|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Philosophy »
Nieskalane sumienia Author of this text: Wojciech Szczęsny
W kwietniowym numerze „Gazety
Lekarskiej" (gazeta jaką otrzymują wszyscy lekarze) przeczytałem list dr
Jacka Książeckiego z Lublina, który odnosił się do tekstu b. prezesa NIL
Konstantego Radziwiłła z grudnia 2010. Pisał on wtedy o regulacjach prawnych,
jakie podjęło Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy, a dotyczyło tzw. „Prawa
do sprzeciwu sumienia w praworządnym systemie opieki zdrowotnej". W skrócie
chodzi o odmowę udziału w eutanazji czy procedurach mogących spowodować śmierć
zarodka. Dr Radziwiłł z uznaniem pisze o rozszerzeniu owych praw na
instytucje, a nie tylko osoby lekarzy. Dr Książecki kontestuje, moim zdaniem
całkiem słusznie, ową ustawę i żal b. Prezesa, że nie ma jeszcze jasnych
uregulowań prawnych w Polsce (jak rozumiem popierających nowe prawo). Całość
owych zjawisk znana jest powszechnie pod nazwą „klauzuli sumienia". Zawsze
wzbudzała ona moje refleksje.
W ostatnich latach paternalistyczny stosunek do pacjenta stał się passé.
Chory (lub jego bliscy) współuczestniczy w planowaniu terapii. Tymczasem
okazuje się, że część legalnych w danym kraju procedur może być niemożliwa
do wykonania. Tak, niemożliwa, a nie jedynie utrudniona. Jeszcze wrócę do
tego tematu. Jako że eutanazja jest w Polsce prawnie zakazana, pozostaje aborcja
i, jak przypuszczam, już wkrótce będzie z in vitro i antykoncepcją, a podejrzewam,
że także tą nie wczesnoporonną, jak choćby prezerwatywa, choć wydaje się to
absurdalne. Klauzula sumienia pozwala bowiem lekarzowi odmówić wykonania danej
procedury czy, jak rozumiem, także wypisać recepty na środek antykoncepcyjny.
Tu może warto zatrzymać się przy propozycji poszerzenia klauzuli sumienia na
środowisko aptekarskie. Ramy tego artykułu przekraczają to, lecz temat to
niezwykle groźny!
Dr Książecki zadaje kilka bardzo trafnych pytań. Choć nie ma w artykule b. Prezesa jasnej deklaracji, nietrudno się domyślić, że w Polsce
chodzi o światopogląd katolicki. A gdzie przesławna polska tolerancja? Kolega
Książecki pyta też, kto miałby decydować o „systemie wartości" danej
palcówki. Dyrektor?, Rada Społeczna?, a może referendum pracowników? A jeśli
znajdzie się tam ktoś, komu ów system wartości nie będzie odpowiadał?
Poddamy go ostracyzmowi? Nie podamy ręki? Grzecznie poprosimy, żeby sam się
zwolnił, bo jakoś nam nie pasuje?
Jeżeli jest to jednostka prywatna, dajmy na to szpital wyznaniowy, nie
mam pytań. Lecz przykładowo szpital, w którym pracuję, utrzymywany jest również z moich podatków, podatków kolegi protestanta, wyznającego prawosławie,
ateisty czy Świadka Jehowy i czy nie przekłada się to jakoś na to, że każdy z nas chciałby, aby szanowano tam jego prawa (mówię o dopuszczonych przez
prawo polskie działaniach), a nie postanowienia jakiś gremiów.
Żeby była jasność, rozumiem ustawodawców wprowadzających klauzulę
sumienia. Potrafię zrozumieć nawet Kolegę, który odmówi operacji z wytworzeniem stomii, bo ma ku temu argumenty wyznawanej przez siebie religii
(nie znam takiej na razie, ale kto wie, jeśli choroby psychiczne „leczymy"
egzorcyzmami, nic mnie nie zaskoczy). Wiem dlaczego takie uwarunkowania prawne
zostały wprowadzone. Historia pokazała aż nadto dobitnie, jak lekarze byli włączani w najbardziej obrzydliwe działania, nie mając postaw prawnych do odmowy. Ale
jak mawia stary dowcip, czasy się zmieniły. Żadna siła polityczna nie zmusza
nikogo do aborcji czy eutanazji (przynajmniej w Polsce). Jeśli ktoś zmusza,
dalejże go do prokuratora i sam się podpiszę pod wnioskiem ! Polskie prawo
dopuszcza w kilku przypadkach aborcję jako działanie legalne. O podziemiu
aborcyjnym nie będę pisał, bo wiadomo, że istnieje i ma się znakomicie.
Znakomicie mają się też PT Koledzy aborterzy z dawnych lat, dziś w pierwszych szeregach „pro life". Oceniam ich moralność na równi z wysokimi oficerami LWP, zrywającymi onegdaj z szyj żołnierzy medaliki, a stającymi w pierwszym rzędzie do Stołu Pańskiego na mszach rocznicowych od chwili, gdy z nazwy armii znikła literka "L". Jakoś wydaje mi się, że spotkam ich
wkrótce w awangardzie walki o poszerzoną klauzulę sumienia.
Załóżmy więc taką sytuację. Do poradni ginekologicznej zgłasza się
młoda kobieta. Zaszła w ciążę w wyniku gwałtu. Jest nieco upośledzona
psychicznie, a na dodatek ma ciężką wadę serca i jeszcze kilka chorób, które
doprowadzą ją do śmierci lub znacznie pogorszą jej stan zdrowia, gdy ciąża
rozwinie się i dojdzie do porodu. Doktor, oczywiście zasłaniając się
klauzulą sumienia, odmawia wykonania legalnej w tym przypadku aborcji. Czy
powinien poinformować pacjentkę lub jej rodzinę (jest upośledzona) o tym kto
może wykonać taki zabieg. Moim zdaniem tak i jeśli tego nie zrobi powinien być
ukarany z całą surowością. Ba, zobowiązuje go do tego Art. 39 „Ustawy o Zawodzie Lekarza i Lekarza Dentysty", który stwierdza: "lekarz może
powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego
sumieniem, z zastrzeżeniem art. 30, z tym że ma obowiązek wskazać realne
możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w innym zakładzie
opieki zdrowotnej oraz uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej
(podkreślenie moje W.S). Właśnie
„realne". Powiedzmy,
że wskazał miejscowy szpital. Niestety kilka dni wcześniej podjęto tam, powołując
się na dyrektywę europejską decyzję, że placówka ta nie wykonuje takich
zabiegów. Najbliższy szpital jest ponad 100 km stąd. Miałem kiedyś gabinet w jednej z podbydgoskich ( 35 km) miejscowości . Proszę mi wierzyć, wyprawa do
Bydgoszczy (bilet wówczas 6 zł) była dla wielu nie do zrealizowania. I tak
minął 12 tydzień ciąży. Teraz już prawo zabrania aborcji. Aborcja
„podziemna" kosztuje o wiele więcej niż 6 zł. Pacjentka zmarła. Dziecka
nie udało się uratować… . Sumienie doktora pozostało jednak nieskalane.
Jeszcze raz napiszę to wyraźnie. Rozumiem potrzebę klauzuli sumienia.
To nasza obrona przed naciskiem przełożonych, funduszy i wszelakich ludzi chcących
wymusić coś na lekarzach. Tu może mała kazuistyka, a jeśli odmówię
pobrania krwi „na siłę" od sprawcy wypadku, który nie chce, aby wykonać
na nim ten zabieg. Tymczasem Policja czeka za drzwiami na ampułkę z krwią.
Czy mam prawo odmówić, bo zabrania mi sumienie? Zdaje się, że nie tak dawno
podobna sprawa trafiła przed oblicze sądu.
Jednak, choć wielu nie podoba się owo słowo, jesteśmy „służbą".
Służymy człowiekowi, który może mieć równie dobrze za nic moje poglądy
religijne czy jakiekolwiek. Muszę wykonać to czego potrzebuje (również
zdrowy!) pacjent. Jeśli nie chcę dokonać tego sam, muszę wskazać
natychmiast kogoś kto to zrobi, jeśli oczywiście nie łamie to prawa. Kiedy
tego nie zrobię, powinienem być ukarany nawet zabraniem prawa wykonywania
zawodu. On chce, abym mu przetoczył krew, ona chce abym dokonał
aborcji, bo dokonano na niej gwałtu lub ciąża zagraża jej życiu. Ona domaga
się, abym wypisał jej środek antykoncepcyjny. Mają do tego prawo i nie jest
dla nich ważne, czy chodzę do kościoła, meczetu czy synagogi, czy nigdzie.
Chodzę bowiem w białym fartuchu, który jest (powinien być) jak toga sędziego,
którego poglądy społeczne, polityczne czy religijne nie mogą wpływać na
wyrok. Pamiętajmy, że polscy sędziowie już nie wydają wyroków śmierci. My
nadal możemy. I tę konstatację polecam szczególnej uwadze zwolennikom
poszerzonej klauzuli sumienia.
P.S. Z przerażeniem przyjąłem wiadomość o przesłaniu do dalszych prac w Sejmie tzw. „Obywatelskiego projektu" dotyczącego całkowitego zakazu
aborcji (przykładowo nakazującego urodzenie płodu ciężko uszkodzonego, z gwałtu
lub kontynuację ciąży zagrażające życiu kobiety!). Pozostaje tylko ufać,
że zostanie on odrzucony na dalszych etapach prac legislacyjnych.
« (Published: 03-07-2011 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 1978 |
|