|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
»
Gry globalne i lokalne. Rozważania nad naturą i przyczynami ubóstwa narodów [4] Author of this text: Marek Chlebuś
WNIOSKI
Świat staje się całością, jak mówił Marshall Mc Luhan — globalną wioską. Już nie
tylko zagrożenia chemiczne i biologiczne rozprzestrzeniają się swobodnie między
kontynentami; również demoralizacja, niekompetencja, głupota i agresja przenoszą
się szybko z kraju do kraju i z kultury do kultury. W zasadzie wszyscy
mieszkańcy krajów rozwiniętych jedzą to samo, piją to samo i palą to samo,
jeżdżą tymi samymi samochodami do takich samych domów, a w nich włączają te same
telewizory na te same kanały.
Mimo tych podobieństw pogłębiają się różnice i dysproporcje wewnętrzne oraz
międzynarodowe. Pracownik Microsoft kopiuje w kilka sekund CD-ROM z MS Windows,
tworząc wartość rynkową porównywalną z tą, którą górnik wypracowuje wydobywając
kilka ton węgla. Warto przy tym zauważyć, że Windows kopiuje się legalnie tylko w USA, podczas gdy węgiel wydobywa się głównie w Chinach, Rosji i RPA. Już Adam
Smith dziwił się, jak paradoksalny bywa rynek, wyceniający wysoko rzeczy
obiektywnie bezwartościowe, jak diamenty, i kompletnie deprecjonujący rzeczy
niezbędne do życia, jak woda. Rynek nie jest jednak po to, aby było mądrze, lecz
po to, by było sprawnie.
Rozwiązania organizacyjne i prawne zazwyczaj są pochodnymi idei. Każde prawo
jest podporządkowane jakiejś wizji ładu i sprawiedliwości. Współczesne prawo
międzynarodowe i ponadnarodowe instytucje są pochodną jakiejś wizji świata.
Wizja ta tkwi korzeniami w XVIII, w najlepszym wypadku XIX wieku i nie całkiem
przystaje do współczesnych realiów. Coraz mniej pozostaje wolnych przestrzeni,
niczyich ziem i dzikiej przyrody. Kończy się pionierski model opanowywania
Ziemi. Nasza świadomość polityczna wywodzi się z czasów, kiedy na wspólnym
pastwisku — biosferze — wypasano ledwie kilka krów. Wtedy konkurencja była
najlepszym pomysłem na życie. Od niedawna ziemskie „pastwisko" żywi już więcej
niż 10 krów. Mijamy punkt przegięcia na logistycznej krzywej wzrostu. Postęp
obciążania biosfery stanie się po drugiej stronie formuły logistycznej istotnym
zagrożeniem. Wzrost utraci wartość bezwzględnie pozytywną [ 14 ].
Globalny świat potrzebuje nowych instytucji i nowych praw. W obszarze dóbr
wspólnych wiara w dobroczynność „niewidzialnej ręki" rynku jest zabobonem.
Dobrami tymi nie może rządzić tylko komercja i rywalizacja. Lepszym rozwiązaniem
jest kooperacja, czyli coś, co trudno przełożyć na ramy instytucjonalne [ 15 ].
Zazwyczaj dla wymuszenia lub substytuowania kooperacji państwa stosują różne
formy regulacji, która oczywiście wcale nie musi być lepsza od komercji.
Wynaturzenia rozmaitych administracji bywają nawet gorsze od bezwzględności
rynku. Koncesje, licencje, zezwolenia — konieczne narzędzia regulacji — służą
nie tylko zarządzaniu, ale często również korupcyjnym wymuszeniom [ 16 ]. Nikt nie
lubi biurokracji, zwłaszcza w czasach jej profesjonalnej i moralnej degeneracji,
tyle tylko, że — mimo wszystkich swoich wad — urząd w zasadzie może realizować
cele niekomercyjne, a podmiot handlowy — w zasadzie nie. Tak twierdzi i teoria
gier, i historia: przykłady zarządzania korporacyjnego koloniami przez rozmaite
europejskie kompanie były skandaliczne.
W niektórych obszarach, w których klasyczny rynek nie jest optymalny,
skorumpowana i zdegenerowana biurokracja może być mimo to jeszcze gorsza.
Szczególnie jest to widoczne tam, gdzie doktrynalnie nie dopuszcza się jawnego
rynku. Rynek podziemny, korupcja, może w takich sytuacjach zawyżać ceny i zmniejszać dostępność dóbr bardziej niż robiłby to rynek wolny [ 17 ]. Komercja
nie musi być oczywiście najgorszym rozwiązaniem problemu dóbr wspólnych, ale też
nie jest uniwersalnie najlepszym.
Nowa sytuacja świata domaga się nowej filozofii gospodarowania dobrami
wspólnymi, jakoś sprytnie zmodyfikowanego rynku — z jakimiś jednak elementami
regulacji [ 18 ].
PODSUMOWANIE
W XVIII wieku Smith przekonał elity niektórych krajów, że państwo może się
powstrzymać od regulacji w tych dziedzinach, w których samoregulacja jest i tańsza, i lepsza. Kraje te zanotowały wkrótce wielki wzrost gospodarczy. Okazało
się jednak, że w dziedzinach środowiska, oświaty, opieki społecznej czy zdrowia
„niewidzialna ręka" nie działa lub działa nie tak, jak byśmy chcieli.
Przykładowo: samoregulacja może uzdrowić społeczeństwo eliminując — a nie lecząc — chorych. Takie rozwiązanie byłoby niezgodne z fundamentami naszej kultury.
W XX wieku, kiedy uświadomiono sobie, że „niewidzialna ręka" potrafi nieźle
rozchybotać gospodarkę, państwa zaczęły wygładzać cykle gospodarcze, stosując
oczywiście nierynkowy interwencjonizm. Po wielkim kryzysie, wielkich wojnach i wyścigu zbrojeń — państwo rozdęło się do niespotykanej wcześniej skali, a w
wielu obszarach był to wzrost rakowaty. Deregulacja, liberalizacja,
komercjalizacja — stały się oczywistą koniecznością. Wchodząc jednak na obszary
niektórych dóbr wspólnych, stają się również zagrożeniem. Pora już chyba
przeliczyć krowy na wspólnym pastwisku [ 19 ].
Wzmożona przez rozpoznanie skutków globalizacji oraz ujawnienie się globalnego
terroryzmu dyskusja nad światem jako całością i ludzkością jako wspólnotą
dostarcza cennego potencjału intelektualnego, który może i powinien być
wykorzystany do przemodelowania pewnych stereotypów. Lepiej byłoby przy tym, aby
tam, gdzie to możliwe, miejsce ideologii zajmowała wiedza.
2001/2002
1 2 3 4
Footnotes: [ 14 ] W socjobiologii odpowiadałoby to zmianie strategii z r
na K (opanowywanie środowiska
wymaga strategii pionierskiej, zwanej r, zaś utrzymywanie stałej
populacji w wypełnionym środowisku wymaga strategii równowagi, zwanej K).
Socjobiologia powstała jakieś trzydzieści lat temu i jest nauką, która wywodzi
strategie osobnicze, środowiskowe i gatunkowe z genowego egoizmu. Dla
socjobiologa kurczak służy jajku do wytwarzania kolejnych jaj. Mimo, a czasami z powodu jajowego egoizmu, kurczakowi czasem opłaca się być kooperatywnym lub
nawet altruistycznym. [ 15 ] Ciekawym eksperymentem ustrojowym przełomu XIX i XX wieku była spółdzielnia, do
dzisiaj funkcjonująca zadowalająco w zarządzaniu wspólnymi nieruchomościami i paru innych obszarach. Spółdzielnia jest godną analizy formą kompromisu między
konkurencją a kooperacją. Innymi organizacjami nie podporządkowanymi konkurencji
są stowarzyszenia i związki wyznaniowe. [ 16 ] Korupcyjna współpraca biurokratów jest przykładem na to, że kooperacja też może
być zgubna. Dla ogółu byłoby lepiej, gdyby urzędnicy konkurowali między sobą. [ 17 ] Przykładu zdaje się tutaj dostarczać państwowa służba zdrowia, w zamyśle
powszechnie dostępna i darmowa, która może być i droższa, i mniej dostępna od
prywatnej. [ 18 ] Nie znam bezdyskusyjnie dobrych przykładów biurokratycznego zarządzania dobrami
wspólnymi. Istnieją jednak pewne obiecujące precedensy błyskotliwości
prawodawczej, na przykład nakaz umieszczania zrzutu ścieków powyżej ujęcia wody.
Jest to i łatwiejsze do wyegzekwowania, i skuteczniej ogranicza zanieczyszczanie
rzek niż zwykłe zakazy i kary. [ 19 ] Próbował to zrobić Charles Van Doren w książce „Historia wiedzy" (Al. Fine,
Warszawa 1996, str. 488). Według niego cała fauna waży około 2 mld ton i dzieli
się po połowie między faunę lądową i morską. Ludzie mają ważyć 250 mln ton,
bydło 520 mln, owce, kozy, trzoda, drób — 185 mln, psy, koty i inne zwierzęta do
towarzystwa — 5 mln, zwierzęta dzikie — tylko 40 mln. Człowiek i jego żywiciele
stanowią wagowo 96% lądowej fauny, a przeszło 50% fauny ogółem (z racji połowów,
duża część ryb i skorupiaków musi być również zaliczona do naszej bazy
żywieniowej). Niezależnie od kompletności i ścisłości tych obliczeń, zdają się
one wskazywać na prawie całkowitą hominizację biosfery. « (Published: 24-05-2018 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 10216 |
|