|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
The Bible » »
Cel podróży Abrahama [2] Author of this text: Piotr Drobner
zbyt zaskakujący i zdumiewający wniosek?
Początkowo może tak się
wydawać, bowiem kruszy on w pył pierwszy fundament mozaizmu, judaizmu, chrześcijaństwa i islamu! Burzy jeden z głównych teologicznych filarów tych religii -
obietnicę Kanaanu jako Ziemi Obiecanej. Jednak nie
religie i nie teologie, nie ich racje są dla nas kryterium rozstrzygającym.
Jest nim nauka. W tym przypadku historia. Ta prawdziwa. Ona bardzo
uprawdopodabnia nasz wniosek. Przybliżmy sobie historię Bliskiego Wschodu od
przełomu III i II tysiąclecia p.n.e. Napór plemion azjatyckich na północną
granicę Egiptu jest zaświadczony „od zawsze" (faraon Cheti III [2120-2070
p.n.e.] wypędzał z Delty najeźdźców azjatyckich, faraon Amenemhat I
[2000-1970 p.n.e.] zbudował przeciw nim mur zagradzający przesmyk Suezu na
wschodniej granicy Delty). Intensywność tego napływu gwałtownie nasila się
od XVIII w. p.n.e., co spowodowane jest inwazją Hetytów na Syrię i Kanaan, i trwa nadal w XVII i XVI w. p.n.e., co wywołane jest inwazją Hetytów na
Babilonię i dodatkowo najściem Hurytów na Hetytów, którzy wówczas utracili
północną Syrię (źródła różnią się nieznacznie w datowaniach).
Migracje ludności w kierunku spokojniejszych okolic są zrozumiałe. Wielki,
potężny, stabilny Egipt z utrwaloną, niezachwianą władzą faraona pociągał
mieszkańców rejonów niebezpiecznych, pełnych chaosu, ciągłych zmian władzy i królów. Północna granica Egiptu nabrzmiewa Azjatami — uciekinierami. Napływając
stopniowo — osiedlali się za zgodą władz, przejmowali kulturę egipską,
asymilowali się. Nauka nie rozstrzygnęła, czy to ci osadnicy urósłszy w siłę,
czy też kolejna, tym razem wojownicza, fala Azjatów podbiła Dolny Egipt, później
też Górny. Faktem jest, że zdobyli władzę nad całym Egiptem, przejęli
wszystkie egipskie instytucje państwowe i społeczne i na około 100 — 150
lat ustanowili dwie suwerenne dynastie faraonów. Znamy ich pod nazwą Hyksosów — „książąt pustyni". Bardzo chętnie witali kolejne fale imigrantów -
pobratymców azjatyckich w podbitym Egipcie.
W tych okolicznościach, odkryta
przez nas najgłębsza tkanka przekazu o Abrahamie jest więc przytłumionym
echem dążeń wielu ludów tamtego rejonu i tamtego czasu, w przeważającej większości
semickich. Odzwierciedla i łączy w sobie zarówno początkowy napływ prostych
osadników („Aramejczyków błądzących"), jak i przedsiębrane świadomie i celowo, planowe podróże przesiedleńcze
już po opanowaniu Dolnego Egiptu przez Hyksosów (kategoryczność i zdecydowanie Abrahama w „wyjściu z ziemi rodzinnej"; pewność i oczywistość
możliwości osiedlenia; znajomość języka, obyczajów i mentalności elit rządzących,
np. w kwestii wzięcia Saraj na dwór faraona i ewentualnych zagrożeń dla życia
Abrahama). Jest legendą wspólną wielu ówczesnym ludom, przechowującą pamięć o dramatycznej konieczności emigracji.
Historia mówi nam więc, że
ludy (również semickie) zmierzały do Egiptu, i że cel swój osiągnęły
(osiadły tam), a nawet przekroczyły (zdobyły władzę).
Kto „poprawiał" legendę?
Opowieść dotarła do nas, jak
widzieliśmy, mocno przetworzona, obficie uzupełniona. Ma, prócz
teologicznego, wyraźne i jednoznaczne przesłanie polityczne. Postawmy problem:
kto wpadł na pomysł wykorzystania tej opowieści jako oręża politycznego?
Zaryzykujemy tezę: już faraonowie hyksoscy! Przekonamy się o tym, przyglądając
się dodatkom włączonym do opowieści, tym które uprzednio wyeliminowaliśmy i takim, których jeszcze nie rozpatrywaliśmy.
Przeanalizujmy imiona bohaterów.
„Sara" w akadyjskim (więc semickim) oznacza dosłownie „księżna",
„królowa" (np. Sargon [poprawniej Sarukin]- „król jest sprawiedliwy,
prawy"). Natomiast „Abram" — „ojciec narodu", ale także „wzniosły,
dostojny ojciec" („Abraham" ["Ibrahim"] — „ojcowie narodu",
„wzniośli, dostojni ojcowie"). „Izaak" to akadyjski „iszszakum" (od
sumeryjskiego „ensiak") — „książę" („iszszakum" u A. Cotterella,
„iszczaku" u H.W.F Saggsa, „ishshakum" w internecie). Nie są to więc
imiona sensu stricto ale tytuły, i to
nie byle jakie, bo królewskie (nie występują później w Biblii jako imiona).
Ich użycie zamiast imion wskazuje, z jednej strony na fikcyjność tych
postaci, a z drugiej strony na ogromną potrzebę posiadania przodków krwi królewskiej,
na chęć wykazania się genealogią uprawniającą do władzy. Temu samemu
celowi służy prowadzenie antenatów aż z Ur : jednoznacznemu i dobitnemu
zasugerowaniu ich pochodzenia ze starożytnych, królewskich rodów tego miasta — ostatniego serca Sumeru. Także wątek „wzięcia Sary za żonę" przez
faraona (choćby na krótko), dodatkowo wyposaża potomków Sary w lokalną,
miejscową krew królewską. Polityczne pytanie : „kto za tym stał i komu to
służyło?" prowadzi do natychmiastowego wniosku, że to „nowy faraon"
hyksoski chciał mieć własne, historyczne uzasadnienie dla swojej władzy.
Gorliwi nadworni „historycy" ochoczo skomponowali odpowiednią genealogię,
wywodzącą ród władcy aż od ostatnich królów Sumeru z Ur, a poprzez
koligację jednej z jego przodkiń z jednym z faraonów całego Egiptu
zagwarantowali królowi prawo dziedzictwa władzy w Egipcie. Bo przecież
uzurpowanie pochodzenia królewsko-faraońskiego przez pasterzy i rolników,
zbiegłych „niewolników" egipskich „prowadzonych" przez Mojżesza, byłoby
jawnym absurdem, bezsensowną niedorzecznością (nawet przy ich „bosko -
wybranieckiej" megalomanii).
Przekonajmy się też, że
Hyksosi zadbali także o uzasadnienie podboju Egiptu i władztwa nad
Egipcjanami. Było to bardzo przydatne w polityce zagranicznej i walce
dyplomatycznej z Górnym Egiptem. Sugestywne i nieodparte umotywowanie wyraźnie
tkwi w .…… Księdze Rodzaju, tyle, że dużo wcześniej niż „akcja"
historii Abrahama.
W niezrozumiałej i niewytłumaczalnej,
bo nieprawdopodobnej psychologicznie opowieści o klątwie Noego rzuconej na
Kanaana (9:20-27) widać teraz jasną, prostą i przejrzystą ideę Hyksosów — władców
Egiptu. Biblijny Cham (Khem) jest personifikacją Egiptu. (Kemi, Kemet, po egipsku
„czarny", to jedna z nazw, którą Egipcjanie określali swój kraj,
od czarnej, życiodajnej ziemi doliny Nilu. Stąd także ten rdzeń tkwi w słowach
„alchemia", „chemia"). To oczywiste, że w oryginalnej wersji to właśnie
on, Cham, jest osobiście przeklęty przez Noego za swój niewłaściwy postępek.
To właśnie on ma być poddany władzy Sema, co ma tłumaczyć zwierzchność
Semitów nad Egiptem i Egipcjanami. Inaczej tej przypowieści logicznie
zinterpretować nie sposób. Właśnie z
tego fragmentu najdobitniej widać, że motyw Kanaanu jest późniejszą
manipulacją.
Widzimy więc, że przekaz o klątwie
Noego pochodzi od egipskich Hyksosów. Wnioskujemy dalej, że również cała
klasyfikacja ludów Bliskiego Wschodu pochodzących od Noego jest ich autorstwa — a to niedwuznacznie wskazuje na decydujące znaczenie Semitów w grupie ludów
objętych wspólną nazwą „Hyksosi".
Czy Hyksosi — już wiemy, że
zdominowani przez Semitów — dodali wątek „wezwania boskiego" jako
usprawiedliwienia podboju, wątek „ziemi darowanej przez bogów wraz z mieszkańcami"?
Odpowiemy ostrożnie : raczej tak — wiemy, że w tamtych czasach wszystko działo
się z wyroku bogów, nie do pomyślenia jest, żeby w tak opowiadanej
„historii" w ogóle nie wystąpili.
Wydobyliśmy spod grubej warstwy
zafałszowań oryginalne znaczenie tradycji „patriarchalnej". Umotywowaliśmy
je dość solidnie, rozjaśniając jednocześnie niepojmowalne inaczej fragmenty i wersety. Rozpoznaliśmy prawdziwy cel Semitów: przejęcie władzy w Egipcie.
Dlaczego więc Kanaan?
Odpowiedź nie powinna nastręczać
kłopotów. Jeszcze raz pomoże nam historia. Egipt odzyskiwał swą potęgę.
Kolejni faraonowie: Kamose i Ahmose około 1500 r. p.n.e. zniszczyli potencjał i przepędzili Hyksosów z Egiptu, ścigając ich aż do Kanaan i zakładając
tam przyczółki, zabezpieczając się przed ich powrotem. (Historia nie
rozstrzygnęła, czy wygnano również Izraelitów, czy też nie. Przekaz o pozostaniu Izraelitów w Egipcie jest znany z tradycji religijnej Żydów.) W Egipcie niszczono wszystkie ślady po nich. Wygnany prosty lud, urzędnicy
administracji hyksoskiej, dwór i rodzina faraona rozpłynęli się wśród
narodów Azji Mniejszej — w przeważającej większości w Kanaanie i Syrii.
Ogromna grupa ludności musiała na nowo asymilować się w nowych krajach.
Stanowili nadal dużą siłę. Osiedlając się zespołowo wtapiali się w społeczności
tych krajów. Wspomnienie dawnej świetności, stara legenda, już
zdezaktualizowana, tkwiła traumatycznie w świadomości wygnańców, krusząc
się i niszczejąc. Stanowiła jednak istotny element tożsamości historycznej
ludu. Nie umiejąc jej unicestwić, nie chcąc jej pozostawić w prawdziwej,
teraz bolesnej wersji — osłabioną upływem czasu i niepamięcią, zaczęto ją
modyfikować, by nie tracąc nic z tożsamości historycznej, dostosować ją do
nowej rzeczywistości. Wystarczyło wykazać, że los, historia i bóg od początku
prowadziły ojców, do miejsca w którym dalecy potomkowie aktualnie się
znajdowali — i, bez bólu i rozgoryczenia, tak ją przedstawiać młodszym
pokoleniom. (Przypuszczać można z dużym
prawdopodobieństwem, że gdyby Hyksosi skonstatowali, że są, powiedzmy, w Libii lub w Nubii — Abraham i Izaak w ich historii zawieraliby układy z królami
tamtych stron, prowadziliby wojny z najeźdźcami na tamte kraje a jakaś afrykańska
katastroficzna legenda, analogiczna do sodomskiej, zostałaby zaadaptowana, by
bogowie mogli przejawić swoją moc.)
Nawarstwienia izraelickie
Izraelici, pojawiając się w Kanaanie, albo współuczestniczyli w przetwarzaniu legendy (XVI w.
p.n.e.), albo zastali ją już zmienioną, pasującą do realiów (XIII w.
p.n.e.).
Eksplorując jedno z jej przesłań — uzasadnienie prawa własności ziemi — zawłaszczyli ją do wielu innych celów
: doszlifowując do teologii jedynego boga, powołania i wybrania narodu,
usuwali fragmenty sprzeczne z doktryną, tworzyli i dodawali nowe — mieli na
to dużo czasu. Prosty przekaz tłumaczący obecność w nowych ziemiach urósł
teraz do wymiaru „boskiego nakazu" podbicia kraju i eksterminacji autochtonów.
Jak bardzo zniekształcony, zdeformowany, miejscami dziwaczny, tendencyjnie
zmieniony przekaz w ich wersji dotarł do nas — wiemy z Biblii.
Ku pokrzepieniu
1) Na szczęście jednak — jak
widzieliśmy — nie wszystko zostało zatarte. Dopóki bajania ludowe
przekazywano słownie — czy to przy ognisku wieczornym, czy też z okazji świąt — niepamięć i tendencje do ulepszania, poprawiania dziejów, mędrkowatych tłumaczeń — czyli midraszowania, umożliwiały niemal dowolne zmiany oryginału.
Upowszechniająca się umiejętność pisania zaskoczyła autorów Biblii w momencie, gdy jeszcze nie wszystko przeredagowano w zgodzie z doktryną. Teraz
można było porównywać wersje pisemne — wprowadzanie zmian nie było już
takie łatwe. Teksty zastygły, zakrzepły w słowach pisanych. I przechowały
więcej, niż było to intencją autorów. Kto ma oczy do patrzenia, niech to
widzi!
1 2 3 Dalej..
« (Published: 20-09-2003 Last change: 09-08-2006)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2722 |
|