|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
O podważaniu ratio czyli Rozum w kulturze [1] Author of this text: Joanna Żak-Bucholc
Racjonalizm, obiektywizm, realizm — to pojęcia centralne dla filozofii
(pewnych jej nurtów) i nauki w Europie. Zdawałoby się, że stanowią ich
niepodważalny fundament. A jednak… Na gruncie europejskim od jakiegoś czasu
rysuje się proces „pękania" tych pojęć wraz z pojawieniem się
nurtów, w których naczelne pojęcia to relatywizm czy dekonstrukcja. Nie
zamierzam relacjonować w ujęciu diachronicznym ani kształtowania się i rozumienia samego pojęcia racjonalizmu, ani jego stosunku do innych
fundamentalnych pojęć jak empiryzm, ani wreszcie opisywać szczegółowo tych
tendencji kulturowych, które go zakwestionowały, a które określa się np.
mianem postmodernizmu (rzecz jasna tu: pojętego jako nurt filozoficzny).
Interesować będzie mnie natomiast pewien wycinek problemu — mianowicie kwestia
poznania, a ściślej krytyka racjonalizmu jako fundamentu episteme, i najważniejsze
momenty, które zapowiadały coraz usilniejsze dążenia do poddawania w wątpliwość
jego prawomocności.
W nowożytnej historii (lata 50. XX w.) na gruncie nauk społecznych
zaczął być widoczny zespół zjawisk, które zwykło określać się przełomem
antymodernistycznym [ 1 ].
Zakwestionowane zostały podstawowe pojęcia jak obiektywizm, racjonalność,
pojęcie prawdy naukowej itd.
Istnieje też inne określenie odnoszące się głównie do filozofii, a zwane zwrotem lingwistycznym: najogólniej
mówiąc podważeniu ulegatu
przekonanie, że nauka odzwierciedla rzeczywistość w sposób bezpośredni (czy
adekwatny jak mówią inni; a lingwistyczny — od dostrzeżonej roli języka). Innymi słowy, zakwestionowano tzw. teorię
reprezentacji (opis naukowy reprezentuje rzeczywistość, do której ten opis się
odnosi). Od tego czasu nie ustają spory, zarówno wśród filozofów, jak
przedstawicieli nauk poszczególnych, tych zwłaszcza, których badania dotyczą
świata ludzkiego, zatem socjologii czy antropologii kulturowej. Oś sporu
przebiega między zwolennikami obiektywizmu a kontekstualizmu poznania [ 2 ].
Wydaje się, że najważniejsze dla tego sporu jest pytanie: czy istnieje
przedmiot badań niezależny od podmiotu czy też zarówno sposób patrzenia i ujmowania przedmiotu przez podmiot, jak i sam podmiot są uwarunkowane
kontekstem kultury.
Zanim powiem coś więcej o istocie tego sporu, proponuję przyjrzeć się
kilku ważnym elementom, wokół których spór ten się ukonstytuował. Najważniejsze
to: kim jest podmiot poznający i czy jest on w dostatecznym stopniu niezależny
od rzeczywistości badanej.
Zazwyczaj twierdzi się, że naukowy obraz świata wynikł z myśli
Kartezjusza, „ojca" racjonalizmu jako metody badawczej. W innym
znaczeniu słowa racjonalistami było wielu filozofów, już od starożytności.
Przywołując Kartezjusza muszę dodać, że w tym momencie interesuje mnie w jego myśli to tylko, że wierzył on w możliwość poznania „czystego", że innymi słowy podmiot poznający,
według Kartezjusza, może wyzbyć się "zwyczaju i przykładu", czyli wszystkiego co narzuca na podmiot kultura, w jakiej żyje. Dlaczego to tak istotne? Ano dlatego, że właśnie „czystość"
podmiotu poznającego została zakwestionowana.
Potem pojawił się Kant i jego „Krytyki". Jego wystąpienie
to istny „przełom kopernikański" w filozofii. Na czym ten przełom
polegał? Racjonaliści dotychczas wierzyli, że istnieje wiedza wrodzona [ 3 ].
Dla Platona poznanie polegało na procesie „przypominania" sobie,
anamnezie, i ten typ prawdziwego poznania zwał episteme; dla Augustyna proces
ten możliwy był dzięki bożej łasce, itd. — tak czy inaczej ważne jest to,
że uznawano, iż poznanie jest bierne,
polega na odkryciu prawdy, która jest i tylko czeka spokojnie na odkrycie. Dla
empiryzmu odwrotnie — umysł jest pusty, stopniowo napełniany elementami doświadczenia
„płynącymi" poprzez zmysły. Kant uznał, że poznanie to kombinacja
obu tych zabiegów; ale najważniejsze w tym momencie jest dla mnie to, iż uznał,
że człowiek jako poznający podmiot wnosi w świat poznawany
pewne schematy i pojęcia aprioryczne, uprzednie w stosunku do samego aktu
poznawczego. Umysł zatem jest aktywnym
współtwórca poznawanej rzeczywistości, tylko dzięki pojęciom możemy w ogóle dostrzec rzeczy, umysł
modeluje świat. Podmiot jest aktywny, a nie biernie odzwierciedlający „prawdziwy świat".
Skąd biorą się te schematy? Jeśli nie umieszcza ich w podmiocie instancja wyższa, transcendentna wobec
niego, to znaczy, że narzucone są kulturowo.
Ten fundamentalny dla prowadzonych tu przeze mnie rozważań
fakt zapewne jako pierwszy zauważył E. Durkheim — stwierdzając, że to
społeczeństwo narzuca nam te pojęciowe schematy. Nie
można wyzwolić się od kultury, jak chciał Kartezjusz, to za jej sprawą
bowiem myślimy w taki, a nie inny sposób.
Dlaczego jednak jedne schematy kulturowo uwarunkowane są racjonalne,
inne zaś nie? O racjonalizmie najbardziej trafnie może wypowiadał się Max
Weber, twierdząc, że etos naukowy mógł zrodzić się tylko w kulturze, która
zrodziła też protestantyzm, a w jego łonie — kapitalizm (nastąpiła bowiem
konieczność systematyzacji myślenia).
To jedne ze źródeł — filozoficznych i socjologicznych — wątpliwości i kwestionowania Rozumu jako ostatecznej instancji poznawczej [ 4 ]. Z myślicieli, którzy przeprowadzili bezpośrednio i konsekwentnie krytykę
racjonalizmu wymienić by trzeba L. Wittgeinsteina i T. Kuhna oraz oczywiście
krąg badaczy, którzy albo sami zwą się postmodernistami, albo zostali tak
nazwani [ 5 ].
O co wiec w istocie toczy się spór? Spór idzie o to, czy w ogóle
istnieje wiedza, która wykracza poza wiedzę kulturowo zdobytą. Inaczej: czy
poza ramami kulturowymi istnieje jakakolwiek obiektywna wiedza? Tylko jeśli odpowie się twierdząco,
można w ogóle mówić o obiektywnym poznaniu..., a z obiektywizmem nie
jest sprawa prosta, jak chcieli myśliciele oświeceniowi i pozytywistyczni. Tu
dotykamy bliżej problemu podmiotu.
Nie mówmy nawet o poznaniu filozoficznym czy naukowym, zacznijmy od
zwykłego procesu postrzegania rzeczy.
Ludzie nie są tylko rejestratorami wrażeń (by zacząć od momentu początkowego),
nie istnieje bierna, „czysta" percepcja, żaden bowiem podmiot nie
jest „pusty". Postrzega się świat od razu w określony sposób — tak
jak na to pozwala dotychczasowe życie, apriorycznie powzięte poglądy, w rodzaju uprzedzeń, stereotypów, którymi karmi nas kultura, w jakiej
wzrastamy, czy teżpredyspozycje
charakterologiczne, a nawet aktualna dyspozycja! (Por. chociażby badania nad
postrzeganiem w stanie depresji).
Skoro tak, to jak można mówić o obiektywizmie, czy czystym poznaniu?
Rozum to nie jest tabula rasa, nim przystąpi do aktu poznawczego jest już
„nasycony" treściami kulturowymi.
A to tylko początkowy akt kontaktu ja-świat, dotyczący wrażeń i postrzegania. Rzecz jest jeszcze bardziej skomplikowana. Oto bowiem, by wyrazić
świat mamy do dyspozycji pewien kod. Język naturalny. Sądzimy zazwyczaj, że
to tylko narzędzie, którym możemy się dowolnie posługiwać, ale… Badania
językoznawcze i antropologiczne dowodzą czegoś zgoła innego. Właśnie
antropologowie jako zawodowo zajmujący się badaniem inności
musieli zwrócić uwagę na niezmierną rozmaitość kultur, sposobów
postrzegania i porządkowania świata, wreszcie na zależności między
„siatką" jakiejś kultury a np. typem osobowym, czy istniejącymi
instytucjami, a także — na relacje między całością danej kultury a wyznawanymi w jej ramach wartościami, funkcjonującymi normami itd.
Jednym z ważniejszych elementów tej „siatki" jest język. To
nie my myślimy językiem, to język myśli w nas. To twierdzenie, to jakby
kantowska rewolucja w sposobie widzenia języka, a co to oznacza praktycznie?
Nie jest tak, że oto z jednej strony mamy świat, z drugiej podmiot posługujący
się językiem jako danym, zastanym zestawem środków służących do
obiektywnego opisu. Nikt nie zaprzeczy, że kto nie nauczy się języka w dzieciństwie
nie tylko nie będzie mógł się komunikować, ale nawet nie będzie mógł myśleć, w znaczeniu w jakim rozumiemy „myślenie" (por. casus tzw.
„dzikich dzieci"). Ale jest coś więcej. W każdym języku inaczej
zakodowywane sąpodstawowe elementy kierujące ku temu co postrzegamy. I to
zarówno na poziomie leksyki, słownika, jak i gramatyki czyli reguł rządzących
sposobem budowania wypowiedzi językowej. Przykładowo — w językach indoeuropejskich rozróżniamy wiele czasów gramatycznych — i to pozwala nam na oddzielenie przeszłości, teraźniejszości, przyszłości;
ale w innych językach tak nie jest, np. lud Indian Hopi posługuje się jedną
kategorią czasu i to pojmowanym inaczej niż u nas — czas nie jest linearny,
jest raczej czymś, co aktualizuje się od wydarzenia do wydarzenia (badania
Whorfa). Albo — u nas istnieje takie a nie inne rozporządzanie stosunkami
przestrzennymi (bliżej, dalej), wydzielamy takie a nie inne kategorie, cechy, właściwości
obiektów. Ale inne języki „robią" to inaczej, albo w ogóle nie
posiadają pewnych znaczeń (np. substancji). Przykładów można by mnożyć...
Czego zaś nie ma w języku, tego nie ma w myśleniu. Świat jest taki,
jak pozwala na to język (por. też słynną hipotezę Sapira-Whorfa) [ 6 ].
Świata zatem nigdy nie postrzegamy w stanie „czystym", język narzuca
nam ramy jego postrzegania i konceptualizowania. Jak powiada wielki
religioznawca M. Eliade: „Aby żyć w świecie, należy go wpierw ustanowić".
Ramy, wedle których będziemy porządkować świat już w nas istnieją, uczymy
się ich od dziecka w procesie, który socjologowie zwą socjalizacją,
antropologowie zaś enkulturacją. Świat „na zewnątrz" jest
amorficzny, by w ogóle przystąpić do poznania musimy już wstępnie go
ustrukturalizować mentalnie, nałożyć nań pewien system. I to w podmiocie
odbywa się wstępny proces ustrukturalizowania jej. „Nie ma przedmiotu bez
podmiotu" powiada Wittgeinstein.
1 2 Dalej..
Footnotes: [ 1 ] Zresztą wydzielenie określonej daty jest zabiegiem dość ryzykownym, nie ma bowiem wśród badaczy zgody [ 2 ] M. Buchowski, Odbóstwienie nauki: racjonalizm a postmodernizm, w: „Kultura Współczesna. Teoria, Interpretacje, Krytyka", nr 1-2 : 1995, s. 35-53. [ 3 ] To tzw. natywizm, nowożytna filozofia dodała do tego inną jeszcze koncepcję — konwencjonalność poznania [ 4 ] Wobec rozległości tematu musimy zostawić na boku rozmaitość ujęć pojęcia „rozum" (czy racjonalność), wystarczy tu tylko powiedzieć, że krytyka odnosi się do tej koncepcji („klasycznej"), która rozum absolutyzuje. [ 5 ] Skoro interesują mnie współczesne sposoby „rozprawiania" się z Rozumem, nie będę wymieniać tych filozofów, którzy go kwestionowali już od starożytności [ 6 ] W skrócie tzw. hipoteza Sapira-Worfa zakłada, że każdy z języków porządkuje rzeczywistość w sposób dla siebie specyficzny, wpływając na obraz świata, kulturę i życie społeczności, która się nim posługuje. « (Published: 10-12-2002 Last change: 14-11-2004)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2087 |
|