|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Science » » »
Ludzie i bestie [1] Author of this text: Krzysztof Szymborski
Nauka wyraźnie uświadamia nam, że zwierzęta nie są jedynie
skomplikowanymi maszynami biologicznymi. Natura wyposażyła je bowiem w inteligencję, a może i świadomość. Coraz trudniej więc uzasadnić tezę o wyjątkowej odrębności naszego gatunku.
W ciągu ostatnich mniej więcej dwudziestu lat pogląd
wielu naukowców na temat głębszych motywacji ludzkiego postępowania, a także
relacji pomiędzy zachowaniem zwierząt i ludzi uległ wyraźnej zmianie. Nowa
dyscyplina psychologii ewolucyjnej wyrosła z metodologicznego założenia, że
wiele zagadek ludzkich zachowań można wyjaśnić funkcjonalnie, tzn. jako
manifestację ewolucyjnie wyselekcjonowanych schematów zachowawczych służących, w ostatecznym rachunku, konkretnemu celowi. Jest nim, oczywiście, pozostawienie
po sobie genetycznie zbliżonego potomstwa, które samo będzie miało optymalne
szanse dalszego rozmnożenia. Co więcej, wyjaśnienie takie w niczym nie wyróżnia
ludzi spośród innych zamieszkujących Ziemię gatunków. Grzechotnikom,
drozdom, tygrysom i szympansom przyświeca w życiu dokładnie ten sam cel, toteż
obserwacja, w jaki sposób zabierają się one do spełnienia swej biologicznej
powinności, może rzucić pewne światło także i na ludzką naturę. I odwrotnie — to, co dawniej było niewybaczalnym grzechem antropomorfizmu, czyli
przypisywanie zwierzętom ludzkich cech jest, kto wie, może nie aż takim
wielkim błędem. Przegląd współczesnej literatury z zakresu etologii, czyli
nauki zajmującej się badaniem zachowania zwierząt, zaiste przywodzi na myśl
bajki Ezopa czy też przygody doktora Dolittle. Jak do tego doszło? Wydaje mi
się, że możliwe do obrony są co najmniej dwa hipotetyczne, uzupełniające
się wyjaśnienia przyczyn tej interesującej zmiany. Klasyczny, newtonowski
paradygmat naukowego wyjaśnienia był paradygmatem mechanistycznym. Świat był,
generalnie rzecz biorąc, wielką maszyną; miejscem zamieszkania wielu
mniejszych maszyn, które można określić jako sumę składowych części, a najlepiej poznać je poprzez rozłożenie na elementy składowe i ponowne złożenie.
Jak pralkę albo samochód. Jeśli takie stanowisko dziś wydaje nam się naiwne i poznawczo mało obiecujące, to między innymi dlatego, że współczesnym
wzorem „przodującej" maszyny nie jest już samochód ani pralka. Maszyną,
która dziś kształtuje nasze życie zarówno prywatne, jak i zawodowe, w stopniu nieporównanie większym niż jakikolwiek „klasyczny",
mechaniczny „gadżet" jest — komputer.
MYŚLĄCE MASZYNY
Komputer sam jest antropomorficzną maszyną, której działania
nie można wyjaśnić czysto materialistycznie i która, jako system, jest czymś
więcej niż sumą części składowych. Komputer bowiem to uniwersalna maszyna o niezdefiniowanej z góry funkcji, obdarzona atrybutem analogicznym do świadomości — elektronicznie zakodowaną pamięcią i programem operacyjnym. Skoro
dopuszczalne jest dziś porównywanie „software’u" komputera do umysłu
oraz mówienie o sztucznej inteligencji i myślących maszynach, tym bardziej
dopuszczalne wydaje się przypisywanie inteligencji i świadomości zwierzętom. W tym samym czasie, kiedy postęp elektroniki wydaje się prowadzić do
konwergencji sztucznej maszyny i naturalnego organizmu biologicznego, rozwój
genetyki sprawia, że coraz trudniej zdefiniować wyraźną, jakościową odrębność
gatunku ludzkiego wśród innych gatunków. Kultura zachodnia zbudowana została
na fundamencie tradycji religijnej, w której problem unikatowości natury
ludzkiej rozstrzygnięto przez akt wiary — człowiek obdarzony jest duszą, a z
nią także wolną wolą, osobistą, moralną odpowiedzialnością za swe czyny.
Marksiści rozwiązali inaczej problem ludzkiej odrębności: według nich, mówiąc w pewnym uproszczeniu, człowiek różni się od innych zwierząt tym, że jego
„natura" jest wyłącznie produktem działania sił społecznych, czyli
środowiska i wychowania. Podczas gdy zachowanie zwierząt wyjaśnić można
jako wrodzone i instynktowne, postępowanie człowieka to wynik „determinizmu
społecznego". Jest rzeczą interesującą, że obie te szkoły myślenia,
choć wzajemnie wrogie, łączy wspólna nieufność wobec prób biologicznego
wyjaśniania ludzkiej natury. W przypadku tradycji marksistowskiej jest to wręcz
paradoksalne. Tam, gdzie biologia wydaje się niezgodna z ideologią, marksiści
mają tendencję do opowiadania się po stronie metafizyki, a nie materializmu i do absolutyzowania unikatowych cech naszego gatunku. Tym, po części, tłumaczy
się na pozór zagadkowy fakt, że we współczesnej „wojnie kulturowej"
epoki postmodernizmu wielu oponentów racjonalizmu i krytyków racjonalistycznej
tradycji naukowej rekrutuje się z szeregów lewicy. Jak wspomniałem,
nowoczesna genetyka i współczesna teoria ewolucyjna, będąca syntezą
darwinowskiej koncepcji doboru naturalnego i genetyki molekularnej, wydaje się
mieć coś istotnego do powiedzenia w debacie na temat ludzkiej natury i naszej
relacji wobec innych gatunków. Z niektórymi z nich jesteśmy bowiem zadziwiająco
blisko spokrewnieni. Na przykład z naszymi najbliższymi „krewnymi" -
szympansami — dzielimy ponad 98% materiału genetycznego, a rezusy różnią się
od nas genetycznie tylko o 4%. Są to, oczywiście, bardzo istotne procenty,
wystarczająco duże, by uczynić z nas bardzo odmienny gatunek, i to gatunek świadom
swej odrębności i wyjątkowo z niej dumny. Tak dumny, że porównanie z innymi
gatunkami — a szczególnie już z innymi naczelnymi — budzi w nas emocjonalną
konsternację. Powiedzenie o kimś, że „zachowuje się jak małpa w dżungli",
traktowane jest przez wielu jak najgorsza obelga. Inni znów uważają to za
obelgę dla małp. Tymczasem niedawne postępy etologii wydają się sugerować,
że zwierzęta niekoniecznie są o wiele lepsze od nas.
SFRUSTROWANE KURY
Powrót do antropomorfizmu nie jest wyłącznie grzechem
prymatologów studiujących obyczaje i życie naczelnych. Na przykład Marion
Dawkins zajmuje się badaniem zachowania pospolitych kur domowych. W swej
niedawno opublikowanej książce dowodzi, że kur nie sposób naprawdę zrozumieć,
jeśli nie założy się, że mają one rozwiniętą świadomość i życie
emocjonalne. Doszła ona do tego wniosku nie przez jakieś mistyczne doświadczenie
(np. spotkanie z kurą, która mówi) tylko na podstawie wnikliwej obserwacji
ich zachowania. Po obronieniu swego doktoratu z etologii, nad którym pracowała
pod kierunkiem Niko Tinbergena, pioniera w tej dziedzinie i laureata Nagrody
Nobla, Dawkins postanowiła zająć się ptakami — jednym z jej motywów był
protest przeciwko panującemu w tej dyscyplinie „ssakocentryzmowi". Jej
oryginalnym pomysłem było wynalezienie sposobu na „pytanie" kur, jak
bardzo zależy im na zaspokojeniu tej, czy innej ważnej dla nich potrzeby;
czyniła to, obserwując trud, z jakim gotowe są dziobać klawisz (czasem aż
50 razy), aby dostać się do wygodnego gniazda. Jeden z jej eksperymentów
polegał na tym, że kury musiały się przeciskać przez coraz węższą szparę — czego bardzo nie lubią — by osiągnąć jakiś atrakcyjny cel, np. przyłączyć
się do stada albo dotrzeć do dobrze umoszczonego gniazda. Jej wnioski: kury
lubią swoje towarzystwo i gotowe są pokonać przeszkody, by przyłączyć się
do stada, ale znacznie dla nich ważniejsze jest wygodne gniazdo i dla niego
przecisną się przez jeszcze węższą szparę. Konkluzja ta nie zachwyciła
przedstawicieli wysoce zmechanizowanego przemysłu jajczarskiego, bowiem Dawkins
nie omieszkała zauważyć, że kury, które muszą składać swe jaja na
nieprzytulną taśmę transportera, choć nie cierpią na brak towarzystwa,
znajdują się bezsprzecznie w ciągłym stanie frustracji. Choć nikt z uczonych nie sugeruje, że zwierzęta są po prostu małymi ludźmi z futrem czy
piórami, Marion Dawkins nie jest bynajmniej odosobniona w swym przekonaniu, że — wbrew ortodoksyjnym poglądom behawiorystów — wiele z nich zdradza wszelkie
oznaki samoświadomości, świadomości istnienia innych, a także pewną zdolność
przewidywania i intencjonalność. Marc Bekoff, którego obiektem badań są
ptaki grubodzioby (Coccothraustes coccothraustes — z rodziny łuszczaków),
twierdzi, że przekonanie to pomaga mu we właściwym formułowaniu empirycznie
sprawdzalnych hipotez. Wiele obserwowanych schematów zachowań nie miałoby po
prostu sensu, gdyby nie założyć, że ptaki te w jakimś stopniu planują swoją
przyszłość i antycypują przyszłe wydarzenia. Jego grubodzioby są, jak
kury, zwierzętami społecznymi i kiedy zbierają się w grupy, tworzą krąg,
tak by mogły się nawzajem obserwować. Każdy osobnik, zanim zacznie swój
posiłek, sprawdza najpierw, czy wystarczająca liczba innych zachowuje niezbędną
czujność i w porę ostrzeże go w przypadku pojawienia się drapieżnika. Czy
taki podział zadań i grupowa współpraca mogą być czysto automatycznym, nieświadomym
aktem?
PRZEBIEGŁE WĘŻE
Jedną z oznak inteligencji jest zdolność do użycia
podstępu. Żyjący w Kalifornii wąż heterodon płaskonosy (hognose -
przedmiot studiów Harry’ego Greene’a i Gordona Burghardta) jest w tej
dziedzinie mistrzem. W sytuacji zagrożenia rozdyma kark jak kobra i pozoruje kąsanie
(choć sam jest całkiem niejadowity). Jeśli to nie odstrasza napastnika,
symuluje gwałtowny atak śmiertelnej choroby, dostaje drgawek, wije się, wypróżnia
(zapewne z zamiarem zmniejszenia swej apetyczności), po czym wywala język,
przewraca się na grzbiet i udaje trupa. Dr Burghardt — który przyznaje zresztą,
że prowadząc swe obserwacje zawsze próbuje sobie wyobrazić, jak sam czułby
się będąc wężem — twierdzi, że całe to przedstawienie trudno wyjaśnić
jako mechaniczne odegranie instynktownie opanowanej roli, wąż bowiem cały
czas bacznie obserwuje poczynania przeciwnika i dostosowuje do nich swą taktykę.
MAŁPIA POLITYKA
Kury to potrafią, węże to potrafią, co dopiero mówić o naszych najbliższych kuzynach, szympansach. W porównaniu z gadami i ptakami,
szympansy są wyrafinowanymi inteligentami, i jak przystało na inteligentne i społeczne istoty, znaczną część swego życia poświęcają polityce. Takie
przynajmniej wydaje się przesłanie klasycznego już dziś dzieła na temat społecznej
psychologii szympansów, książki Fransa de Waala opublikowanej w 1982 roku,
Szympansia polityka: władza i seks wśród małp (Chimpanzee Politics: Power
and Sex among Apes. Johns
Hopkins University Press, 1982). De Waal, który jest dziś profesorem
psychologii na Emory University w Atlancie i uznanym autorytetem w dziedzinie
etologii, lubi opowiadać dziennikarzom historie o znanym mu osobiście
niemieckim etnografie, Wulfie Schiefenhövelu, który w czasie swej wizyty w niedostępnym rejonie Nowej Gwinei zaproponował dwóm zaprzyjaźnionym przywódcom
plemiennym przejażdżkę swym samolotem. Zaszczyceni ofertą kacykowie, którzy
nigdy przedtem nie mieli okazji latać, zgodzili się, ale spytali etnografa,
czy mogą mieć do niego dwie prośby — po pierwsze, chcieliby, żeby nie zamykać w czasie lotu drzwi samolotu, a po drugie, czy mogą zabrać ze sobą po kilka
sporych kamieni? Po co? — spytał zdziwiony uczony. Po to — odpowiedzieli
przedstawiciele lokalnej władzy — żeby je wyrzucić z samolotu, kiedy będziemy
przelatywać na wioską sąsiadów. Schiefenhövel odmówił ich prośbie, a wieczorem wpisał do swego dziennika: byłem dziś świadkiem wynalezienia
bombardowania lotniczego przez człowieka neolitu. Morał tej opowieści był
dla de Waala oczywisty: zaślepieni własnym etnocentryzmem skłonni jesteśmy
nie doceniać pomysłowości i inteligencji przedstawicieli innych kultur. A poza tym, tendencja do agresji, użycia siły dla osiągnięcia politycznych celów
nie jest bynajmniej patologicznym efektem rozwoju cywilizacji technicznej.
Agresywność i skłonność do stosowania przemocy to cechy wszystkich innych
gatunków — które spełniają też i pozytywną rolę przystosowawczą. Kiedy w połowie lat siedemdziesiątych de Waal ukończył studia zoologii w swej
rodzinnej Holandii i otrzymał ofertę pracy w ogrodzie zoologicznym w Arnhem,
gdzie zająć się miał badaniem agresywnego zachowania wśród małp, nie
zapomniał on lekcji Schiefenhövela i podszedł do swego tematu w sposób, jak
na owe czasy, nowatorski — postanowił spojrzeć na stado szympansów, które było
obiektem jego studiów, jako na grupę społeczną, posiadającą ukształtowane
cechy kulturowe. Owocem jego obserwacji była Szympansia polityka, książka, która — trudno się temu dziwić — skrytykowana została przez niektórych jako
niedopuszczalnie antropomorficzna. Tym niemniej, nawet krytycy metodologii de
Waala przyznają, że w literaturze prymatologicznej badania jego należą do
najbardziej wnikliwych i, obok studiów na dzikich szympansach prowadzonych
przez Jane Goodall, należą do kanonu wiedzy o życiu społecznym naczelnych.
Szympansia polityka ma swój sensacyjny wątek przypominający telewizyjną
„mydlaną operę". Główną postacią jest tu Yeroen, dominujący
samiec, który na początku opowieści jest przywódcą stada. Władza jego
opiera się na sojuszu z grupą samic, przede wszystkim z Mamą, która zajmuje w niej dominującą pozycję. Do ich pomocy odwołuje się Yeroen, kiedy jego
kierownicza rola zagrożona jest przez młodszego i silniejszego Luita. Z biegiem czasu Luit staje się coraz bardziej agresywny, ostentacyjnie kopulując z płodnymi samicami na oczach zazdrosnego Yeroena, zachowując się coraz
bardziej prowokacyjnie wobec samego przywódcy, a w końcu przypuszcza na niego
frontalny atak. Za pierwszym razem Yeroen z powodzeniem mobilizuje lojalne
samice (z którymi, jak gdyby przewidując zbliżającą się napaść, spędził w poprzedzających tygodniach — jak każdy dobry polityk przed zbliżającymi się
wyborami — ponad dwa razy więcej czasu niż miał to w zwyczaju). Luit zostaje
zapędzony w kąt i zmuszony do pokajania się.
1 2 Dalej..
« (Published: 17-07-2002 Last change: 23-09-2004)
Krzysztof SzymborskiHistoryk i popularyzator nauki. Urodzony we Lwowie, ukończył fizykę na Uniwersytecie Warszawskim. Posiada doktorat z historii fizyki. Do Stanów wyemigrował w 1981 r. Obecnie jest wykładowcą w Skidmore College w Saratoga Springs, w stanie Nowy Jork.
Jest autorem kilku książek popularnonaukowych (m.in. "Na początku był ocean", 1982, "Oblicza nauki", 1986, "Poprawka z natury. Biologia, kultura, seks", 1999). Współpracuje z "Wiedzą i Życie", miesięcznikiem "Charaktery", "Gazetą Wyborczą", "Polityką" i in.
Dziedziną jego najnowszych zainteresowań jest psychologia ewolucyjna, nauka i religia. Częstym wątkiem przewijającym się przez jego rozważania jest pytanie o wpływ kształtowanych przez ewolucję czynników biologicznych i psychologicznych na całą sferę ludzkiej kultury, a więc na nasze zachowania, inteligencję, życie uczuciowe i seksualne, a nawet oceny moralne. Number of texts in service: 31 Show other texts of this author Newest author's article: Mężczyzna niepotrzebny | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 1247 |
|