Wilele młodych kobiet oddaje się sponsoringowi by mieć na studia, autor twierdzi,że i tak wszystko na nic. Nik rozpoczynający studia nie ma gwarancij że będzie od razu doktorem, posłem itp. Trzeba studiować, kształcić się wtedy napewno mamy większe szanse na bycie kimś. Epoka jaskiniowców naszczęście mineła. Tak studenci są okaleczeni zwłaszcza jeśli przez studia muszą czasem zapomnieć o swoim kodeksie moralnym, za wszelką cenę zdobyć pieniądze na naukę...co za kraj!

Wilele młodych kobiet oddaje się sponsoringowi by mieć na studia, autor twierdzi,że i tak wszystko na nic. Nik rozpoczynający studia nie ma gwarancij że będzie od razu doktorem, posłem itp. Trzeba studiować, kształcić się wtedy napewno mamy większe szanse na bycie kimś. Epoka jaskiniowców naszczęście mineła. Tak studenci są okaleczeni zwłaszcza jeśli przez studia muszą czasem zapomnieć o swoim kodeksie moralnym, za wszelką cenę zdobyć pieniądze na naukę...co za kraj!

Autor sugeruje, że studia są w stanie dać świadomość "wyższej kultury", jednocześnie przyznaje im prymat owego uświadamiania. Czy nie jest to aby przesadą? A już samo założenie, że studia okaleczają (a tym samym według Autora świadomość niedosytu) wydaje mi się nadużyciem pojęcia.
Aha, Drogi Autorze polecam na przykład Zachętę w czwartki :) dla chcącego nic trudnego.

Uważam że dramat zaczyna się wtedy, gdy nie można w pełni korzystać z nauki którą się pobiera.Mam na myśli studia zaoczne, za które trzeba słono płacić i przede wszystkim na nie zarobić.Wówczas nauka schodzi na dalszy plan, bo jakoś trzeba wytrwać w odmóżdżającej niekiedy pracy.

Chlopie toz można czytac w empiku, nie musisz niczego kupowac. Ja wszystkie gazety czytam w empiku, jest gdzie wygodnie usiąść. Ksiązki sa za darmo w publicznej bibliotece, a i w empiku mojżesz fragmentami czytac. Więc--nie pitol!!! :)

Nie zgodziłbym sie do końca z autorem. Sądzę, iż jest to dosyć jednostronne podejście obrazujące studenta jako tego, któremu jest w pewien sposób coś "zabierane" z życia kulturalnego. Nie twierdzę, że tak nie ma. Aczkolwiek jeżeli juz mówimy o studentach jako o pewnej grupie to należy pamiętać, że jest to tak zróżnicowana "społeczność", że ciężko byłoby wysować na pewien ogół wnioski o wyłączaniu z życia kulutralnego studentów poprzez strukturalne czynniki. Wielu studentów wręcz nadmiernie "konsumuje" tą kulturę, wielu też- niestety- studiuje po to aby zdobyc kwalifikację i nic im więcej do szczęścia nie jest potrzebne a na pewno nie korzystanie z szeroko pojętej kultury.