|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
O podważaniu ratio czyli Rozum w kulturze [2] Author of this text: Joanna Żak-Bucholc
A metody? (czyli sposoby dochodzenia do prawdy). Również są przez
podmiot (uwarunkowany kulturowo) koncypowane...
"To my poznajemy świat
przy pomocy różnych sposobów, również przez nas wypracowanych" [ 7 ].
Jak zatem może być mowa o „czystym podmiocie", „czystym
rozumie" czy „czystej rzeczywistości"? I „czystej"
nauce...
Filozof — persona ważna w naszej
kulturze (na marginesie: to zatem, by tak rzec — sytuacja lokalna) nie jest wyjątkiem
jako podmiot poznający. Status bezstronnego Filozofa jakim dotąd się cieszył
odchodzi w przeszłość [ 8 ].
Skoro bowiem wszyscy jesteśmy wplątani w kulturowe uwarunkowania, to dlaczego
mamy zakładać, że Filozof lub Naukowiec nie jest? Ależ jest! Jak nie
istnieje czyste poznanie, tak nie istnieje czysta filozofia. W XX w. zaczęto
badać te problemy w perspektywie krytycznej biografii filozoficznej — po
„odczarowaniu świata" (por. M. Weber), przyszedł czas na
odczarowanie Nauki i Filozofa. Filozof nie jest czystym umysłem, który mocą
swego Rozumu doskonałego (?) odkrywa prawdy absolutne. Może odtąd tylko uzgadniać
swe przemyślenia, dyskutować o nich — stąd mowa jest też o „zwrocie
konwersacyjnym". Nie trzeba już chyba dodawać, że zwolennicy owego
„zwrotu" kwestionują racjonalistyczną tradycję w filozofii [ 9 ].
Dokonują czegoś, co — posługując się znanym terminem J. Derridy — można
określić dekonstrukcją pretensji
epistemologicznych. Ba, owe „pretensje" postrzega się jako
fundamentalistyczne! Tak więc doszło do nieco paradoksalnej sytuacji — oto
Rozum (w znaczeniu instancji orzekającej o Prawdzie) zajął niechlubne miejsce
obokfundamentalizmów innego rzędu — np. religijnych.
Gdyby przedstawić pokrótce główne punkty filozofii
postmodernistycznej (nie zważając już nawet na różnice istniejące wewnątrz
tego nurtu i „autorskie" koncepcje Lyotarda, Rorty’ego czy Deleuz'a,
by podać tylko kilka nazwisk) to wymienić by trzeba: a.) odrzucenie tradycji
filozoficznej poszukującej prawdziwego
obrazu świata i absolutnych wartości
oraz filozoficznego „ugruntowania" nauki, moralności, postępu przez
systemy odwołujące się do Boga, Natury, Podmiotu Myślącego, Praw Historii
(czyli tzw. „wielkich narracji"); b.) relatywizm poznawczy głoszący,
że nie istnieją absolutne kryteria
prawdy, racjonalności, znaczenia, dobra, rzeczywistości; c.) immanentyzm
twierdzący, że owe kryteria są immanentne
względem kultury czy światopoglądu; d.) tekstualizm — język jest w ludzkim
życiu wszechobecny (wszystko zatem jest „tekstem"). Z tych założeń
wynika właśnie krytyka modernizmu i jego modelu wiedzy, a nawet pogląd o konieczności „zrelatywizowania" filozofii do antropologii społecznej
(pojmowanej wszakże jako nauka idiograficzna, tj. zadawalająca się opisem, a nie formułująca prawa jak w naukach nomotetycznych) [ 10 ].
Z tego wszystkiego wynika, że nie można już ot tak twierdzić, że
wypracowanie jednego prawdziwego
obrazu świata jest możliwe. Ani że istnieje jedna metoda racjonalna obowiązująca
powszechnie, mająca doprowadzić do zdobycia ostatecznej wiedzy o świecie.
Uczestniczyć można w rozmowie, konwersacji (w znaczeniu ścierania się
racji), jak się powiada — „negocjować znaczenia", ale budować
wielkie systemy...
Czy to znaczy, że mamy pożegnać się z Rozumem? Zakwestionować naukę?
Bynajmniej. Krytyka nie znaczy totalnego odrzucenia. A zawsze przydaje się, by
zachować ostrożność. By lepiej się temu przyjrzeć, zobaczmy jak te spory
„przechodzą" na poziom rozumienia czym jest poznanie naukowe i prawda
naukowa. Bo przecież jest coś, co różni naukę od innych sposobów radzenia
sobie z rzeczywistością i jej schematyzowania — to teoria i metoda.
Zapewniają one względną, wewnętrzną
spójność głoszonych treści. Ale same są zmienne w czasie, dlatego że
nauka to akt ciągłego dochodzenia do,
nie zaś odkrywania gotowych rzeczy.
Jak wykazał choćby T. Kunh schematy pojęciowe, modele nauki, poglądy na
rzeczywistość są zmienne w czasie i zależne historycznie — absolutyzowany zaś
Rozum nie może ponoć podlegać uwarunkowaniom historyczno-kulturowym [ 11 ]...
Spór idzie jednak o to czy nauka w ogóle w dalszym ciągu może mieć
jakiekolwiek pretensje do posiadania wartości poznawczych (episteme)
czy też powinna się ich wyzbyć (nie tracąc przy tym innych ważnych funkcji
np. w dziedzinie techne). Nakładają
się na to, z grubsza rzecz biorąc, sposoby rozumienia nauki charakterystyczne
dla modernistycznego modelu nauki i dla postmodernistycznego. Dla zwolenników
pierwszego reprezentatywne będzie stanowiska K. Poppera, który uznał prawdę
za naczelną wartość nauki, rozumiejąc ją klasycznie jako adekwatność i obiektywistycznie (z tym, że ważne jest u niego dążenie do niej, nie jest
raz na zawsze dana; rys ewolucjonistyczny).
T. Kuhn, bardzo notabene ceniący Poppera, swą przełomową pracą
„Struktura rewolucji naukowej" niejako „wpisał się" w procesnegowania normatywnych
aspiracji metodologii neopozytywistycznych (i pokrewnych ). Zaczęto się nawet
przyglądać temu jak sami naukowcy i filozofowie konstruują świat, o którym
traktują (czyli mamy tu do czynienia z rodzajem dekonstrukcji samych filozofów!).
Oto dłuższy cytat, dobrze ukazujący różnice w podejściu do koncepcji
prawdy i prawomocności nauki: "Rezultatem analiz historycznych,
prowadzonych przez Kuhna i S. Toulmina było zanegowanie wartości poznawczych
nauki. W szczególności uległa destrukcji rola prawdy
jako centralnej wartości poznawczej. W ujęciu obu wymienionych filozofów
nauki ani sama prawda, ani dążenie do osiągnięcia wiedzy w coraz większym
stopniu prawdziwej nie jest celem postępowania badawczego. Co więcej, odrzucają
oni samo pojęcie prawdy, w jego klasycznym (...) sensie. Paradygmat,
centralne pojęcie koncepcji rewolucji naukowych T. Kuhna, jest w jednym ze
swych znaczeń, zbiorem reguł za pomocą których rozwiązuje się łamigłówki
normalnej nauki. Właśnie na tym, zdaniem Kuhna, a nie na ustalaniu jaki świat
jest naprawdę, polega działalność naukowców" [ 12 ].
(Nietrudno zauważyć, że jest to przeciwne tezom Poppera).
Prawda w ujęciu klasycznym podważana jest jako kategoria metafizyczna
(H. Putman). Nie da się być konsekwentnym racjonalistą bez odwołań
transcendentalnych...Tymczasem w nowym ujęciu prawda zostaje zrelatywizowana do konkretnej teorii badawczej, jej
języka i świata przez tę teorię postulowanego (wynika to z zauważonej przez
Kuhna zależności jakiegoś pojęcia od paradygmatu uznawanego w danej epoce).
Czyż nie koresponduje to z przemyśleniami antropologów, dla których
relatywizm kulturowy, wzajemne zależności wewnątrz niej, są podstawą dla
badania Innego?A czy naszej
kultury także nie należy badać jak każdą Inną? W
takim razie racjonalizm jawiłby się wyłącznie jako lokalne, kulturowo
uwarunkowane zjawisko, nie mogące rościć sobie praw do uniwersalizmu.
Koncepcja Rozumu i wszystkie wynikające zeń implikacji są wyłącznie
europejskim „wynalazkiem" — każda próba ich uniwersalizacji jest
jeszcze jednym przejawem eurocentryzmu [ 13 ].
Dlatego, jak wyżej napomknęłam, ostrożności nigdy nie za dużo...
Absolutyzacja Rozumu, wiedzy, nauki charakterystyczne były dla tych epok w Europie, które jednocześnie ewokowały totalitaryzm i kolonializm -
kultura bowiem i jej poszczególne rozwiązania pozostają ze sobą w związku
(„Wiedza to Władza" — powiada M. Foucault). To interesujące, że właśnie
na gruncie antropologii kulturowej — a jako nauka zrodziła się ona nie
inaczej, ale jako efekt kolonializmu (by władać Innymi, trzeba było ich poznać) — pojawiła się kwestia relatywizmu. Ale… Skoro powiedziało się wyżej, że
nie można być konsekwentnym racjonalistą bez odwołań transcendentalnych
(nie mylić z transcendencją) to należy uzupełnić, że nie da się też być
konsekwentnym relatywistą (pojęciowym czy kulturowym) — jeśli bowiem kultury
czy języki nie mogą mieć odniesień poza sobą, a nie może istnieć żadna
instancja „ponad" (jakaś ponadkultura
uniwersalna czy uniwersalny język), to są nawzajem na siebie nieprzekładalne, nic zatem nie możemy o nich orzec, ani nawet ich
opisać! Zatem wyjście jest jedno — pochwała niekonsekwencji!
To znowu łączy się z problemem ostatecznej instancji sprawdzającej. I Prawdą. Powiedzmy bowiem, że poznaliśmy prawdę — skąd jednak w ogóle będziemy o tym wiedzieć?! Kto lub co nam o tym powie?!
Zresztą… Choć opisałam pokrótce zjawiska nowe w filozofii i filozofii nauki, to kłopot z prawda jest odwieczny. By poprzestać na jednym
cytacie: „Nawet jeśli zdołałbyś uchwycić prawdę, to w istocie nie mógłbyś
wiedzieć, że twoja wypowiedź jest prawdziwa" (filozof joński Ksenofanes z Kolofonu).
# Pojęcie prawdy w tym tekście rozumiem klasycznie — jako adekwatność.
# Dystynkcje między racjonalnością, racjonalizmem pokartezjańskim,
racjonalizmem w ujęciu wcześniejszych stanowisk filozoficznych (opozycja do
empiryzmu) nie wydała mi się znacząca wobec poruszanych zagadnień ogólnych i ogólnie.
1 2
Footnotes: [ 7 ] A. Paluch, Z mojej strony, w: „Zeszyty Etnologii Wrocławskiej", nr 1 : 2001, s. 9 [ 8 ] Por. rozróżnienie uczynione przez L. Kołakowskiego: filozof-kapłan i filozof-błazen [ 9 ] A. Chmielowski, Zwrot konwersacyjny, w: „Zeszyty Etnologii Wrocławskiej", nr 1: 2001, s. 11-29 [ 10 ] J. Giedymin, Czy warto przyjąć propozycje tekstualizmu?, w: Dokąd zmierza współczesna humanistyka, pod red. T. Kostyrko, Warszawa 1994, s. 42 [ 11 ] To co wydaje się Kuhnowi najistotniejsze, to to, że wiedza nie jest kumulowana w sposób ewolucyjnie ciągły, ale organizowana systemowo (czy lepiej — paradygmatycznie) w ramach modelu właściwego dla jakiegoś okresu czasu; kiedy ma gruncie danego modelu jakiś problem badawczy nie może zostać rozwiązany (stanowi tzw. anomalię) to zmianie ulega cały system (stąd w tytule słowo „rewolucja" naukowa). [ 12 ] P. Zeidler, Spór o wartości poznawcze nauki doby postmodernizmu, w: Oblicza postmoderny, Warszawa 1992, pod red. A. Zeidler-Janiszewskiej, s. 66 [ 13 ] Można oczywiście dywagować: czy rzeczywiście tak bardzo potrzeba nam kategorii Rozumu jako instancji absolutnej, czy nie wystarczy rozum pojęty jako „przyrząd" badania naukowego, trzymający w ryzach nasze myślenie (czy raczej tę część myślenia, która zabiera się za orzekanie o świecie), implikujący dyscyplinę intelektualną? A procedury weryfikacji i falsyfikacji, logiczne podstawy myślenia z trzema najważniejszymi zasadami? Nawet jeśli „pozbędziemy" się kategorii Rozumu (pojętego na sposób filozoficzny) pozostaną w tradycji naukowej, a konkretniej — w badawczych laboratoriach. Zresztą — nawet ci filozofowie i naukowcy, którzy teoretyzują i krytykują „wielkie" kategorie, przystępując do konkretnych badań trzymają się jednak tych wytycznych, które wypracowano w dobie panowania racjonalizmu i empiryzmu. I chwała Bogu! Cóż bowiem uchroniło by nas od zlania się w jedno rzetelnych prac naukowych i irracjonalnych bredni pseudonaukowców i innych szarlatanów wiedzy, głoszących bez żenady swe „teorie"? « (Published: 10-12-2002 Last change: 14-11-2004)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2087 |
|