The RationalistSkip to content


We have registered
205.037.981 visits
There are 7362 articles   written by 1064 authors. They could occupy 29015 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Sklepik "Racjonalisty"
 Neutrum »

Biuletyn Neutrum, Nr 3 (30), Lipiec 2003 [1]

Spis treści:
Rozmowa z ks. prof. Michałem Czajkowskim
O arogancji lewicowej władzy słów kilka
10 lat Konkordatu
Prawosławni w Trybunale Konstytucyjnym

Dodatek specjalny:
Niepublikowany dotychczas projekt Rządu Rzeczpospolitej Polskiej Układu między Stolicą Apostolską i Rzeczpospolitą Polską z dnia 12 marca 1993 r. Zobacz...

*

Z księdzem profesorem Michałem Czajkowskim wykładowcą Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego rozmawiał Czesław Janik. Część I


Ks. prof. Michał Czajkowski — biblista, profesor teologii ekumenicznej UKSW. Współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Za działalność na rzecz zbliżenia chrześcijan i Żydów, w tym krytykę antysemityzmu Polaków, spotyka go niechęć ze strony środowisk katolickich

Nasze Stowarzyszenie w swojej nazwie posiada słowa „neutralne światopoglądowo". Jak ksiądz profesor skomentowałby stwierdzenie ks. Marka Dziewieckiego, że „Neutralne światopoglądowo może być jedynie państwo, ale nie jego obywatele (ks. M. Dziewiecki, "Państwo, światopogląd i wychowanie", www.opoka.pl)

Państwo na pewno winno być neutralne światopoglądowo, ale nie aksjologicznie, bo przecież opiera się na pewnych podstawowych wartościach, na przykład tych zapisanych w konstytucji. Natomiast każdy obywatel ma jakiś światopogląd i ma do niego prawo. Nawet deklarowany słowami lub postawą brak światopoglądu jest już jakimś światopoglądem. Co więcej, jak sądzę, prawie każdy człowiek ma jakąś wartość, która jest dla niego ważna, więc w jakiś sposób nie jest też neutralny aksjologicznie. Neutralność światopoglądowa państwa nie może być pretekstem do ateizacji czy ewangelizacji; winno ono zachować równy dystans (pozytywny, życzliwy) wobec wszystkich, bez uprzywilejowywania kogokolwiek, wszystkim zapewniając swobodę wyznawania i nie wyznawania religii. Państwo nie powinno być światopoglądowe uwarunkowane, ale obywatel ma prawo, aby jego państwo stwarzało mu warunki do pielęgnowania jego światopoglądu.

Ks. M. Dziewiecki słusznie więc zaznacza: „ale nie jego obywatele". Obywatel nie może być neutralny światopoglądowo dlatego, że posiada światopogląd.

Ale musi też w pełni uszanować światopogląd drugiego człowieka. W tym sensie można nawet powiedzieć, że nie może być neutralny, tzn. nie może nie szanować poglądów drugiego człowieka, nawet jeśli się całkowicie z nimi nie zgadza. Oczywiście, zawsze granicą wszelkiej tolerancji jest krzywda drugiego człowieka czy jakiejś grupy (np. wypowiedzi czy bazgroły antysemickie, itp.), ale póki tego rodzaju bariera przyzwoitości nie zostaje przekroczona, uważam, że cudzym poglądom należy się pełny szacunek. Czy to jest neutralność?

Powiedziałbym, że to jest życzliwość, bo nawet nie przyjmując tych innych poglądów, życzliwie traktujemy drugiego człowieka. Porozmawiajmy jeszcze przez chwilę o neutralności. Ks. M. Dziewiecki stwierdził ponadto, że „Postulat neutralności światopoglądowej państwa ..nie ma zupełnie zastosowania w odniesieniu do sfery wychowania. ..ważnym zadaniem jest dopilnowanie, by szkoły publiczne respektowały światopogląd większości rodziców.. — z czym ja się nie zgadzam - państwo neutralne światopoglądowo z definicji ..wycofuje się z narzucania czy preferowania jakiegoś rodzaju światopoglądu w szkołach publicznych .. jest rzeczą ogromnie ważną, by szkoła nie stała się miejscem indoktrynacji". Jak by ksiądz profesor odniósł się do tych stwierdzeń?

Jeśli chodzi o sferę wychowania, to znowu zależy to od tego, jak rozumiemy neutralność światopoglądową. Bo jeśli jest to pełna tolerancja dla poglądów religijnych, niereligijnych, antyreligijnych uczniów i ich rodziców, to oczywiście tego rodzaju tolerancja jest obowiązkiem. Natomiast nie mam wątpliwości, że szkoła winna edukować, a więc tutaj trudno o jakąś neutralność aksjologiczną. Bo ci, którzy szkołę opuszczają, mają wynieść z niej jakiś zasób wartości. Ale nie zgodziłbym się ze stwierdzeniem, że szkoła ma kierować się przekonaniami większości rodziców. Trzeba bowiem tak samo uszanować mniejszość. Zresztą pomyślmy o jakimś kraju, gdzie właśnie my, katolicy, jesteśmy w mniejszości. Byłoby nam bardzo przykro, gdyby naszym dzieciom narzucano np. islam czy ateizm. Dlatego uważam, że nie można tutaj kierować się - gdy chodzi o wychowanie - poglądami większości rodziców. Mniejszość ma tym bardziej prawo do opieki, do troski o nią, do respektowania jej poglądów, bo większość zawsze jakoś upomni się o swoje. Natomiast tam, gdzie występuje jakaś mniejszość, np. gdy w szkole są jacyś prawosławni, ewangelicy, to troska o nich, uszanowanie ich przekonań jest - wydaje mi się - zadaniem szkoły. Zresztą, tym bardziej zadaniem katechety katolickiego. Natomiast zgadzam się, że szkoła nie może stać się miejscem indoktrynacji - czy to religijnej, czy antyreligijnej czy jakiejkolwiek innej.

Nawiążę do Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. W PDPCz jest piękna deklaracja „Wszyscy ludzie rodzą się równi.." itd. Można zdanie to porównać ze stwierdzeniem biblijnym, że człowiek stworzony został na obraz i podobieństwo.. Można dojść do pytania, czy uprawnione jest dzielenie ludzi na lepszych i gorszych, można stawiać sobie pytanie, co jest przyczyną, że Kościół nie jest Stroną Konwencji.

Zacząłbym właśnie od - słusznie przez pana przypomnianej - biblijnej zasady równości wszystkich ludzi, która wywodzi się z prawdy religijnej, iż Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. To jest jedna z podstawowych zasad judeo-chrześcijańskich. Nie tylko chrześcijańskich, nie tylko żydowskich, ale judeo-chrześcijańskich. I na marginesie dodam, że szkoda właśnie, że tego rodzaju tradycja judeo-chrześcijańska nie została - jak na razie - uwzględniona w Konstytucji Unii Europejskiej. Natomiast gdy chodzi o to, dlaczego Kościół nie podpisał Deklaracji czy Konwencji, odpowiadam: nie wiem. Dokładniej mówiąc: Kościół nie mógł podpisać, natomiast miniaturowe państewko watykańskie mogłoby to uczynić, chociaż i ono stanowi casus specyficzny. Nie wiem, dlaczego tego nie uczyniło. Nie sądzę, żeby były tam jakieś prawdy niezgodne z nauczaniem Kościoła. Może po prostu nauczanie Kościoła jest tak oczywiste, tak zgodne z Konwencją, że nie było potrzeby podpisywania. Nie wiem, czy nawet proponowano Kościołowi podpisanie.

Kościół, o czym świadczy choćby umowa międzynarodowa podpisana z RP, traktowany jest jako podmiot prawa międzynarodowego. Wydaje mi się, że gdyby Kościół przystąpił do Konwencji, byłoby to dla niej wzmocnieniem, byłoby wzmocnieniem dla ochrony minimalnych standardów praw człowieka.

Ale z drugiej strony jest chyba dobrze, że Kościół głoszeniem Ewangelii i całym swoim nauczaniem tak dobitnie wspiera prawdy, o które upiera się Konwencja.

Czy Bóg wyznawców różnych odłamów chrześcijaństwa, Bóg islamu, Bóg Indian czy Hindusów, czy też krócej - czy Bóg wierzących w niego to zawsze ten sam Bóg, czy też dla każdego inny?

To jest oczywiście ten sam Bóg. Każda religia może na Niego inaczej patrzeć, może inaczej sprawować kult. Natomiast nie ma wątpliwości, że to jest ten sam Bóg, nawet w najbardziej prymitywnych religiach, a tym bardziej w tych najbardziej rozwiniętych. Niedawno, po mojej konferencji w Otwocku, jeden ze słuchaczy powiedział w dyskusji: „.. ale przyzna ksiądz, że Bóg chrześcijan i Bóg Żydów to nie jest ten sam Bóg". Spytałem: „dlaczego?" - „Bo dla nas jest to Bóg w Trójcy Świętej Jedyny". Odrzekłem: „To jest spojrzenie naszej chrześcijańskiej wiary na tego samego Boga Izraela". To jest ten sam Bóg - absolutnie!

Jak w związku z tym, o czym przed chwilą ksiądz profesor mówił, rozumieć stwierdzenie papieża, że „Drogi dochodzenia do Boga mogą być różne"?

Oczywiście, nieraz bardzo różne. To się łączy z tym, co już tutaj powiedzieliśmy. Ale nie tylko w różnych religiach istnieje różne spojrzenie na Boga - na pewno tego samego. Także sposób dochodzenia do Boga może być różny. Bo tu chodzi nie tylko o drogi różnych religii i Kościołów, ale chodzi przede wszystkim o indywidualne przygody człowieka z wiarą, z dochodzeniem do niej, z przeżywaniem jej.. Przecież mamy tyle świadectw w historii - spisanych,czasem zasłyszanych — w jak różny, odmienny sposób, nieraz bardzo ciekawy, czasem bardzo dramatyczny, wręcz bolesny, dochodzą ludzie do Boga. Nie zawsze zresztą dochodzą w pełni. Czasem się zatrzymują, czasem się cofają, obawiają.. jak Gałczyński, którego 50-lecie śmierci właśnie obchodzimy: „Za duży wiatr na moją wełnę". Nie każdy może powtórzyć za Liebertem: „Dogoniłeś mnie, Jeźdźcze niebieski". A przecież i on stwierdza: „Uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać muszę". Tak więc z przytoczonym przez pana zdaniem Jana Pawła II zgadzam się zupełnie, nie dlatego, że jest papieskie, tylko dlatego, że jest prawdziwe, bo jako duszpasterz (jestem księdzem 45 lat i parę dni) sam bywałem i bywam świadkiem tych przeróżnych, nieraz bardzo krętych lub pięknych, ciekawych, trudnych dróg dochodzenia do Boga.

Teraz możemy przejść do pięknego hasła „Ekumenizm". Jakie ksiądz profesor widzi zasadnicze wyróżniki kryjące się w pojęciu ekumenizm?

Wyróżniki.. Nie bardzo rozumiem tutaj to słowo. Gdy chodzi o możliwość spotkania ekumenicznego wyznawców różnych Kościołów, to zakładamy przyjęcie chrztu i wiarę w tego samego Chrystusa, Syna Bożego. Natomiast ekumenizm..

.. a szerzej? Tak po wszystkich religiach..

.. za chwilę o religiach.. Gdy chodzi o dążenie do jedności wszystkich chrześcijan, mówimy o ekumenizmie duchowym, naukowym, praktycznym. Na każdej z tych płaszczyzn mamy już ogromne osiągnięcia, także w Polsce. Dochodzimy do ważnych uzgodnień, podpisujemy wspólne deklaracje w sprawach wiary. Ale dla tego postępu rzeczywistego i widzialnego w dialogu ekumenicznym, prócz pewnego kanonu prawd, które trzeba uznać, żeby być uznanym za Kościół chrześcijański i móc uczestniczyć w ruchu ekumenicznym, bardzo ważna jest również postawa ekumeniczna: szacunek dla drugiego, świadomość, że się nie posiadło całej prawdy, chęć uczenia się od drugiego, pokora, skrucha, odwaga.. Taką postawę prawdziwie otwartą, humanistyczną, wręcz ewangeliczną spotykamy bardzo często także u niechrześcijan. Poza tym ekumenizmem ścisłym, międzychrześcijańskim, istnieje też ekumenizm szerszy, zwłaszcza chrześcijańsko-żydowski - bardzo ważny, nie tylko ze względu na „zaszłości", ale również dlatego, że korzenie chrześcijaństwa są żydowskie. A prócz tego można mówić, w jeszcze szerszym znaczeniu, o ekumenizmie z innymi religiami, światopoglądami, ba, nawet z wszelką ludzką postawą, także niereligijną, humanistyczną. Ale w sensie najściślejszym jest to właśnie ta próba zbliżania się do jedności między Kościołami chrześcijańskimi.


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Szatan w loży
Erotyka w Piśmie Świętym


«    (Published: 18-05-2002 Last change: 31-10-2003)

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 236 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)