|
|
Articles and essays »
Chwała zwyciężonym, hańba wodzom Author of this text: Anatol Ulman
Mam płonną
nadzieję, że ktoś pamięta nauczycielkę
Marię Krzywobłocką (Tarczyńska 11) ze
znajdującej się na Ochocie Polnische Volkschule im Warschau
(przed wojną im. gen Orlicz-Dreszera),
bo właśnie w Europie, jak potem trafnie określił Leon Kruczkowski,
trwał sezon niemiecki… Pani w celach patriotycznych wprowadziła mnie do tajnego
zastępu Zawiszaków (siedziba: róg
Grójeckiej i Wawelskiej), zuchów
pozostających po opieką Szarych Szeregów. Nauczyłem się wówczas wzruszającego
wierszyka: Zawisza Czarny z Garbowa uczy nas mężnymi być i tak jak on w czystości myśli i słowa dla Polski żyć!
Chodziło o innego rycerza niż czasem
prezentowana obecnie w telewizorze
obrzydliwość takiego żywego, plugawego, oślizgłego hipokryty z wąsikiem
Führera, który zresztą jest jego narodowym idolem!
Pani miała nadzieję, że chwalebnie zginę w powstańczej rzezi, ja co,
wtedy trzynastolatek, bym chętnie, lecz ojciec mi nie pozwolił. To mój
byłby teraz ten straszny historiozoficznie pomniczek dzieciaka w chełmie.
Jeśliby sam rozsądek nie dawał
prawa do, zaprawionych biało-czerwonym cyjankiem, uwag o powstaniu, to posiadam
je jako niedoszły truposz, chociaż niewątpliwie głos truchła mógłby być
ważniejszy (tyle że włożyliby mu w wygniłą spopieloną gębę swój patriotyzm
opuchły od fałszu).
Oczywiście
gloria victis, chwała zwyciężonym,
którzy nader ochoczo młodą krwią zraszali barykady z brukowców, mebli oraz garów
wszelakich. Cześć babciom i dziadkom, jakimi są teraz ci, co przeżyli dymy
pożarów, sława orderom na ich starczych dzielnych piersiach. Tak bardzo byli
gotowi umierać za idee.
Infamia natomiast, hańba przywódcom
prowadzącym na rzeź, poganiaczom żołnierzy popychanych w zbyteczną, niepotrzebną
śmierć. Mieli bowiem ślepe, albo co gorzej cyniczne, rachuby polityczne i dla
nich posłali nierozumnie miasto na całopalenie a obywateli na zagładę.
Jak jednak nazwać hieny, szakale i sępy, co ze zmurszałej krwi poległych własną śliną podłą lepią teraz
polityczne hasła, by za ich pomocą zamącić i uzyskać rząd dusz, aby
durnych znów posyłać do piekła powstań i wojen?
| 1. Pomnik małego powstańca w Warszawie |
Moje racje są suche, wyrażone w martwych liczbach. Liczbach znanych lecz nie przypominanych zbytnio Polakom, by
ich nie zniechęcać do bzdurnych
bojów a raczej płomiennie do chętnego
zgonu zachęcać.
Moja dusza jest tymi liczbami
poraniona. (Tego idiotycznego pojęcia w innym oczywiście celu użyła niejaka
pularda, która, na życzenie ziomala a jednocześnie
swego niziołka wodza, z entuzjazmem posłałaby nas na fronty zachodnie
oraz wschodnie, byśmy bezsensownie ginęli unieśmiertelniając ich suwerenną
władzę.
Te liczby to (około) dwieście tysięcy
Polaków, którzy zginęli w, lub w związku z powstaniem warszawskim. Szkopów, tak
wówczas Niemców nazywano, powstańcy ukatrupili wtedy zaledwie ponad
jeden tysiąc pięciuset!
Kisiel w 1958 w związku z tym napisał: niezbyt
pokaźne, policyjne raczej siły niemieckie przez dwa miesiące bezkarnie burzyły
Warszawę i mordowały kwiat polskiej młodzież, a zajęty swymi kłopotami świat
przyglądał się temu z roztargnieniem...
Na te dwie setki tysięcy naszych zabitych składa się, znów około, boć nie znamy
wszystkich mogił, zwłaszcza w ruinach i kanałach, prawie czterdzieści tysięcy
żołnierzy oraz sto sześćdziesiąt
tysięcy ludności cywilnej. Oczywiście nie jest tak, że jeden szkop zabił
odręcznie ponad tysiąc naszych, bo większość ofiar spowodowana była
bombardowaniami Luftwaffe oraz ciężkich dział kolejowych, których ogromne
ryczące pociski zwano dla animuszu pogardliwie
krowami. Niemniej sens wojskowy i polityczny powstania jawi się jako nie tylko kompromitujący, ale wprost
hańbiący tych, co je ochoczo wywołali.
A co by było, gdyby? Wprawdzie
historykom nie wolno przypuszczać, co by się stało, gdyby fakty były inne, ale
felietonista może. Powiedzmy
najpierw tak: gdyby powstania nie było, to komuna miałaby potem ciężki zgryz z armią młodych, odważnych, wywodzących się w większości z inteligencji
patriotów dobrze przygotowanych do walki z wrogiem. Wśród cywilów zaś nie
zginęłoby wielu uczonych, naukowców, wynalazców, nauczycieli, lekarzy i inżynierów, a także kandydatów na nich, że nie wspomnieć o innych
pracowitych oraz tak potrzebnych po wojnie ludzi. Żyliby wielcy poeci. Aż
pragnie się sparafrazować Okudżawę i zanucić
żałośnie: Tak bardzo bym chciał, by
znów na Marszałkowskiej pojawił się starutki Krzysztof Baczyński. Siwutki
Tadeusz Gajcy przechadza się.
Trupem padło największe miasto
Rzeczypospolitej:z zabytkami,
muzeami, uczelniami, szpitalami, mieszkaniami dla setek tysięcy. Zamiast je
odbudowywać, można byłoby po wojnie unowocześniać, rozprzestrzeniać, upiększać.
Że się tak nie stało zawdzięczamy
głupocie i krótkim ambicjom postawionych na narodu czele. I teraz,
zamiast konać ze wstydu, wielu jest z powstania warszawskiego dumnych.
To choroba genetyczna ta pycha z przegranych bojów, zarżniętych obywateli, zniszczonych dóbr narodu.
Zarozumialstwo pokonanych, samouwielbienie baranów.
I naturalnie pełne próżności
wystawianie cierpienia na pokaz i sprzedaż. Wielkopańskość żebraków żądających
od świata jałmużny, boć Polska rany odnosi w imieniu ludzkości. Jako Chrystus
narodów.
Rozumieją to tutejsi, właśni,
dzisiejsi spryciarze. Jest towar do sprzedaży, opylmy klęskę na rynku
wewnętrznym! Przybierają stroje żałobne, odświeżają trumny, lakierują zwłoki
zabitych, śpiewają, by Pan zwrócił im władzę, to jest ojczyznę pełną ich szmalu.
« (Published: 01-08-2011 )
Anatol Ulman Urodzony w 1931 roku pisarz, dziennikarz i krytyk literacki. Publikacje książkowe: Cigi de Montbazon (1979), Godziny błaznów w składnicy złomu. Komedia współczesna (1980), Obsesyjne opowiadania bez motywacji (1981), Szef i takie różne sprawy (1982), Potworne poglądy cynicznych krasnoludków (1985), Polujący z brzytwą (seria Ewa wzywa 07, 1988), Ojciec nasz Faust Mefistofelewicz (1991), Zabawne zbrodnie (1998), Pan Tatol czyli nieostatni zajazd na dziczy. Historia burżuazyjna z końca (2000), Transakcja z amnezją. Komedia wirtualna (2000), Dzyndzylyndzy czyli postmortuizm (Wydawnictwo Alta Press-2007), " Drzazgi. Powabność bytu" (2008). W listopadzie 2010 roku zadebiutował jako poeta tomikiem wierszy "Miąższ". Number of texts in service: 25 Show other texts of this author Newest author's article: Babok Krwiożerczy (nieśmieszny) | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2085 |
|