|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
»
Alchemicy restrukturyzacji polskiego przemysłu [2] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Z perspektywy czasu można powiedzieć, że oddając polskie huty koncernowi hinduskiemu a nie ukraińskiemu uniknęliśmy przejęcia ich przez Rosjan, tak jak stało się to z Hutą Częstochowa, dla której po przejęciu Donbasu przez Rosjan przyszły cięższe czasy (w 2013 zredukowano zatrudnienie o połowę; huta była drugim pracodawcą w Częstochowie). Tyle że nie jest wcale oczywiste, że ISD musiał zostać przejęty przez Rosjan. Mogło być bowiem tak, że gdyby miliardowe przychody z polskiego sektora hutniczego popłynęły nie do Mittala, lecz do Donbasu, może mógłby on znacznie lepiej znieść globalny kryzys. Dzięki Polsce Donbas mógłby być silniejszy gospodarczo i nie popaść w Janukowyczową smutę. Utrata władzy przez pomarańczowych była następstwem zadyszki ekonomicznej oligarchów, którzy ich finansowali.
Gdy Janukowycz zastąpił Juszczenkę, wkrótce ISD zaczął mieć problemy z nabyciem rud żelaza na Ukrainie, co zmusiło ich do oddania się tym, którzy mieli rudy, czyli Rosjanom. Zob. Rosjanie pod Jasną Górą
Moim zdaniem rynek ten ma większe znaczenie polityczne niż jesteśmy skłonni podejrzewać. Przejęcie ukraińskiego ISD miało dla Rosjan znaczenie także i symboliczne, gdyż w ten sposób nie tylko przejęli potężnego sponsora prozachodniego kursu Ukrainy, ale i polską kolebkę rewolucji wymierzonej w ZSRR. Oto w styczniu 2010 roku Rosjanie związani ściśle z Kremlem stali się właścicielami nie tylko Huty Częstochowa, ale i Stoczni Gdańsk! Dokładnie w 33. rocznicę wprowadzenia Stanu Wojennego, 13 grudnia 2014, rosyjski właściciel Stoczni wyburzył historyczny budynek hali rurowni Stoczni Gdańskiej. Odbywały się w tej sprawie pikiety. Opinia publiczna nie była chyba zbyt świadoma wymiaru tych akcji. Kiedy ISD niszczył stocznię Gazeta Wyborcza pisała o nich „ukraińscy właściciele", choć przecież od 2010 ISD było już kontrolowane przez rosyjskich oligarchów.
Równie symbolicznym był fakt, że 12 czerwca na meczu Polska-Rosja w ramach Euro 2012 w tzw. loży prezydenckiej warszawskiego Stadionu Narodowego, zasiadał nie B. Komorowski czy D. Tusk, lecz Roman Abramowicz — główny właściciel ISD, Huty Częstochowa oraz Stoczni Gdańsk. Być może są to jakieś świadome prowokacje. Gdy będziemy się na to oburzać pamiętajmy o dwóch faktach: 1) wojna to dla właścicieli hut okres prosperity, 2) gdy Polska pokonała Rosję w 1920 miała wyższą produkcję stali, dziś Polska produkuje 8 mln ton stali, Rosja — 70 mln ton. Poza tym nie jest zupełnie jasne, czy oligarchowie rosyjscy, którzy władają polskimi hutami, tacy jak Abramowicz czy Mordaszow, bardziej związani są Kremlem czy z międzynarodową finansjerą.
Huta Częstochowa nie jest jedyną polską, którą przejęli Rosjanie. W 2008 łotewski Siewierstallat należący do największego rosyjskiego koncernu stalowego — Siewierstal, przejął Hutę Buczek w Sosnowcu. I znów jest to kolejny zakład o znaczeniu symbolicznym dla relacji polsko-rosyjskich, gdyż huta ta była ośrodkiem rewolucji 1905, która doprowadziła do wykrystalizowania się bojowo-niepodległościowego ruchu socjalistycznego w Królestwie Polskim, który był katalizatorem odzyskania niepodległości przez Polskę. W 1905 Rosjanie zastrzelili pod hutą 40 robotników i do dziś upamiętnia to specjalna tablica.
Niestety przejęcie przez rosyjskiego giganta nie doprowadziło do rozwoju. Po zwolnieniach grupowych w 2009, huta stale walczy o przetrwanie: zamówienia są, gorzej z produkcją.
Właścicielem Huty Buczek jest Aleksiej Mordaszow, najbogatszy rosyjski oligarcha, wiązany z Putinem, producent rur do gazociągu Nord Stream.
W świetle powyższego można chyba powiedzieć, że jedynym pozytywem restrukturyzacji polskiego hutnictwa jest to, że polskie huty nie zostały w większości przejęte przez koncerny niemieckie lub rosyjskie.
Systematycznie dezinformowane przez media społeczeństwo uznaje, że redukcja polskiego hutnictwa jest czymś naturalnym, wszak „nowoczesność rezygnuje z ciężkiego przemysłu" [ 1 ]. Jest to nonsens. Gdy Polska weszła w galopującą restrukturyzację sektora hutniczego i zmniejszanie produkcji, wymuszane przez UE jako warunek przyjęcia, produkcja stali w Polsce była zdecydowanie niższa na mieszkańca niż w krajach unijnych. W 2003 wielkość zużycia wyrobów hutniczych na mieszkańca UE wynosiło 400 kg, w Polsce — 180 kg. Roczna produkcja stali na jednego mieszkańca w Polsce w 2002 r. wyniosła 300 kg, zaś w Niemczech — 548 kg. Już zatem u progu prywatyzacji branży przez Silesię Polska produkowała zaledwie 55% stali na mieszkańca w porównaniu do Niemiec, podczas kiedy w latach 70. udało się to niemal odrobić: w 1980 Polska produkowała 70% wielkości produkcji niemieckiej. Dziś z perspektywy dekady od prywatyzacji dane uległy dalszemu pogorszeniu, gdyż w Niemczech produkcja stali surowej wzrosła: z 40 mln ton w 1995 roku do 43 mln ton w 2014, podczas gdy w Polsce spadła z 12 mln ton w 1995 do 8,5 mln ton w 2014. W 1980 produkowaliśmy 20 mln ton. Polska tymczasem powinna być największym unijnym producentem stali z przyczyn czysto gospodarczych: posiadamy największe w Europie złoża węgla, który jest potrzebny do produkcji stali.
Wielkie polskie huty miały potencjał przekształcenia ich na znacznie większą wydajność. W 1980 Polska była wśród krajów o największej na świecie produkcji stali. W wyniku transformacji produkcja spadła o połowę a Polska zaczęła sprowadzać stal z całego świata. Największymi beneficjentami byli oczywiście Niemcy. Nawet wielkie inwestycje na Euro 2012 budowano w Polsce z niemieckiej stali. Dziś udział importu wyrobów stalowych w zużyciu jawnym wynosi aż 68 proc.! Poza Niemcami Polska spowadza stal głównie z Mołdawii, Czech, Ukrainy i Białorusi. W 2014 roku Polska została największym importerem stali netto w Europie z wielkością 4,1 mln ton! Oto jest istota całej transformacji w Polsce: niszczy się rodzimą produkcję, nawet w branżach w których byliśmy w czołówce, by rozwijać import do Polski produktów wytwarzanych w innych krajach. I dlatego z Polski masowo muszą wyjeżdżać młodzi!
Uzdrowienie polskiego sektora węglowego, który wciąż jest naszym potencjałem, wymaga odważnych decyzji i przede wszystkim rządu zorientowanego na interesy polskiej gospodarki. Obecna koalicja czy nowe „nowoczesne" mutacje tej polityki, są zapowiedzią restrukturyzacji branży na podobieństwo hutnictwa, w którym z czołowego producenta spadliśmy do roli czołowego importera. Rabunkowa eksploatacja węgla przez zagraniczne koncerny jest o wiele gorszą zapowiedzią aniżeli historia z polskim hutnictwem. Dla Śląska oznaczałoby to taką degradację społeczną, która pchnęłaby go łatwo na ścieżkę drugiej Katalonii z jej obecnym triumfem separatyzmu. A dla Polski Śląsk jest gospodarczym sercem, tyle że mocno chorym, gdyż administrowanym w interesie Niemiec, Rosji, Brukseli, międzynarodowych koncernów oraz mafii węglowej — a nie polskiego społeczeństwa.
1 2
Footnotes: [ 1 ] Obecnie ta „nowoczesność" w wykonaniu bankowego Petru zaangażowała się w walkę z polskim górnictwem. « (Published: 04-10-2015 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 9917 |
|