The RationalistSkip to content


We have registered
204.467.299 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Anatol France - Bogowie pragną krwi
Mariusz Agnosiewicz - Kryminalne dzieje papiestwa tom I
 Religions and sects » Christianity » Christianity origins

Chrzest Cesarstwa Rzymskiego jako fenomen socjologiczny [1]
Author of this text:

Jeszcze w u progu III stulecia chrześcijanie ginęli w prześladowaniach, by zaledwie w już V wieku święty i papież Leon I Wielki mógł zwracać się do Rzymu: „Naród święty, plemię wybrane, miasto kapłańskie i królewskie". [ 1 ] Zaledwie dwa stulecia wystarczyły, by, osiągnąwszy pozycję społeczną, Kościół męczenników pogodził się ze światem i przyjął jego standardy.

Jak zatem wytłumaczyć to, że zupełnie marginalna grupa, która rzuciła wyzwanie establishmentowi jednej z wielu prowincji Imperium Rzymskiego zdołała zapoczątkować ruch, który po kilku stuleciach będzie decydował o formie ideowej całego państwa? Odpowiedzi na to pytanie należy szukać w klimacie intelektualnym epoki w której ukształtowała się ta religia i w ofercie jaką dawała. Chrześcijaństwo, mimo, iż początkowo przynajmniej było ruchem, jak powiedzielibyśmy dziś „kontrkulturowym" wyrastało z ducha specyficznego czasu i miejsca. Cesarstwo rzymskie, kosmopolityczna struktura łącząca rozmaite ludy i religie basenu Morza Śródziemnego przyniosło wcielonym obszarom względną stabilność i prosperity. Pax Romana, Pokój Rzymski długo nie był jedynie sloganem propagandowym a odzwierciedleniem pewnej rzeczywistości polityczno-ekonomicznej. Łatwość podróżowania, ilość szlaków handlowych zarówno lądowych, jak i morskich, portów i wielkich ośrodków miejskich przyczyniła się nie tylko do wymiany towarowej ale i kulturowej. Imperium stało się przysłowiowym kotłem kulturowym w którym mieszały się języki, idee i wierzenia religijne. Charakterystycznym rysem ówczesnej epoki była ekspansja tak zwanych „kultów wschodnich", z pozoru orientalnych religii, które w istocie były hellenistyczną i misteryjną reinterpretacją orientalnych mitów (vide misteria Izydy czy Mitry). Wśród rozmaitych wyznawców egzotycznych religii byli też zhellenizowani Żydzi wierzący w jedynego Boga oraz tak zwani „bogobojni" czyli poganie nawróceni na judaizm. W tym gronie pojawili się też pierwsi apostołowie Jezusa Chrystusa uważani początkowo, zarówno przez swoich żydowskich braci jak i rzymskie władze za sektę w ramach szeroko pojętej religii żydowskiej. Dlaczego więc, po czterech stuleciach ten marginalny ruch stał się filarem imperialnej ideologii i tym samym zakończył czas religijnego pluralizmu?

Na polu konwersji chrześcijaństwo odnosiło spore sukcesy, jeśli mierzymy je w dziesięcioleciach, czy nawet setkach lat. Od dość marginalnej frakcji na łonie żydowskiego mesjanizmu, wyrosło na odrębny, samodzielny i uniwersalistyczny ruch religijny, coraz wyrazistszy a tle stowarzyszeń kultowych cesarstwa. Olbrzymią jednakowoż rolę w tym procesie odgrywała właśnie istniejąca już struktura sieciowa środowisk zhellenizowanych Żydów oraz zjudaizowanych pogan, tak zwanych bogobojnych. To oni byli pierwszymi nawróconymi, stanowili bowiem najlepszy materiał na konwertytów: z jednej strony do pewnego stopnia zakorzenieni byli w kulturze żydowskiej, dzięki czemu rozumieli wywodzącą się z niej narrację, z drugiej — na tyle zhellenizowani, iż niektóre, bluźniercze z punktu widzenia tradycji żydowskiej, tezy ich nie zrażały. Jeszcze większym zainteresowaniem musiało się cieszyć chrześcijaństwo Pawłowe wśród wzmiankowanych „bogobojnych". Nie byli już „Żydami drugiego sortu", ale pełnoprawnymi braćmi i siostrami w Chrystusie. Dodatkowo nie musieli się już kłopotać ścisłymi przepisami prawa mojżeszowego.

Miasta, a właściwie metropolie, jako kosmopolityczne skupiska leżące na szlakach handlowych przysłużyły się wielkiej wymianie na rynku idei. Ludzie wykorzenieni, otoczeni wielogłosem kultów, bóstw, filozofii, kultur i sposobów życia szukali przystani w chaotycznym świecie. Przed pojawieniem się chrześcijaństwa taką przystanią był judaizm — bardzo wśród pogan popularny właśnie ze względu na ekskluzywny monoteizm i restrykcyjną moralność kontrastującą z wielkomiejskim hedonizmem. Z tym większym zrozumieniem musiała się spotykać misja św. Pawła, czerpiącego z pojęć hellenistycznych. W tym okresie jednak przede wszystkim chrześcijanie istnieją i działają jeszcze w symbiozie z judaizmem. Aż do drugiego stulecia po Chrystusie możemy mówić śmiało o „judeochrześcijaństwie" w sensie przewagi procentowej ludności żydowskiej nad poganami. Świadczą o tym zarówno księgi Nowego Testamentu wspominające głównie o nawróconych Żydach, jak i to, że chrześcijańskie kościoły poza Palestyną znajdowały się zawsze w żydowskich dzielnicach niemal naprzeciwko synagog. [ 2 ]

Chrześcijaństwo rozprzestrzeniało się w stałym, stopniowym tempie. Przykładowo na początku II w. w samym Rzymie nie było nawet 1% chrześcijan, stulecie później było to już prawie 5%, zaś pół wieku później wyznawcy Chrystusa stanowili prawie 20% ogólnej populacji Imperium. W czasach Konstantyna, czyli w pierwszej połowie IV w., było ich już ponad 60%. [ 3 ] Socjolog Rodney Stark zaproponował nawet średnią 3,4% wzrostu rocznie, by połączyć mniej lub bardziej dokładne dane statystyczne z poszczególnych lat odpowiadające liczbie chrześcijan. Przykładowo, na stałą liczbę 60 000 000 mieszkańców imperium mamy kolejno: w 50 roku około 1400 chrześcijan, pół wieku później 7500, na początku II w. 210 000 a w „przełomowym" [ 4 ] 312 roku kiedy Konstantyn odnosi zwycięstwo nad Maksencjuszem nieomal 9 000 000… [ 5 ] Liczby te same w sobie wywierają wrażenie niesamowitego i gwałtownego rozwoju, lecz jeśli połączymy je linią stałego wzrostu o tempie „zaledwie" 3,4% rocznie stają się zrozumiałe i oczywiste.

Jeszcze bardziej interesująca jest geografia chrześcijańskiego wzrostu. Jeśli prześledzimy na mapie punkty-miasta największych skupisk chrześcijan okazuje się, że prawie wszystkie znajdują się w basenie Morza Śródziemnego i jest ich więcej na wschodniej jego części, w Azji Mniejszej i Afryce, a tym więcej, im bliżej do Jerozolimy. Chrześcijaństwo swój sukces zawdzięcza więc zarówno niestrudzonym apostołom, jak i samemu zasięgowi Imperium Rzymskiego. Kolejnym czynnikiem był kosmopolityzm wielkich ośrodków miejskich, tygla ras, kultur i idei filozoficzno-religijnych. Fakt, że im większe było miasto, tym liczniejsza populacja chrześcijan, najwięcej więc było ich w metropoliach i miastach portowych, co wydaje się potwierdzać kluczową rolę szlaków handlowych dla wymiany zarówno towarów, jak i idei.

Konserwatywna prowincja, położona na uboczu wymiany towarowo-kulturowej, obojętna była wobec nowinek, co odzwierciedlił najlepiej fakt przechowania właśnie na wsi jeszcze do pełnego średniowiecza pogańskich wierzeń i obyczajów. Proporcje procentowe mówią zresztą same za siebie, aż do końca II w. 90% chrześcijan żyło miastach, do połowy III w. było ich ¾ zaś do końca III w. — ½; chrześcijaństwo w pierwszych wiekach było religią miast. Wieś będzie nawracana jeszcze długo po edyktach cesarzy chrześcijańskich ustanawiających katolicyzm oficjalną religią Imperium. Nieprzypadkowo słowo „poganin" wywodzi się od łacińskiego pagani — wieśniak.

Duże ośrodki chrześcijańskie to Aleksandria, Antiochia, Cyrenaika, Edessa, Efez, Kartagina i Rzym. Także dalej na Zachodzie, w Galii, pierwsze kościoły powstały w Lyonie i Vienne. Liczne źródła świadczą też o ich istnieniu w prowincji nadreńskiej i dzisiejszej Hiszpanii. Te duże centra wydały szkoły katechetyczne, myślicieli i pisarzy chrześcijańskich. Wbrew bowiem temu, co się sądzi, analiza klasowa chrześcijańskich wiernych zaprzecza fałszywemu przekonaniu wyrastającemu z teorii deprywacji. Zgodnie z nią to ludzie wykluczeni i niewykształceni są bardziej skłonni szukać zaspokojenia swoich potrzeb w nadnaturalnych teoriach [ 6 ], a więc religii. Teorię tą bezkrytycznie wykorzystywano do interpretacji rozwoju wczesnego chrześcijaństwa, współcześni socjologowie jednak przychylają się ku stanowisku, iż nowinki religijne lepiej kiełkują pośród klas zamożnych, które osiągnęły już pewien poziom materialnego zabezpieczenia. [ 7 ] Tak więc to nie ludzie z nizin byli główną siłą napędową młodej religii. Niemniej jednak, chrześcijaństwo było otwarte i dla nich.

Rzecz jasna awans społeczny chrześcijan, jak i otworzenie się urzędów biskupich na osoby dobrze sytuowane, nie zawsze szło w parze z jakością przekonań i żarliwością wiary. Stanowiska stały się łakomym kąskiem dla karierowiczów w zaspokojeniu przyziemnej potrzeby bycia ważną personą i autorytetem dla współwyznawców. Podobnie, awans intelektualny, rozwój myśli i doktryny, przysporzy w kolejnych stuleciach niemało kłopotu. Wykształcenie się hierarchii i niezależnych ośrodków doprowadzi do sporów o prymat i doktrynę. Na razie jednak działać będzie na rzecz ogólnie pojętego ogółu wyznawców, który będzie się powiększał z dekady na dekadę.



Nie sposób też pominąć czynników charytatywnych. Kościół oferował takie usługi; wszystko to, co zapewnia dziś państwo opiekuńcze, czyli opiekę nad sierotami, samotnymi matkami, wdowami i potrzebującymi. Chrześcijanie działali jak zorganizowana siatka samopomocy — każdy, kto znalazł się w potrzebie, mógł liczyć na wsparcie braci i sióstr. Także podczas wielkich epidemii za Marka Aureliusza chrześcijanie dali się poznać jako ludzie altruistycznie oddani pomocy bliźnim. Pomagali nie tylko swoim współbraciom w Chrystusie, ale też poganom. Oferowało też sieć pomocy ludziom wykluczonym. Kiedy dana osoba dostawała się do wspólnoty chrześcijan, nagle odnajdowała się nie tylko pośród współwyznawców, ale właśnie wśród braci i sióstr w Chrystusie, co podkreślało rodzinny wymiar zgromadzenia i dodawało tym relacjom emocjonalnych więzi. Jak to wyraził Peter Brown: „więzi rodzinne, małżeństwa, oraz lojalność wobec głowy domu były najbardziej efektownymi środkami rekrutacji członków Kościoła". [ 8 ] Gmina chrześcijańska działała na zasadach samopomocy: organizowano zbiórki żywności i odzieży dla potrzebujących, szukano im również zatrudnienia. Była to rzecz wyjątkowa dla całego świata antycznego, przypomnijmy tylko, że na przykład w myśl ówczesnej filozofii litość była skazą charakteru. Już zresztą Platon w swoim projekcie idealnego państwa postulował wyrzucenie żebraków i bezdomnych poza jego granice. [ 9 ] W świecie, gdzie po prostu nie było miejsca dla słabych, chrześcijaństwo było ostatnią deską ratunku. Bez wątpienia zdarzało się więc, iż ludzie wykluczeni lgnęli do niego nie tyle nawet z przekonania, co po prostu kierowani instynktem przetrwania. Pozostanie „w wierze" mogło być nawet gestem wdzięczności lub zwykłym konformizmem, ale na pewno było faktem. W ten sposób „trzoda" Chrystusa, otwarta i na wielkich i na małych, rosła w postępie geometrycznym, podczas gdy hermetyczne kulty pogańskie skupiały się bądź na lokalnych społecznościach, bądź na wąskiej elicie. Skala wzrostu chrześcijaństwa była nieporównywalna z jakąkolwiek inną religią. Owszem, misteria Izydy, wszelkie kulty związane z wegetacją, były popularne, ale miały ograniczony zasięg, tak jak miały go Misteria Mithry (wyłącznie mężczyźni) czy kult Sol Invictus stworzony przez filozofów dla nich samych oraz dla cesarzy i urzędników państwowych. Tradycyjni politeistyczni bogowie mogli zostać przekupieni, mogli pomóc w zamian w życiu doczesnym, lecz nie oferowali zbawienia ani nie obchodził ich los śmiertelników. Pomysł, by któryś z nich opuścił Olimp i umarł za ludzkość śmiercią haniebną, jako przestępca na krzyżu, był dla ówczesnych ludzi czymś nie do pomyślenia, a jednocześnie bardzo ujmującym. Taka — wyrażając to dzisiejszym językiem - narracja eschatologiczna musiała dziwić, a zarazem fascynować i przyciągać wiernych, bowiem w tym wypadku miłość Boga do ludzkości nie znajdowała żadnych odpowiedników. Tradycyjni rzymscy bogowie byli chłodni i zdystansowani, nie angażowali się w ludzkie sprawy, w przeciwieństwie do bardziej otwartych bóstw orientalnych oraz Boga chrześcijańskiego. Elementy ekstatyczne i silny emocjonalizm silniej oddziaływały na ludzi niż rytualne składanie ofiar przed posągami opiekunów miast. Ponadto w II w. n.e. przeżywał popularność nurt reinterpretacji mitologii, zwany później euhemeryzmem. Euhemer był greckim filozofem, który doszedł do wniosku, iż mityczni bogowie to w istocie ludzie o wybitnych zasługach wyniesieni na ołtarze przez czas i ludzką niepamięć. Na tym tle Chrystus jawił się jako postać zakorzeniona w nieodległej przeszłości, w konkretnym miejscu i czasie, oraz żyjąca w ludzkiej pamięci.


1 2 3 Dalej..
 See comments (11)..   


 Footnotes:
[ 1 ] Pierre Chuvin, Ostatni poganie. Zanik wierzeń pogańskich od panowania Konstantyna do Justyniana, przeł. Joanna Stankiewicz-Prądzyńska, Warszawa 2008, s. 147.
[ 2 ] Rodney Stark, The Rise of Christianity. How the Obscure, Marginal Jesus Movement Became the Dominant Religious Force in the Western World in a Few Centuries, New York 1997, s. 63.
[ 3 ] Tamże, s. 163.
[ 4 ] Bitwa na Moście Mulwijskim, rzekoma data nawrócenia Konstantyna.
[ 5 ] Tamże, s. 156-157.
[ 6 ] Tamże, s.88.
[ 7 ] Tamże.
[ 8 ] Tamże, s. 20.
[ 9 ] Tamże, s. 212.

« Christianity origins   (Published: 23-08-2016 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Stanisław Żuławski
Publicysta

 Number of texts in service: 2  Show other texts of this author
 Latest author's article: Poza Kościołem nie ma zbawienia – narodziny ortodoksji - monopol Rzymu
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 10031 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)