|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Skąd tyle zła ?! Author of this text: Michał Przech
Jednym z ciekawszych argumentów ateistów przeciw wierze,jest problem
istnienia zła na tym świecie. Mowa o szeroko rozumianej właściwości naszego
świata, jaką jest przypadkowość (chaotyczność wielu zjawisk) i wynikające z tego
konsekwencje, czyli sytuacje lub zachowania, które określamy jako złe (dla nas
lub innych), sprawiające cierpienie. Możemy sobie łatwo wyobrazić świat, na
którym ilość zła byłaby znacznie mniejsza, na którym ludzie nie posiadaliby tak
silnych uwarunkowań i predyspozycji do agresji i czynienia innym szkody, świat,
na którym czyny empatyczne i altruistycznie nie wynikałyby tylko z naszego
ciągłego dążenia do własnej przyjemności. Tak więc, jak uznają chrześcijanie, na
naszym świecie istnieje zjawisko (problem) zła, spór dotyczy jedynie jego
źródła. Jako obowiązującą dziś interpretację, podają potrzebę istnienia wolnej
woli oraz szatana. 'Zbuntowany anioł' rzekomo wpływa na człowieka, skłaniając go
do złych czynów. Jednak odbywa się to zawsze za przyzwoleniem ludzkiej wolnej
woli. Więcej nawet, mówią, iż ten świat jest areną działań szatana ("i rzekł do
Niego[diabeł]: Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon" Mt 4,9) a wręcz jego własnością ("i rzekł diabeł do Niego: Tobie dam potęgę i wspaniałość
tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę" Łk 4,6). Tak
więc człowiek (chrześcijanin), jako istota wolna, podejmuje działania złe (jeśli
jest tego świadom) pod wpływem szatana. Stąd też nie jest to jego w pełni wolna
wola, a jedynie ukierunkowane działanie. Ponieważ nie jest on świadom, kiedy ta
'moc nieczysta' działa na niego, więc nie może być absolutnie pewien, że to co
czyni, jest tylko dobre lub tylko złe. Może to jedynie ocenić po konsekwencjach,
lub po swoim złym (dobrym) zamiarze. Chrześcijanie argumentują istnienie wolnej
woli potrzebą miłości do Boga (agape), która takiej wolności wymaga (choćby
wyboru osoby umiłowanej). Tym samym boska miłość, niejako w konsekwencji,
pociąga za sobą istnienie zła, choć sama go nie stwarza. Tak więc (wg
chrześcijan), świat nasz jest niedoskonały, ponieważ jesteśmy stworzeni jako
osoby wolne, które mogą wybrać miłość do Boga, jej brak, lub nawet wybrać zło.
Świat jest niedoskonały, gdyż wymaga tego potencjalne istnienie miłości do Boga.
Twierdzą także chrześcijanie, iż jest to tylko świat tymczasowy i nie należy
obwiniać Boga za to, że jest na nim zło, gdyż jest to tylko etap w dążeniu do
doskonałości. Kolejnym etapem ma być świat (już) doskonały, bez zła. Taki świat, z kolei, nie może być chaotyczny, i nie może być na nim szatana. Tym samym, nie
może tam istnieć wolna wola, gdyż osoby w nim żyjące muszą się jej wcześniej
zrzec, rezygnując ze swej natury i możliwości wyboru zła. Osoby na świecie
idealnym byłyby więc innymi osobami, pozbawionymi wolnego wyboru (musiałyby
kochać Boga, gdyż nie miałyby już żadnego wyboru). W ten oto sposób świat
doskonały (Niebo) nie może być światem ludzi wolnych, lecz zniewolonych
(usunięcie zła wymaga usunięcia złych czynów i złej woli). Pozostaje jednak
problem 'zła naturalnego'. Czemu także zwierzęta cierpią, skoro są niewinne i nie mogą odróżniać zła od dobra ? Czy giną z winy grzesznych ludzi ? Nie,
cierpiały na długo przed nami. Naturalne katastrofy też nie zależą od ludzkich
działań, więc czemu tak wiele stworzeń cierpi nie z własnej winy ? Kto, jak nie
Bóg, może być za to odpowiedzialny ? Przecież wystarczyłoby, aby tylko ludzie, i tylko z powodu własnych grzechów cierpieli, aby odbyć 'lekcję dobra i zła', jak
to nazywają chrześcijanie. Wszystkie organizmy 'informują' swoich właścicieli o ich złym stanie przez cierpienie, a przecież Bóg mógł łatwo wyeliminować choć
to, wprowadzając mechanizm takiej informacji np. przez sny. Tak więc, Bóg posyła
nas, niewinnych, na ten świat, abyśmy rzekomo odbyli lekcję, po której ci z nas,
którzy wypadną 'dobrze', pójdą do Nieba. Wydaje się, że to ma sens, ale jaką w takim razie lekcję odbywa np. noworodek, umierający przy swych narodzinach ?
Jaki sens dla wiary ma rak, skoro po takiej 'lekcji' się umiera ? Jaki sens może
mieć huragan, zabijający bez wyjątku, nawet księży i, Bogu ducha winne, krowy ?
Trudno ogarnąć umysłem ogrom cierpienia, jakie każdego dnia spotyka istoty
żyjące na Ziemi. Sekstus Empiryk wysunął inną koncepcję
(tzw. argument logiczny), argumentując niemożliwość istnienia Boga dobrego dla
ludzi: albo Bóg chce usunąć zło i nie może, albo może i nie chce, albo nie może i nie chce, albo może i chce (oczywiście to tylko skrót oryginału; często mylnie
podaje się, jakoby autorem wywodu był Epikur). Tak więc kolejno: jeśli chce ale
nie może, to nie jest wszechmogący; jeśli nie chce a może, to nie jest dobry dla
ludzi; jeśli nie chce i nie może, to nie jest Bogiem; wreszcie jeśli chce i może, a tylko ta postawa pasuje do Boga, to czemu na świecie jest tyle zła ?
Jedyne sensowne wyjaśnienie podaje przedstawiona wyżej teologia chrześcijańska,
ponieważ, jak widać, za czasów Sekstusa wyjaśnienia takiego jeszcze nie było. W ten sposób okazuje się, że ludzie tworzą wiedzę o Bogu, która najmniej od
'Objawienia' pochodzi, a raczej z naszych inteligentnych umysłów, szukających
coraz to lepszych uzasadnień dla idei Boga. Jest jednak jedna nierozwiązana
kwestia: skoro bóg stworzył 'wolność' (czyli raczej przewidział jej potencjalne
granice, bo przecież 'nie wszystko wolno'), musiał najpierw stworzyć sobie takie
potencjalne granice, albo sam dokonał wyboru z tego, co istniało niezależnie od
niego. Tak czy inaczej włączył w obręby naszej wolności możliwość czynienia zła.
Musiał więc (jako wszechmogący) wiedzieć jakie będą tego konsekwencje. Stąd są
dwie możliwości: wybrał zło z własnej woli, albo był do tego zmuszony. Druga
możliwość nie spodoba się chrześcijanom (choć na pewno hinduistom), a pierwsza
może być zaakceptowana przez nich jedynie po przyjęciu, że ten świat jest
tymczasowy (nie wieczny) oraz że miłość wymaga możliwości czynienia zła (nie-
miłości). Potwierdza to pochodzenie chrześć. szatana — najmocniejszego anioła,
który zbuntował się przeciw Stwórcy (nie chciał go kochać) — on też miał wybór
zła, przecież go sam nie wymyślił i nie stworzył, gdyż jest słabszy od Boga ("I
rzekł Pan Bóg: Oto człowiek stał się taki jak my: zna dobro i zło" 1 Mojż.
3,22). Mógł szatan jedynie przyjąć postawę przeciwną do absolutnego dobra (które
też może uzależniać Boga), czyli absolutne zło. Jednak, ponieważ sam Bóg czynić
zła nie może, pozwolił on szatanowi (którego istnienie musiał przewidzieć)
działać i czynić zło. Tak czy inaczej Bóg (chrześcijański) skazuje ludzi na zło
doczesne, planując i stwarzając taki świat, co kłóci się w aksjomatem
nieskończonej dobroci Boga. Stworzył człowieka skazanego na Zło, hołdując być
może, mylnej zasadzie, iż cel uświęca środki. Musiał być świadom, że człowiek
będzie zawsze wybierał zło (w rozumieniu biblijnym), tak długo, jak tylko będzie
mógł. Jeśli taka jest perspektywa dla chrześcijan, to zaiste, trudno kochać ich
Boga, który w swej (rzekomo) jedynej książce, nie przekazał żadnych instrukcji
medycznych, jak łagodzić cierpienie, a jedynie jak je propagować. Tym bardziej,
że potrafimy sobie wyobrazić świat, na których ludzie wybieraliby dobro z własnej woli, gdyby Bóg stworzył ludzi neutralnymi wobec zła i dobra i kierowali
się mądrością. Dobry Pan nie każe jedynie psa za złe uczynki, lecz raczej
wynagradza za dobre. A ponieważ ludzie nie są neutralni moralnie, więc wybierają
zło niejako z przymusu. Należy być może inaczej spojrzeć na źródła takiej
teologii: "Jahwista chciał powiedzieć, że człowiek z natury dobry, bo tak
stworzony przez Boga, ulega pokusie przychodzącej z zewnątrz. Z własnego
doświadczenia życiowego wiedział doskonale, jak często się tak dzieje.
Wprowadził więc węża, gdyż w rajskim ogrodzie nie ma jeszcze trzeciego
człowieka, który by mógł wystąpić jako kusiciel. Nie zastanawiał się przy ty,
jak to możliwe, by wąż, będący również stworzeniem Boga, miał tak wyraźnie złe
intencje. Zło przychodziło z zewnątrz i to wystarczyło, a nie zadawał sobie
pytania, skąd się w tym Bożym świecie zło wzięło. Jahwista wybrał węża zapewne
dlatego, ze widział w nim symbol wszystkiego, co było najniebezpieczniejsze dla
Izraela w pogańskiej religijności. W Kanaanie węże odgrywały wielką rolę w kultach związanych z żyznością ziemi i płodnością wszelkich istot żywych oraz w sanktuariach bogów-lekarzy" .
Okazuje się, że wyjaśnianie zła
przez 'wolną wolę' nie odnosi skutku, gdyż nie usuwa postawionego problemu. W ten sposób, chrześcijanie pozostają na zawsze ze swym wyimaginowanym Bogiem i Złem. Dzisiejsi teolodzy chrześcijańscy bronią się już argumentem, że
'przeznaczenie zła jest niewiadome ludziom, lecz tylko Bogu'. Życzę im
powodzenia, w dalszych rozważaniach.
W jaki więc sposób
ateiści i agnostycy ustosunkowują się do problemu zła ? Jest to kwestia ciekawa,
jednak o wiele prostsza od powyższych wywodów. Ponieważ oba te światopoglądy
opierają się na wyjaśnianiu realiów świata w oparciu o metodę naukową, więc nie
istnieje dla nich problem kreacji bytów. Całe wyjaśnienie opierają one na
dostępnej wiedzy naukowej (sprawdzonej) oraz na wnioskach, płynących z teorii
naukowych. Tak więc zło, traktują nie jako problem, lecz jako nieodłączny
element naszego świata, tak jak kolor biały i czarny. Dobro i zło zawsze zależą
od definicji, jaką przyjmą ludzie, a która jest częścią ich dorobku kulturowego i światopoglądowego. 'Czynić zło' znaczy dla każdego co innego, choć zawsze
istnieje pewna wspólna płaszczyzna porozumienia w tej kwestii. Czyny złe nie
wynikają jednak zawsze z wolnej woli i niezależnego istnienia Zła. Ludzie, jako
zwierzęta o najwyższym stopniu rozwoju umysłowego, podlegają podobnym
ograniczeniom jak inne ssaki naczelne. Nasza 'wolna wola' jest więc znacznie,
lecz subtelnie ograniczona przez 'wolę' naszego ciała. Przychodzimy na świat z zespołem pewnych predyspozycji, które, zależnie od wychowania i doświadczeń,
przejawiają się w naszym zachowaniu jako osób dorosłych. Np. ten, kto urodzi się
geniuszem, niewiele może na to poradzić, gdyż jego umysł już do końca życia
będzie działał trochę inaczej (być może sprawniej) niż większości ludzi.
Podobnie jest z predyspozycją do chorób umysłowych lub zakaźnych, skłonnością do
uzależnień, agresji, empatii czy też szczególnymi uzdolnieniami a nawet
kalectwem i wadami genetycznymi. Przez całe życie podlegamy subtelnym
mechanizmom operującym w naszym ciele: hormonom, rozwojowi, chorobom. Nie od nas
zależy jacy możemy być, ale jacy jesteśmy w świetle naszych możliwości. Rodzimy
się z zespołem konkretnych instynktów, które w miarę rozwoju sukcesywnie
zastępowane są przez coraz bardziej świadome działanie, choć często umieramy w gorszej kondycji umysłowej niż chcielibyśmy. Tak więc wolna wola jest jedynie
'pobożnym życzeniem' chrześcijan. Wolni jesteśmy jedynie w granicach naszych
ograniczeń, których często nie jesteśmy świadomi. A zło ? Czyż nie jest jedynie
przejawem naszej czujności na przebieg i jakość własnego życia ? 'Nie czyń
drugiemu, co tobie nie miłe' — oto uniwersalna zasada, wprowadzająca ład
społeczny i kulturowy, łamana wszędzie tam, gdzie zanika potrzeba empatii i więzi społecznych. Nie istnieje bodaj żaden system społeczno-kulturowy, który
nie stosuje się do niej.
Już w okresie neolitu rozwijały się kultury i cywilizacje, które funkcjonowały bez represyjnych struktur hierarchicznych, więc
chrześcijaństwo nie wnosi tu nic nowego w kwestiach etycznych. Flagowym
przykładem może być tekst babiloński, pochodzący z lat 1500-1200: "Nie odpłacaj
złem człowiekowi, który się z tobą spiera; Odpłać dobrem człowiekowi, który ci
zrobił coś złego; Zachowaj sprawiedliwość wobec twego nieprzyjaciela; Bądź
uśmiechnięty, kiedy jesteś z twoim przeciwnikiem; Jeśli ten, kto ci źle życzy,
jest w potrzebie, nakarm go" . Wynalazek
miłosierdzia nie jest w takim razie domeną chrześcijaństwa. Stąd też problem Zła
jest dla ateistów i agnostyków (humanistów) problemem ludzkiej natury i naturalnych predyspozycji do tworzenia struktur społecznych (nie istnieje
społeczeństwo, gdzie większość jest przeciw sobie). Podobnie problem zła
pochodzącego od natury (np. kataklizmy) nie istnieje w tych światopoglądach,
gdyż mechanizmy natury nie są moralnie (lub etycznie) nacechowane. To, czy
zjawisko jest 'złe' czy 'dobre' zależy od subiektywnej reakcji człowieka na jego
wystąpienie. Powódź jest bez wątpienia zła dla ludzi poszkodowanych, lecz np.
dla biologa jest zjawiskiem jak najbardziej pożądanym i naturalnym. To nie
natura, lecz człowiek stwarza w niej 'zło', oceniając to, co bez-myślne, jako
przejaw celowości i czyjegoś zamiaru (ducha ?). Dla ateisty świat jest
bezduszny, czyli obojętny moralnie — nie ma na nim zdarzeń z natury złych lub
dobrych. Nie istnieją także absolutne normy moralne (chyba, że za takie
przyjmiemy naturalne uwarunkowania społecznej natury człowieka). Absurdem jest
też twierdzić, iż cierpienie ma nas czegoś 'nauczyć' bądź 'udoskonalić'
(oczywiście pomijając sens ewolucyjny). Cierpienie wynika z charakteru
ewolucyjnego rozwoju istot żywych. Jest im niejako potrzebne, aby 'wiedziały' co
znaczy cierpienie innych i potrafiły, posiadając taką informację, budować
wspólnotę potrzeb i celów. Co ciekawe, z tego co wiemy wynika, iż zdolne do
cierpienia (czyli więcej niż odczuwania bólu) są jedynie zwierzęta, których
przodkowie (ewolucyjni) tworzyli pewne społeczności, gdyż tylko im cierpienie
może przynieść korzyść ewolucyjną — mogły motywować swoje działanie intencjonalnie,
aby nie zadawać cierpienia lub właśnie je zadawać, zależnie od własnych potrzeb.
« (Published: 29-07-2002 Last change: 26-08-2004)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 1579 |
|