|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life » »
b. Boskie atrybuty [1] Author of this text: Lucjan Ferus
Skoro już wiadomo, iż
poznawanie /albo poszukiwanie/ Boga swym własnym rozumem /byle był naturalny/,
nie jest przestępstwem, proponuję zacząć ten pierwszy krok od określenia
jego atrybutów. Bo rozważając o Bogu, nie określiwszy wpierw jaki on jest,
byłoby taką samą głupotą /albo obłudą/, jak domaganie się od społeczeństwa
przestrzegania wartości chrześcijańskich, bez wyraźnego ich zdefiniowania.
Ale ja tej głupoty nie popełnię ! Zacznę od określenia bożych atrybutów
/cech/, bo według mnie jest to klucz do zrozumienia całej religii. Czy może
być w religii coś ważniejszego od właściwego
poznania Boga ? Od określenia jaki On jest ? I czy nie od tego właśnie
powinno się zaczynać wszelkie polemiki na Jego temat ? Czyż nie powinno się
wpierw Boga poznać, by dopiero potem próbować Go zrozumieć ?
William Herschel tak powiedział:
-"Prawdziwa nauka wyjaśnia tak dalece atrybuty Boga, iż ateizm staje się
absurdem". No proszę ! Co prawda, nie wiem jaką naukę miał na myśli p.
William /może scholastykę ?/, ale uważam podobnie jak on: absurdem są
wszelkie dysputy o Bogu, jeśli nie określi się wpierw jasno i wyraźnie jakie
posiada on cechy i jeśli nie spróbuje się zrozumieć jakie niosą one ze sobą
konsekwencje. Jeśli się tego nie uczyni, efekty widać w polemikach: każdy ma
inny wizerunek Boga, choć wszyscy uważają, iż mówią o tym samym, jedynym
Bogu /stąd też biorą się wypowiadane czasem publicznie „złote myśli"
typu: -"Bóg jest nieskończenie miłosierny, kto go krytykuje poniesie karę"/,
ale to tylko taka luźna dygresja. A więc do dzieła !
Do czytania Pisma Św. przystąpiłem z takim
wizerunkiem Boga, jaki mi pozostał po lekcjach religii w szkole podstawowej:
„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego* dał,
aby każdy kto w Niego uwierzy nie zginął, ale miał życie wieczne".
/Przy słowie „jednorodzony" umieściłem gwiazdkę, bo tak naprawdę
to Jahwe — a chyba On jest uznawany za prawdziwego Ojca Jezusa miał już
jednego Syna: Aszima /lub Aszam/, z boginią Anat, którego to reforma
monoteistyczna w VI w. p.n.e. pozbawiła Go, włącznie z małżonką – to tak dla ścisłości/.
To też z takim Bogiem spodziewałem się
„spotkać" podczas lektury tej zacnej księgi. Zamiast Niego, ze
Starego Testamentu wyłania się następujący wizerunek Boga:
— Jest On: zapalczywy, porywczy, okrutny,
krwawy, niesprawiedliwy, małostkowy, nie wszechmocny /chociaż miał w zwyczaju
tak o sobie mawiać/, nie przewidujący skutków swych czynów /czyli nie wszechwiedzący/,
karzący za byle przewinienia, ba! wręcz lubujący się w karaniu, oraz
rzucaniu wyszukanych przekleństw, gniewny, materialny, lubiący woń palonej
ofiary /jakby nazwać tę cechę ?: ekscentryczny koneser kulinarny ?/, autor rozróżniania
swych stworzeń na „czyste i nieczyste”, lubiący przechadzki po rajskim
ogrodzie w czasie powiewu wiatru, bezlitosny, obłudny /stosujący niezmiennie
filozofię Kalego: czyli potępiany przez Kościół relatywizm moralny/,
wykonawca czyichś praw, czyniący cuda na pokaz, zawistny i zazdrosny, mściciel,
apodyktyczny, zmienny, posiadający bardzo specyficzne poczucie humoru — jednym
słowem plemienny Bóg Izraelitów – Jahwe.
Każdy kto zna Pismo Św. Wie doskonale, iż te
wszystkie cechy Boga Jahwe mają tam uzasadnienie i na każdą z nich można
znaleźć konkretne przykłady. Ktoś, kto nie czytał Biblii /mam na myśli te
4% Polaków — niekatolików/, może uważać ten wizerunek za obrazoburczy.
Wystarczy jednak przeczytać pięć pierwszych ksiąg, aby się przekonać, iż
oddałem sprawiedliwie Bogu /Jahwe/ co boskie, niczego od siebie nie dodając,
mogłem najwyżej coś pominąć. Taki jest więc wizerunek Boga — Ojca zawarty w samym jego Słowie, skierowanym do człowieka. Czy jest to ten sam Bóg, który
tak bardzo ukochał człowieka, że swego Syna wydał na ofiarę odkupienia za
jego grzechy ? Hmm… Trudno byłoby mi w to uwierzyć. Ale nie uprzedzajmy faktów.
W Nowym Testamencie zawarty
jest taki oto wizerunek Syna Bożego: mający swój początek i koniec na ziemi,
nie znający przyszłości /a więc także nie wszechwiedzący/, materialny,
nie wszechmocny, czasem miłosierny, a czasem mściwy, czasem mówiący o miłości, a czasem płonący nienawiścią, czasem mówiący o potrzebie tolerancji, a czasem nietolerancyjny, porywczy i gniewny, czasem przebaczający, a czasem
okrutny, podlegający prawom pisanym, czyniący cuda /prymitywne jak na Boga,
prócz miejscowości z której pochodził/, dobry, wyrozumiały i litościwy -
ale nie dla wszystkich. Jednym słowem — Jezus Chrystus Syn Boży.
Powinienem tu dopisać: Bóg
chrześcijan, ale każdy, kto zna historię chrześcijaństwa i katolicyzmu, wie
doskonale, iż Jezus stawał się stopniowo pełnoprawnym Bogiem, dopiero od
Soboru nicejskiego w 325 r, a zażarte spory chrystologiczne trwały jeszcze parę
wieków, zanim wykształciły się zręby doktryny chrześcijańskiej. Jednym słowem — jego boskość /jak i jego matki/ wykształtowała się w procesie
historycznym, na pierwszych siedmiu soborach powszechnych. Tyle na temat naszego
Boga można dowiedzieć się z Biblii, czyli z samego Słowa Bożego,
skierowanego do człowieka /oprócz tych ostatnich paru linijek, dotyczących
historii chrześcijaństwa/.
Czy to jest już pełny wizerunek naszego
Boga? Logicznie biorąc powinno tak właśnie być; skoro ludzie dostali od Boga
jego przesłanie, całą informację o nim winniśmy czerpać z tego dokumentu.
Bo tylko on daje nam gwarancję obcowania z Prawdą /uważa się przecież, iż
pisali to Słowo Boże ludzie „natchnieni” przez Boga/. A jednak myliłby się
ten, kto by tak myślał ! Otóż jest jeszcze uzupełnienie /coś jakby
suplement/ wizerunku naszego Boga; a to przez dogmat o Trójcy Św. /mówiący,
iż jest jeden Bóg, ale w trzech osobach: Ojciec, Jego Syn i Duch Święty/, a także w pismach największych myślicieli chrześcijańskich, zwanych Doktorami i Ojcami Kościoła. Wynika z nich, iż Bóg jest:
-Wszechmocny, wszechwiedzący, nieskończony w czasie i przestrzeni, /bez
początku i bez końca/, jedyny, nieskończenie miłosierny, idealnie
sprawiedliwy sędzia, stworzyciel wszystkiego; nawet praw rządzących Wszechświatem,
transcendentalny, niematerialny, niezmierzony, jest prawdą i mądrością,
wszechobecny, niezmienny sprawca zmian, najwyższe dobro, nieomylny, absolutna
inteligencja, jest miłością, z siebie i w sobie najszczęśliwszy, ocean
spokoju, jest światłością wiekuistą, jest początkiem, trwaniem i końcem
wszelkich rzeczy, życiem prawa i porządku, władcą moralności, istotą najwyższą i jedyną, podobną do siebie, niepodobną do wszystkich rzeczy pozostających
poza nim, które są tylko Jego stworzeniami, istotą samoistną, absolutnie
nieskończoną, która zawsze była i zawsze będzie, dla której nie ma nic
przeszłego, ani nic przyszłego /jest zawsze teraz/, która jest wszelką
doskonałością pod każdym względem, istotą niepojętą — jednym słowem: Bóg — Ideał — Absolut. Jeśli niczego nie pominąłem /a to jest możliwe, gdyż
trzeba korzystać z wielu źródeł, aby dowiedzieć się jaki ten nasz Bóg
jest/ dopiero teraz wyłania się w miarę pełny wizerunek naszego Boga.
Pierwsza wątpliwość jaka mi się nasuwa w kontekście tych bożych cech:
Czy to możliwe, iż te trzy charakterystyki opisują jednego i tego samego Boga ? Czy Bóg Jahwe, Jezus i Absolut: są tym samym Bogiem ? Niemożliwe !
Po wnikliwym przeanalizowaniu tych bożych atrybutów /Boga Jahwe, Jezusa i Absolutu/, widać, że wykluczają się one wzajemnie, a najwyraźniej jest to
dostrzegalne w kontekście atrybutów Boga Absolutu. Jednak Bóg Absolut ze
swoimi cechami najbardziej jest godny miana prawdziwego
Boga /szczególnie wtedy gdy człowiek jest świadom niewyobrażalnego wręcz
ogromu Wszechświata — jego dzieła przecież/, ale z kolei Bóg Jahwe opisany
jest w Starym Testamencie, a Jezus w Nowym. Więc za Boga Jahwe doszło do
grzechu pierworodnego, a za Jezusa do zbawienia człowieka. Są to jedne z głównych
dogmatów naszej religii. Musimy zatem pójść na kompromis i uznać /albo uwierzyć/,
że nie mamy do czynienia z trzema różnymi bogami, ale z jednym jedynym, którego
tylko człowiek „odbierał" /widział/ tak różnie w różnych
czasach. Zatem jeśli już znamy boże atrybuty /cechy/, nadszedł już czas na
próbę zrozumienia naszego Boga.
Zacznę od momentu najbardziej brzemiennego w skutki w dziejach
ludzkości: od upadku pierwszych ludzi, czyli od grzechu pierworodnego. Dlaczego do
niego doszło ? Jak w ogóle mogło do niego dojść ?
Cofam się do spisu cech Boga Absolutu /ktoś może spytać: -„A dlaczego
nie do Jahwe? Przecież to on jest opisany w St. Testamencie” Wyjaśniam, iż jest to
pozorna niekonsekwencja; proszę jeszcze raz uważnie przeanalizować i porównać
cechy tych „trzech" bogów: tylko jeden z nich jest bogiem nieskończonym o niczym nieograniczonych możliwościach, a także doskonały
pod każdym względem. Jest Ideałem Boga, a zatem Bogiem prawdziwym /w
moim zrozumieniu/. Jeśli ktoś potrafi wierzyć w Boga ułomnego, który nie jest
świadom skutków swych czynów /dlatego żałował, że stworzył ludzi na ziemi/, w Boga który musi przekonywać się co niesie ze sobą przyszłość, by potem
reagować na nią, w dość ograniczony sposób, jak na Boga przystało, który musi stosować
się do praw natury, albo do prawa pisanego człowieka, w Boga, który modli
się do Boga — to można mu tylko pozazdrościć łatwości wiary. Ja — niestety
– tego nie potrafię.
Dlatego uważam, iż jedyny Bóg /z tych trzech opisów/ godny miana
prawdziwego Boga — to Bóg Absolut. I tylko w niego mógłbym uwierzyć jako Stwórcę
Uniwersum. Więc proszę się nie dziwić, iż to wyłącznie do jego cech będę się
odwoływał niezmiennie. A więc cofam się do cech Boga Absolutu i widzę wyraźnie:
Bóg jest wszechwiedzący. Co to oznacza ? Oznacza to wiedzę o wszystkim i w każdym czasie. Można to ująć inaczej /tak jak to opisał kard. John Henry
Newman/: Bóg jest istotą, dla której nie ma nic przeszłego ani nic przyszłego.
Jest zawsze teraz. Czy jest to w ogóle możliwe do wyobrażenia sobie ? Czy człowiek,
który jest, ograniczony do przeżywania chwili obecnej — świadomość tego co minęło pozostaje w jego ulotnej pamięci, a tego co będzie — w ogóle nie wie; może to sobie tylko mgliście
wyobrazić, z dużym błędem niepewności… Czy człowiek jako istota ograniczona czasem i przestrzenią, potrafi wyobrazić sobie /a więc także i zrozumieć/ istotę, która swą
świadomością ogarnie i początek, i koniec naszego Wszechświata i jednocześnie jest w każdej chwili jego istnienia ?!
Wyobraźmy sobie, iż każdą chwilę naszego życia zapamiętujemy w 100%, i to na stałe, tak jak właśnie ten moment, który przeżywamy w chwili obecnej.
Efekt tego byłby taki, iż całe nasze życie byłoby odbierane z taką samą
intensywnością odczuć, jak chwila obecna. Więc całe nasze życie działoby się dla nas
teraz. Naszą świadomością bylibyśmy naraz w każdym jego momencie.
Jeśli przemnożymy to przez całą wieczność i przez cały
Wszechświat — i jeśli potrafilibyśmy sobie wyobrazić to wszystko — mielibyśmy
już mgliste wyobrażenie o Istocie zwanej Bogiem. Z tą jednak różnicą, iż
On nie jest tylko obserwatorem tej wielowymiarowej rzeczywistości, ani jej
biernym uczestnikiem — lecz jest jej kreatorem o nieskończonych możliwościach
jej tworzenia i wpływu na nią. Wiem, że
ta analogia jest mocno niedoskonała, a na jej przeszkodzie stoi niemożność
wyobrażenia sobie ogromu Wszechświata i wieczności; człowiek chciałby żyć
wiecznie, ale nie zdaje sobie sprawy czym jest ta wieczność. Oto wschodnia
przypowieść, która w obrazowy sposób przybliża nam ten mało mówiący termin: — „Na wielką górę, która jest cała z diamentu, raz do roku przylatuje maleńki ptaszek i o jej szczyt czyści sobie
dziobek. Kiedy zetrze ją do końca… minie jedna sekunda wieczności". Piękna
analogia, nieprawdaż ?
1 2 3 Dalej..
« (Published: 19-05-2002 Last change: 06-09-2003)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 292 |
|