnienie" w skrócie brzmi.

Spójrzmy teraz na histerię z szerszej perspektywy.

Histeryczki starożytne

Jak wspomniałem histeria to choroba kobieca, którą w starożytnym Egipcie określono ok. 2 tys. lat temu (Kahun Papyrus). Początkowo faktycznie dotyczyła ona kobiet, którym macica „siadała na głowę". Egipscy medycy zaczęli eksperymentować. A że sami nie wiedzieli na czym polega problem z „siedmioma duszami kobiety" wymyślili opowieść o spragnionej wędrującej macicy. Zrobili tyle ile byli w stanie i raczej trudno mieć do nich pretensje. Początkowo stosowali aromaterapię na stymulację macicy (nieprzyjemne i gryzące zapachy trzymano blisko ust chorej, a przyjemne — przy pochwie. Zarzucili to następnie na rzecz mikstury na wielorakie rozluźnienie, składającej się z mieszanki kamieni szlachetynych (nie udało mi się ustalić konkretnej mieszanki, lecz był w tym jakiś kamień zielony oraz niebieski lapis lazuli), roślin i alkoholu. Być może z czasem w ogóle zaprzestali leczenia tej przypadłości.


1 2 3 4 Dalej..
 See comments (10)..   


 Footnotes:
[ 6 ] Jean-Jacques Aubert, Threatened Wombs: Aspects of Ancient Uterine Magic, Collegium Antiquitatis at Columbia University on 31 October 1989.

«    (Published: 04-01-2015 Last change: 07-01-2015)

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Private site

 Number of texts in service: 952  Show other texts of this author
 Number of translations: 5  Show translations of this author
 Newest author's article: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 9780 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)