|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
People, quotes » Voltaire
Religijne oszczerstwa i racjonalna apologia Wolter [1] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
"...eksperiencja odkryła mi istotę prawdy wszystkim mędrcom wiadomą, a mianowicie, że tylko mierność od zawiści na tym świecie jest
bezpieczna"
Giovanni Boccaccio
Spis treści:
Wolter to religijny hipokryta
Wolter był miernym filozofem
Wolter inspirował rewolucję francuską
Czy przed śmiercią się nawrócił?
Wolter nie był szlachcicem, więc nie "de Voltaire"
Wolter to propagandysta i cyniczny kłamca
Wolter nie znał historii
Współcześni Wolterowie?
Wolter jako antysemita i rasista
Wolter rasistą według Wprost
Wolter szkodził Polsce *
Osoba i pisarstwo Woltera są wszelkimi siłami
dyskredytowane przez chrześcijan, zwłaszcza zaś przez katolików. W Polsce w napaściach na niego celują zwłaszcza osoby zbliżone mentalnie do Rydzyka i Jankowskiego, ale bzdury te przenikają wszędzie, można więc na nie się
natknąć nawet tam gdzie spodziewać by należało wręcz czegoś przeciwnego,
np. na stronach stowarzyszenia przeciwko faszyzmowi i rasizmowi, w tygodniku
Wprost i wielu innych. Trudno oczywiście jest zarejestrować wszystkie bzdury i ataki na jego temat, czasami jedynie ktoś napisze czego dowiedział się na
kazaniu o Wolterze...
Przykre
jest, że jego dzieła są tak trudno dostępne. Najwięcej wydano po polsku w wieku XIX. W latach bezbożnej komuny również ukazało się kilka pozycji.
Obecnie trwa zastój. Naszym marzeniem jest doprowadzenie do wydania lub
zainicjowanie popularyzacji jego dzieł w Polsce.
Jako człowiek był ...człowiekiem.
Nie aspirował do wyzbycia się namiętności i ludzkich słabostek. Potrafił
jednak wznosić się ponad przeciętność, o czym świadczą choćby jego
batalie w obronie niesłusznie i niesprawiedliwie osądzonych. W sprawie Calasa,
protestanta, niesłusznie oskarżonego i skazanego na łamanie kołem przez
katolicki „wymiar sprawiedliwości", Wolter poświęcił trzy lata
swoich starań i "wrzawą napełnił całą Europę". Choć nie
zapobiegł wyrokowi, doprowadził jednak do wznowienia procesu po jego śmierci,
który wykazał niewinność Calasa i zakończył się jego rehabilitacją, co
miało znaczenie dla rodziny umęczonego. Podobnie występował w obronie Sirvena,
czy la Barre’a. Niestrudzenie uprawiał również propagandę na rzecz humanitaryzacji
prawa karnego, podejmując myśl prekursora w tej dziedzinie — Cesare Beccaria
(dzieło jego życia — na Indeksie, ma się rozumieć).
Jako filozof oświeceniowy — był
Wolter wybitną postacią. Jak pisze prof. Henryk
Olszewski — "jeden z największych autorytetów filozofii Oświecenia w Europie" (Historia doktryn politycznych i prawnych).
Wolter to
przede wszystkim jedno z najświetniejszych piór jakie się kiedykolwiek zrodziło.
On nie miał ambicji aby być nieskazitelnym wzorem postępowania i czystości
moralnej, chciał być jeno człowiekiem, ze wszelkimi tego skutkami, nie
alienował się od spraw człowieczych, nie miał być nadczłowiekiem bujającym w chmurach, chciał aby wołano na jego widok: Ecce homo. Jak pisze Władysław
Tatarkiewicz w Historii filozofii: "...nieokiełznaną ambicję osobistą,
mściwość, próżność i interesowność, łączył ze szczerym odczuciem
spraw społecznych i poczuciem sprawiedliwości. Akcja jego była humanitarna,
ale zarazem destrukcyjna. Toteż przez jednych był uważany za wcielenie
szatana, przez innych zaś był wielbiony jako największy dobroczyńca ludzkości".
Nie był więc bez wad. Nawet rzeźba którą mu wykonano, przedstawiająca chuderlaka i słabowitego człowieka, jest bardzo symptomatyczna.
Jako krytyk i historyk Kościoła był niewątpliwie wielki i kąśliwy.
Racjonalista cały przesiąknięty jest duchem Wolterowskim. I takie „pejoratywy", jak choćby słowa Jacka Sałackiego (autora serwisu
Literatura Chrześcijańska):
"Dla mnie pańskie postępowanie to taka sama fanfaronada jak pisanina
Voltera. Uważam, że wam obu brakuje Ducha Bożego w sercu" — są w istocie superlatywami. Tym bardziej więc poczytuję sobie za obowiązek obronę
naszego Mistrza.
Salvador Dali, Slave Market with the Disappearing Bust of Voltaire, 1940. Zob. więcej...
Zarzuty stawiane Wolterowi:
Wolter to religijny hipokryta
Dość łatwo znaleźć dowody tendencyjności takich zaangażowanych społecznie filozofów. Proszę zwrócić uwagę na taki fakt : w „Traktacie o tolerancji" nasz bohater nie pozostawia czytelnikowi żadnych wątpliwości, że uważa się za katolika. W rozdziale 11 „Nadużycie nietolerancji" używa określeń „nasz Kościół", „nasza wiara" itp. W rozdziale 14 nazywa Chrystusa Bogiem. Gdzie indziej pisze wprost : „Jestem, Bogu dzięki, dobrym katolikiem…" ( „Traktat…", Warszawa 1988, s. 97 ).
Tymczasem w zbiorze aforyzmów tego samego autora znalazłem następujące fragmenty : „Prawdziwe dzieje Jezusa to prawdopodobnie dzieje sprawiedliwego człowieka [ … ] Potem zrobiono zeń proroka, a po trzech stuleciach Boga". W innym miejscu : „Wszelki dogmat jest czymś śmiesznym i złowrogim" ( Wolter, „Aforyzmy", Warszawa 1976, s. 44 ). Krótko mówiąc — tym razem przyznaje wprost, że nie jest katolikiem. Bo co innego oznacza zanegowanie boskości Chrystusa ?
Nasuwa się więc wniosek, że ten człowiek grał najróżniejsze role w zależności od koniunktury. Pisząc dla katolików przedstawiał się jako jeden z nich — zatroskany o stan swojego
Kościoła. Innym razem stawia się na stanowisku przeciwnym. Jak to świadczy o jego ogólnej wiarygodności ?
Kolejny błąd! Autor nie wychwycił w tym wszystkim ironii, znanej wszystkim jego czytelnikom w owym okresie. Okresie, gdzie były przecież jeszcze prześladowania i musiał pisać za pomocą wybiegów, paraboli. Ale nigdy nie udawał katolika !
Ówcześnie często tak postępowano. Także Montaigne pisał podobnie. On w swoich
Próbach, gdzie wywraca całe chrześcijaństwo do góry nogami, czyni to tak subtelnie i za pomocą takich wybiegów, że wielokroć się śmiałem czytając gdy po jakimś 'twardszym' ustępie zaraz 'puszcza oko' do cenzorów i inkwizytorów, np.:
„Znam pewnego człeka, nie byle jakiej powagi, o wielkiej nauce, który wyznał mi, iż otrząsnął się z błędów niedowiarstwa właśnie za pomocą argumentów
Sebonda. I kiedy się je nawet obedrze z tej ozdoby i pomocy, i przytwierdzenia wiary, i weźmie za wymysły czysto ludzkie, aby zwalczać nimi tych, którzy popadli w okropne a przeraźliwe mroki bezbożności, i wówczas okażą się jeszcze tak mocne i skuteczne, jak, w porównaniu z nimi, żadne inne. (...) Dla niedowiarka wszystkie pisma zdają się trącić niedowiarstwem; zakaża własnym jadem niewinną materię. Ci ludzie cierpią na niejakie uprzedzenie sądu, które im każe znajdować mdłym smak racyj
Sebonda". Również Wolter musiał w niektórych dziełach przyjmować tę taktykę.
Jak bardzo był przekorny świadczy pewien zabawny fakt: swoją antyklerykalna tragedię
Mahomet (którą upozorował na dzieło o religii islamskiej, lecz z zupełnie
wyraźnymi i oczywistymi aluzjami do kościoła katolickiego) podarował ...papieżowi, aby zeń zadrwić. Jednak papież, Benedykt XVI, nie w ciemię bity
odwdzięczył się temu antychrześcijaninowi podobnie i udzielił mu pasterskiego
błogosławieństwa. Dalej, jemu spłatano figla: w Charonne wydarzył się cud,
jakiejś dewotce w czasie procesji Bożego Ciała, cierpiącej na krwotoki, cofnęła
się choroba. Odbiło się to szerokim echem po całym Paryżu i pomimo, że
jezuici od początku uznali cud za bzdurę (bo wydarzył się w parafii należącej
do jansenickiego proboszcza), wywołał jednak falę
uniesienia. Urządzano odtąd coroczne procesje upamiętniające ten akt nieba.
Tymczasem w oficjalnym arcybiskupim orędziu na ten temat Wolter jest wymieniany
jako jeden z gości, co mają przybyć na Te Deum. Pisze wówczas z drwiną
do jednej wolnomyślnej szlachcianki:
"Nie sądź Pani, że w Paryżu poprzestaję na wystawianiu moich
komedii i tragedii. Niezgorzej służę Bogu i diabłu zarazem. W wielkim świecie
otacza mnie aureolka pobożności, którą przywrócił mi cud z przedmieścia.
Dziś rano ozdrowienica przyszła do mojego pokoju. Widzisz, Pani, jaki zaszczyt
przynoszę Twemu domowi i jaką wonią świętości będziemy się napawać.
Jego Eminencja kardynał de Noailles napisał piękny list pasterski z okazji
cudu, a szczytem uhonorowania lub śmieszności jest wzmianka o mnie w tym orędziu.
Zaproszono mnie uroczyście, bym przyszedł na Te Deum, które będzie odśpiewane w Notre-Dame jako akt dziękczynienia za uzdrowienie pani La Fosse".
Z odpowiedzi na to zaproszenie Wolter wysyła do Eminencji jedną ze swoich
tragedii z liścikiem:
"Wzruszony listu przesłaniem
Ślę Księdzu moją tragedię,
Abyśmy mogli nawzajem
Zagrać przed sobą komedię"
„Jaka szkoda, że wojny religijne nie zawsze są prowadzone taką bronią!" — pisze Orieux.
Wolter był miernym filozofem
"Wolter był raczej
miernym filozofem (aczkolwiek świetnym publicystą i pisarzem!). Wystarczy
zajrzeć do dowolnej — poza radzieckimi — historii filozofii i zobaczyć, ile
tam Wolter zajmuje miejsca i — co ważniejsze — jakie są jego filozoficzne osiągnięcia.
Nb. zdarzało mu się pisać z zadęciem o sprawach, których kompletnie nie
rozumiał, np. o fizyce Newtona, a za swoje największe dzieło uważał
poematy, których dziś już nawet we Francji nikt nie czyta…"
Tutaj musimy wyjaśnić sobie pojęcie
filozofa, jakim się posługuję. Jeśli przyjmiemy nasze rozumienie
uniwersyteckie — to owszem wiadomo, że wiele nie wniósł do światowej
myśli co już gdzieś kiedyś nie było napisane bądź powiedziane. Był za
to, jak Pan raczył zauważyć, świetnym pisarzem, ale i mędrcem. Ja jednak mówiąc o filozofii nie mam tego jej znaczenia na myśli, lecz takie, którym posługiwał
się cały wiek Oświecenia. Słowa samego Woltera może wyjaśnią to lepiej niż
ja. Proszę posłuchać jak on rozumiał filozofa, do czego ja się przychylam
wielce (no, może poza oraczką):
"Ludzie, którzy nie używają rozumu, chcieli zniesławić tych, którzy
się nim posługują: zrównali filozofa z sofistą i pomylili się bardzo.
Prawdziwy filozof może czasem zirytować się na oszczerstwo, które go ściga,
może okryć wieczną pogardą podłego sprzedawczyka, który znieważa dwa razy
na miesiąc rozum, dobry smak i cnotę, może nawet mimochodem ośmieszyć tych,
co lżą literaturę w sanktuarium, w którym czcić ją winni. Obce mu są
jednak intrygi, potajemne praktyki i mściwość. Umie, jak mędrzec z Montbard i mędrzec z Voré, czynić ziemię bardziej urodzajną, a jej mieszkańców
szczęśliwszymi. Prawdziwy filozof uprawia pola leżące odłogiem, pomnaża
liczbę pługów, a przez to samo i liczbę mieszkańców, daje zajęcie
ubogiemu i wzbogaca go, zachęca do zawierania małżeństw, opiekuje się
sierotą, nie szemrze przeciwko koniecznym podatkom i sprawia, że rolnik jest w stanie płacić je ochoczo. Nie żąda niczego od ludzi, a daje im wszystko, co
dać jest zdolen. Pała wstrętem do obłudników, ale żałuje zabobonnych. Na
koniec, umie być przyjacielem."
1 2 3 4 5 Dalej..
« Voltaire (Published: 17-05-2002 Last change: 26-03-2006)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 141 |
|