|
|
« Letters and opinions Dziękuję za Kolosa ze Świebodzina! Author of this text: Andrzej Dymkowski
Jeszcze nie tak dawno zadeklarowałbym, że jestem katolikiem. Nigdy nie byłem
fanatykiem religijnym, ale ksiądz podczas mojego ślubu, czy chrztu dzieci
wydawał się być osobą jak najbardziej na miejscu. Jako absolwent
politechniki, posiadający umysł ścisły, nie musiałem iść na żaden
kompromis: do całki, czy pochodnej nie trzeba było „filozofii" i wynik albo się zgadzał, albo nie.
Tkwiąc wiec na uboczu, pewnie razem z większością polskiej populacji,
czułem się komfortowo. Radio Maryja traktowałem z przymrużeniem oka, głosowałem
na prorynkowe partie i nie zamartwiałem się zakazami antykoncepcji, czy
jedzenia mięsa w piątki.
Dwa wydarzenia zmieniły jednak moje podejście do wiary: reakcja kościoła
katolickiego na katastrofę smoleńską oraz wzniesienie monumentalnego Jezusa w
Świebodzinie. Dlaczego dopiero one? — doprawdy nie wiem, ale zadziałały jak
katalizator. Dotychczas moja wiara wydawała mi się postępową, żyjącą w symbiozie z nauką i nie negującą osiągnięć oświecenia. Patrzyłem z góry
na sekty zakazujące transfuzji krwi, czy kobiety zakryte od stóp do głów.
Pierwsze pytanie, które mi się nasunęło brzmiało: Czy aby na pewno mam do
tego prawo? Czy aby na pewno papież degradujący teorię ewolucji do roli
jednej z wielu teorii powstania życia jest moim papieżem?
Sekta Kaczyńskiego jest tak samo prymitywna i pretensjonalna jak bałwochwalczy
Kolos ze Świebodzina. Zdałem sobie sprawę, że to nie jest wcale margines
polskiego kościoła katolickiego: to jest prawdziwe oblicze mojego kościoła.
Jednak to nie miejsce i czas na wyliczanie absurdów i okrucieństw religii.
Mam okazję egocentrycznie skupić się na własnej osobie. Co spowodowało, że
przejrzałem na oczy? Może i świebodziński Kolos oraz sekta Kaczyńskiego
zmobilizowały mnie do zadawania pytań, ale pierwotną przyczyną była jednak
zwykła, ludzka ciekawość i zdrowy rozsądek. Zbliżając się powoli do
czterdziestki, z całym dotychczasowym bagażem życia i edukacji, mogę
swobodnie zadawać trudne pytania. Nikt mi nie powie „Co ty tam wiesz o życiu!".
Polska szkoła próbowała przez lata oduczyć mnie samodzielnego myślenia, ale
nie poddawałem się i zakończyłem przygodę z nauką tytułem doktora. Teraz
przyszła kolej na sprawy duchowe. Zdałem sobie sprawę, że bycie katolikiem
oznacza wspólny mianownik pomiędzy mną a osobami ukrywającymi pedofilów,
czy siejącymi nienawiść do drugiego człowieka w imię „cywilizacji miłości".
Czas powiedzieć otwarcie: BASTA!
Cóż, jestem wielkim szczęściarzem: potrafię bez strachu zadawać trudne
pytania, żądać dowodów, nie boję się księdza, ani tego, co pomyślą sąsiedzi.
Jestem pokoleniem, które ma do dyspozycji Internet, książki Dawkinsa, no i oczywiście portal racjonalista.pl. Jest mi wstyd, że przez wiele lat
zaniedbywałem ten ważny aspekt mojego życia, ale z drugiej strony czuję się
dumny i wewnętrznie spełniony mogąc powiedzieć: JESTEM ATEISTĄ!
« Letters and opinions (Published: 06-05-2011 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 1398 |
|