|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
The Bible » »
Przemilczana historia Jehowy [2] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Zgromadzenie bogów (boska rada)
Teksty z Ugarit z pismami biblijnymi wiąże m.in. tzw.
niebiańskie zgromadzenie [ 38 ],
pod przewodnictwem jednego boga. Tę koncepcję znajdujemy już w panteonie Sumeru.
Boska najwyższa para: An (Anum) i jego żona Ninhursag (Ki), dała początek
innym bogom. Bogowie ci zwani byli Anunnaki, czyli „dzieci An". Boska para
rezydowała w niebie i nieszczególnie interesowała się rodem ludzkim. Ich
potomkowie stworzyli ludzi i patronowali poszczególnym miastom-państwom
Sumeru. Bogowie „drugiej generacji" tworzyli „Zgromadzenie Bogów", któremu
prezydował Enlil — bóg powietrza. Żoną Enlila była Ninlil, zwana Dziewicą.
Była także bogini zwana Inanna, bogini miłości i wojny, zwana Królową
Nieba. To ona w późniejszych wcieleniach znana była jako Isztar-Astarte. Należy
jeszcze wspomnieć o bracie Enlila — Enkim, który był bogiem mądrości.
Relief jednego z Elohim — opiekun dzikiej przyrody. Pałac Saragona II w Khorsabad, ok. 720
p.n.e. British Museum. |
Ten panteon i koncepcję „boskiego zgromadzenia"
zaczerpnął następnie lud z północy, z Mezopotamii. Pozmieniali głównie
imiona bogów i nieco ich losy. U Babilończyków odpowiednikiem Anunnaków
byli Elohim — „dzieci Ela". Najważniejszym z Elohim był Marduk, zaś
jego żoną Isztar.
Jeśli uważa się, że Elohim to Pan Bóg, tedy oczywistą
jest konkluzja, iż słowo to uległo ewolucji lub mutacji w swej warstwie
znaczeniowej pod wpływem monoteizmu, choć początkowo oznaczało szczególny
rodzaj bogów. Ta ewolucja nastąpiła u Izraelitów.
Dawne znaczenie Elohim również pozostało, współistniało.
Te wierzenia adaptowali Kanaanejczycy, u których na czele
znajdował się El i Aszera. Zwierzchnikiem bogów był El lub Baal.
Przeciwnikiem Baala był Mot(Śmierć) i Jamm (Morze), inaczej: Jaw (lub Jawu). Zdaje się on był odpowiednikiem
hebrajskiego Jahwe (krótsza forma: Jah).
I wreszcie koncepcja boskiego zgromadzenia znalazła swoje
odbicie w religii Izraelitów. Idea ta występuje także w tekstach biblijnych, w Księdze Powtórzonego Prawa (w tzw. Hymnie Mojżesza), a przede wszystkim w Psalmie 82:
Psalm Asafowy [ 39 ]
Elohim powstaje w zgromadzeniu Ela,
Pośród Elohimsprawuje sąd. [ 40 ]
[Mowa wśród Elohim:]
"Jak długo sądzić będziecie niesprawiedliwie I stawać po stronie bezbożnych? [ 41 ]
Bierzcie w obronę biedaka i sierotę,
Ubogiemu i potrzebującemu wymierzajcie sprawiedliwość!
Ratujcie biedaka i nędzarza,
Wyrwijcie go z ręki bezbożnych!
"
Lecz oni nic nie wiedzą i nic nie pojmują,
W ciemności postępują,
Chwieją się wszystkie posady ziemi.
Rzekłem:
"Wyście bogami
I wy wszyscy jesteście synami Najwyższego,
Lecz pomrzecie jak śmiertelni,
I upadniecie jak każdy książę."
Powstań, Elohim, osądź ziemię!
Ty bowiem jesteś dziedzicznym panem wszystkich narodów.
Jak wspomniałem powyżej, pierwotnie Elohim oznaczało
„synów Ela", członków „boskiego parlamentu". Nawet w Biblii wspomina
się o trzech z Elohim: Dagon (1 Sam 5,7), Asztarte (1 Krl 11,5), Marduk (Dan
1,2) — używając wobec nich określenia Elohim.
W przytoczonym powyżej Psalmie 82. pojawia się określenie
boga — Najwyższy [Elyon], skrót od El Elyon — Bóg Najwyższy, pojawiający
się w Biblii jedynie w dwóch miejscach w pełnej formie: Rdz 14: 18-22, kiedy
rozmawia z Abrahamem oraz Ps. 78:35. El Elyon było to bóstwo Jerozolimy i prawdopodobnie czczony tam jako stwórca świata, analogicznie do Ela w Ugarit.
Oczywiście utożsamia się Jahwe z Bogiem Najwyższym, lecz prawdopodobnie był
okres, w którym Jahwe i El Elyon nie byli utożsamiani. W Deut. 32,8-9
występują obok siebie:
"Kiedy El
Elyon rozgraniczał narody,
kiedy rozdzielał
synów człowieczych,
wtedy ludom
granice wytyczał
według liczby
boskich synów;
[ 42 ]
własnością Jahwe
był jego lud,
dziedzictwem Jego
wydzielonym jest Jakub."
Teksty z Ugarit
ukazują Jahwe jako syna boga Ela, będącego właśnie bogiem najwyższym (kanaanejskiego panteonu).
Wielu biblistów widzi w tym politeistyczną pozostałość, mitologiczną zaszłość
związaną z Ugarit, która przeniknęły do wyobrażeń późniejszych ludów.
Widzimy tam dawny tekst, który został adaptowany dla nowego kontekstu
mitologicznego. [ 43 ]
W tej perspektywie
Jahwe jawi się nam jako opiekun ludu izraelskiego, który otrzymał w wyniku
podziału dokonanego przez El Elyon. Jest to więc treść sprzed utożsamienia
Jahwe z bogiem El. Jahwe jest jedynie jednym z 70 „boskich synów", z których
każdy otrzymał od Ela patronat nad jednym ludem. El tutaj jest jeszcze
naczelnym bogiem w „boskim zgromadzeniu". Kiedy swego opiekuńczego boga Żydzi
mianowali bogiem bogów, czy z czasem jedynym bogiem, zarazem powstało
kuriozalne wierzenie, iż to akurat ich marginalny lud został jako jeden jedyny
umiłowany i wybrany przez Stwórcę Wszechświata. Nie prawda! Jahwe, jako
jedno z siedemdziesięciu innych bóstw, dostał właśnie Żydów, ale jego
bracia opiekowali się innymi ludami.
Paradoksalność i groteskowość monoteizmu Ludu Wybranego w tym kontekście ładnie odmalował
Leszek Kołakowski w swych doskonałych powiastkach: Klucz niebieski albo
opowieści budujące z historii świętej zebrane ku pouczeniu i przestrodze, z czego pozwolę sobie fragmencik przytoczyć:
"...Salomon bowiem
poczynał sobie lekkomyślnie i martwił Jehowę nad wyraz. Był to człowiek o nader rozwiniętym libido; okoliczność ta pochłaniała mu masę czasu i pieniędzy.
Jak donoszą nam księgi królów Jerozolima karmiła wówczas siedem setek żon i trzy setki konkubin królewskich; różnica między tymi dwiema kategoriami była
zresztą wielce subtelna i trudna do wyjaśnienia. Faktem jest, że okrągły
tysiąc kobiet zaspokajałpożądliwość
władcy i żywił się z jego dochodów. Jehowa był wyrozumiały i umiał
wczuwać się w ludzkie słabości — jeśli słabością można nazwać życie z tysiącem żon jednocześnie. Ale w końcu przebrała się miarka. Salomon
rozzuchwalił się do tego stopnia, że zaczął ulegać swoim żonom w materiach religijnych — a trzeba wiedzieć, że były to w większości osoby
cudzoziemskiego pochodzenia i zaprzyjaźnione z zupełnie innymi bogami, z którymi
Jehowa z kolei był notorycznie na stopie wojennej. Salomon jednak, jak niejeden
mędrzec, miał słaby charakter i łatwo ulegał różnym podszeptom. (...) W ten to sposób doszło do rzeczy okropnych. Jerozolima roiła się od świątyń
kapiących złotem, a wystawionych na cześć rozmaitych bogów; powstał zupełny
chaos; wierni nie wiedzieli sami, dokąd się udać, najwstrętniejsze sekty
krzewiły się bezkarnie w środku stolicy, obcy kapłani panoszyli się na królewskim
dworze, skarb państwowy topniał jak śnieg wiosenny. Wiadomo, ile pieniędzy
trzeba wydać na kult jednego boga — cóż dopiero dwudziestu czy trzydziestu. A tu Moloch, Ozyrys, Astaroth, Chamos — całe gromady bogów uśmiechały się
bezwstydnie ze złoconych posągów i oddychały wonią kadzideł palonych na
ich wyłączną cześć.
Jehowa kipiał ze złości.
Obserwował z rozpaczą, jak konkurenci, którzy już gonili resztką sił i których
spodziewał się lada dzień ostatecznie pogrążyć, nagle nabierali rumieńców,
obrastali tłuszczem i przejawiali coraz większą żywotność. On sam
natomiast chudł i markotniał, pozbawiony ofiar i serc wiernych, czuł się
coraz gorzej i cierpiał, a widok obcych świątyń, wystawionych jak na urągowisko w środku jego własnej stolicy, przyprawiał go o ataki niepohamowanej furii,
groźne dla zdrowia jego i wszystkich mieszkańców kuli ziemskiej.
Salomon zdawała
sobie sprawę ze swej dwuznacznej sytuacji i czuł się trochę nieswojo. Próbował
czasem protestować, kiedy żony zmuszały go do ciągle nowych ekspensów na
rzecz obcych bóstw, ale kończyło się to zawsze porażką. Z westchnieniem
podpisywał czeki. Myśl o Jehowie nie dawała mu spokoju. „Bóg jest nieskończenie
miłosierny" — powtarzał czasem zdanie wyuczone w katechizmie. Ale w głębi
duszy, oczywiście, sam w to nie wierzył.
Skończyło się,
jak było do przewidzenia, wielką awanturą. Najpierw była tylko krótka
depesza do Salomona: „Natychmiast skończył z bałwochwalstwem. Jehowa." Po
czym odpowiedź: „Dobrze, dobrze. Salomon." Po czym, oczywiście, świątynie
nieczystych bożków wyrastały nadal w stolicy jak grzyby po deszczu, wypierając
skutecznie prawdziwy kult.
Nastąpiła nowa
wymiana depesz w formie ultymatywnej. „Zdaje się, że uważasz moją
cierpliwość za nieskończoną. Jehowa." Odpowiedź przyszła niezwłocznie:
„Tak. Salomon." I znowu replika: „W takim razie przyjmij do wiadomości,
że nadużyłeś jej nieskończenie. Jehowa."
Teraz sprawa stanęła
na ostrzu noża. Do Jerozolimy przybył wysłannik Jehowy, rudy cherubin w binoklach, i wszedł bez pukania do sali audiencyjnej króla. Rozparł się na
fotelu i oznajmił bez wstępu głosem stanowczym:
— Jehowa żąda
zlikwidowania kultu fałszywych bożków w ciągu dwudziestu czterech godzin. W przeciwnym razie, oświadczył, całą odpowiedzialność za rezultaty sporu
poniesie król Salomon. (...)
— Jehowa? A na
jakiejż to zasadzie ocenia on pewien kult jako fałszywy, a inny jako
prawdziwy? I co w ogóle mam przez to rozumieć?
Cherubin zaniemówił
na chwilę wobec tej bezczelności. Korzystając z jego osłupienia Salomon pytał
dalej:
— Więc do tego już
doszło, że nie wolno mi oddawać czci, komu mi się podoba? A dlaczegóż właściwie
Jehowa sądzi, że jemu jednemu mam się kłaniać? Może chciałby mi wmówić,
że Ozyrys, Astaroth i inni bogowie, których lud nasz postanowił czcić, w ogóle
nie istnieją?
W ten sposób sprawa
stała się jasna. Cherubin opanował się szybko i z jadowita uprzejmością
wyjaśnił:
— Mój zwierzchnik
nie polecił mi toczyć dyskusji na temat istnienia lub nieistnienia pańskich
bożków. Nie uważa on, żeby sporami metafizycznymi dało się zaciemnić
istotę sprawy. Od siebie mogę dodać, że istnienie lub nieistnienie tych
figur jest obojętne dla sprawy. Czy jest pan świadom, że Jehowa jest pańskim
przyjacielem, który nie pragnie niczego oprócz pańskiego dobra?
— Czyżby Jehowa
lepiej ode mnie wiedział, na czym polega moje dobro? — spytał Salomon. — Będę
oddawał cześć tym bogom, którzy mi przynoszą więcej korzyści.
Tu cherubin załamał
się i obejrzał się bezradnie. Takiego cynizmu nie zdarzyło mu się spotkać,
stądnie potrafił już podjąć
wobec Salomona żadnej taktyki konsekwentnej. Powiedział tylko z goryczą:
— Pański ojciec,
Dawid, inaczej zachowywał się wobec swego Boga.
Salomon wzruszył
ramionami.
— Postęp ludzkości
polega między innymi na tym, , że synowie postępują inaczej niż ojcowie -
wyrecytował zdanie, które usłyszał kiedyś od pewnego ateisty.
— Taak — mruknął
cherubin zbity z tropu. Milczał chwilę, potem wykrzyknął rozpaczliwie: — Ale
to jest bałwochwalstwo. Tamte kulty są fałszywe!
— Co to znaczy: fałszywe? — spyta Salomon. — Różni bogowie ubiegają się o względy u ludzi; każdy
chce kultu dla siebie — postępują więc wedle zasady własnej korzyści. Co
do mnie, jak wiadomo z Pisma, jestem stworzony na obraz i podobieństwo boże.
Wobec tego działam wedle tej samej zasady. Oddaję kult temu z bogów, który
mi więcej obiecuje. Kult nie bywa prawdziwy ani fałszywy, ale mniej lub
bardziej korzystny. Mówiąc szczerze, Jehowa jest nieznośny, skąpy, mściwy,
zazdrosny, okrutny. Nie wiem dlaczego, jeśli mi się tak spodoba, nie miałbym
przejść na służbę do kogoś innego.
— Ponieważ tylko on
jest Bogiem pana i pańskiego ludu.
— A dlaczegóż to
jeśli łaska?
— Dlatego, że w istocie rzeczy jesteście w przyjaźni.
— Co to znaczy? -
parsknął Salomon. — To słowo mi nic nie tłumaczy.
— Bardzo proste,
znaczy to, że wasze interesy są zbieżne, a interesy pana i tych innych bogów
są sprzeczne.
— Są sprzeczne
wtedy, kiedy pozostaję wiernym czcicielem Jehowy. Kiedy zaczynam czcić
tamtych, sytuacja się odwraca.
— O tu, właśnie
tkwi pański błąd — powiedział cherubin. — Ostatni podręcznik monoteizmu
transcendentnego, poprawione wydanie, wyjaśnia ten problem zupełnie jasno. -
Cherubin poszperał w teczce, wyciągnął z niej zatłuszczony tomik i znalazłszy
odpowiedni rozdział pt. Jedność immanencji i transcendencji, przeczytał
fragment następujący: — „Na czym polega przyjaźń Jehowy z narodem Izraela?
Przyjaźń Jehowy z narodem Izraela polega na tym, że ich interesy są zbieżne. A na czym polega skłócenie między wszystkimi innymi bogami a narodem Izraela?
Skłócenie między wszystkimi innymi bogami a narodem Izraela polega na tym, że
ich interesy są skłócone. Niektórzy pytają: czy interesy Jehowy i narody
wybranego zawsze są zbieżne, czy tez niekiedy bywają rozbieżne? Takie
pytanie to dziecinada. Monoteizm transcendentny uczy, że trzeba dokładnie odróżniać
istotę rzeczy od powierzchni zjawisk. Rozdźwięk między wszystkimi innymi
bogami a narodem Izraela tkwi w samej istocie rzeczy; nie można go usunąć,
ponieważ z samej istoty rzeczy w stosunkach między nimi brak harmonii.
Natomiast stosunki między Jehową a narodem Izraela z samej istoty opierają się
na przyjaźni. (...) Ci, którzy nie rozumieją różnicy między istota rzeczy a powierzchnią zjawisk, nigdy nie będą prawdziwymi monoteistami
transcendentnymi. Ludzie ci musza się jeszcze sporo poduczyć…"
Być może zamiast
filozofować, cherubin powinien Salomonowi wyjaśnić, że istota rzeczy polega
na tym, że naród Izraela jest przydziałem Jehowy, i że musi się z tym krnąbrnym
ludem uporać za wszelką cenę, gdyż inaczej Najwyższy będzie nierad...
Wróćmy jednak do „niebiańskiej rady". Inne wzmianki na jej temat odnajdujemy m.in. w:
- Izajasza
40,13:Któż doścignął ducha Pańskiego, a kto radcą jego był,
żeby mu oznajmił? Z kim wszedł w radę, żeby mu rozumu przydał, a nauczył go ścieżek sądu?
- Jeremiasza
23,18, 22: Bo któż stanął w radzie Pańskiej [ 44 ], a widział i słyszał słowo jego? (...) Bo gdyby byli stali w radzie
mojej
[ 45 ],
tedyby byli ogłaszali słowa moje ludowi memu, a byliby ich odwracali od
drogi ich złej, i od złości spraw ich.
- Hioba
15,8: Czy podsłuchiwałeś na radzie Bożej [ 46 ] i stamtąd zaczerpnąłeś mądrości?
- Psalm
89, 6-8: Niebiosa wysławiają cuda twoje, Panie, I wierność twoją w zgromadzeniu świętych
[ 47 ].
Któż bowiem na obłokach równy Panu, Któż podobny Panu pośród synów
Bożych
[ 48 ]?
Bóg groźny jest w gronie świętych
[ 49 ],
Potężny i straszny nad wszystkich wokół niego.
- 1
Krl 22,19
W mitologii ugaryckiej owo zgromadzenie niebiańskie pod
przewodnictwem Ela (a może też i Baala), które zarządzało i sądziło
wszechświat, zbierało się i obradowało na świętej górze — zwanej
„górą El", górą boga El, górą S[apan, która miała się
znajdować na krańcu północy (Ugarit). Podobnie u Izraelitów: zgromadzenie
zbiera się na świętej górze Jahwe — Syjon, zwaną także Górą
Zgromadzenia, która także leżała "na krańcach północy (s[aphon)".
Obie święte góry miały być dobrze nawodnione. O Syjonie czytamy m.in.:
"Wielki jest Pan i godzien wielkiej chwały
w mieście Boga naszego.
Góra Jego święta, wspaniałe wzgórze,
radością jest całej ziemi;
góra Syjon, kraniec północy,
jest miastem wielkiego króla."
[ 50 ]
"Jakże to spadłeś z niebios,
Jaśniejący, Synu Jutrzenki?
[ 51 ]
Jakże runąłeś na ziemię,
ty, który podbijałeś narody?
Ty, który mówiłeś w swym sercu:
Wstąpię na niebiosa;
powyżej gwiazd Bożych
postawię mój tron.
Zasiądę na Górze Obrad,
na krańcach północy.
Wstąpię na szczyty obłoków,
podobny będę do Najwyższego.
Jak to? Strąconyś do Szeolu
na samo dno Otchłani!"
[ 52 ]
Jednak w ST spotykamy także „góry Ela" i to w kontekście
doskonałego sądzenia: "Sprawiedliwość twoja, jako góry najwyższe [harere-El];
sądy twoje, jako przepaść wielka" (Ps 36,7). Bez znajomości mitologii
ugaryckiej nie sposób zrozumieć sensu tego fragmentu. Podobnie w Psalmie 50:
"Niebiosa zwiastują jego sprawiedliwość, albowiem sam Bóg jest sędzią.
(...) "… do Mnie należy cała zwierzyna po lasach, tysiące zwierząt na
moich górach""
Mark S. Smith twierdzi, iż politeizm mitologii ugaryckiej
był zbudowany przede wszystkim w oparciu o motyw „boskiej rodziny", zaś
„boska rada" była zaakcentowana słabiej. Podczas kiedy w politeizmie
Izraelitów to właśnie „boska rada" z Jahwe na czele miała najważniejsze
znaczenie. [ 53 ]
O ile analiza tekstów biblijnych wskazuje nam na wpływy
ugaryckich koncepcji w wierzeniach Izraelitów o tyle odkrycia archeologiczne, w szczególności z Kuntillet 'Ajrûd oraz Khirbet el-Qôm, dowodzą, że
swego czasu w „radzie Pańskiej" o której wzmiankują pisma biblijne,
mandaty dzierżyli Aszera i inne bóstwa. Zgromadzeniu marszałkował Jahwe. Ściślej:
był w nim najważniejszy. Rada ta, z plejadą bóstw, stanowiła normalny
element wierzeń Żydów przed Wygnaniem, lecz z czasem koncepcja ta uległa
zatarciu, wzmianki o niej pozostały w tekstach, lecz nadano im nowy sens,
wypierając politeistyczne konotacje. Odtąd niebiańska rada, o ile
pozostawała w przekładach Biblii (co nie było bez wyjątków, np. jehowici w swojej Biblii konsekwentnie zlikwidowali o tym wszelkie wzmianki), prezentowana
była jako dwór niebieski Boga (tak np. w BT), tworzony przez anioły. W katolickich wyobrażeniach „zgromadzenie świętych" ma oczywiście być
tworzone przez ludzi, którzy przechodzą papieski proces kanonizacyjny.
Terafim, pieczęcie i dyski słoneczne
Doskonale nasze tezy potwierdza sztuka i ikonografia starożytnego
Izraela, z pieczęci z VIII-VI w. p.n.e., które wykazują zadziwiającą ciągłość
dawnej sztuki i symboliki religijnej Izraelitów z kulturami sąsiednimi, np. z Egiptem. „Na skaraboidalnych pieczęciach mamy przedstawienia uskrzydlone
uraeusy, sfinksy, gryfy, żuki (skarabeusze) i dyski słoneczne. [ 54 ] Wielokrotnie pojawia się
egipski symbol życia — Ankh. Występują postacie ludzkie ubrane w stylu
egipskim, różne bóstwa (niemowlę Horus w koronie bogini Hathor, uskrzydlone
bóstwa opiekuńcze), przedstawienia roślin (np. kwiatu lotosu) i rozmaitych
zwierząt. Nie rozumiem jak wobec tak obfitego materiału dowodowego można
jeszcze mówić o monoteizmie, drugim przykazaniu Dekalogu i „wyjściu z Egiptu" przed okresem Sziwat Cijon („Powrotu na
Syjon")." (S. Angres)
Dominujący jednak był wpływ zastanej religii Kanaanu.
Apologeta katolicki wspomniał o posążkach zwanych terafim,
za pomocą których wspiera swoją argumentację przeciwko politeizmowi w Biblii. W istocie jednak terafim wspierają znacznie mocniej moją argumentację.
Reinach pisał, iż były to "bałwanki przenośne, które, zdaje się, tworzyły
lararium domowe starożytnych Hebrajczyków. Król Dawid je posiadał (1 Sam
19,13-16), a prorok Ozeasz w VIII w. uważa jeszcze teraphim, jako niezbędne
dla kultu (3,4). Radzono się ich, wróżąc. Jest w tym jeden z najformalniejszych dowodów przetrwania politeizmu i fetyszyzmu w ludzie
Izraela, którego pretensja, jakoby rozpoczął od monoteizmu
spirytualistycznego, nie wytrzymuje krytyki." [ 55 ]
Nawet w BT podają, iż terafim były „posążkami bóstw domowych". Terafim
posiadał także Mika (Sdz 17,5). Terafim określane były również elohim,
np. w Księdze Rodzaju (31) czytamy:
19. Gdy Laban poszedł strzyc owce, Rachela skradła mu posążki
domowe [terafim]
30. [Laban do Jakuba:] czemużeś ukradł bogi [elohim]
moje?
Dla świętego spokoju czytelników, w BT zarówno terafim,
jak i elohim przetłumaczono na „posążki". W słusznej to było
jednak sprawie, czym niewątpliwie jest zakrycie „legalnego bałwochwalstwa".
Jest jednak oczywiste, że w określaniu posążków kultowych mianem elohim kryje
się coś więcej niż zwykły synonim.
Trafnie podsumowują to Robert Graves i Raphael Pati: „Każdy
władca, który reformuje narodowe instytucje lub od którego, jak w przypadku
króla Jozjasza [ 56 ], żąda się reform, musi
bądź dopisać poprawkę do starego kodeksu religijnego, bądź stworzyć nowy
kodeks, z tym zaś wiąże się fałszowanie lub całkowite przerabianie mitów.
(...) Niemniej jednak redaktorzy Biblii nie usunęli wszystkich niepożądanych
wzmianek, nawet tych, które dotyczyły ofiar z ludzi [ 57 ]
czy też bałwochwalczego kultu terafim. Święta Szałasów, czyli
kanaanejskiego święta winobrania, nie zniesiono, lecz jedynie oczyszczono z seksualnego rozpasania i zmieniono w radosny obrządek oddawania czci Najwyższemu
Bogu." [ 58 ]
Jak widzimy następował i tutaj proces o którym niejednokrotnie wspominałem:
jeśli nieadekwatne elementy kultury czy pism zachowywano, a nie pasowały one
do nowych wyobrażeń, to dokładano nowe znaczenie. Jan Lewandowski
odnosząc elohim do Boga Najwyższego, w oparciu o kontekst, równie
dobrze mógłby się ze mną spierać, że „święto szałasów" nie ma nic
wspólnego z kanaanejskim świętem, gdyż odnosi się przede wszystkim do szałasów,
jakie Izraelici mieli używać w czasie wędrówki po pustyni.
Triumf monoteizmu
Idee monoteistyczne wśród wyższych klas zaczęły się
upowszechniać w wyniku doświadczeń Żydów podbitych i zgnębionych przez
obcych najeźdźców, pod wpływem ich zetknięcia się z tamtejszymi kulturami i wierzeniami. Np. dotychczas Jahwe był bóstwem plemiennym, lecz na Wygnaniu
Żydzi zetknęli się z kultem babilońskiego Marduka, który był czczony jako
bóg uniwersalny, jako stwórca. Być może jeszcze większym katalizatorem żydowskiego
monoteizmu był perski zaratusztraizm, który oddziałał w szczególności na
tzw. Deutero-Izajasza, najbardziej monoteistyczną księgę ST.
Wprowadzenie monoteizmu miało miejsce po powrocie z Wygnania — zgadzają się z tym szkoły krytyczne badaczy Biblii. Wcześniej,
np. w 622 r. p.n.e., miała miejsce reforma monoteistyczna króla Jozjasza,
jednak król zginął w 609 r., zaś jego reforma okazała się efemeryczna i nietrwała.
Reforma monoteistyczna nastąpiła z przyczyn
polityczno-społecznych. Monoteizm pojawił się w wyniku politycznej rewolucji
kapłańskiej, a nie naturalnej ewolucji wierzeń religijnych. G. Theissen
pozostając przy pojęciach ewolucyjnych, zrodzenie się monoteizmu uważa za
swoistą mutację w rozwoju wierzeń religijnych. Stąd, jak zauważa V.
Nikiprowetsky, był monoteizm wyjątkiem w dziejach ludzkiej myśli. Równie
dobrze mógł się nie pojawić, nie był nieuchronny. Nigdy w swej najczystszej
postaci nie mógłby się narodzić samoistnie w normalnych warunkach, w społeczeństwie o pełnej „strukturze klasowej".
Różnice między szkołą umiarkowaną a minimalistami
zasadzają się przede wszystkim na tym, iż ci pierwsi okres przed Wygnaniem
postrzegają jako pierwszy etap kształtowania się monoteizmu, który stopniowo
wyodrębniał się z wierzeń politeistycznych. Według nich monoteizm wyodrębnił
się z religii kanaanejskiej, którą de facto w tym okresie
praktykowali Izraelici. Ci drudzy natomiast twierdzą, że nie ma do tego
podstaw, że monoteizm narodził się dopiero w specyficznych warunkach
Wygnania wśród wyższych warstw, a następnie został zaaplikowany
systematycznie i konsekwentnie po powrocie społeczeństwu izraelskiemu. Wielu z nich twierdzi, że teksty biblijne powstały dopiero w czasach helleńskich (po
roku 300 p.n.e.), a ich narracja jest głównie fikcją odzwierciedlającą
racje polityczne tego okresu. Jahwe został stworzony jako synteza bóstw sprzed
Wygnania: Elohim, Shaddai, Elyon, El oraz Jahwe ówcześnie czczonego, przy czym
został odmalowany na podobieństwo Marduka i Sina Babilończyków oraz Ahura
Mazdy Persów.
Monoteistyczny antyteizm
Aby można było mówić o konsekwentnym monoteizmie, w naszym tego słowa znaczeniu, nie wystarczy czcić jednego boga, trzeba
jeszcze wierzyć i głosić, że jest to bóg jedyny, że inni bogowie
nie istnieją. Powyższy tekst wykazał, że taki monoteizm, nie mógł istnieć
przed Wygnaniem, a pisma biblijne, w części zawierające również starsze
teksty i treści, muszą to wyrażać. Jahwizm tego okresu badacze określają
henoteizmem (jeden bóg uważany jest za wyższego niż wszystkie inne),
monolatrią lub „praktycznym monoteizmem" (cześć jednego boga, ale bez
zaprzeczania istnienia innych). Pisma biblijne odzwierciedlają to w różnych
fragmentach, niektóre z nich zawierają już jakby wyraźny monoteizm, lecz
zarazem widać jeszcze pozostałości monolatrii. Wskazywałem na to w moim
poprzednim tekście, co krytyk skwitował, iż wzmianki w których o innych
bogach mówi się tak jakby istniały, lecz były zarazem gorsze i słabsze niż
Jahwe, nie dowodzą wcale, iż autorzy tych słów wierzyli w istnienie owych
bogów. Czego dowodem mają być pojawiające się czasami wzmianki, że „pan
jest bogiem a innego nie", że „pan jest bogiem jedynym" lub podobnie. To
jest jednak bardzo naiwne wytłumaczenie dla kogoś kto zna dzieje religii
izraelskiej. Tendencje zaprzeczające istnieniu innych bogów narodziły się w późnym rozwoju monoteizmu, jako jego zwieńczenie i w Biblii nie są dominujące.
Bezsprzecznie najważniejszą księgą zawierającą tę idee w sposób
konsekwentny, pełny i wyrazisty jest Księga Deutero-Izajasza, tajemniczego
proroka, nieznanego z imienia. Księgę tę tworzy druga część Księgi
Izajasza (rozdziały od 40-66) [ 59 ], jest ona niewątpliwie
innego autora niż pierwsza część, dołączona do Izajasza, aby podnieść
jej znaczenie. Większość innych ksiąg nie zawiera tak czystego monoteizmu, w sposób mniej lub bardziej poświadczając monolatrię Izraelczyków.. Przykładów
jest mnóstwo, oto niektóre z nich:
- Wyjścia
15:11: Któż podobny tobie między bogami, Panie? któż jako
ty wielmożny w świątobliwości, straszliwy w chwale, czyniący cuda?
- Wyjścia
18:11: Terazem doznał, że większy jest Pan nad wszystkie bogi;
albowiem czem oni hardzie powstawali przeciwko niemu, tem poginęli.
- Powtórzonego
Prawa 10:17: Albowiem Pan, Bóg wasz, jest Bogiem bogów, i Panem panów,
Bóg wielki, możny, i straszny, który nie ma względu na osoby, ani
przyjmuje darów.
Czy prawdziwy monoteista porównuje swego boga z innymi?
Czy można sensownie porównywać byt rzekomo istniejący z rzekomo niestniejącym?
To tak jakbyśmy porównywali pojemność silnika albo stabilność jazdy
naszego samochodu z „samochodem", które kredkami narysowało nasze dziecko.
Coś takiego nie mogłoby zaistnieć w mowie dorzecznej. Bogobojni Izraelici porównywali
oczywiście w swoim wyobrażeniu istniejące obiekty, mniemając tylko, że ich
bóg ma się do innych jak mercedes do małego fiata. Podkreśla to również
prof. Artur Sandauer, autor studiów biblijnych Bóg, Szatan, Mesjasz i...:
„Rolę agentury spełniają w pierwotnym judaizmie czciciele cudzych bóstw,
Baalów i Molochów. Tym ostatnim — zauważmy — starzy autorzy biblijni nie
odmawiają istnienia: uważają ich za całkowicie realną 'obrzydliwość'.
Nie jest to bowiem na razie monoteizm, lecz tylko monolatria, wedle której wśród
wielu bogów tylko Jahweh godzien jest czci." Równie niewątpliwe było to dla Eliade, który dodatkowo wskazuje na Dekalog: „Pierwsze przykazanie Dekalogu: 'Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie', wskazuje, że nie chodzi o monoteizm sensu stricto. Istnienie innych bogów nie jest zanegowane. W pieśni dziękczynnej, zaintonowanej po przekroczeniu morza, Mojżesz wykrzykuje: 'Któż jest pośród bogów równy Tobie, Panie?' (Wj 15,11). Lecz wymaga się absolutnej wierności, gdyż Jahwe jest 'Bogiem zazdrosnym' (Wj 20,5). Walka przeciw fałszywym bogom rozpoczyna się bezpośrednio po wyjściu z pustyni, w Baal Peor." (str. 128)
Nawet jeszcze pierwsi chrześcijanie w ogromnej większości
nie odrzucali istnienia innych bóstw, a tylko odmawiali im statusu bogów, uważali,
że są to demony, ale nie uważali ich za fikcyjne przedmioty kultu jak się to
dziś jednogłośnie uznaje. Jeszcze w pierwotnym chrześcijaństwie były
pozostałości wcześniejszej monolatrii. Wyjaśnia to Edward Gibbon w swym
monumentalnym dziele — Zmierzch cesarstwa rzymskiego:
„Filozof, który uważał system wielobóstwa za wytwór
ludzkiego oszustwa i błędu, mógł ukrywać pod maską pobożności uśmiech
pogardy bez obawy, że tym szyderstwem bądź tą ugodową postawą narazi się
na niechęć jakichkolwiek niewidzialnych, czy też, jak sądził urojonych
mocy. Ale dla pierwszych chrześcijan ustanowione religie pogańskie miały
aspekt znacznie wstrętniejszy i groźniejszy. Zarówno w Kościele jak i wśród
heretyków powszechnie panował pogląd, że twórcami, opiekunami i przedmiotami bałwochwalstwa. (...) Głoszono jako dogmat albo przynajmniej
sobie wyobrażano, że demony podzieliły się między sobą najważniejszymi
rolami bóstw pogańskich, jeden z nich przybrał imię i atrybuty Jowisza,
drugi Eskulapa, trzeci Wenery, czwarty może Apollina, i dzięki swemu doświadczeniu i nieziemskiej naturze potrafiły one owe role odgrywać z dostateczną biegłością i dostojeństwem. Czaiły się w świątyniach, ustanawiały święta i ofiary,
wymyślały przypowieści, głosiły proroctwa i często wolno im było czynić
cuda. Chrześcijanie, którzy z taką gotowością potrafili wszelkie zjawiska
nadprzyrodzone tłumaczyć wdaniem się złych duchów, skłaniali się, i to
nawet bardzo chętnie, do uznawania najcudaczniejszych wymysłów mitologii pogańskiej.
Ale tym chrześcijańskim wierzeniom towarzyszyła groza. (...) Zasadniczym
elementem radosnej pobożności pogan były widowiska publiczne, przy czym darem
dla bogów, rzekomo najwdzięczniejszym, były igrzyska, jakimi lud z władcą
na czele obchodził poszczególne święta. Chrześcijanin, z nabożną grozą
unikając obrzydliwości cyrku i teatru, stwierdzał, że zewsząd otaczają go
piekielne sidła, gdy tylko jego przyjaciele przy wzajemnych życzeniach szczęścia
na biesiadzie zlewali krople wina z pucharów na ziemię z inwokacją do bogów
gościnności. (...) Zgodnie z określeniem ojców Kościoła Muzy wraz z Apollinem były organami ducha Piekieł, Homer i Wergiliusz byli
najwybitniejszymi z jego sług, a piękna mitologia przenikająca i ożywiająca
twory ich talentu miała na celu sławienie demonów. (...) Niebezpieczne pokusy
co krok czające się z ukrycia, by zaskoczyć niebacznego wiernego, rzucały się
na niego ze zdwojoną gwałtownością w dni uroczystych świąt. Tak przebiegle
te święta były wymyślone i rozłożone na przestrzeni roku, że zabobon
przybierał zawsze pozory przyjemności, a często i cnoty." [ 60 ]
W istocie, ci protagoniści Wieków Ciemnych traktowali
obce bóstwa w zupełnie innym sensie, niż współcześni chrześcijanie i to
miałem na myśli wskazując, że nie negowali oni istnienia bóstw innych
mitologii. O tym też mówi św. Paweł, zaś mój krytyk rozpisując się o tym, zupełnie tego nie zrozumiał, gdyż kieruje się współczesnym stosunkiem
chrześcijan do bogów innych mitologii. Paweł miał jakoby, jak nas zapewniają
tłumacze BT, powiedzieć: „Wprawdzie ongiś, nie znając Boga, służyliście
bogom, którzy w rzeczywistości nie istnieją." Ale to tylko jedna z przeróbek
tych translatorów. Powinno brzmieć: „służyliście tym, którzy z przyrodzenia nie są bogowie". To „z przyrodzenia" demony, które jednak
istnieją realnie, jak wierzyli chrześcijanie.
Wchłanianie innych bogów i boże imiona
Jak pisze Gösta Ahlström, Jahwe stopniowo wchłonął
(przejął ich cechy i funkcje) lub został utożsamiony z innymi bogami
lokalnymi, np. z El Elyon w Jeruzalem, z Elohe Shamayim (Baalshamem czyli Baal
Shamayim?) w Syrii, z Baalem w Betel itd. W procesie tym prorocy Jahwe
bezkompromisowo zaatakowali inne lokalne bóstwa (w szczególności Baala i Aszerę), które wcześniej były tolerowane i akceptowane, zaczęto tępić i prześladować kulty inne niż „czysty" jahwizm. Narodził się
nietolerancyjny monoteizm żydowski.
Proces scalania bóstw lokalnych, rodzinnych w jedno bóstwo
możemy zauważyć w wielu fragmentach w Biblii. Np. początkowo w tekstach
spotykamy bóstwa „osobiste, domowe" danego patriarchy, np. „Bóg
Abrahama", „Bóg Izaaka", „Bóg Jakuba" (lub „Izraela") [ 61 ].
Był to występujący na tych obszarach (zwłaszcza Transjordania i Półwysep
Synajski) sposób wyróżniania boga plemiennego, klanowego, nazywanego imieniem
przywódcy klanu. Dokładnie to samo widzimy na przykładzie tzw. patriarchów.
Abraham miał jeszcze używać wobec swego boga dwóch imion: El-szaddaj
i El-olam. Na podstawie etymologii (akkad. szadu 'góra'),
przypuszcza się, że pierwsze określenie oznaczało boga gór. Dlaczego więc El-szaddaj
utrzymało się, dlaczego jest tłumaczone jako Bóg? Jak zauważa ks. D.
Rybol: "Jeśli ten wywód jest słuszny, wówczas nowa religia Abrahama polegałaby
nie na wynalezieniu nowego imienia Bożego, lecz na tym, że zatrzymując używane
powszechnie imię Boga, nadano mu nową treść. Pozostając dalej El-szaddaj
jest On nie tylko Bogiem pogody i burzy, które rodzą się w górach, ale
przekraczającym granice czasu i przestrzeni Bogiem wiecznym El-olam." I to jest bardzo cenna uwaga dla mojej obrony twierdzeń o Elohim: ewolucji
znaczeń, ich dostosowania do nowych wierzeń, warunków. Jednak tak jak El-szaddaj
jest dla nas dowodem [ 62 ]
dawnych wierzeń Abrahama [ 63 ],
kiedy nie chodził jeszcze „ścieżkami Pana", tak Elohim jest jednym z bardzo wielu dowodów na istnienie przedmonoteistycznych dziejów tej religii,
kiedy Izrael tkwił jeszcze w błędach pogaństwa i politeizmu.
Z czasem bogów plemiennych patriarchów połączono: „Bóg
Abrahama, Izaaka i Jakuba", „Bóg naszych ojców" (Wj 3, 6.15; 4, 5; 1 Krl
18, 36). Później boga patriarchów określano mianem Elyon (Najwyższy).
Trudno jest przy tym mówić, iż taka nomenklatura występowała „za czasów
patriarchów", zaś „od Mojżesza" była już niespotykana, jak się
twierdzi. Spotykamy takie pozostałości jak „Bóg Dawida" (2 Krl 20, 5) czy
„Bóg Eliasza" (2 Krl 2, 14; por. 1 Krl 18, 10). Biblijni bogowie ojców określani byli za pomocą rdzenia El, np. El Król, Bóg [El] widzialny (Rdz 16,13); El Szaddai, Na wzgórzu Pan się ukazuje (22,17); El 'Olam, 'Bóg Wiekuisty' (21,33); Bóg z Betel (31,13). W niektórych fragmentach
spotykamy liczbę mnogą tego określenia — Elim (m.in. Ps 29,1; 89,7; Dn
11, 36). Tłumacze BT, którzy najczęściej tłumaczyli to jako „synowie Boży",
zadowalają się wytłumaczeniem: "mowa o duchach, które sprawują służbę
liturgiczną w pałacu Pana" (sic!). Po prostu: w niebie duchy robią za
ministrantów. W mitologii ugaryckiej byli to po prostu synowie boga El, niżsi
bogowie. Jak jednak piszą Graves i Pati: "Ponieważ późny judaizm odrzucał
wszystkie bóstwa poza swoim, transcendentalnym Bogiem, zaś On nigdy nie poślubił
ani nie zadawał się z jakąkolwiek istotą płci żeńskiej, Rabbi Szymon ben
Jochaj w Genesis Rabba czuł się zobowiązany przekląć wszystkich, którzy
rozumieli zwrot 'synowie Boży' w sensie ugaryckim. Jest jasne, że taka
interpretacja rozpowszechniona była jeszcze w II w. n.e. i że porzucono ją
dopiero wtedy, gdy określenie bene Elohim zostało zinterpretowane jako
'synowie sędziów'" [ 64 ].
Chrześcijanie, jako spadkobiercy mitów hebrajskich, są związani „klątwą"
wielebnego Jochaja, choć pewnie mogliby z nim polemizować na temat związków
Pana z Ziemianką, która później została Królową Niebios… (Zob. Maryja jako Królowa
Niebios)
Jak wynika z powyższego, efektem tych wszystkich scaleń,
syntez, wypierania całego szeregu bóstw jest bardzo duża różnorodność
imion boskich jakie nasz jeden jedyny Pan Bóg odziedziczył po swoich
poprzednikach, „przodkach". Jeszcze w II w. z politowaniem oceniał tę
sytuację sceptyczny Celsus: „Pasterze kóz i owiec poszli za swoim przywódcą,
Mojżeszem, i wprowadzeni w błąd przez naiwne kłamstwa uwierzyli, że
istnieje jeden Bóg. Koźlarze i owczarze uwierzyli w jednego Boga, którego
nazywają Najwyższym, Adonajosem, Uraniosem, sabaoth, albo jakimś innym
mianem, które mają ochotę nadawać światu; i nic poza tym nie wiedzą. Nie
ma żadnej różnicy, czy nazwiemy Boga Zeusem, jak robią Grecy, czy nadamy mu
inne imię, używane przez Egipcjan, albo mieszkańcom Indii." W ciągu
dalszych wieków kolejni redaktorzy pisma świętego naprawiali ten mętlik. Tak
skutecznie, że dziś ogromna większość Biblii, jakie możemy spotkać, posługuje
się głównie określeniami „Pan" i „Bóg".
Pluralis debilis
Wskazywałem fragmenty, kiedy „Bóg" odnosi do siebie
określenia liczby mnogiej, np.: "Zatem rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na
wyobrażenie nasze, według podobieństwa naszego" (Rdz 1,26).
Jak wspominałem, część teologów widziała tam Trójcę Św., inna część
wyznawała pogląd, iż jest to rodzaj „królewskiego my". Lewandowski
zarzucił mi, iż to już pogląd przestarzały. "Agnosiewicz nie jest całkiem
na bieżąco w temacie". Dlaczego się „zestarzał"? Z pluralis
majestatis jest problem tego typu, że zaczęto go używać najpewniej nie
wcześniej jak z pierwszym rzymskim cesarzem, Augustem. Stąd teologowie chwytają
się dziś jeszcze innego wyjaśnienia — pluralis deliberationis. Cóż
to takiego? Jest to "forma stylistyczna wyrażająca naradę z samym sobą,
zjawisko psychologiczne polegające na tym, że mówiący niejako dzieli się
duchowo na dwie osoby, z których jedna udziela drugiej rady lub zachęty". Dlaczego
jednak Bóg prowadzi „narady z samym sobą" praktycznie tylko w najstarszych
księgach, Rodzaju i Wyjścia? Tę wątpliwość umacnia fakt, iż w późniejszych
tekstach pojawia się forma liczby pojedynczej — Eloah, które spotykamy w tekstach uznawanych przez tradycyjną biblistykę za powygnaniowe, także w tekstach poetyckich, najwięcej w Księdze Hioba. [ 65 ]
I jeszcze to dzielenie się na dwie osoby… Czy naprawdę
aby pozbyć się politeistycznych znaczeń trzeba Boga obdarzyć schizofrenią?
Czy więc Bóg teologów miał początkowo schizofrenię z której później się wyleczył? Lewandowski wskazuje, pewien
fragmencik Izajasza w którym Bóg cierpi na tę przypadłość. W istocie
jednak w drugiej części „Izajasza" Bóg nie ma już raczej problemów tego
typu, mówi: "Jahwe...: bo ja jestem Bogiem (El) i nikt inny!"
(45,22); „bom Ja Bóg, a niemasz żadnego Boga więcej, i niemasz mnie
podobnego" (46,9). Już nie mówi: „My, Bóg…"
Poza tym co wspomniał apologeta, na wyjaśnienie tych kłopotliwych
kwestii wymyślono szereg innych asekuracyjnych koncepcji, mających skutecznie
odegnać widmo politeizmu majaczące tu i ówdzie w Biblii. Mówi się więc, że
można by się w formach mnogich bóstwa żydowskiego dopatrywać pluralis
compositionis, czyli sposób wyrażania za pomocą liczby mnogiej, aby oddać
niewyczerpane bogactwo przymiotów bożych. Inni teologowie widzą w tym pluralis
abstractionis, czyli wyrażenie pojęcia oderwanego: bóstwo, za pomocą
liczby mnogiej. Jeszcze inni twierdzą, że idzie o plural of intensity,
czyli pomieszczenie pełni boskich mocy za pomocą liczby mnogiej. To ostatnie
zdaje mi się jeszcze najbardziej sensowne. Natomiast muszę przyznać, że wcześniej
faktycznie nie spotkałem się z pluralis deliberationis Lewandowskiego.
Musi to być zatem jakieś najnowsze odkrycie teologiczne o elohim.
Jednak żadna z tych koncepcji, bez względu na to jak
dorzeczna nam się wydaje, nie umniejsza oczywiście zasadniczych wątpliwości:
dlaczego najbardziej „pełny chwały" ma być Bóg w tekstach uznawanych za
najstarsze, a w tekstach późniejszych, kiedy piano Bogu największe peany,
kiedy wydoskonalano jego przymioty, spotykamy tendencję do stosowania formy
syngularnej, mającej jakoby słabiej oddawać pewne aspekty bóstwa biblijnego?
Relikty lingwistyczne
Wiele fragmentów z Elohim apologeci jakoś interpretują,
znajdując zadowalające ich wyjaśnienie w duchu monoteistycznym. W Biblii
spotykamy jednak kilka trudniejszych fragmentów, np.:
1. W swoim poprzednim tekście na ten temat wskazałem
bardzo ważny fragment: "Tedy rzekł Pan Bóg: Oto Adam stał się jako
jeden z nas" (Rdz 3,22). Chodziło mi o wskazanie, że pogrubionego
fragmentu nie da się zinterpretować w znaczeniu syngularnym (katolicy mogą,
gdyż w ich Biblii to „poprawiono"). Lewandowski utopił jednak tę kwestię w słowotoku, zaczął się rozwodzić zupełnie o czymś innym — o zwrocie
„Pan Bóg rzekł", kiedy nie o to tam szło!
Problem „jeden z nas" ominął szerokim łukiem. Katolicy wymyślają
dziwaczne, jak by powiedział Reinach: dziecinne wytłumaczenia tego zwrotu. Bóg
ma tu na myśli aniołów — powiadają. Inni interepretatorzy boskich tajemnic
twierdzą: to Trójca — jedna ale w trzech osobach — rozmawia ze sobą. Takie
spekulacje mogą zadowalać wiernych, ale co najwyżej śmieszą poważnego
badacza. Człowiekowi nieuprzedzonemu znacznie łatwiej przyjąć, że to po
prostu relikt politeistyczny.
2. Bardzo często Elohim pojawia się w syngularnym
znaczeniu, o czym świadczą m.in. formy czasownikowe występujące obok. Nie
jest tak jednak zawsze. Np. w rozmowie z Abielekhem Abraham mówi: "I oto
gdy bogowie wyprawili mnie na tułaczkę z domu ojca mego..."
(Rdz 20.13). W późniejszych przekładach jest to oczywiście zmienione.
3. We fragmencie Rdz 3,4-5 Elohim występuje w jednym zdaniu, przy czym raz tłumaczone jest w liczbie pojedynczej, a raz
mnogiej: "I rzekł wąż do niewiasty: Żadnym sposobem śmiercią nie
pomrzecie; Ale wie Bóg, że któregokolwiek dnia z niego jeść będziecie,
otworzą się oczy wasze; a będziecie jako bogowie, znający
dobre i złe."
Zakończenie
W oparciu o szeroki materiał dowodów archeologicznych,
religioznawczych i egzegetycznych, wykazałem słuszność poglądów o politeizmie w religii Izraelitów oraz jego pozostałości w pismach biblijnych.
Skonfrontujmy moje wyjaśnienia w oparciu o możliwie najszerszy kontekst z tym
jak ślady politeizmu tłumaczy „klęcząca biblistyka":
-
Dżungla imion Pana (nie tylko różne odmiany imion, jak El czy Jahwe,
ale i różne formy liczbowe, jak Elohim, Eloah), która została zakryta przez
wiernymi, nie oznacza w żadnym razie jakichkolwiek pozostałości po
politeizmie.
-
Kiedy Pan ewidentnie mówi o sobie w liczbie mnogiej i zawodzi powyższe
wyjaśnienie, to należy przyjąć, że Pan używa "królewskiego 'my'",
czy, zgodnie z najnowszymi tendencjami teologicznymi, zwolna się przebijającymi,
należy przyjąć, że Pan wiedzie dyskurs z samym sobą.
-
Kiedy i to zawodzi i Pan mówi np. coś takiego: "stał się jako jeden z nas", to należy to rozumieć w tym sensie, że Pan rozmawia z członkami
Trójcy Św. [ 66 ]
-
Kiedy autorzy mówią o tym, że inni bogowie są słabsi niż Jahwe, że
oddają hołd Jahwe, to tak naprawdę w nie nie wierzą i tylko ironizują;
podobnie ironią jest też bajka Jotama (Sdz 9,8-9)
-
Kiedy znajdujemy w Biblii jakoweś świadectwa ościennych ludów o tym,
że Żydzi są politeistami, to w żadnym razie nie należy im wierzyć, gdyż są
oni niedoinformowani, coś sobie uroili lub najzwyczajniej kłamią.
-
„Zgromadzenie bogów" oznacza Jehowę i jego anioły.
-
Inskrypcje: „Jahwe i jego Aszera", należy rozumieć: "Jahwe i jego
słupy kultowe (aszery)".
-
Takie elementy jak „legalne" tarafim, bamoty czy Nahusztan nie przeczą
powyższemu, bo nie. Zbywam milczeniem, resztę kompletnie niewyjaśnionych
problemów jakie się rodzą dla ludzi wyznających poglądy mojego oponenta.
Przyznam, że nawet gdybym nie znał w ogóle odkryć
archeologicznych przytoczonych powyżej, innych mitologii, jeśli nie miałbym w ogóle wiedzy o rozwoju religii i oddziaływaniach międzykulturowych, to gdybym
miał przyjąć takie wyjaśnienia jakie proponują ludzie religijni dla
zaprzeczenia niekorzystnemu dla siebie scenariuszowi wydarzeń, to i tak trudno
byłoby mi podzielić te szyte grubymi nićmi koncepcje. Musiałbym ślepo
wierzyć.
Lewandowski wskazuje, iż "nikt dziś w Kościele
katolickim nie ukrywa faktu, że używane w Biblii wobec Boga słowo 'elohim
ma formę liczby mnogiej". Wbrew temu jednak biblijny urząd cenzury działa
bardzo sprawnie. Konsekwentnie likwidowane są wszelkie pluralizmy odnoszące się
do „boga prawdziwego". Twierdzenie o nieukrywaniu jest w najważniejszym
aspekcie pustosłowiem: W ST Elohim występuje ponad 2200 razy. Sięgnijmy
do najnowszych przekładów — nie znajdziemy ani jednego! Podobnie z Jahwe i innymi imionami czy określeniami bożymi (Elohim, Jahwe, Jahwe Elohim [ 67 ],
El, El Eyon, El Shaddai, Adonai). Wszystko to pozamieniane zostało beztreściowymi
„Pan" i „Bóg". Tymczasem jeszcze w starszym przekładzie katolickim -
Jakuba Wujka [ 68 ] — to było. Jednak pod naporem krytyki zdecydowano się to usunąć. Dlaczego?
Aby wierni nie zaczęli się zastanawiać? W trudniejszych fragmentach robi się
przypisy, a nie usuwa je, wygładza, jak zrobili to katolicy.
Swoim wywodem oczywiście „Ameryki nie odkryłem", gdyż
jest on mało sporny wśród najpoważniejszych badaczy Biblii. Charakteryzują
się oni niewątpliwie tym, że starają się ją wyjaśnić w kategoriach
„ziemskich", bez odwoływania się do czynników nadprzyrodzonych. Ktoś kto w inny sposób podchodzi do zagadnienia, może być wybitnym teologiem, podając
coraz doskonalsze interpretacje, które świetnie trafiają do uczuć i przekonań
ludzi wierzących w boskość Biblii, ale będzie trudno mu będzie zostać
wybitnym badaczem szeroko szanowanym wśród naukowej krytycznej biblistyki.
Ktoś o naukowym (krytycznym) podejściu do biblistyki i korzeni własnej religii, musi się pogodzić z tym, że jej rozwój nie był
niczym niezwykłym, niebywałym, niespotykanym, lecz przebiegał w sposób
podobny do wielu innych religii, nie bez wpływu innych koncepcji religijnych.
Człowiek uczciwy intelektualnie przed innymi i samym sobą nie może takich
oczywistości odrzucać, tymczasem taka postawa jest obca mojemu krytykowi, który
wyklina "naturalistyczne koncepcje rozwoju Objawienia". To też tłumaczy
rozpaczliwe i nieugięte próby zakrywania prawdy o biblijnym politeizmie, nie
tylko przez współczesnych apologetów, ale i wielu redaktorów Biblii na
przestrzeni wieków. Trudno jest się pogodzić z tym, że monoteizm — przez
wieki uważany za całkowicie niezwykłe zjawisko religijne, które świat
zawdzięcza ludowi Izraela — rozwinął się z wierzeń politeistycznych, w sposób zupełnie „przyziemny" i bynajmniej nie niezwykły czy oryginalny.
Jak zauważa Sandauer: "Chcąc być równie wieczny jak ten, kto jest jego
przedmiotem, monoteizm musi się opierać historycznemu traktowaniu. Z istoty
jego wynika, że chce być najpierwotniejszą z religii: to właśnie miały
na celu wykazać przeróbki, których byliśmy świadkami. Dokonywano ich — zauważmy — wbrew wszelkiej oczywistości. Twórcy monoteizmu mieli wokół
siebie moc dowodów — cmentarzy, ołtarzy i pniaków — świadczących o czymś
wręcz przeciwnym: ślady pogaństwa nosiły własne ich imiona [Historia fałszowania w Biblii starych imion pogańskich jest jeszcze do napisania — przyp. A.S.]. A jednak — by religię swą ocalić, musieli zaprzeczyć oczywistości."
[ 69 ]
Najważniejsze
źródła:
- R.
Gnuse, „The
emergence of monoteism in ancient Israel: a survey of recent sholarchip",
Biblical Studies.
- R.H.
Crapo, „An
Anthropologist Looks at the Judeo-Christian Scriptures: Religion in the
Ancient Semitic World",
2002.
- Zarys
dziejów religii, praca zbiorowa, Warszawa 1986.
- M.
Scheiser, „Introduction
to Divine Council Scholarship and Terminology"
- Ks.
D. Rybol, Imiona
Boże w Biblii w porównaniu z nauką świadków Jehowy, Opole 2003.
- D.
Steinberg, „Israelite
Religion to Judaism: the Evolution of the Religion of Israel", 2003.
- D.
Steinberg, "Ugarit
and the Bible: Ugaritic Literature as an Aid to Understanding the Hebrew
Bible (Old Testament)", 2003.
- M.
Eliade, Historia wierzeń i idei religijnych. Tom I: Od epoki kamiennej
do misteriów eleuzyńskich, Warszawa 1988.
- S.
Reinach, Orpeus. Historia powszechna religii, Warszawa
1929.
- R.
Graves, R. Pati, Mity hebrajskie, Warszawa 1993.
- A.
Sandauer,
Bóg, Szatan, Mesjasz i...?, Kraków 1977.
- S.
Abrams, „Polytheism
in Genesis: Baal and Ashtoreth vs. Yahweh", The Skeptical Review,
nr 1/1994.
- R.J.
Michaud, „Hebrew
Polytheism", 2002.
- S.
Freud, Człowiek imieniem Mojżesz a religia monoteistyczna, Warszawa
1994.
- M.
Kalopoulos, "Akhenaton, in the Snare of 'Monotheism'", [w:] tegoż, Biblical
Religion: The Great Lie, Philadelphia 2003, s.261-271.
- W.
Tyloch. Dzieje ksiąg Starego Testamentu, Warszawa 1981
- Z.
Kosidowski, Opowieści biblijne i Opowieści Ewangelistów, Warszawa
1987.
- Margul,
Mity z pięciu części świata, Warszawa 1966.
- Kerry
A. Shirts, „Plurality
of Gods — The Elohim"
- A
Brief Survey of Christian Polytheism
- Pismo
Święte Starego i Nowego Testamentu (Biblia Tysiąclecia), Poznań -
Warszawa 1980, wyd. III.
1 2
Footnotes: [ 38 ] Inne określenia: „boska
rada"; w Biblii także: „zgromadzenie świętych" (w inskrypcji z Byblos „święci" określa bogów), „zastępy niebieskie". [ 39 ] Redaktorzy BT dodali tutaj
zupełnie błędny nadtytuł: „Los niegodziwych sędziów". Sąd „pośród
bogów" na pewno nie mógł tutaj oznaczać „ziemskich" sędziów, do
których zresztą podmiot mówiący kieruje słowa: „jak ludzie
pomrzecie", co implikuje wniosek, iż nie chodzi tutaj zapewne o ludzi. [ 40 ] Najciekawszy, ale i najbardziej skarykaturowaną postać wers ten przyjmuje w Biblii
warszawsko-praskiej: "sądy sprawuje pośród obcych bożków". [ 41 ] Sela — znaczenie
tego wyrazu jest niepewne. [ 42 ] Ta fraza we współczesnych
tłumaczeniach brzmi: „według liczby synów Izraela", gdyż redaktorzy tekstu masoreckiego pism biblijnych
skonfudowani wyraźnie politeistycznym wydźwiękiem tego fragmentu,
dokonali jego przeróbki. W najstarszych wersjach, w tym przede wszystkim w tekście z Qumran, jest
tutaj: „synów Bożych", jak podają w przypisie BT. [ 43 ] T. Thompson, The Bible in The History, London 1999, str. 24. Podobnie:
Niels Peter Lemche, zob. bibl. w: Gnuse, op.cit. [ 44 ] Hebr. (hwhy dwsb; beso4d
yhwh.Hebrajski termin dws
(so4d) jest odpowiednikiem ugaryckiego pojęcia boskiego
zgromadzenia, podobnie jak lhq (qahal). [ 46 ] Hebr. hwl) dws; so4d )eloah. [ 47 ] Hebr. My#$dq lhq; qahal qedoshim. [ 48 ] Elim. Liczba mnoga od El. [ 49 ] Powinno być: 'rada świętych',
hebr. My#$dq dws; so4d
qedoshim. [ 50 ] Ps 48, 2-3. Por. Iz 2,2n, 33,20-22. [ 51 ] Jutrzenka — Gwiazda
Poranna (planeta Wenus). W Wulgacie Lucyfer. W istocie te określenia
odnoszą się do Helela, który chciał się zrównać z Najwyższym. [ 52 ] Iz 14,12-15. Fragment
satyry na śmierć króla babilońskiego. [ 53 ] M.S. Smith, The Origins of Biblical Monotheism: Israel's Polytheistic
Background and the Ugaritic Texts, Oxford 2001. [ 54 ] "Jednym z najpopularniejszych motywów ikonograficznych był uskrzydlony
dysk słoneczny." — A. Niwiński, Mity i symbole starożytnego
Egiptu, Warszawa 2001 [ 55 ] Reinach, op.cit., s.198. [ 56 ] Autorzy mówią o reformie monoteistycznej. [ 57 ] W mitologii kanaanejskiej
ofiary z ludzi wiązały się głównie z kultem Asztara i Molocha. Pozostałości
tego znajdujemy w Biblii: "Zbudowali nadto wyżyny Baalowi, by palić
swoich synów w ogniu jako ofiary dla Baala" (Jer. 19,5, por. 32,35).
Raczej nie chodzi tutaj jednak o Baala jako jednego z Elohim panteonu
ugaryckiego, a o baala — ogólne określenie boga, którego imię własne
brzmi w tym wypadku Moloch. Nie zawsze jednak jest to potępiane: np. poświęcenie
Izaaka przez Abrahama oraz swej córki-dziewicy przez Jeftego. Zob. str. 2076. [ 58 ] R. Graves, R. Pati, Mity
hebrajskie, Warszawa 1993, s.12-13. [ 59 ] Warto zwrócić uwagę,
że Lewandowski odkrył w „iście monoteistycznej Księdze Izajasza"
fragmenty kiedy Bóg mówi o sobie w l.mn., lecz tak naprawdę fragment ten
przytoczył z Księgi Izajasza, zaś „iście monoteistyczna" to jest Księga
Deuteo-Izajasza i tak właśnie wynika z podawanych przezeń odniesień do
dowodów „istnego monoteizmu". [ 60 ] E. Gibbon, Zmierzch
cesarstwa rzymskiego, tom 2, przełożyła Zofia Kierszysz, wydanie III,
Warszawa 1995, s.18-19. [ 61 ] Por. Rdz 24, 12.27.42.48;
26, 24; Rdz 28, 13; 32, 10, 2 Sm 23, 1. [ 62 ] Nawet jeśli
interpretacja znaczenia tego imienia jest błędna, gdyż jego pochodzenie
„z języka religijnego aramejskiego pogaństwa" (Rybol) jest raczej
niesporne. [ 63 ] Tutaj nie ma znaczenia
akurat fikcyjność tej postaci. [ 64 ] Graves, Pati, op.cit., s.108. [ 65 ] Ani razu nie wspomniał o tym Lewandowski, zupełnie przemilczał dlaczego w ogóle używa się liczby
pojedynczej od elohim, skoro elohim ma wyrażać właściwie
przymioty boga, jak się to tłumaczy. Tym samym od razu możemy
zdyskredytować końcową myśl strzelistą o "drzwiach, elohim i
liczbie mnogiej", którą polemista chciał efektownie zakończyć swój
tekst. Jest ona chybiona, gdyż elohim nie jest takim samym rodzajem
słowa jak drzwi, które nie posiadają formy liczby pojedynczej. Natomiast elohim
posiada i jest nią eloah, ewentualnie el. [ 66 ] To jest bardzo popularny
argument, ale podaję go na podstawie innych apologetów, gdyż w polemice
ze mną Lewandowski nie miał odwagi na coś takiego się powołać i kwestię
ominął. [ 67 ] Od tego właśnie mamy
Pana Boga. Jahwe tłumacze zamieniali na „Pan", Elohim na „Bóg". [ 68 ] W najnowszych wydaniach
Biblii Jakuba Wujka ocenzurowali już nawet jego. [ 69 ] A. Sandauer, Bóg,
Szatan, Mejsasz i..., s.188-189. « (Published: 28-12-2003 Last change: 30-01-2011)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3157 |
|