|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Catholicism » Bright charters of Church
Leon X Wielki – papież odrodzony [3] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Na samym początku pontyfikatu wojska z nim sprzymierzone
poniosły klęskę w bitwie pod Marignano z wojskami francuskimi pod dowództwem
Franciszka I. Pomimo tego papież potrafił zręcznymi zabiegami ocalić swój stan
posiadania. Zawarł z królem konkordat w 1516, w którym rozdzielili się uprawnieniami w Kościele gallikańskim. Zrzekł się wprawdzie Parmy i Piacenzy, ale co najważniejsze
skłonił Franciszka do odwrotu. Papieskie kampanie toczyły się przede wszystkim przeciwko
księciu Urbino [ 30 ] i Mediolańczykom, a dowodził nimi kardynał Juliusz Medyceusz (kuzyn papieża).
Czyniono papieżowi wyrzuty z powodu ataku na Urbino, gdzie jego familia znalazła
schronienie w czasie banicji, jednak przyczyną ataku była zdrada księcia Urbino,
pomimo, że pozostawał na papieskim żołdzie. Była to więc niejako papieska kampania
karna.
Poważniejszym zagrożeniem mogło być wyraźne umocnienie się
Austrii. Papież wzięty w dwa ognie, między potęgami francuską i austriacką,
roszczącymi sobie pretensje do ziemi włoskich, postępował bardzo zręcznie -
jak lis układał się z obiema stronami. Przeważyło jednak ostatecznie poparcie
dla Austrii i dla cesarza Karola V i to z nim się papież ułożył. Nie tylko drogie
były mu utracone na rzecz Francji ziemie Parmy i Piacenzy, ale chodziło o coś
jeszcze ważniejszego — zduszenie wrzawy mnichów...
Intelektualna krytyka Kościoła
Intelektualny kierunek krytyki Kościoła reprezentował Erazm z Rotterdamu, syn księdza. Nie chciał wszczynać ludowych zamętów, tedy poprzestawał
na postulatach odnowy, które miały widoki powodzenia. Za poprzednich pontyfikatów
widać było dno upadku Kościoła, obecny był inny — zwiastował jego odrodzenie
do nowego życia — bardziej intelektualnego, a mniej teologicznego. To zdumiewające,
że jeszcze w lutym 1517 pisał Erazm pełen nadziei: "Teraz nieomal chciałbym
być znowu młody, a to dlatego, że przewiduję nadejście złotego wieku: tak wyraźnie
widzimy umysły książąt, którzy- jak gdyby natchnieni — ze wszystkich
sił szukają pokoju" [ 31 ].
Dwa miesiące później pisał do Leona: "Winszuję naszemu stuleciu, które
wydaje się zmierzać ku wiekowi złota, jeśli w ogóle coś takiego jest możliwe",
gratulował mu też ..."powszechnej i trwałej jedności chrześcijaństwa"...
Widać więc, iż odrodzenie starożytnej etyki dało się pogodzić, przynajmniej w zakresie pokojowego współistnienia, z intelektualnym chrześcijaństwem Erazma.
Widoki pokojowego przeobrażenia Kościoła i chrześcijaństwa zostały zaprzepaszczone
wraz z wystąpieniem Lutra. Po tym wydarzeniu Erazm zmienił już zdanie: "Obawiam
się, że lada chwila rozpocznie się wielka rewolucja". Przewidywał też, słusznie
zresztą, iż ów bunt teologów dążących do odrodzenia chrześcijaństwa, przyczyni
się w ostatecznym rozrachunku do pognębienia nauki i swobody dociekań, albowiem
reformacyjna żółć wypełniona teologią spowoduje niechybnie, iż Kościół na powrót
okopie się w teologicznych sofizmatach — zawsze będących ciosem w niezależność
myślenia. Chciał uspokoić i opamiętać Lutra: "Staram się pozostać neutralny,
by pomagać, jak tylko umiem, odrodzeniu nauki. Poza tym, wydaje mi się, że więcej
osiągnąć zdoła łagodność i skromność niż zapalczywość". Luter pozostał niewzruszony.
Między nim a Erazmem występowała przepastna różnica w usposobieniu i intelekcie,
taka jaka może być między Gotem a Grekiem, między mnichem a intelektualistą.
Czuł więc do niego Luter respekt, lecz kiedy jego teologiczne pomysły zostały
przez Erazma zganione nie mógł już pohamować swej ordynarności. Erazm spisał
go wówczas na straty, a szerzenie się jego idei coraz bardziej go niepokoiło.
Odpisał na obelgi z dumną wyniosłością i typowym sarkazmem: "(...) Wielce
mnie niepokoi to, że Pańska arogancka, butna i buntownicza natura może postawić
świat pod broń (...) Życzyłbym Panu lepszego usposobienia, gdyby nie był Pan
tak zdumiewająco zadowolony z tego, które Pan ma". Luter odpowiedział "księciu
humanistów" z właściwą sobie malowniczością: jesteś pan "wężem" i
"kawałem gówna". Zapewniał też wszystkich, iż widział Erazma kroczącego
po ulicach Rzymu pod ramię z diabłem.
W obliczu nawały reformacyjnej
Wielu mniema, iż ewangeliczny zapał i '95 tez' pognębiło
papiestwo i przyniosło reformacji sukces. W istocie jednak cała jej siła nie
mogła zaistnieć bez sprzyjającego splotu czynników politycznych. Władcy rywalizujący o władzę i terytoria z Państwem Kościelnym nie pierwszy raz mieli wykorzystać
teologiczny zamęt. Wcześniej król Francji w walce z papieżem Aleksandrem VI
chciał wyzyskać mnicha Savonarolę, który wywołał ferment we Florencji. To przez
niego doszło do wygnania z niej Medyceuszy w roku 1494. Mnich sprawował następnie
teokratyczne rządy nad Florencją, lecz nie udało się z tego wzniecić niczego
większego, gdyż pochwycono go w czasie kolejnych rozruchów ludowych, po czym
powędrował na stos w roku 1498 z rozkazania małoświątobliwego Aleksandra.
Z Lutrem było inaczej, gdyż znalazł lepszych protektorów,
którym zależało na osłabieniu wpływów papieskich (a nie na ewangelii i triumfie
słowa bożego). Był to jednak bunt teologów i mnichów przeciwko renesansowemu
ateizmowi, bunt przeciwko śmierci chrześcijaństwa z której mogło się ono już
więcej nie podnieść, albowiem nie był to upadek przez demoralizację obyczajów,
lecz upadek nade wszystko przez niewiarę i atrakcyjną alternatywę starożytnej
afirmacji życia. Tego 'niemieckiego wkładu' w Odrodzenie nie mógł Niemcom
darować Nietzsche: "Niemcy pozbawili Europę ostatniego wielkiego plonu kultury,
jaki Europa mogła zebrać — plonu odrodzenia. Czy rozumiecie wreszcie, czy chcecie
zrozumieć, czym było odrodzenie? Przewartościowaniem wartości chrześcijańskich,
próbą podjętą wszelkimi środkami, wszelkimi instynktami, wszelkim geniuszem,
doprowadzenia do triumfu wartości przeciwnych, wartości dostojnych (...) nigdy
nie było tak zasadniczej, tak otwartej, tak radykalnie rozwijającej na całym
froncie i na centrum prowadzonej formy ataku! Zaatakować w głównym miejscu, w samej siedzibie chrześcijaństwa, tutaj wynieść na tron wartości dostojne,
to znaczy wnieść je w instynkty, w najniższe potrzeby i żądze zasiadających
tu osobników. (...) Nuże, to byłby triumf jakiego dziś jedynie ja pragnę: triumf,
który usunąłby chrześcijaństwo! Co się wydarzyło? Niemiecki mnich, Luter, wybrał
się do Rzymu [ 32 ]. W Rzymie ów mnich, który miał we krwi wszelkie chciwe zemsty instynkty nieszczęśliwego
kapłana, wystąpił przeciw renesansowi… Nie był zdolny pojąć z największą
wdzięcznością, jak wielkie dokonało się tu dzieło, przezwyciężenie chrześcijaństwa w jego siedzibie — jedynie nienawiść Lutra znalazła pożywkę w tym widowisku.
Człowiek religijny myśli tylko sobie — Luter widział zepsucie papiestwa, podczas
gdy właśnie coś przeciwnego można było dostrzec gołym okiem: na papieskim stolcu
nie siedziało już dawne zepsucie, peccatum originale, chrześcijaństwo! Lecz
życie! Lecz triumf życia! Lecz wielkie 'tak' wobec wszystkiego co wysokie, piękne,
śmiałe (...) Ach ci Niemcy, ileż nas już kosztowali! (...) mają na sumieniu
także najbardziej niechlujny, najbardziej nieuleczalny, najbardziej nieodparty
rodzaj chrześcijaństwa, protestantyzm… Jeśli się nie uporamy z chrześcijaństwem,
winni temu będą Niemcy" [ 33 ]
Jakiż był to kontrast! Przeciwko wykształconemu i wszelkimi
cnotami słynącemu papieżowi bunt podnosi jeden z mnichów, w rzeczy samej będący
prostakiem i grubianinem. Papież nie przejął się początkowo tymi swarami — gdy
rozaferowani dominikanie bili na alarm w Rzymie, on po prostu "wydał nowemu
generałowi zakonu augustianów polecenie uspokojenia brata Marcina" [ 34 ],
a spory między Lutrem a dominikanami skwitował krótko: "Kłótnie
mnichów" [ 35 ].
Luter zdawał sobie sprawę, że bez silnych protektorów jest przy papieżu
niczym, przede wszystkim, że nie dorównuje mu uczonością. Występując przeciwko
Kościołowi nie chciał początkowo narazić się zbytnio papieżowi, wówczas jeszcze
wyrażał się o nim z szacunkiem: "Obecne czasy nasze tak bardzo pogrążone
są w upadku, iż nawet wielcy mężowie nie są w stanie przynieść pomoc kościołowi. W osobie Leona X mamy teraz bardzo dobrego papieża; jego szczerość i głęboka
nauka podoba się wszystkim dobrze myślącym. Lecz cóż może mąż ten, tak miły i uprzejmy, zaradzić tu sam jeden? On zaiste godzien jest, aby w innych lepszych
czasach siedział na stolicy papieskiej. My zaś zasłużyliśmy na to, aby w naszych
czasach tylko tacy panowali nam papieże, jakim byli Juliusz II i Aleksander
VI." [ 36 ]
Bardzo był Lutrowi niewygodny tak dobry papież na czas jego fermentu, łatwiej
bowiem byłoby znaleźć argumenty przeciwko Aleksandrowi niż Leonowi — Aleksander
był zdeprawowany, Leon — tylko niewierzący. Ów szacunek lub jego pozory utrzymywały
się jeszcze przez pewien czas. W roku 1518 zasyła papieżowi list zaczynający
się słowami: "Przenajświętszemu Ojcu Leonowi X, naczelnemu biskupowi, zasyła
braciszek Marcin Luter, augustyanin, życzenie wiecznego zbawienia." [ 37 ]
Było to o tyle ironiczne, iż papież nie myślał wcale o zbawieniu, co najwyżej o zbawieniu od owego braciszka. Jak zauważa d'Aubigne: "Leon X nie
dbał dotąd wcale o powyższe sprawy, ale na hałas, który zakonnicy i teolodzy
podnieśli, musiał się ocucić." Dalej pisze Luter: "...Ciężko mi przypada
krok ten uczynić, bom ja nie jest człowiekiem uczonym, nie mam też doświadczenia,
ani mnie stać na tak wielkie rzeczy, a to prawie w tym złotym wieku, w którym
by nawet Cicero, gdyby dziś żył, może w kącie się ukrył. Jedynie ta wielka potrzeba i ucisk zmuszają mnie, abym choć jako gęś gęgał pomiędzy łabędziami."
O ile na początku papież chciał rokować, szybko się jednak
przekonał, iż Luter staje się asem jego przeciwników. Wiedział, że ani go nie
przekona, ani nie zastraszy, ani nie dopadnie, tedy wszelki sąd na nic się zda.
Cisnął więc w niego klątwę bullą "Exxsurge Domine" z 15 VI 1520 roku.
Luter zaś odłożył pozory i ukazał całą swą osobowość, której zaciętość właściwa
jest teologowi [ 38 ], a nieokrzesanie — germańskiej mentalności ludowej. Wobec tego papieża, który
pod każdym względem górował nad nim, miotał odtąd Luter setki najordynarniejszych
epitetów. W październiku 1520 wydał książkę O niewoli babilońskiej, gdzie
wyzbył się wszelkich zahamowań i zapomniał o swym dawnym szacunku. W odpowiedzi
na bullę napisał Przeciwko bulli antychrysta, w której ogłosił Leona
wysłannikiem szatana i nakazał mu czynić pokutę, pod groźbą przekleństwa. Po
otrzymaniu bulli urządził przedstawienie na głównym placu Wittenbergi, podczas
którego spalił bullę papieską oraz bawił gawiedź urągając papieżowi: "Papieżku,
papieżyczku, jesteś osłem, osiołkiem" [ 39 ].
Teologicznego fanatyzmu było w tym co niemiara. Uroiło mu się, iż papież jest
apokaliptyczną bestią, co odtąd weszło do protestanckiego kanonu krytyki rzymskiego
kościoła. Każdego papieża lżył w najrozmaitszych epitetach, np. do Pawła pisał:
"Ty jesteś epikurejską świnią, tak samo wszyscy papieże, twoi poprzednicy".
To był styl wystąpienia reformacyjnego.
1 2 3 4 Dalej..
Footnotes: [ 30 ] Miasto w środkowych Włoszech, w rejonie Marche [ 31 ] za: Paul Johnson, Historia Chrześcijaństwa, Atex, Gdańsk 1993, s.357; podobnież kolejne cytaty [ 33 ] Fryderyk Nietzsche, Antychrześcijanin, Wydawnictwo 'A', Kraków 2000, s.61-62 [ 34 ] Historia Kościoła, op.cit., T.3, s.45 [ 35 ] za: Reinach, op.cit., s.349 [ 36 ] za: d'Aubigné, op.cit. T.1, s.276 [ 37 ] za: d'Aubigné, op.cit. T.1, s.278 [ 38 ] Styl ten, który tak obcy był papieżowi i jego otoczeniu, cechował wszystkich teologów. Z jednej strony Luter wzywał, by „umywać ręce we krwi kardynałów, papieży i innych mętów z rzymskiej Sodomy", a z drugiej katoliccy teologowie z Lowanium mówiąc o Lutrze zachęcali, by zniszczyć "tą zgubną bździnę szatana, której smród bije w niebiosa" [ 39 ] za: Reinach, op.cit., s.350 « Bright charters of Church (Published: 07-07-2002 Last change: 18-08-2004)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 1002 |
|