|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Science »
Nowe, lecz nie lepsze. Niekiedy gorsze [1] Author of this text: Imogen Evans, Hazel Thornton, Iain Chalmers
Translation: Maria Kasprzak
Niemal każdego tygodnia w mediach pojawia się doniesienie o nieprzewidzianych efektach ubocznych jakiegoś
leku, błędzie chirurga, wymykającym się spod kontroli zakażeniu lub
niepowodzeniu źle prowadzonej ciąży. Czasem krytyka idzie dalej: media
przedstawiają współczesną, opartą na nauce medycynę jako „nieludzką" — tak, jakby rzeźnickie praktyki poprzedzające dzisiejszą chirurgię lub
trucizny, których stosowanie zarzucono na rzecz nowoczesnych leków były
bardziej „ludzkie". A jednak współczesna medycyna ma na swoim koncie wiele
sukcesów. Opracowanie skutecznych leków ustanowiło przełom w leczeniu zawałów
serca i nadciśnienia tętniczego, umożliwiło chorym na schizofrenię
opuszczenie szpitali psychiatrycznych i życie w domach. Skuteczność leków
przeciwko wrzodom żołądka w wielu przypadkach wyeliminowała konieczność
poważnych operacji, a nieskuteczne kuracje — jak np. dieta mleczna — odeszły
do lamusa medycyny. Szczepienia dzieci sprawiły, że polio i błonica to odległe
wspomnienia. Łatwo zapomnieć, że białaczka niegdyś była chorobą niemal
zawsze śmiertelną, a dziś chorzy na różne nowotwory często wciąż żyją,
zamiast wcześnie umierać. W zachodniej Afryce równikowej, choroba zwana „ślepotą
rzeczną", powodowana przez larwy pewnego gatunku muchówek, oślepiała wiele
osób. Obecnie jest niemal wyeliminowana dzięki leczeniu farmakologicznemu.
Nowoczesne techniki diagnostyczne przyniosły również wiele korzyści. USG,
tomografia komputerowa, obrazowanie rezonansem magnetycznym pomagają zyskać
pewność, że pacjenci są prawidłowo diagnozowani i leczeni. Na przykład
rezonans magnetyczny pozwala ustalić, na jakiego typu udar cierpi dany pacjent.
Jeśli udarowi towarzyszy wylew krwi do mózgu, to stosowanie aspiryny, pomocne
przy innych rodzajach udaru, może być niebezpieczne. Techniki chirurgiczne i anestezjologiczne również zostały znacznie udoskonalone. Sztuczne stawy pomogły
niezliczonym chorym, a przeszczepy stały się popularnym sposobem leczenia.
Rzecz jasna, poprawę stanu zdrowia społeczeństwa zawdzięczamy również
podniesieniu poziomu życia: dostępowi do czystej wody, poprawie stanu higieny,
lepszemu odżywianiu i warunkom mieszkaniowym. Jednak nawet wyjątkowym
sceptykom trudno byłoby zaprzeczyć sukcesom współczesnej medycyny. W ciągu
ostatniego półwiecza duża część zasługi dla wzrostu oczekiwanej długości
życia ludzi przypada lepszej opiece zdrowotnej, podobnie jak lata dobrej jakości
życia wielu osób cierpiących na choroby przewlekłe.
Jednak nawet obecnie zbyt
wiele decyzji lekarskich opartych jest na zbyt słabych dowodach naukowych i wciąż
istnieje zbyt wiele kuracji szkodzących pacjentom, a wiele wartościowych
terapii nie jest stosowane tak często, jak można by sobie życzyć. Niemal zawsze będą istniały wątpliwości co do skuteczności i wyników nowo opracowanych metod leczenia — efekty leczenia bardzo rzadko
bywają tak oczywiste, że nie pozostawiają pola wątpliwościom. Stąd
wniosek, że starannie zaplanowane i rzetelne testy (badania, próby) kliniczne
są niezbędne, aby w wiarygodny sposób ocenić skutki leczenia.
Bez rzetelnych, obiektywnych
badań klinicznych narażamy się na ryzyko uznania za przydatne bezużytecznych
lub nawet szkodliwych kuracji, lub odwrotnie — odrzucenia jako bezużytecznych
terapii dobrych. Niesprawdzone teorie co do efektów leczenia, jakkolwiek
przekonująco mogą brzmieć, nie wystarczają.
ŚMIERĆ KROLA KAROLA II
Sir Raymond Crawfurd
(1865-1938) barwnie opisał śmierć Króla Karola II w 1685 roku. Król miał
udar. Jego lekarze żywo wkroczyli do akcji uzbrojeni w cały arsenał barbarzyńskich
kuracji:
"Upuszczono mu z żyły w prawym ramieniu blisko pół litra krwi, z natychmiastowym dobrym skutkiem.
Zgodnie z uznaną praktyką w owym czasie, Król pozostawał na krześle,
podczas gdy chwyciły go konwulsje. Przemocą otworzono mu usta, aby nie
przygryzł sobie języka. Procedura ta, jak zwięźle opisuje Roger North, służyła
po pierwsze, aby utrzymać go w przytomności, a następnie zapobiec zaśnięciu.
Natychmiast wysłano pilne wiadomości do licznych osobistych medyków królewskich,
którzy wnet przybyli tłumnie, aby mu służyć; zostali wezwani bez względu
na różnice wiary i poglądów politycznych, i przybyli. Zaraz zaordynowali cięte
bańki na ramiona, dzięki którym upuszczono królowi następne ćwierć litra
krwi. Podano silny antymonowy emetyk (środek powodujący wymioty), ale jako że
Król mógł przełknąć niewiele leku, postanowiono dla pewności podwoić
pomoc podając pełną dawkę siarczanu cynku. Zaaplikowano silne środki
przeczyszczające, a następnie serię lewatyw. Włosy krótko obcięto, a na całą
głowę przyłożono ostre środki parzące. Jakby i tego było mało, zażądano
jeszcze przyżegania rozpalonym do czerwoności żelazem. Król przepraszał za
to, że „umiera tak kłopotliwie długo". (Crawfurd R. Last days of
Charles II. Oxford: The Clarendon Press, 1909.)
Bywają teorie, które
przewidują skuteczność jakiejś terapii, podczas gdy
dane empiryczne dowodzą czegoś przeciwnego. Inne teorie przekonują, że dana
kuracja nie powinna działać, a testy dowiodły jej skuteczności.
Nic nowego pod słońcem: już w XVIII wieku James Lind zastosował rzetelny test dla porównania sześciu
specyfików używanych ówcześnie do leczenia szkorbutu — choroby zabijającej
wielu marynarzy podczas długich rejsów. Wykazał, że skutecznym lekarstwem były
pomarańcze i cytryny (dziś wiemy, że owoce te zawierają witaminę C). W istocie Lind przeprowadził to, co dziś nazywamy kontrolowanym badaniem
klinicznym.
W roku 1747, będąc lekarzem
pokładowym na królewskim statku „Salisbury", James Lind zebrał dwunastu
pacjentów chorych na szkorbut w podobnej fazie zaawansowania choroby, umieścił
ich w kajutach w jednej części statku i zapewnił im jednakowe wyżywienie. To
był podstawowy warunek — stworzenie równych „warunków startowych". Następnie Lind podzielił ich na
sześć grup po dwóch marynarzy, aby otrzymywali jedną z sześciu stosowanych
ówcześnie kuracji przeciwszkorbutowych: cydr [ 1 ], kwas siarkowy, ocet, wodę
morską, gałkę muszkatołową lub pomarańcze i cytryny. Owoce zdecydowanie
wygrały, Admiralicja zarządziła, że wszystkie statki mają być wyposażone w zapas soku z cytryn, a szkorbut — śmiertelna choroba — znikł.
Podobne wątpliwości dotyczące
efektów leczenia są często podkreślane i dzisiaj, kiedy lekarze różnią się w podejściu do leczenia konkretnej choroby. Ważną rolę w wyjaśnianiu tych wątpliwości odgrywają zarówno lekarze, jak i zwykli
ludzie. W najlepiej pojętym interesie pacjentów i lekarzy leży dopilnowanie,
aby badania kliniczne były przeprowadzane z najwyższą starannością. Lekarze
muszą mieć pewność, że ich zalecenia mają oparcie w wynikach wiarygodnych
badań klinicznych, a pacjenci powinni się tego domagać. Tylko taki krytyczny
układ może zapewnić ludziom poczucie, że mogą zaufać metodom leczenia,
jakie oferuje im współczesna medycyna.
NIEOCZEKIWANE ZŁE SKUTKI
Był czas, kiedy lekarze nie
mieli pewności, czy kobiety ciężarne, które wcześniej poroniły, powinny
przyjmować syntetyczny estrogen zwany dietylostilboestrolem (DES), czy też
nie. Niektórzy przepisywali pacjentkom ten lek, inni tego nie robili. DES stał
się popularny we wczesnych latach pięćdziesiątych XX wieku, ponieważ sądzono,
że poprawiał funkcjonowanie łożyska, którego defekty uważano za przyczynę
problemu.
TRAGICZNA EPIDEMIA — ŚLEPOTA
NOWORODKÓW
W okresie po II Wojnie Światowej
opracowano wiele nowych terapii poprawiających rokowania zdrowotne wcześniaków.
Następnie kilka lat z bezlitosną jasnością uświadomiło nam, że wiele
zmian w ich pielęgnacji przyniosło zupełnie nieoczekiwane, niekorzystne
skutki uboczne. Najbardziej znanym spośród tych tragicznych doświadczeń
klinicznych była „epidemia" ślepoty, tzw. retinopatii wcześniaków w latach 1942-54. Choroba ta okazała się powiązana ze sposobem podawania tlenu
nierozwiniętym jeszcze, przedwcześnie urodzonym niemowlętom. Dwunastoletnia
walka o zatrzymanie tej „epidemii" dostarczyła nam otrzeźwiającej
demonstracji, jak bardzo potrzebujemy starannie zaplanowanych testów dla
wszystkich innowacji medycznych, zanim się je dopuści do powszechnego
stosowania. (Silverman WA. Human experimentation: a guided step into the
unknown. Oxford: Oxford University Press, 1985: vii-viii.)
Na przykład jeden z brytyjskich lekarzy-położników, do którego zgłosiła się kobieta, która
wcześniej dwukrotnie poroniła, zapisał jej ten lek już na początku ciąży.
Ciąża ta zakończyła się urodzeniem żywego dziecka. Przypuszczając, że
„naturalna" zdolność donoszenia ciąży przez tę pacjentkę poprawiła się,
lekarz nie zalecił stosowania DES podczas jej czwartej ciąży; dziecko zmarło w macicy z powodu „niewydolności łożyska". Tak więc podczas piątej i szóstej
ciąży zarówno lekarz, jak i pacjentka nie mieli wątpliwości, że DES
powinien być zastosowany ponownie, a obydwie ciąże zakończyły się
urodzeniem żywych dzieci. Oboje doszli do wniosku, że DES to skuteczny lek.
Niestety, ten wniosek nie został poparty wynikami rzetelnych badań, które
zostały przeprowadzone i opisane w latach, kiedy kobieta ta była leczona. Co
gorsza, niemal 20 lat później, pewna matka młodej dziewczyny chorej na rzadki
nowotwór pochwy zasugerowała, że rak córki mógł być spowodowany zażywanym
przez nią (matkę) w czasie ciąży dietylostilboestrolem. Od tego czasu
liczne badania ujawniły szereg efektów ubocznych DES-u u mężczyzn i kobiet,
którzy w płodowej fazie swego życia byli wystawieni na działanie tego
hormonu; był to nie tylko wzrost częstości zachorowań na rzadkie typy
nowotworów, ale również zaburzenia w funkcjonowaniu narządów rozrodczych.
Do czasu, kiedy oficjalnie ogłoszono,
że DES nie powinien być stosowany w czasie ciąży, kilka milionów kobiet i mężczyzn
zostało narażonych na działanie tej substancji. Wiemy dziś, że jeżeli
lekarze umieliby wyróżnić najbardziej wiarygodne badania dotyczące DES, które
były dostępne w latach pięćdziesiątych XX wieku, mniejsza ich liczba
zapisywałaby go swoim pacjentkom. Co więcej, nigdy nie potwierdzono, że DES
rzeczywiście jest skuteczny przeciw schorzeniu, na które go przepisywano.
Przeoczenie braku dowodów skuteczności tego leku miało w tym przypadku
tragiczne skutki.
1 2 3 4 Dalej..
Footnotes: [ 1 ] Cydr (ang. cider) -
napój z niską zawartością alkoholu otrzymywany z jabłek; jabłecznik
(przyp. tłum.) spośród dolegliwości
dręczących marynarzy Floty Królewskiej do końca XVIII wieku. Spośród leków
porównywanych przez Linda, Królewskie Towarzystwo Lekarskie zalecało wcześniej
kwas siarkowy, a Admiralicja — ocet. Rzetelne badanie Linda wykazało, że
obydwa te autorytety były w błędzie. Autorytety medyczne nierzadko bywają w błędzie. « (Published: 20-05-2011 )
Imogen Evans Praktykowała i wykładała medycynę w Kanadzie i Wielkiej Brytanii, zanim została redaktorką medyczną czasopisma naukowego The Lancet. Od 1996 do 2005 roku pracowała dla Radzie Badań Medycznych, następnie w obszarze etyki badań naukowych i reprezentowała rząd Wielkiej Brytanii w Radzie Europejskiej komisji ds. Etyki Biomedycznej. |
Hazel Thornton Po rutynowej mammografii, została zaproszona do udziału w próbie klinicznej, jednak niedostateczne przygotowanie informacje dla pacjentów skłoniło ją do odmowy. Skłoniło ją jednak również do aktywności na rzecz publicznego zaangażowania w badania, w celu osiągania wyników, które będą istotne dla pacjentów. |
Iain Chalmers Praktykował jako lekarz w wielkiej Brytanii i Palestynie, zanim został naukowcem w ramach służby zdrowia i kierownikiem Narodowego Oddziału Epidemiologii Okołoporodowej, a następnie UK Cochrane Centre. Od 2003 roku koordynuje inicjatywę imienia Jamesa Linda, promującą lepsze, kontrolowane badania kliniczne dla lepszej opieki zdrowotnej, zwłaszcza poprzez większe zaangażowanie społeczeństwa. | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 1783 |
|