The RationalistSkip to content


We have registered
204.378.335 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Reading room »

Niewiasta czyli zło konieczne? [1]
Author of this text:

Kiedy czyta się Biblię (a czyta się, prawda? Głupie pytanie, pewno, że się czyta!), to pomijając wiele fobii i zabobonów jakie są tam opisane, dręczących jej autorów na tyle mocno, iż uznali za stosowne zawrzeć je w „słowie bożym", jedną z najsilniejszych ich obsesji — prócz nachalnego szowinizmu — jest mizoginizm. Przebija on z bardzo wielu stron tej zacnej księgi i czytając ją można odnieść wrażenie, iż nie tylko mężczyźni tamtych czasów pogardzali kobietami, ale i Bóg Jahwe także.

Nowy Testament — poza paroma wyjątkami — nie jest lepszy pod tym względem, a już stanowisko św. Pawła dotyczące roli kobiety w życiu mężczyzny, jak i w życiu społecznym (nie wspominając już o religijnym), jest żenująco poniżające dla płci pięknej. Późniejsza historia Kościoła kat. aż roi się od prześladowań niewinnych kobiet i to nie tylko dlatego, iż kiedyś jakiś mizoginiczny samiec przypisał swemu bogu prawo: „Nie pozwolisz żyć czarownicy" (które wcześniej brzmiało: „Nie pozwolisz żyć czarownikowi"), a dwóch innych napisało wiekopomne dzieło „Młot na czarownice", które potem „obrodziło" przerażającymi skutkami; setki tysięcy, lub miliony kobiet (zależy od źródła) spalono na stosach, przypisując im konszachty z diabłem. Nie! nie tylko dlatego; Kiedy się studiuje religie, odnosi się wrażenie jakby ci co je tworzyli (nie mam tu bynajmniej na myśli bogów), mieli wrodzony mizoginizm (niektórym przychodził on z wiekiem), lub jakieś inne poważne psychiczne odchylenie związane z naszą płciowością, które tylko poprzez religię można maskować i czynić z niego cnotę.

I tak to się ciągnie przez dziesiątki wieków, a i dziś nasi „rządcy sumień i strażnicy moralności" nie mają dużo lepszego zdania o kobietach, wiedząc lepiej do czego zostały stworzone i jaką rolę im Pan Bóg przeznaczył w swym dziele. Np. kard. Ratzinger w ten sposób raczył wyrazić się o niewiastach: „Kobieta, wiedząc kiedy ma dni płodne i powstrzymując się od stosunków płciowych w tym czasie — popełnia również grzech". No, proszę! Więc wstrzemięźliwość — tak zalecana przez kapłanów — nie jest tu wskazana? Zatem kobiety — wbrew obiegowej opinii — nie dostały wolnej woli od swego stwórcy, a jedynie jej namiastkę? Poza tym wygląda na to, iż Bóg popełnił błąd dając kobietom dni niepłodne i co gorsze — pozwalając im uświadomić sobie to. Tak samo zresztą jak i dając im możliwość przeżywania rozkoszy z każdego stosunku, a nie tylko z prokreacyjnego (i to z własnym mężem jedynie!), albo dając im możliwość usuwania ciąży bez padania trupem od razu po tym zabiegu.

Nie wiem, czy zacietrzewienie i bezkompromisowość z jaką ci „święci" mężowie krytykują w istocie swego Boga, bierze się tylko z głupoty i pychy, czy z czegoś więcej? Zastanawiające jest też, dlaczego seks nieodmiennie kojarzy się z grzechem pierworodnym człowieka i dlaczego jest on tak obmierzły dla kapłanów, jakby Bóg dał nam alternatywę w rozmnażaniu się, a my świntuchy zawsze wolimy korzystać z tego „niewłaściwego" sposobu. Jedno jest pewne: w tej mizoginicznej postawie tych samorzutnych „pomocników Boga", tkwić musi jakież poważne zboczenie lub głęboki uraz do kobiet. Albo jedno i drugie na raz.

Kiedy człowiek zaczyna uświadamiać sobie to wszystko, dochodzi do wniosku, iż być może te początki rodzaju ludzkiego (mam na myśli początki religijne) były nieco inne, niż te opisane w Biblii. Może np. takie oto...

*

Kiedy Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi, tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał on się istotą żywą. Następnie umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał. A przy tym Pan Bóg dał człowiekowi taki rozkaz: „Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać owoce według upodobania, ale z drzewa poznania i dobra i zła nie wolno ci ich jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz".

Człowiek przyjął to do wiadomości i zajął się pracą w ogrodzie, zgodnie z wolą Stwórcy. A ponieważ ogród był duży a on był tylko jeden, pracy miał niemało. Każdy, kto parał się ogrodnictwem wie, iż nie jest to praca łatwa, wymagająca poza tym fachowej wiedzy i doświadczenia. Mijały dni, tygodnie a potem miesiące...

Pewnego razu do Boga przyszedł archanioł Szatan i rzekł zatroskanym tonem: — Panie, zauważyłem dziwne zachowanie u człowieka… od jakiegoś czasu, nie raz widziałem jak wykonuje — stale tę samą — dziwną czynność … nie umiem tego nazwać… — rozłożył ręce w bezradnym geście. Bóg przyjrzał mu się badawczo spod krzaczastych brwi. — Co masz na myśli? - spytał. — Nie wiem… Najlepiej jakbyś sam to Panie zobaczył… — Bóg westchnął tylko i podniósł się ociężale ze swego siedziska. Wspierając się na ramieniu archanioła, poszedł z nim w głąb ogrodu rajskiego.

Rzeczywiście, po niedługim poszukiwaniu spostrzegli człowieka, który siedział oparty plecami o drzewo, a jego prawa dłoń umieszczona pomiędzy nogami wykonywała szybkie, posuwiste ruchy. Przymknięte oczy i zadowolona mina świadczyły, iż ta dziwna czynność sprawia mu niebywałą przyjemność. - O!… właśnie to miałem na myśli… — szepnął Szatan do ucha Bogu.

— Co takiego on robi, Panie? — spytał cicho.

Nie należy się dziwić ignorancji archanioła, gdyż w tym czasie nie funkcjonowało jeszcze pojęcie onanizmu /biedny Onan - gdyby wiedział, że jego bunt przeciwko bezsensownemu prawu lewiratu, przejawiający się w tym, iż stosował on — być może jako pierwszy w dziejach — stosunek przerywany podczas zbliżeń z wdową po swym starszym bracie — będzie uznany przez „speców" od egzegezy, jako czynność zwana masturbacją lub samogwałtem — i na dodatek nazwana jego imieniem — spaliłby się chyba ze wstydu!/, a on sam jako osobnik aseksualny, nie mógł znać potrzeb natury człowieka wynikłych z płciowości, a tym bardziej sposobu zaspokajania ich.

Mężczyzna tymczasem — po szybkiej i wyczerpującej końcówce - westchnął spazmatycznie i opadł bezsilnie na trawę. Bóg patrzył na to z niesmakiem, a jego ściągnięte brwi świadczyły, iż nie był zadowolony z tego co widział.

Podeszli bliżej, a wtedy rzekł do człowieka: — Wstydziłbyś się Adamie tego co robiłeś przed chwilą! — Mężczyzna uniósł się na łokciu, a gdy zobaczył, kto przed nim stoi, wstał i patrząc Bogu w oczy bez cienia wstydu, spytał: — Dlaczego mam się Panie tego wstydzić?

— Jak to dlaczego?!… Gwałcisz swą naturę w ten sposób… — wyjaśnił Bóg dość enigmatycznie.

— Naprawdę? — a co mam robić, jeśli czuję wewnętrzną potrzebę rozładowania się?… zaspokojenia tajemnej siły, która nie pozwoliłaby mi pracować jeśli bym tego nie zrobił?… Czy mam inne wyjście?… Teraz czuję się odprężony i zaspokojony,… Mogę znów brać się do pracy, Panie — Wyciągnął przed siebie swe mocarne ręce, przyglądając im się prawie z podziwem.

— Dlaczego mam się wstydzić tego co wynika w zaspokojenia mych wewnętrznych potrzeb?… wytłumacz mi to Panie, a wtedy być może zacznę się tego wstydzić… — wpatrywał się w Boga swym jasnym niewinnym wzrokiem.

Bóg chwilę milczał zastanawiając się nad czymś, a jego mina świadczyła, iż z trudnością przychodzi mu zdecydować się na to co miało niebawem nastąpić. Wreszcie pokiwał głową do swych myśli i rzekł cicho, jakby do siebie: — Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc.

Szatan słysząc te słowa uniósł w górę brwi, ale powstrzymał się od cisnącego mu się na usta pytania, gdyż Bóg tymczasem uśpił człowieka, a gdy ten już spał, wyjął z jego boku żebro, miejsce po nim zasklepił ciałem i zbudował z niego niewiastę.

Archanioł na jej widok aż otworzył usta ze zdumienia graniczącego z podziwem. Była ona całkowitym przeciwieństwem mężczyzny; drobniejszej i delikatnej budowy, o miłych dla oka wypukłościach i zgrabnych kształtach. Jej atłasowa biała skóra odcinała się wyraźnie od spalonej słońcem sylwetki Adama, a piękna buzia niczym u anioła i spojrzenie błękitnych oczu, któremu nie sposób było się oprzeć — dopełniały reszty.

Mężczyzna, gdy został obudzony — po tej pierwszej w dziejach ludzkości operacji — i gdy spostrzegł kobietę, aż cmoknął z ukontentowania. Jego wzrok stał się maślany i chociaż jeszcze niepewnym krokiem, ale natychmiast do niej podszedł i obejmując ją ramieniem powiedział: — To ci jest dopiero prezent, Panie!… Chociaż nie potrafiłem wyobrazić sobie tego stworzenia, leżąc samotnie podczas bezsennych nocy… — tu obrzucił kobietę płomiennym wzrokiem. — Ale czuję instynktownie, iż właśnie tego mi brakowało!… Coś mi wewnątrz mówi, że dopiero teraz jesteśmy całością!… Choć moja piękna, pokażę ci urocze zakamarki ogrodu rajskiego… — powiedział wpatrując się w nią wzrokiem pełnym pożądania i uwielbienia. Kobieta rumieni się z lekka, co czyni ją jeszcze piękniejszą i bardziej pociągającą. Mężczyzna ujmuje delikatnie jej drobną rączkę, puszczając porozumiewawczo oko do Szatana i odchodzą; Dwie istoty tak różne, a zarazem tak bliskie sobie,… które odtąd będą zawsze razem — na dobre i na złe… które nie będą mogły żyć bez siebie, ale także ze sobą — często również nie.

Archanioł stoi obok przyglądając się temu wszystkiemu z głupią miną, bo nic a nic nie rozumie z tego co zaszło. Kiedy więc ludzie nikną między drzewami, pośpiesznie zwraca się do Boga:

— Panie, czy możesz mi wyjaśnić, co tu jest właściwie grane? — Stwórca rzuca mu posępne spojrzenie, jakby chciał powiedzieć:

— Mógłbyś chociaż raz odczepić się ode mnie?

Ale Szatan jest zbyt zaintrygowany i poruszony tym co zobaczył przed chwilą, aby przejmować się groźną miną Boga. Jego wrodzona ciekawość nie pozwoliła by mu przejść nad tym do porządku dziennego. Pyta więc Boga: — Te słowa, które wypowiedziałeś Panie… cytuję: — „Nie jest dobrze aby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc" — są dla mnie wielce niezrozumiałe i intrygujące… Sugerują one, że ową niewiastę zrobiłeś dopiero wtedy, kiedy dostrzegłeś Panie, iż domaga się jej natura mężczyzny… A więc nasuwa się od razy pytanie: Dlaczego stworzyłeś człowieka o wyraźnych cechach samca?… dając mu jego naturę i narządy płciowe? — Archanioł czekał chwilę na odpowiedź, patrząc Bogu ufnie w oczy. Lecz chmurna mina Stwórcy wyraźnie mówiła: — A co to cię może obchodzić?… Pilnuj swojego nosa!

Więc Szatan straciwszy nieco na pewności, nie doczekawszy się odpowiedzi, dodał: — Czyż nie prościej było zrobić człowieka aseksualnego — tak jak my jesteśmy, aniołowie?… Nie musiałbyś potem Panie dorabiać mu samicy, która jest konieczna do zaspokojenia natury samca… Nie rozumiem tego Panie… Wyglądało jakbyś niechętnie to uczynił, ugiąwszy się pod presją prawa natury mężczyzny i dostosowując w ten sposób swe dzieło stworzenia do praw, nad którymi nie masz władzy,… Czy możesz mi to Panie wyjaśnić?


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Nasza druga połowa
Pierwsze kuszenie

 See comments (7)..   


«    (Published: 30-07-2003 Last change: 06-09-2003)

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Number of texts in service: 130  Show other texts of this author
 Newest author's article: Słabość ateizmu
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 2579 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)