|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Culture »
Holokausty kolonialne. Krwawe bogactwo i rozpad tożsamości Zachodu [4] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Ta ludobójcza polityka miała tę samą przyczynę, co w Kongu: przestawienie gospodarki na potrzeby rynków zamiast lokalnej ludności. W Kongu było to
zbieractwo kauczuku, które doprowadziło do masowego zaniedbywania normalnej produkcji rolniczej. W Indiach Kompania podporządkowała gospodarkę produkcji
opium. To dyktat międzynarodowych rynków był tutaj wielkim ludobójcą.
Głód w Bengalu
Wystarczyło jednak, by Indie odzyskały swój kraj, a ofiary klęsk głodu spadły o rząd wielkości z milionów do tysięcy. I to w okresie rządów
neokolonialnych, kiedy Indiami rządziły elity wychowane lub urodzone w okresie kolonialnym. W 2014 prezydentem Indii został Narenda Modi, który przez
polskie neokolonialne elity oskarżany był o nacjonalizm. Obecnie Indiom nie grożą już wielkie głody, lecz wielki skok i stanie się jednym z liderów świata.
Tak jak przed wiekami.
Podkreślmy: ludobójstwo nie powinno mieć twarzy szalonych tyranów i pierwotnych instynktów etnicznych. Powinno mieć ono twarz gentelmenów w cylinderkach,
którzy głoszą, że zysk przedsiębiorstw powinien rządzić nowoczesnymi systemami społecznymi.
Jak zauważył Mike Davis w książce Late Victorian Holocausts (2000): „Miliony ofiar pojawiły się nie
poza 'nowoczesnym systemem społecznym', lecz w trakcie procesu przymusowego wcielania w owe ekonomiczne i polityczne struktury. Zginęli w złotym wieku
Liberalnego Kapitalizmu; w rzeczy samej, wielu zostało zamordowanych… przez teologiczną aplikację świętych pryncypiów Smitha, Benthama i Milla".
Naturalnie nie można utożsamiać kapitalizmu i ludobójstwa, wszak Hołodomor na Ukrainie stworzyli towarzysze radzieccy, którzy pokazali, że pod sztandarami
marksizmu można wyczyniać to co Anglicy w swoich koloniach.
Tym niemniej umyka nam dziś ta perspektywa ukazująca fenomen nowożytnych ludobójstw, które związane są z odczłowieczeniem systemów społecznych (i ich
sukcesywną ewolucją ku utowarowieniu i kapitalizacji), co w połączeniu z europejskim imperializmem dało tę zabójczą mieszankę.
Charakterystyczne jest, że ludobójstwa nowożytne zostały zapoczątkowane właśnie w Anglii — w okresie rewolucji angielskiej Olivera Cromwella, którą uznaje
się za modernizacyjną. Cromwell zastosował wobec ludności cywilnej Irlandii politykę ludobójczą. W okresie 1641-1651 śmierć poniosło 618 tys. Irlandczyków,
czyli ok. 40% populacji.
Można by to uznać za przypadek jednostkowy, lecz w połowie XIX w. Irlandia pod rządem brytyjskim ponownie przeżyła katastrofę demograficzną — tzw. wielki
głód, który pochłonął 1,5 mln ofiar. Współczesny profesor prawa międzynarodowego Francis A. Boyle z Uniwersytetu Illinois wskazał, że wydarzenia te były
ludobójstwem rządu brytyjskiego, obliczonym na zagładę narodu irlandzkiego.
Ludobójcza polityka Anglików wobec Irlandczyków na przestrzeni wieków nasuwa skojarzenia z Imperium Rzymskim. Pierwszym niewątpliwym ludobójstwem na wielką
skalę była zagłada Celtów, którą realizował Juliusz Cezar. Tak się jakoś złożyło, że Irlandczycy to dziś główni
potomkowie Celtów, zaś Anglicy to ci, którzy odtworzyli w okresie nowożytnym Imperium Rzymskie.
Anglocentryczna historiografia przekonuje nas dziś, że wielkie klęski głodów były wypadkami, a nie polityką, lecz tego rodzaju „przypadki" zdarzały się
narodom na całym świecie poddanym brytyjskiej kolonizacji. Równie przypadkowo takie głody nie trapiły samej Anglii i równie przypadkowo zaczęły zanikać
wraz z zanikiem brytyjskiego kolonializmu.
Polska też doświadczyła podobnego „przypadku". W okresie Rzeczypospolitej nie było u nas żadnych wielkich głodów. Wystarczyło jednak, by Polskę przejęła
klika germańsko-rosyjska — naraz ludzie Galicji zaczęli masowo umierać z głodu. Do dziś zjawisko to nie jest należycie przebadane. Norman Davies
stwierdził, że sytuacja Galicji była wówczas gorsza niż Irlandii w pierwszym okresie Wielkiego Głodu. Ile setek tysięcy ludzi zmarło w ten sposób?
Polska lekcja
Wracając do owej fotografii siedmioletniego chłopca powieszonego za to, że jego ojciec za słabo pracował — jaka wypływa z tego lekcja dla nas, Polaków?
Nie chodzi oczywiście o to, aby znienawidzić Belgów czy Anglików. Ale w równym też stopniu nie chodzi o to, aby przyjąć politykę multikulti.
Dziedzictwo kolonialne jest ludobójcze. Relatywizowanie go bredniami o misji cywilizacyjnej to tępe powielanie brytyjskiej czyli imperialnej polityki
historycznej i nie dostrzeganie tego, że Europa ma także znacznie lepsze tradycje, które ucieleśniły się w krajach środkowoeuropejskich, zwłaszcza w
Rzeczypospolitej.
Polacy z jednej strony słusznie buntują się przeciwko aplikowaniu w Polsce ideologii multikulti, która wnosi nam tutaj poczucie odpowiedzialności za nie
swoje grzechy, oparte implicite na rasistowskim kryterium solidarności białej rasy, która ma być w całości odpowiedzialna za krzywdy wobec innych ras.
Solidarność możemy mieć natomiast narodową a nie rasową. Narody, które są odpowiedzialne za ekscesy rasistowskie, są w ogromnej mierze także odpowiedzialne
za analogiczne ekscesy wobec innych narodów tej samej rasy. W tym ujęciu znacznie więcej łączy nas, Polaków, z Chińczykami, Murzynami, ale i z
Irlandczykami, aniżeli z Anglikami, Belgami, Niemcami czy Francuzami. Warto pamiętać, że potomek polskich zaborców był także inicjatorem rozbiorów Afryki.
Jesteśmy ofiarami ludobójstw, rozbiorów, kolonizacji oraz niewolniczej pracy. Nie ma w tym nic wstydliwego ani deprymującego. Przeciwnie, kiedyś zostanie
to uznane za przejaw wyższości cywilizacyjnej. W byciu ofiarą kradzieży nie ma nic poniżającego, tak jak skutecznie i dobrze zorganizowana grabież jest
powodem do dumy jedynie w takim samym towarzystwie. Dobry napad daje korzyści i może podwyższyć pozycję społeczno-ekonomiczną. Ale jest to pozycja wątła i
chybotliwa.
Przyszłość może należeć do ofiar a nie oprawców. Już dziś największą gospodarkę świata mają Chiny — jeden z naszych 'towarzyszy' w niedoli, który również
był wielki w przeszłości i został podobity i rozgrabiony przez tych samych, co i my czy Murzyni.
Kolejną ofiarą na drodze do potęgi są Indie. Afryka też w końcu się otrząśnie z postkolonialnych zależności i elit. Już dziś rozkwita tam integracja
gospodarcza. Rok temu połączyły się trzy główne strefy wolnego
handlu: COMESA, EAC i SADC, tworząc Tripartite Free Trade Area, obejmującą już pół kontynentu (26 państw). Na 2017 planowane jest utworzenie Continental
Free Trade Area, obejmującej już 54 państwa Unii Afrykańskiej. Jeśli Unia Afrykańska nawiąże współpracę z Chinami, może dojść do gwałtownej modernizacji i
rozwoju. W przeciwieństwie bowiem do potęg postkolonialnych, które udają, że pomagają się Afryce rozwijać, Chiny nie mają powodów, by obawiać się
dynamicznego rozwoju Afryki.
Potęgi postkolonialne mają powody, by się tego obawiać, bo wraz z modernizacją, pojawi się pogłębiona refleksja historyczna, która przypomni i opisze
wszystkie mechanizmy kolonialne. Dla rozwiniętych społeczeństw liczy się nie tylko pieniądz, ale i to co tworzy naszą tożsamość — pamięć historyczna.
Zrozumienie, kim jesteśmy i dlaczego.
My, Polacy, tworzyliśmy kiedyś coś wyjątkowego. Zdarzył się nam upadek, który został wykorzystany do tego, by nas okraść i zniewolić. Nie uczynili tego
kolorowi, lecz tak samo biali jak i my, którzy w podobny sposób potraktowali kolorowych. Nie zrobili tego z pobudek rasistowskich, lecz dlatego, że
reaktywowano imperialistyczną i ludobójczą politykę w stylu Imperium Rzymskiego. Pseudonaukowe opowieści o supremacjach rasowych zostały wymyślone późno,
post factum, by uzasadnić kolonializm, kiedy po Oświeceniu pozbawiono się pretekstu chrystianizacyjnego (który blokował reaktywację Imperium Rzymskiego).
Oczywiście, kolorowi są dziś w większości niżej rozwinięci niż biali. Nie dlatego, że są ontologicznie gorsi, lecz dlatego, że byli przez wieki
dehumanizowani. Niektórych oburza to, że są coraz bardziej agresywni. Naiwnym jest oczekiwanie, że przebudzenie i odrodzenie niewolonych i kolonizowanych
przebiegnie grzecznie i miło.
Dla Polaka, który jest świadomy swego dziedzictwa, nie ma nic głupszego aniżeli rasizm — ta prymitywna konstrukcja ideowa stworzona przez Anglików,
rozwinięta przez Niemców i podtrzymywana dziś przez Rosję. Jestem przeciwny unijnej polityce imigracyjnej i multikulturowej, ale wyłącznie z przyczyn
czysto kulturowych: po wiekach gnębienia nasza struktura społeczno-kulturowa jest zbyt osłabiona, by wchłonąć sensownie politykę multikulti i nie ulec
dezintegracji. Nie ufam też naszym mediom, bo wiem, że będą eskalować wszelkie napięcia. Z polityką tą jeszcze trudniej będzie nam odbudować wspólnotę a
tym samym i kulturę Polski. Postawa ta jednak nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek poczuciem wyższości czy pogardy. Przeciwnie: liczę na świat, który
wyrówna rachunki dziejowe, który zgniecie imperializm i da wyraźne przyspieszenie cywilizacji.
Jako Polacy musimy umieć wypracować własną politykę historyczną, która uwrażliwi nas na patrzenie na bieg dziejów cudzymi oczyma. Dziś na Zachodzie
konkurują ze sobą przekwitająca polityka anglosaska (multikulti) i histeryczna polityka rosyjska (rasizm). Nie twierdzę, że Rosja expressis verbis krzewi
rasizm czy tym bardziej, że realizuje go u siebie w kraju. Jest jednak charakterystyczne, że rosyjskie agentury wpływu na Zachodzie mają bardzo często
wyraźne inklinacje rasistowskie. Jest to zrozumiałe: Rosja histerycznie usiłuje zatrzymać rozkład zachodniego dziedzictwa imperialnego (którego rasizm był
cząstką), gdyż jako aspirator do Trzeciego Rzymu jest jego sztandarową częścią. Rosja rozkwitała razem z europejskim imperializmem i zdaje sobie sprawę z
tego, że może zgasnąć razem z nim. Rosja to kolos na glinianych nogach, którego w kupie trzyma głównie istnienie wyraźnych wrogów zewnętrznych, bez nich
może ulec dezintegracji.
1 2 3 4 5 Dalej..
« (Published: 27-05-2016 Last change: 28-05-2016)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 10007 |
|