|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
»
Aspołeczne daniny Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Czy nasz system podatkowy spełnia zasadę „sprawiedliwości
społecznej"? Tęgie głowy jednoznacznie twierdzą że nie. I z lewa i z prawa, a przede wszystkim z centrum, słychać pomruki deklarujące chęć zmiany (chodzi o zmianę bardziej radykalną niż obowiązkowe coroczne „korekty" w PIT-ach). Oczywiście
każdy proponuje zmianę na „podatki bardziej prospołeczne", lecz niestety pojmowanie
istoty interesu społecznego jest najwyraźniej różne dla różnych partii, gdyż
projekty te nie pokrywają się a są wręcz przeciwstawne. Nasuwa się myśl, że
dla danej partii pojmowanie społeczeństwa jest z grubszatożsame z elektoratem
danej partii. Tym samym konsensus jest bardzo trudny do osiągnięcia a rzeczywisty
interes społeczny, który wyraża się tym, że jest jeden jak jedno jest społeczeństwo — należy o tym pamiętać. Tymczasem polityka społeczna często kieruje się zasadą: niech
stracą biedni, byle bogatsi stracili jeszcze więcej. Amos Oz uważa, że opiekuńczość
państwa prowadzi do zastąpienia kapitalistycznego modelu homo faber -
człowieka wytwórcy, socjalistycznym modelem homo invidens — człowieka
zawistnego. Homo invidens nie tylko uważa, że mu „się należy". Jego największą
troską nie jest nawet to, żeby dostać wszystko czego mu potrzeba. Najbardziej
martwi go to, żeby inni nie dostali więcej niż on.
Nadmierna pazerność fiskusa może wywoływać u podatników dwojakie
reakcje — stają się oni bardziej leniwi albo mniej uczciwi. Wysokie podatki
zniechęcają ludzi do pracy albo też zachęcają do ukrywania dochodów, przyczyniając
się do powiększania szarej strefy. A to znaczy, że PIT obraca się nie tylko
przeciw ludziom, ale i gospodarce. Rosnąca progresja pozornie tylko świadczy,
że dla fiskusa od gospodarki ważniejszy jest człowiek, a dokładniej — sprawiedliwość
społeczna. Liczne ulgi tak bowiem zdeformowały nasz system podatkowy, że i to
twierdzenie nie da się obronić. Analizy Centrum im. Adama Smitha wykazują, że
osoby, których roczne dochody mieszczą się w granicy paru tysięcy złotych rocznie
płacą średnio wyższe podatki niż reszta plasująca przy górnej granicy dochodów
pierwszej grupy podatkowej. Przyczyną tego stanu rzeczy są ulgi, niedostępne
dla najbiedniejszych.
Poza tym liczne, ulgi stanowią pole do popisu dla ludzkiej
pomysłowości. A efekty tych zabiegów dla budżetu (stanowiącego przecież nasze
wspólne dobro) są nieraz co najmniej pouczające. I tak w roku 1996 skutki odliczeń
przekroczyły 7.5 mld zł (ludzie poczuli potrzebę obdarowywania innych częścią
swoich dochodów). Zlikwidowano darowizny na rzecz osób fizycznych. Ale furtka
okazała się niedomknięta. Zaczęliśmy obdarowywać kościoły (w 1997 r. — 837 mln
zł). Są powody, by obawiać się, że oświadczenia przedstawicieli tych instytucji o otrzymanych darowiznach mijają się z prawdą, w każdym razie w punkcie dotyczącym
rzeczywiście ofiarowanych sum. Ponadto „odkryto" renty. W PIT-ach za 1997 pełno
jest rent fundowanych rolnikom, którzy to z podatku od nich są zwolnieni. W 1997 budżet z powodu ulg otrzymał o około 5 mldzł mniej. W 1998 „wypłynęły"
stypendia. Takich „furtek" w naszym prawie jest wiele. Sposobów zmniejszenia
stawki najwyższej do poziomu najniższej jest naprawdę wiele. Nasuwa się pytanie:
kiedy nasi decydenci zracjonalizują naszą kasę państwową. Obecny system podatkowy z pewnością nie jest dobrym rozwiązaniem dla naszej (jak i żadnej) gospodarki
oraz nie służą społeczeństwu.
« (Published: 06-07-2002 Last change: 01-09-2004)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 994 |
|